Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Bieda w Belgii większa niż w Polsce?
Polskie filmy 25-lecia wybrane. Widziałeś je wszystkie?
Słowo dnia: Jazz
Belgia: Dziś nawet 27 stopni Celsjusza!
Niemcy: Obywatele Chin aresztowani pod zarzutem szpiegostwa
Polska: Termin mija o północy. Ostatnia szansa na złożenie PIT-a
Belgia: 53-latek przemycał 1,8 kg kokainy w... żołądku!
Polska: Mamy coraz mniej osób do pracy. Za to szybko przybywa emerytów
Belgia: Rower w leasingu? To coraz częstsze
Belgia: Ministerstwo Finansów zignoruje pierwszy błąd podatnika

Belgia: Kontrowersyjne emerytury polityków. „To nagonka, niczego nie zwrócę”

Belgia: Kontrowersyjne emerytury polityków. „To nagonka, niczego nie zwrócę” Fot. Pascale Vanschoonbeek / Shutterstock.com

Były marszałek belgijskiego parlamentu Siegfried Bracke zapowiedział, że nie zamierza oddawać dziesiątek tysięcy euro kontrowersyjnego „dodatku emerytalnego”.

W felietonie opublikowanym przez portal doorbraak.be Bracke po raz pierwszy szerzej zareagował na kierowane od kilku dni w jego kierunku oskarżenia.

Przypomnijmy, dwóch byłych marszałków belgijskiego sejmu od lat dostawało dodatki emerytalne, przyznane im w podejrzanych okolicznościach - informował między innymi dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Chodzi tutaj o Hermana De Croo, ojca obecnego premiera Belgii, oraz wspomnianego już Siegfrieda Bracke. Herman De Croo miał od lat otrzymywać około 5 tys. euro brutto miesięcznie tego „dodatku emerytalnego”, a Bracke około 2,5 tys. euro brutto.

Także ośmiu wysokich urzędników pracujących kiedyś w parlamencie dostawało takie dodatki. Według Hermana De Croo dodatek emerytalny, który mu przyznano był legalny i nie ma podstaw prawnych do tego, by miał zwrócić te pieniądze państwu. Mimo to zamierza je przekazać na cele charytatywne.

Teraz do tej kwestii odniósł się także Bracke. Według niego w minionych dniach rozkręcono medialną nagonkę, której jest ofiarą. Informacje o tym, że dodatki wypłacano nielegalnie, nie są prawdziwe i mają na celu postawienie go w złym świetle - przekonuje ten polityk partii N-VA.

Bracke skrytykował też partyjnych kolegów, którzy się od niego odcięli i twierdzą, że nie wiedzieli o istnieniu takiego dodatku. Kontrowersyjny dodatek był jednak zapisany w budżecie, został zatwierdzony przez parlament, a wszystko to zostało opublikowane w dzienniku ustaw - podkreślają obaj politycy.

- Te pieniądze są w stu procentach legalne. Politycy, którzy twierdzą inaczej, powinni wrócić do szkoły - mówił De Croo, cytowany przez „Het Laatste Nieuws”.

Bracke podkreślił, że państwo nie może wymagać od niego, by teraz zwrócił te pieniądze. -Oczywiście nic nie jest wieczne. Prawo może (i musi) się zmieniać. Ale nie wstecz. Czy może ogołocimy też konduktura, który jest już pięć czy dziesięć lat na emeryturze, bo nagle uznamy go za darmozjada? - argumentuje Bracke na łamach doorbraak.be .

Polityk napisał, że nie zamierza przekazać pieniędzy z dodatkowych emerytur na cele charytatywne, tak jak to zapowiedział De Croo. - Nigdy nie informuję o tym, co przekazuję na cele charytatywne. Nikomu o tym nie mówię - dodał Bracke, cytowany przez „Het Laatste Nieuws”.

07.03.2023 Niedziela.BE // fot. Pascale Vanschoonbeek / Shutterstock.com

(łk)

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież