Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Mieszkańcy Belgii płacą za prąd więcej niż Holendrzy i Francuzi!
Belgia: Centrum badań nad HIV w Gandawie straciło 1,3 mln euro dotacji!
Polska: Pracownie sztucznej inteligencji trafią do tysięcy szkół [LISTA]
Belgia: Poważny ból, powszechny problem. Aż tylu ludzi cierpi
Belgia: Osoby LGBTQI+ coraz częściej ofiarami przemocy i zastraszania
Belgijska para królewska pojedzie na inaugurację papieską
Brussels Airlines zawiesza loty do Tel Awiwu do końca maja
Niemcy: Aż 1/4 pensji na mieszkanie
Polska: Coraz mniej dzieci na państwowym garnuszku. To nie jest dobry znak
Belgia: W ten weekend nie będzie pociągów pomiędzy Brugią a Ostendą
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Coraz mniej dzieci na państwowym garnuszku. To nie jest dobry znak

Spada liczba dzieci korzystających ze świadczeń rodzinnych. Winne są rosnące pensje i progi dochodowe.

Świadczenie rodzinne to pomoc państwa dla najuboższych. Zależy m.in. od wieku dzieci w rodzinie. Na przykład na malucha do 5 roku dziecka przysługuje 95 zł miesięcznie, a na dziecko w wieku 18-24 lat – 135 zł.

Żeby jednak skorzystać z takiej pomocy, trzeba udowodnić, że jest się biednym – czyli nie przekraczać wskazanych w przepisach progów dochodowych.

Coraz mniej dzieci dostaje zasiłek rodzinny

Tymczasem okazuje się, że maleje liczba dzieci korzystających ze świadczeń. „Dziennik Gazeta Prawna” wylicza, że w 2024 roku zasiłkiem rodzinnym objętych było 782,8 tys. dzieci, co oznacza spadek o 236 tys. w porównaniu do 2023 roku, kiedy to świadczenie otrzymywało 1,01 mln dzieci.

Mniej jest także osób (o 23 proc. rok do roku) korzystających ze świadczeń z funduszu alimentacyjnego.

„Dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pokazują, że w ubiegłym roku świadczenia te przysługiwały na 156,5 tys. dzieci, a w ostatnim kwartale 2024 roku otrzymywało je już tylko 131,8 tys. dzieci” – czytamy.

Można się z takiego obrotu sprawy cieszyć, bo to wskazywałoby, że coraz mniej osób potrzebuje pomocy państwa. Tyle że prawda jest inna.

Pensje rosną, ale progi dochodowe się nie zmieniają

Prof. Ryszard Szarfenberg z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że od kilku lat mamy do czynienia z „dramatyczną erozją świadczeń rodzinnych”. Chodzi głównie o to, że nie zmieniają się progi dochodowe.

Trzeba także wziąć pod uwagę, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, zatem i zakres potrzebnej pomocy jest mniejszy.

Już w kwietniu Infor.pl donosił, że w tym roku liczba osób pobierających zasiłek rodzinny spadnie o 275,6 tys. osób do około 1,7 mln uprawnionych. Stanie się tak dlatego, że rosną płace, a progi nie są zmieniane.

Przypomnijmy, że podstawowy próg to 674 zł na osobę.


16.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Fotoradary działają. Tak kierowcy zdejmują nogę z gazu

Ustawione przy drogach straszą tak bardzo, że zaledwie 0,5 proc. kierowców mijających te urządzenia dostaje mandaty. Ci, którzy wpadną, muszą płacić. Postrachem stają się systemy red light.

W pierwszym kwartale tego roku 453 fotoradary zarejestrowały 141,7 tys. wykroczeń. Jeśli spojrzeć na sprawę procentowo, to spadek liczby wykroczeń nie wygląda już tak dobrze – 3,7 proc. rok do roku. Ale – jak mówi Wojciech Król z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego – fotordary działają.

Straszak przy drodze uspokaja ruch i wyhamowuje prędkość

Jak wylicza Interia, tylko 0,5 proc. kierowców przejeżdżających obok takiego urządzenia przekracza dopuszczalną prędkość.

– Z doświadczeń CANARD wynika, że w miejscach objętych nadzorem dochodzi do uspokojenia ruchu i wyhamowania prędkości. Zmniejsza się również liczba wypadków i kolizji.

Pomiary natężenia ruchu pokazują, że zdecydowana większość kierujących stosuje się do obowiązującego w miejscu objętym nadzorem ograniczenia prędkości – ocenia Król.

Średnie przekroczenie prędkości rejestrowane przez fotoradary wynosi 22 km/h.

Za to na skrzyżowaniach sypią się mandaty

Bardzo skuteczną bronią w walce z piratami drogowymi okazują się odcinkowe pomiary prędkości. Przez trzy pierwsze miesiące tego roku namierzyły niemal 104 tys. wykroczeń, kiedy przez połowę 2024 roku było ich 65,2 tys.

Ten wzrost trzeba też tłumaczyć rozbudową systemu. Jeszcze niedawno były w całym kraju tylko 33 OPP, teraz jest ich 69.

Czerwone światło i kamery bez znaków ostrzegawczych

Rozbudowywany jest też system red light. To kamery na skrzyżowaniach, które rejestrują wjazd pojazdu na czerwonym świetle. O ile przed fotoradarami i OPP ostrzegają znaki, to w przypadku red light ich nie ma. Jaki jest tego efekt? Piorunujący.

„Wprawdzie liczba objętych monitoringiem skrzyżowań wzrosła o ponad 1/3 (z 33 w pierwszym kwartale 2024 roku do 48 w pierwszym kwartale 2025), to procentowy wzrost liczby zanotowanych wykroczeń sięgnął blisko 72 proc.” – wylicza serwis.

