Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 7 maja 2025, www.PRACA.BE)
Król Belgii z wizytą w Czechach z okazji 80. rocznicy wyzwolenia Pilzna
W Polsce lepiej leniuchować, niż pracować? Zasiłki są całkiem spore
Belgia: Ruch na liniach metra 2 i 6 w Brukseli ponownie przerwany
Polska: Smartfony w szkołach. Wiemy, co rodzice sądzą o zakazie korzystanie z nich
Belgia: Utrudnienia na E40 w pobliżu Bertem. „Beton spadł z mostu"
Polska: Wybory 2025. Mieszkanie pogrąży Nawrockiego? Gorący koniec kampanii
Temat dnia: Minister postuluje wyższy wiek użytkowników social mediów
Polska: 133 kardynałów wybierze nowego papieża. Jutro zaczyna się konklawe
Dwoje belgijskich turystów zginęło w powodzi w Jordanii
Redakcja

Redakcja

Holandia: Albert Heijn + Delhaize. Superfuzja supermarketów

Ponad 375,000 pracowników, 6,600 sklepów i łączne roczne obroty 54 mld euro – koncern, który powstanie po połączeniu holenderskiej firmy Ahold (właściciel m.in. supermarketów Albert Heijn) i belgijskiej sieci marketów Delhaize będzie ważnym graczem na światowym rynku handlu detalicznego. Czy zyskają również klienci?

O fuzji dwóch gigantów na holenderskim i belgijskim rynku mówiono od dawna. Pierwszą, nieudaną próbę podjęto już w 2006 r. W środę 24 czerwca władze obu firm oficjalnie poinformowały o zawarciu porozumienia w tej sprawie.


Większy brat z Holandii

Na fuzję muszą wydać jeszcze zgodę odpowiednie urzędy, a jeśli tak się stanie, koncern Ahold Delhaize – bo tak ma nazywać się nowa firma – stanie się faktem. Operacja łączenia obu firm, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, potrwać ma do połowy 2016 r.

Według informacji podanych w środę na fuzję zgodziły się jednogłośnie zarządy obu firm. Była to trudna decyzja szczególnie dla szefostwa belgijskiego koncernu. Ahold jest większy niż Delhaize i część Belgów nie życzyła sobie, by „ich sieć” trafiła w ręce Holendrów.

– Nie chcemy iść razem z Holendrami, chcemy pozostać Delhaize, a nie stać się Albert Heijnem – groził jeszcze niedawno jeden ze związkowców Delhaize.

Fuzja odbyć się ma jednak na zasadach partnerskich, przekonują zarządu obu firm. Większy Ahold zachowa najprawdopodobniej ok. 61 % udziałów w nowej firmie, pozostałe ok. 39 % przypadnie w udziale akcjonariuszom Delhaize.


Firma-gigant

Szefem nowej firmy zostanie obecny menadżer Ahold, Dick Boer. Frans Muller, obecny menadżer Delhaize (również Holender) zostanie wiceszefem nowego koncernu. Główna siedziba nowej firmy znajdować ma się na terenie Holandii, informuje portal nu.nl. Czternaście miejsc w radzie nadzorczej ma być podzielonych po równo pomiędzy Ahold i Delhaize.  

Nowy koncern będzie gigantyczną firmą. Obroty Ahold w 2014 r. wyniosły 32,8 mld euro, a Delhaize – 21,4 mld euro. Spodziewać się więc można, że obroty Ahold Delhaize wynosić będą ponad 54 mld euro rocznie.

Obie firmy działają również poza Beneluksem. Delhaize jest obecny w 11 krajach na 3 kontynentach. Pośród ok. 3,400 sklepów Delhaize prawie 1,300 znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a 880 w Belgii i Luksemburgu. Ahold ma 3,200 sklepów w Holandii, Belgii, USA i Czechach.

Koncern Ahold jest też właścicielem m.in. sieci sklepów z kosmetykami (Etos) i alkoholem (Gall & Gall) oraz sklepu online bol.com.

Oba koncerny zatrudniają wiele osób. Dla Delhaize pracuje ok. 150,000 ludzi w 11 krajach na trzech kontynentach. Dla Ahold pracuje 227,000 osób, z czego 97,000 w Holandii.

W sumie nowy koncern zatrudniać więc będzie ponad 375,000 osób w 6,600 sklepach na całym świecie. Co tydzień sklepy koncernu odwiedzać będzie ok. 50 mln klientów.


