Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, praca: Ojcowie zarabiają więcej niż bezdzietni mężczyźni. Dlaczego?
Polska: Wróciły! Paragony grozy znad morza i z gór. Jajecznica za 67 złotych
Belgia: Dobra wiadomość! Na drogach bezpieczniej
Polska: Jak wierzą młodzi? Nie każdy chodzi na religię, Jan Paweł II nie zawsze jest autorytetem
Tragedia w Izegem. Nie żyje 76-letni rowerzysta
Polska: Zwrot kaucji tylko w gotówce. Nawet jeśli dostaniesz bon
Temat dnia: Za parking w Brukseli zapłacimy jeszcze więcej!
Belgia: Uwaga! Aldi wycofuje skażony salmonellą produkt!
Polska: Nagle zaczął przyspieszać. Samochód przeleciał nad rondem. Kierowca mówi: awaria [WIDEO]
Słowo dnia: Handdoek
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Aż 89% informatyków to mężczyźni

W ubiegłym roku 83% informatyków pracujących w Unii Europejskiej stanowili mężczyźni – poinformowało unijne biuro statystyczne Eurostat.

Najwyższy odsetek informatyków-mężczyzn był na Łotwie (94%). Także w Słowenii (90%) oraz w Belgii i Czechach (89%) to mężczyźni zdominowali ten zawód (89%). W Polsce odsetek ten wyniósł 88%.

Na drugim końcu tego zestawienia znalazła się Dania, gdzie mężczyźni stanowią „jedynie” 67% osób wykonujących ten zawód. W Grecji jest to 69%, na Cyprze 72%, a w Bułgarii i Rumunii 73%.

Większość informatyków pracujących w Unii Europejskiej to osoby młode. Aż dwie trzecie z nich ma mniej niż 35 lat. Najwięcej młodych informatyków jest w Chorwacji. Tam aż 84% z nich ma do 34 lat. W Rumunii jest to 82%, na Malcie 81%, a w Czechach 80%.

Z kolei w Finlandii informatycy w wieku do 34 lat stanowią „tylko” 53%. W Irlandii jest to 58%, we Francji 59%, a w Niemczech 61%. W Belgii 73% informatyków ma mniej niż 35 lat, a w Polsce 68% - wynika z danych Eurostatu.

18.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: InPost wprowadza nową usługę dla e-handlu. Przesyłki w wybranych miastach będą dostarczane do paczkomatu tego samego dnia

W Łodzi i Warszawie rusza nowa usługa InPost – Same Day Delivery, dzięki której dostawa przesyłek do paczkomatu na terenie miasta jest możliwa tego samego dnia. Jak zapowiada spółka, do końca roku usługa będzie dostępna na 20 największych polskich rynkach. Co ważne, za dostawę w ten sam dzień nie będzie pobierana dodatkowa opłata. – W ten sposób podnosimy poprzeczkę dla wszystkich graczy na rynku, którzy dostarczają przesyłki – zapowiada Rafał Brzoska, prezes zarządu InPost SA.

Polski e-commerce rośnie jak na drożdżach, a polski konsument staje się coraz bardziej wymagający, 80 proc. klientów mówi, że będzie kupować więcej, jeżeli przesyłki będą dostarczane szybciej. InPost odpowiada na te oczekiwania, podnosimy poprzeczkę dla wszystkich graczy na rynku, którzy te przesyłki dostarczają – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Rafał Brzoska.

Nowa usługa działa od 14 września. W ramach Same Day Delivery przesyłki nadane w obrębie jednego miasta, które trafią do centrum dystrybucji do godziny 16:30, zostaną dostarczone do paczkomatów InPost jeszcze w dniu nadania.

W takiej sytuacji niezależnie od tego, czy sklep ma integrację z InPostem, czy konsument wybrał dostawę następnego dnia, czy dostawę weekendową, bez żadnych dodatkowych opłat my postaramy się te przesyłki dostarczyć do paczkomatów tego samego dnia. To oznacza, że jeszcze tego samego wieczoru nasi klienci będą mogli odebrać je z paczkomatu – podkreśla prezes InPostu.

Jak wynika z badania „E-commerce w Polsce 2020. Gemius dla e-Commerce Polska”, dostawa do maszyny paczkowej jest najczęściej wybieraną przez e-konsumentów formą (61 proc.). Nieznacznie wyprzedza dostawę kurierem do domu lub pracy (55 proc.). Raport potwierdza, że kwestie kosztów i sprawności dostaw mają dla klientów coraz większe znaczenie. Skrócenie czasu oczekiwania na paczkę mogłoby jeszcze podbić popularność e-zakupów. 33 proc. badanych potwierdziło, że ten czynnik zwiększyłby częstotliwość robienia przez nich zakupów przez internet. Na pytanie „ile powinna trwać dostawa, aby skłoniła Cię do częstszego robienia zakupów przez internet?” 95 proc. odpowiedziało, że do ośmiu godzin, a 86 proc. – do 12 godzin. Długie oczekiwanie na dostawę produktu było najczęściej wskazywanym przez internautów problemem napotykanym podczas zakupów internetowych.

