Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Średnio ćwierć miliona euro... Mieszkania podrożały
Belgia: W Gandawie odbył się marsz ku pamięci ofiar homofobii
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek, 30 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Zidentyfikowano ofiarę usiłowania zabójstwa w Brukseli
Polska: Z jedną receptą do kliku aptek. To ułatwi życie pacjentom
Polska: Kryzys kadrowy zażegnany. Tak wielu chętnych do pracy w policji nie było od lat
Belgia: Zamiast odpoczynku chaos. Belgowie utknęli na greckiej wyspie
Polska: Psy zrzucą łańcuchy. Nie każdemu podoba się nowe prawo
Temat dnia: Inflacja trochę wyższa, ale nie jest źle
Polska: Trenuj z wojskim. Na chętnych czekają najlepsi instruktorzy
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Sprawdź, kiedy możesz wystąpić do sądu o uchylenie mandatu

Nie każdy mandat jest słuszny. Dlatego warto czasami powalczyć o jego uchylenie. Kiedy mamy do tego prawo?

W 2022 roku w całej Polsce policja wystawiła ponad 4,1 mln mandatów karnych wartych 1,35 mld zł. To olbrzymie pieniądze. Rok wcześniej dla odmiany mandatów było znacznie więcej, ale pieniędzy mniej: 4,8 mln mandatów na kwotę 691 mln 795 tys. zł. Skąd te różnice?

Można to wytłumaczyć ubiegłorocznym zaostrzeniem przepisów i zmianą w policyjnym taryfikatorze kar. Kierowcy muszą teraz bardzo uważać, bo szybciej można uzbierać punkty karne w liczbie, za którą traci się prawo jazdy.

Surowiej finansowo karane są także drogowe występki. Wystarczy np. przekroczyć dopuszczalną prędkość o więcej niż 30 km/h, żeby nasze konto uszczupliło się o 800 zł (przed zmianą 200-300 zł). W przypadku jazdy o ponad 60 km/h mandat wynosi nawet 2000 (wcześniej 400-500 zł).

Kiedy można uchylić się od mandatu?

Nie ma co ukrywać, teraz mandaty finansowo bolą. Każdy z kierowców wie, że takiej kary można nie przyjmować, ale wówczas sprawa trafia do sądu. A ten może nawet karę podwyższyć. Ryzykowne.

Od mandatu – o czym nie wszyscy wiedzą – można się również uchylić. Czasami warto to zrobić i zawalczyć o swoją rację. Można w ten sposób uzyskać uchylenie mandatu. Może się to stać w następujących sytuacjach:

- kiedy ukarano kierowcę za czyn, który nie jest wykroczeniem,
- kiedy mandat dostała osoba, która nie ukończyła 17 roku życia,
- kiedy wykroczenie wynikało z działania w obronie koniecznej lub stanu wyższej konieczności,
- kiedy za wykroczenie odpowiada osoba, która ma ograniczoną poczytalność – jest chora psychicznie lub upośledzona umysłowo.

Są nie bada okoliczności zdarzenia

„Sąd rozpatruje wniosek o uchylenie mandatu na posiedzeniu, a nie rozprawie. Nie bada więc okoliczności zdarzenia. Sąd jedynie ustala, czy zaszła jedna z wymienionych powyżej przesłanek i na tej podstawie uchyla mandat lub utrzymuje go w mocy” – przypomina serwis motofakty.pl.

I dodaje, że wniosek o uchylenie mandatu należy złożyć „nie później niż w terminie 7 dni od uprawomocnienia się mandatu lub na wniosek organu, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę”.

Kto się może odwołać?

Rodzic lub opiekun prawny, jeśli osoba, która dostała mandat ma mniej niż 17 lat.
Przedstawiciel ustawowy lub kurator osoby ubezwłasnowolnionej, która dostała mandat. 
Przedstawiciel służby (np. policji, straży granicznej), która wydała mandat niesłusznie – z urzędu.
Przedstawiciel sądu, który dowiedział się, że przedstawiciel służby wystawił mandat niesłusznie – z urzędu.

Jak rozpocząć sprawę?

Żeby rozpocząć procedurę, najpierw należy złożyć stosowny wniosek. Ponieważ nie ma on określonej prawem formy, należy go napisać samemu i podać tam takie dane jak:

- swoje imię i nazwisko,
- numer PESEL,
- miejsce zamieszkania,
- serię i numer mandatu,
- opis zdarzenia i okoliczności, które wyjaśnią, dlaczego ten mandat powinno się uchylić.

Wniosek składa się do sądu rejonowego, który jest właściwy dla terenu, na którym wystawiono mandat.

19.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Prawo jazdy stracimy tylko na miesiąc? Tego chce resort sprawiedliwości

Nie na 3 miesiące, a na 30 dni. Tylko na tyle mają tracić prawa jazdy kierowcy, którzy przekroczą prędkość w terenie zabudowanym. To pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości.