Długie tradycje

Ahold i Delhaize to także firmy z długimi tradycjami. Pierwszy sklep Albert Heijn otwarto w 1887 r., a pierwszy Delhaize – dwadzieścia lat wcześniej. W 1957 r. to właśnie oddział Delhaize był pierwszym w Europie sklepem z samoobsługą.

Co ta fuzja będzie oznaczać dla klientów oraz pracowników holenderskich i belgijskich supermarketów?  

- Planowana fuzja z Delhaize to fantastyczna szansa na to, by stać się jeszcze silniejszym i bardziej innowacyjnym liderem rynku handlu detalicznego dla naszych klientów, pracowników i akcjonariuszy – tłumaczył Dick Boer, szef Ahold i przyszły szef Ahold Delhaize.

Dzięki fuzji koncern planuje zaoszczędzić ok. 500 mln euro rocznie, m.in. redukując dublujące się w obu firmach stanowiska pracy w administracji.


Czy coś się zmieni?

Klienci nie zauważą większych zmian, przewidują eksperci. Delhaize nadal będzie się nazywać Delhaize i nie ma planów połączenia obu sieci w jedną wielką sieć o tej samej nazwie i z tą samą formułą działania.

– Jeśli marka Delhaize albo Albert Heijn miałaby zniknąć, byłoby to całkowicie bezsensowne – stwierdził w rozmowie z portalem nu.nl Laurens Sloot, wykładowca uniwersytetu w Groningen, zajmujący się rynkiem handlu detalicznego.   

Eksperci przewidują, że dzięki fuzji polepszy się pozycja negocjacyjna nowego koncernu wobec dostawców towarów. Gigant Ahold Delhaize będzie mógł domagać się od nich niższych cen, co może się przełożyć na niższe ceny produktów na sklepowych półkach w Holandii i Belgii. Jeśli tak by się faktycznie stało, klienci raczej zaakceptują tę fuzję...

 

24.06.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia: Supermarket utrudni „wyławianie” produktów z późną datą spożycia. Jak?

Wszyscy to znamy: klienci supermarketów „nurkujący” rękoma w głąb półek, by wyciągnąć produkt z najpóźniejszą datą przydatności do spożycia. Ponieważ z przodu zawsze kładą te, których termin przydatności szybko minie... Belgijska sieć supermarketów chce z tym „procederem” skończyć. Jak i dlaczego?

„Najlepiej spożyć przed…”, „należy spożyć do…”, „termin przydatności mija…” – kto robi zakupy na więcej niż kilka dni, kupuje produkty szybko się psujące i nie lubi marnować żywności, ten z uwagą spogląda na tego typu informacje umieszczane na opakowaniach. „Skoro kupuję gotowe sałatki na najbliższe cztery dni, chcę, żeby choćby jedna z nich miała termin przydatności co najmniej cztery dni”. To logiczne. „A najlepiej, żeby termin ten był w przypadku wszystkich jak najpóźniejszy”, myśli wielu z nas i zamiast brać jak leci, sprytnie wyciąga z tyłu półki opakowania z najpóźniejszą datą przydatności do spożycia.

Dla supermarketów to wielki problem. Uważają tak również szefowie sieci Delhaize. Jest to największa w Belgii sieć supermarketów (ok. 700 sklepów). Niedawno doszło do jej fuzji z holenderskim koncernem Ahold, właścicielem m.in. supermarketów Albert Heijn. Opisywaliśmy to TUTAJ

 Sklepy Delhaize  codziennie zostają z 35.000 tysiącami niesprzedanych posiłków, których data przydatności do spożycia właśnie minęła. A to oznacza duże straty, opisuje dziennik „Het Nieuwsblad”.

- Ale chodzi także o marnotrawstwo – powiedział gazecie Roel Dekelver z Delhaize. – A kwestie związane z ekologią są dla nas bardzo ważne. Część z tych produktów możemy jeszcze rozdać, ale co jest już po dacie do spożycia, musimy zniszczyć. Dlatego szukamy rozwiązania tego problemu. I dla nas, ale także dla klienta – dodał.

Skoro wszyscy polują na produkty z najpóźniejszą datą przydatności do spożycia, to te ze wcześniejszą – nawet jeśli nadal to kilka dni, a chodzi o np. mięso, ryby czy gotowy posiłek – nie znajdują kupców. I w efekcie po kilku dniach trzeba je zniszczyć.

Jak Delhaize chce temu zapobiec? Rozwiązanie zaproponowane przez koncern jest bardzo proste.