Również dla klientów z sektora biznesowego szybkość dostaw i ich terminowość ma największe znaczenie dla oceny e-commerce. Uważa tak połowa sprzedawców B2B ankietowanych na potrzeby raportu „E-commerce B2B – Biznes w sieci” przygotowanego dla Santander Bank Polska przez Mobile Institute.

Same Day Delivery to nowa jakość, która staje się faktem. My jako InPost jesteśmy prekursorem, ale też firmą, która odpowiada na oczekiwania 80 proc. klientów, którzy chcą otrzymać swoje zakupy tu i teraz, jak najszybciej – zaznacza Rafał Brzoska.

Jak podkreśla, dostawa tego samego dnia jest możliwa dzięki rozbudowanemu programowi inwestycyjnemu, prowadzonemu w ostatnich latach. To zarówno dziesiątki nowych, w pełni zautomatyzowanych oddziałów, jak i kilka tysięcy kolejnych Paczkomatów InPost powstających każdego roku w całej Polsce. Spółka inwestuje także w procesy i infrastrukturę IT oraz flotę tysięcy samochodów, także elektrycznych.

19.09.2021 Niedziela.BE // źródło: newseria // tagi: e-commerce w Polsce, e-handel, szybkie dostawy, InPost, paczkomaty InPost // mówi: Rafał Brzoska prezes zarządu Inpost // fot. Soft Light / Shutterstock, Inc.

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Po wprowadzeniu Polskiego Ładu część przedsiębiorców będzie rezygnować z podatku liniowego. To może pociągnąć za sobą szkody dla gospodarki

Około 700 tys. przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym zostanie najmocniej dotkniętych planowanymi zmianami w ramach Polskiego Ładu. Zwiększenie im obciążeń, nawet jeśli wyniesie 4,9 proc. zamiast 9 proc., bez możliwości odliczenia kwoty wolnej od podatku, czyli planowanych 30 tys. zł, może spowodować, że część przedsiębiorców zrezygnuje z tej formy opodatkowania. – Tymczasem od 2004 roku, kiedy ją wprowadzono, przyniosła ona wiele korzyści zarówno dla firm, jak i budżetu państwa – mówi Rzecznik MŚP Adam Abramowicz, który zbiera podpisy pod petycją w sprawie zablokowania niekorzystnych zmian. Podpisało ją już ponad 52 tys. osób.

– Polski Ład zawiera dobre propozycje, takie jak kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys. zł, włączająca nas w rodzinę państw europejskich. Także podniesienie progu podatkowego z 80 tys. do 120 tys. zł jest pozytywne, zmniejsza klin podatkowy i zachęca do podejmowania pracy – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Adam Abramowicz. – Ale ciężar tych rozwiązań przerzucony jest na przedsiębiorców, głównie na płacących podatek liniowy. Nie możemy się zgodzić, aby mieli oni obciążenia wyższe o prawie 50 proc., czyli z 19 na 28 proc. Dzisiaj co prawda rząd zszedł z tej stawki na 4,9 proc., ale to nadal jest duże zwiększenie obciążeń w podatku, który jest bardzo dobry zarówno dla budżetu, jak i dla przedsiębiorców.

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców przypomina, że w ciągu pięciu lat po wprowadzeniu podatku liniowego dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą dochody budżetowe się podwoiły. Jeszcze w 2015 roku wpływy z podatku liniowego wynosiły 18,3 mld zł, a w 2020 – 35,4 mld zł. Podatek liniowy jest prosty, nie zakłada wprawdzie żadnych ulg, ale też pozostawia fundusze na odtworzenie środków trwałych, dzięki czemu sektor MŚP mocno się rozwija. Dlatego też od lat systematycznie rosła liczba podatników rozliczających się w ten sposób. W 2019 roku wybrało go 700 tys. przedsiębiorców.

Mimo to pierwotna wersja kontrowersyjnego projektu zmian podatkowych w ramach Polskiego Ładu zawierała propozycję drastycznej podwyżki. Zdaniem Adama Abramowicza te argumenty zaważyły na tym, że pojawiła się próba dialogu i propozycja obniżenia kosztów z 9 proc. do 4,9 proc., zaproponowana w projekcie po zmianach.  

Rzecznik MŚP uważa, że plany rządu dotyczące zmian w podatku liniowym są nieuzasadnione. Według niego zdecydowanie bardziej efektywnym rozwiązaniem byłoby zwiększenie ryczałtu, który obecnie stanowi obciążenie rzędu około 350 zł dla przedsiębiorcy, a można by go zwiększyć do 500 czy do 550 zł z przeznaczeniem – na przykład – na służbę zdrowia.

– Wysoka stawka podatku liniowego będzie zniechęcała przedsiębiorców do tej formy opodatkowania. Przed 2004 rokiem przedsiębiorcy się starali przy tak dużych stawkach i progresji zmniejszać opodatkowanie poprzez zwiększanie kosztów i to też zacznie się teraz – prognozuje.

Taki scenariusz jest możliwy, bo zdaniem eksperta wybór podatku liniowego przestanie być dla przedsiębiorców opłacalny. To szczególnie groźne w dobie odbijania się gospodarki po wielomiesięcznych lockdownach.

– Gdybyśmy znowu spowodowali, że większość przedsiębiorców przeszłaby na podatek opłacany na zasadach ogólnych, pokusa zwiększania kosztów będzie większa i reakcja fiskusa też będzie większa – ocenia Adam Abramowicz. – Po co to całe zamieszanie, zwłaszcza w sytuacji postcovidowej? Dzisiaj firmy, które były pozamykane, otrzymują odmowę udzielenia kredytu na cokolwiek, bo nadal może być kolejny lockdown. W takiej sytuacji jedyne pieniądze na odtwarzanie środków trwałych i inwestycje to środki własne zarobione przez firmę. Jeżeli te środki będzie się pomniejszało o zwiększone koszty, to tych pieniędzy będzie mniej.

To z kolei może utrudnić im odrobienie strat finansowych. Rzecznik MŚP przypomina, że wprowadzony niemal dwie dekady temu 19-proc. podatek liniowy dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą był jedną z najważniejszych sprzyjających przedsiębiorcom zmian po upadku komunizmu w 1989 roku.

– Jest zbyt duże niebezpieczeństwo, że ten podatek nie wpłynie w takiej wysokości, jak mówi o tym Ministerstwo Finansów, co spowoduje dziurę budżetową i chęć podnoszenia innych podatków – przestrzega Adam Abramowicz. – Możemy przekroczyć tę kwotę ostrożnościową dotyczącą zadłużenia Polski i wtedy zacznie się bieg po równi pochyłej, bo będzie trudniej pozyskiwać pieniądze z obligacji, a wzrośnie też ich koszt. Jest zbyt duże ryzyko, żeby teraz eksperymentować z podatkiem liniowym, który w tej chwili działa znakomicie i daje bardzo duże wpływy do budżetu. Po co zarzynać kurę, która znosi złote jaja?

Rzecznik MŚP apeluje również o przesunięcie o rok wejścia w życie reform, które są obecnie planowane na 1 stycznia 2022 roku.

 

20.09.2021 Niedziela.BE // źródło: newseria // tagi: Polski Ład, zmiany w projekcie Polskiego Ładu, podatki dla firm, podatek liniowy// mówi: Adam Abramowicz Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Po wprowadzeniu Polskiego Ładu część przedsiębiorców będzie rezygnować z podatku liniowego. To może pociągnąć za sobą szkody dla gospodarki

Około 700 tys. przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym zostanie najmocniej dotkniętych planowanymi zmianami w ramach Polskiego Ładu. Zwiększenie im obciążeń, nawet jeśli wyniesie 4,9 proc. zamiast 9 proc., bez możliwości odliczenia kwoty wolnej od podatku, czyli planowanych 30 tys. zł, może spowodować, że część przedsiębiorców zrezygnuje z tej formy opodatkowania. – Tymczasem od 2004 roku, kiedy ją wprowadzono, przyniosła ona wiele korzyści zarówno dla firm, jak i budżetu państwa – mówi Rzecznik MŚP Adam Abramowicz, który zbiera podpisy pod petycją w sprawie zablokowania niekorzystnych zmian. Podpisało ją już ponad 52 tys. osób.

– Polski Ład zawiera dobre propozycje, takie jak kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys. zł, włączająca nas w rodzinę państw europejskich. Także podniesienie progu podatkowego z 80 tys. do 120 tys. zł jest pozytywne, zmniejsza klin podatkowy i zachęca do podejmowania pracy – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Adam Abramowicz. – Ale ciężar tych rozwiązań przerzucony jest na przedsiębiorców, głównie na płacących podatek liniowy. Nie możemy się zgodzić, aby mieli oni obciążenia wyższe o prawie 50 proc., czyli z 19 na 28 proc. Dzisiaj co prawda rząd zszedł z tej stawki na 4,9 proc., ale to nadal jest duże zwiększenie obciążeń w podatku, który jest bardzo dobry zarówno dla budżetu, jak i dla przedsiębiorców.