Rocznie kilkadziesiąt tysięcy kierowców traci prawo jazdy na 3 miesiące. W 2021 roku spotkało to ponad 50 tys. osób. W 2022 było ich już dużo mniej, bo „tylko” 28,9 tys. Tak zadziałała zmiana przepisów o ruchu drogowym.

Na ile traci się prawo jazdy?

Prawo jazdy jest zabierane w sytuacji, gdy kierowca zostanie złapany na przekroczeniu prędkości o 50 km/h w obszarze zabudowanym.

Formalnie sprawa wygląda tak:

- przekraczając dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym, kierujący traci prawo jazdy na 3 miesiące;
- jeżeli w tym okresie kierowca pomimo zakazu nadal będzie prowadził samochód, to okres zatrzymania prawa jazdy zostanie wydłużony do 6 miesięcy;
- jeżeli dana osoba po raz kolejny będzie kierowała pojazdem w wydłużonym okresie zatrzymania prawa jazdy, zostaną jej cofnięte uprawienia do kierowania pojazdami.

Niekonstytucyjny przepis

Wszystko to zmieniło się jednak 13 grudnia 2022 r., gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zabieranie prawa jazdy w takich sytuacjach jest niekonstytucyjne. Nie chodzi o samą karę, ale sposób jej wymierzenia.

TK stwierdził, że automatyzm wydawania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy jest nie do pogodzenia z art. 2 Konstytucji. Nie może być tak, że policja zatrzymuje kierowcę, zawiadamia starostę o wykroczeniu, a ten formalnie odbiera dokument. W takiej sytuacji kierowca nie ma prawa do obrony. Nie ma możliwości udowodnienia, że doszło do pomyłki. Nawet jeżeli pójdzie ze sprawą do sądu, to wyrok zapada najczęściej już po upływie czasu, w którym kierowca nie miał prawa jazdy.

Dlatego zatrzymywanie dokumentu nie może się odbyć na podstawie suchej informacji policji o tym, że ktoś dopuścił się wykroczenia.

Kierowcy mogą czekać nawet kilka lat

Problem w tym, że policja nadal tak działa. Sama z siebie nie bierze pod uwagę wyroku TK i czeka na zmianę przepisów. Parlament powinien zacząć działać niezwłocznie, ale praktyka pokazuje, że kierowcy na zmiany w prawie mogą czekać nawet kilka lat.

Coś się jednak w tej sprawie ruszyło. Otóż Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt zmian przepisów. Zakładano, że zostaną przyjęte wstępnie jeszcze w lutym, ale tak się nie stało i wciąż trzeba czekać. Sprawa jest skomplikowana, bo zmiana musi objąć nie tylko Prawo o ruchu drogowym, ale także Kodeks karny.

Co zawiera resortowa propozycja?

Opisuje ona procedurę od pomiaru prędkości do zatrzymania prawa jazdy. Kierowca ma otrzymać czas na wypowiedzenie się we własnej sprawie. Na pewno nie będzie on długi, bo Ministerstwo Sprawiedliwości nie chce, żeby kierowcy przeciągali procedurę.

Zmiany mają także określić jeden obowiązujący wzór postępowania, bo teraz jest z tym różnie. W jednych powiatach kierowca ma się stawić osobiście, w innych nie musi tego robić. Po zmianach w całym kraju ma być jednakowo.

Jak podaje RMF FM, w przepisach ma zajść jeszcze jedna poważna zmiana. Resort sprawiedliwości zaproponował, żeby kierowca nie tracił prawa jazdy na 3 miesiące, ale tylko na miesiąc.

Potwierdził to wiceminister infrastruktury Rafał Weber: – Takie jest założenie. Będziemy o nim rozmawiać w trakcie konsultacji i uzgodnień międzyrządowych – przyznał.

15.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

Polska: Czego nam nie wolno robić na klatce schodowej? Sprawdź, co ci grozi, jak złamiesz prawo

Wózek, rower, niepotrzebne meble… Często wystawiamy to na klatkę schodową. Albo ozdabiamy ją roślinami w doniczkach. W ten sposób łamiemy prawo. Czego jeszcze nam nie wolno?

Klatka schodowa w bloku należy do części wspólnej w budynku i mogą z niej korzystać wszyscy mieszkańcy. Niektórzy traktują ją jednak jak przedłużenie mieszkania i zagarniają dla siebie przestrzeń, która do nich nie należy. Dlatego można się na niej natknąć na wystawione buty, śmieci, niepotrzebne meble albo wózek dziecięcy.

Według przepisów…

Okazuje się – i warto o tym pamiętać – że zagracanie części wspólnych – przypomina regiodom.pl – narusza wiele przepisów, w tym m.in. regulaminy wspólnot lub spółdzielni, ustawę o własności lokali, ustawy o ochronie przeciwpożarowej, wreszcie rozporządzenia ministra MSWiA dotyczące ochrony przeciwpożarowej budynków.