- Poprosimy personel o kładzenie mniejszej ilości produktów na półkach, tak aby w większości przypadków wszystkie miały taką samą datę przydatności do spożycia. Te z późniejszą datą pojawią się na półce wtedy, gdy będzie ona już prawie pusta. Dzięki temu sięganie po produkty z tyłu półki nie będzie już miało sensu – tłumaczy na łamach „Het Nieuwsblad”przedstawiciel Delhaize.

Dobry pomysł?

 

27.08.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia. Praca na czarno: w tych branżach zdarza się to najczęściej

Jeszcze nigdy nie przeprowadzono w Belgii tylu kontroli mających wykryć nielegalne formy zatrudnienia, co w ubiegłym roku. Praca na czarno to w Belgii nadal wielki problem.

W ubiegłym roku przeprowadzono ponad 15.000 tego rodzaju kontroli, a w przypadku 37% z nich stwierdzono przypadki zatrudniania na czarno. W sumie na pracy na czarno przyłapano ponad 10.500 osób. To o jedną czwartą więcej niż pięć lat temu.

Dane na ten temat opublikował flamandzki dziennik „De Tijd”. Gazeta powołuje się na informacje z belgijskiej Inspekcji Pracy. W kontrolach brali udział także przedstawiciele policji, skarbówki i innych inspekcji. Ubiegły rok był rekordowy, jeśli chodzi o liczbę tego rodzaju kontroli.

W których branżach w trakcie kontroli natrafiano na największą liczbę osób zatrudnionych na czarno? Czołowa piątka tego niechlubnego rankingu wygląda następująco:

1.       Hotele, restauracje, puby i kawiarnie – 4.873 osoby

2.       Branża budowlana – 2.092

3.       Handel detaliczny – 995

4.       Przemysł – 409

5.       Rolnictwo – 377

Tradycyjnie na pierwszym miejscu znalazła się branża gastronomiczna, gdzie płace są niskie, konkurencja duża, a pracodawcy wciąż chętnie płacą zatrudnionym „pod stołem”. Także w budownictwie nielegalne formy zatrudnienia to nadal wielki problem, choć na papierze wygląda to lepiej niż w poprzednich latach.

- W budownictwie na pracy na czarno przyłapaliśmy w ubiegłym roku kilkaset osób mniej niż w poprzednich latach. Powodem jest to, że tradycyjna praca na czarno w tej branży została zastąpiona o wiele bardziej skomplikowanymi formami, takimi jak fikcyjne firmy jednoosobowe, oddelegowani pracownicy z zagranicy, fałszywe faktury itd. Tego typu oszustwa trudniej wykryć  - tłumaczył na łamach „De Tij” Jean-Claude Heirman z belgijskiej Inspekcji Pracy.

 

27.08.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Biznes: Gessler zdradza przepis na dobrą restaurację

Wiele osób marzy o własnej restauracji, ale nie wielu taki biznes się udaje. Konkurencja, brak klientów, nieodpowiednia reklama czy nawet wygląd potrafią sprawić, że sale świecą pustkami. Jak sprawić by restauracja przynosiła zyski? Swoimi spostrzeżeniami z newsrm.tv podzieliła się Magda Gessler.

- Dobra restauracja to przede wszystkim dobra energia, fantastyczny właściciel, osoba, która przyciąga innych ludzi do siebie. Czasami właściciel może też być kucharzem, ale nie musi -  mówi newsrm.tv Magdalena Gessler, polska restauratorka.

Ważna jest też wiedza. Właściciel nawet nie będąc kucharzem powinien znać się na kuchni. – Osoba, która prowadzi restaurację musi być bywalcem innych restauracji albo mieć mamę lub kogoś z rodziny, kto nauczył go dobrego smaku. Wnętrze może być żadne byle by było miło i każdy chciał się tam „przytulić” – dodaje Magda Gessler.

Można dekorować wnętrza restauracji na bogato czy np. bardziej loftowo. Najważniejszą rzeczą jest, aby wszystko było spójne. Żeby kuchnia pasowała do danego wnętrza oraz trzeba pilnować, aby karta nie była za duża. Przede wszystkim sercem restauracji są jej dania. Dobra kuchnia to podstawa i dlatego warto postawić na świeżość i dobre produkty.

 

Wypowiedź: Magda Gessler, polska restauratorka


26.08.2015 NRM

  • Published in Biznes
  • 0
Subscribe to this RSS feed