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców przypomina, że w ciągu pięciu lat po wprowadzeniu podatku liniowego dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą dochody budżetowe się podwoiły. Jeszcze w 2015 roku wpływy z podatku liniowego wynosiły 18,3 mld zł, a w 2020 – 35,4 mld zł. Podatek liniowy jest prosty, nie zakłada wprawdzie żadnych ulg, ale też pozostawia fundusze na odtworzenie środków trwałych, dzięki czemu sektor MŚP mocno się rozwija. Dlatego też od lat systematycznie rosła liczba podatników rozliczających się w ten sposób. W 2019 roku wybrało go 700 tys. przedsiębiorców.

Mimo to pierwotna wersja kontrowersyjnego projektu zmian podatkowych w ramach Polskiego Ładu zawierała propozycję drastycznej podwyżki. Zdaniem Adama Abramowicza te argumenty zaważyły na tym, że pojawiła się próba dialogu i propozycja obniżenia kosztów z 9 proc. do 4,9 proc., zaproponowana w projekcie po zmianach.  

Rzecznik MŚP uważa, że plany rządu dotyczące zmian w podatku liniowym są nieuzasadnione. Według niego zdecydowanie bardziej efektywnym rozwiązaniem byłoby zwiększenie ryczałtu, który obecnie stanowi obciążenie rzędu około 350 zł dla przedsiębiorcy, a można by go zwiększyć do 500 czy do 550 zł z przeznaczeniem – na przykład – na służbę zdrowia.

– Wysoka stawka podatku liniowego będzie zniechęcała przedsiębiorców do tej formy opodatkowania. Przed 2004 rokiem przedsiębiorcy się starali przy tak dużych stawkach i progresji zmniejszać opodatkowanie poprzez zwiększanie kosztów i to też zacznie się teraz – prognozuje.

Taki scenariusz jest możliwy, bo zdaniem eksperta wybór podatku liniowego przestanie być dla przedsiębiorców opłacalny. To szczególnie groźne w dobie odbijania się gospodarki po wielomiesięcznych lockdownach.

– Gdybyśmy znowu spowodowali, że większość przedsiębiorców przeszłaby na podatek opłacany na zasadach ogólnych, pokusa zwiększania kosztów będzie większa i reakcja fiskusa też będzie większa – ocenia Adam Abramowicz. – Po co to całe zamieszanie, zwłaszcza w sytuacji postcovidowej? Dzisiaj firmy, które były pozamykane, otrzymują odmowę udzielenia kredytu na cokolwiek, bo nadal może być kolejny lockdown. W takiej sytuacji jedyne pieniądze na odtwarzanie środków trwałych i inwestycje to środki własne zarobione przez firmę. Jeżeli te środki będzie się pomniejszało o zwiększone koszty, to tych pieniędzy będzie mniej.

To z kolei może utrudnić im odrobienie strat finansowych. Rzecznik MŚP przypomina, że wprowadzony niemal dwie dekady temu 19-proc. podatek liniowy dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą był jedną z najważniejszych sprzyjających przedsiębiorcom zmian po upadku komunizmu w 1989 roku.

– Jest zbyt duże niebezpieczeństwo, że ten podatek nie wpłynie w takiej wysokości, jak mówi o tym Ministerstwo Finansów, co spowoduje dziurę budżetową i chęć podnoszenia innych podatków – przestrzega Adam Abramowicz. – Możemy przekroczyć tę kwotę ostrożnościową dotyczącą zadłużenia Polski i wtedy zacznie się bieg po równi pochyłej, bo będzie trudniej pozyskiwać pieniądze z obligacji, a wzrośnie też ich koszt. Jest zbyt duże ryzyko, żeby teraz eksperymentować z podatkiem liniowym, który w tej chwili działa znakomicie i daje bardzo duże wpływy do budżetu. Po co zarzynać kurę, która znosi złote jaja?

Rzecznik MŚP apeluje również o przesunięcie o rok wejścia w życie reform, które są obecnie planowane na 1 stycznia 2022 roku.

 

17.09.2021 Niedziela.BE // źródło: newseria // tagi: Polski Ład, zmiany w projekcie Polskiego Ładu, podatki dla firm, podatek liniowy// mówi: Adam Abramowicz Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

(sw)

 

  • Published in Biznes
  • 0
Subscribe to this RSS feed