Wskazane przepisy precyzyjnie określają, co nam wolno, a czego nie wolno robić na klatkach schodowych. A więc właściciel mieszkania:

• może korzystać z nieruchomości wspólnej tylko zgodnie z jej przeznaczeniem,
• nie może utrudniać innym korzystania z nieruchomości wspólnej,
• ma obowiązek zabezpieczać je przed zagrożeniem pożarowym; ponosi także odpowiedzialność za naruszenie przepisów przeciwpożarowych,
• nie wolno mu składować materiałów niebezpiecznych.

Lista kar

Łamanie tych zakazów jest obarczone karami. Co zatem grozi za trzymanie na klatce rowerów, wózków, mebli, roślin w doniczkach?

Zwykle jako pierwszy do działania przystępuje zarządca budynku. Najpierw próbuje załatwić sprawę polubownie – wzywa do usunięcia rzeczy z klatki schodowej. Jeśli to nie pomaga, może usunąć przedmioty, które zagracają część wspólną budynku. Rzeczy trafiają albo do jego biura, albo wynajętego magazynu, skąd można je odebrać po zapłaceniu za sprzątanie i przechowywanie gratów.

Na kolejnym etapie do sprawy może zostać wciągnięta straż miejska, która wystawi winowajcy mandat za trzymanie wózków, rowerów, czy mebli na klatce schodowej.

W końcu może się pojawić straż pożarna. I tu już sprawa robi się poważniejsza, bo chodzi o bezpieczeństwo ludzi. Za naruszanie przepisów przeciwpożarowych grozi takiemu lokatorowi nagana, mandat w wysokości do 5 tys. zł lub areszt od 5 do 30 dni.

A jeśli składowane na klatce przedmioty rzeczywiście przyczynią się do pożaru, to kary mogą być bardzo poważne. I tak:

- za nieumyślne spowodowanie pożaru grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności;
- jeżeli ktoś ucierpi przy tym na zdrowiu lub straci życie, kara może wynieść nawet 8 lat więzienia.

18.03.20223 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Nowa etykieta z datą ważności ma powstrzymać wyrzucanie żywności

Etykieta: „najlepiej spożyć przed” jest jednym z powodów, dla których pozbywamy się produktów wypełniających nasze lodówki. Ten nawyk mają zmienić nowe treści na etykietach.

„Często po upływie” lub „często dobre dłużej”. Takie informacje – oprócz formuły „najlepiej spożyć przed” – miałyby się pojawić na opakowaniach produktów, które trafiają na sklepowe półki. Taki jest cel i nad tym pracuje Komisja Europejska.

Powód tych działań jest prosty: marnujemy tony żywności, bo literalnie czytamy informację „najlepiej spożyć przed”. KE – jak podaje serwis next.gazeta.pl – chce to powstrzymać i zmienić tę treść we wszystkich państwach Unii Europejskiej.

Miliardy ton na śmietnikach

Co roku na świecie marnuje się ok. 1,3 mld ton żywności, która wciąż nadaje się do spożycia – alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). W Polsce – według NIK– co roku na śmietniki trafia prawie 5 mln ton jedzenia, czyli co sekunda ląduje w nich 150 kg, najczęściej z powodu zepsucia lub przeterminowania.

Jak wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności, niemal połowie (49 proc.) Polaków zdarza się wyrzucać chleb. Owoce marnuje 46 proc., warzywa wyrzuca 37 proc. Polaków. Wysoko w tym zestawieniu są również wędliny (45 proc.) i jogurty (27 proc.).

Czemu kupujemy za dużo? FPBŻ tłumaczy, że wiele osób woli mieć pieczywo na zapas. Kupujemy też pieczywo kiepskiej jakości, które szybko się psuje. W przypadku owoców i warzyw jest trochę inaczej: lubimy takie, które nie mają żadnych skaz, np. bruzd czy nietypowego kształtu. Wydaje się nam, że skoro są ładne, to mogą poleżeć dłużej. Okazuje się, że nie mogą.

Komisja proponuje zmianę przepisów

W 2018 r. Komisja Europejska ustaliła, że z 88 milionów ton odpadów żywnościowych wytwarzanych rocznie w UE ok. 10 proc. ma związek z oznaczeniem dat i niewłaściwym ich rozumieniem przez kupujących.

„Błędna interpretacja znaczenia terminów „wykorzystanie do” i „najlepiej przed” może przyczynić się do marnotrawienia żywności w gospodarstwach domowych” – stwierdzają autorzy w raportu.

Dlatego Komisja Europejska – jak podaje serwis – proponuje zmianę przepisów dotyczących dat ważności na produktach. Na opakowaniach znalazłyby się nowe informacje: obok „najlepiej spożyć przed” mogą pojawić się nowe, np. „często po upływie” lub „często dobre dłużej”.

Ich zadaniem jest doprecyzowanie informacji  na temat przydatności produktu. Komisja Europejska chce bowiem, aby do 2030 r. państwa członkowskie UE ograniczyły marnowanie żywności o 50 proc.

15.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Subscribe to this RSS feed