W pierwszym kwartale ubiegłego roku kamery zarejestrowały 12,8 tys. przypadków wjazdu na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. W tym roku – 22 tys.


15.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. CANARD

(sm)

Polska: Zmiana czasu po konsultacjach. Polacy mają już tego dość

Konsultacje społeczne w sprawie projektu ustawy o likwidacji zmiany czasu za nami. Zaskoczenia nie było: miażdżąca większość chce tego jak najszybciej.

Projekt – przypomnijmy – przygotował PSL. Dotyczy rezygnacji ze zmiany czasu w Polsce i przejście na czas środkowoeuropejski przez cały rok.

To prowadzi do rozregulowania zegara biologicznego

W uzasadnieniu napisali: „Dwukrotna zmiana czasu w każdym roku nie znajduje (…) ani uzasadnienia społecznego, ani ekonomicznego. Utrzymanie zmiany czasu stanowi anachronizm i przyczynia się do wielu negatywnych skutków o charakterze zdrowotnym i gospodarczym” – czytamy.

I precyzuje: „Zmiana czasu prowadzi do rozregulowania zegara biologicznego, którego rytm ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia człowieka i wpływa niekorzystnie na samopoczucie, objawiając się m.in. kłopotami ze snem czy problemami z koncentracją”.

Na dowód przywołują raport „Zła Zmiana” Fundacji Republikańskiej i Stowarzyszenia KoLiber. Wynika z niego, że zmiana czasu powoduje większe ryzyko zawałów serca, wzrost liczby wypadków drogowych, występowanie zaburzeń snu, samopoczucia i nastroju.

Pora w końcu skończyć z tym szkodliwym absurdem

Projekt PSL-u przeszedł konsultacje społeczne, które – jak podaje gazeta.pl – zakończyły się na początku maja. Wzięło w nim udział 812 osób.

Aż 96 proc. spośród nich zgodziło się, że taka ustawa jest potrzebna.

„Najwyższy czas skończyć z tą piramidalną bzdurą zmiany czasu!” – to jedna z opinii do projektu.

„To jakaś pomyłka, że w XXI wieku stosujemy czasy letni i zimowy, wprowadzone ponad sto lat temu, kiedy światło elektryczne w Polsce było rarytasem. Pora w końcu skończyć z tym szkodliwym i kompletnie niepotrzebnym absurdem” – a to kolejna opinia.

Opór brukselskiej machiny biurokratycznej

Problem jednak w tym, że w ocenie sejmowych prawników – jak powiedział „Rzeczpospolitej” Michał Pyrzyk, poseł PSL – projekt dotyczący likwidacji zmiany czasu może być niezgodny z prawem unijnym. Dlatego…

– Praca musi przebiegać dwutorowo, na forum krajowym i unijnym –  podkreślił poseł.

W Europie takie działania prowadzi Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii z PSL.

– Komisja Europejska popiera inicjatywę polskiej prezydencji w sprawie kontynuowania prac nad projektem dyrektywy znoszącej zmianę czasu, ale opór wykazuje brukselska machina biurokratyczna – powiedział PAP Paszyk.

Datę przejścia na czas letni i powrotu do czasu zimowego reguluje unijna dyrektywa z 2001 roku. Kilka lat temu Bruksela dyskutowała o odejściu od tego wymogu.

W 2018 roku została nawet przyjęta rezolucja, która przewidywała, że po raz ostatni przestawimy zegary w 2021 roku. Na przeszkodzie stanęła wtedy pandemia.


15.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Miliardowa inwestycja. Tysiące laptopów i tabletów trafi do szkół

To dobra wiadomość dla tysięcy szkół i uczniów: trafi do nich masa urządzeń elektronicznych. Właśnie został ogłoszony przetarg na ich zakup.

Jak podało Ministerstwo Cyfryzacji, w roku szkolnym 2025/2026 do szkół trafi 735 tys. laptopów, laptopów przeglądarkowych i tabletów.

„Zostaną one przekazane na własność organom prowadzącym szkoły. Będą używane przez uczniów na zajęciach” – poinformował resort.

Narzędzie do wyrównywania szans edukacyjnych

Jak uzasadnia Ministerstwo Cyfryzacji, chodzi o wyrównanie poziomu wyposażenia szkół w przenośne urządzenia multimedialne.

– Ponad 735 tys. urządzeń trafią tam, gdzie są naprawdę potrzebne – do szkół w całym kraju, niezależnie od ich wielkości i lokalizacji – podkreśla Paweł Olszewski, wiceminister cyfryzacji, cytowany w komunikacie resortu.

I dodaje: – Dzięki temu uczniowie zyskają realny dostęp do sprzętu, który pozwoli im nie tylko uczestniczyć w lekcjach, ale też rozwijać umiejętności potrzebne w dzisiejszym świecie – od pracy z informacją po bezpieczne korzystanie z internetu. To konkretne narzędzie do wyrównywania szans edukacyjnych.

Wsparcie obejmie ponad 17 tys. placówek. Listę szkół i rodzaj sprzętu, jaki do nich trafi, określił minister edukacji na podstawie danych zbieranych przez MEN.

Sprzęt trafi do szkół po podpisaniu umów

Przetarg na zakup urządzeń został ogłoszony 13 maja. Będzie to kosztowało 1,41 mld zł netto. Inwestycja jest finansowana z pieniędzy Krajowego Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności.

Laptopy i tablety trafią do szkół od razu po podpisaniu umów z wykonawcami przetargu w roku szkolnym 2025/2026.


15.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed