Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Flandria: 25 potencjalnych oszustów rozpoczęło studia medyczne!
Ponad 2 tys. darmowych drzew dla mieszkańców Antwerpii!
Belgia: Ponowny wzrost wskaźnika zatrudnienia
Belgia, praca: Oni najczęściej bez pracy
Belgia: Kobiety pożyją dłużej. To duża różnica?
Słowa dnia: Uurtje-factuurtje
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek,12 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia ostrzega obywateli przebywających w Nepalu
Polska: Kranówka za grosze w restauracji. Sprawa dotarła do Sejmu
Królowa Belgii wzywa do globalnej polityki żywnościowej
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Premier Belgii zakończył kwarantannę. „Wynik negatywny”

Szef belgijskiego rządu przez dwa dni przebywał na kwarantannie. W poniedziałek Alexander De Croo spotkał się premierem Francji Jeanem Castexem, u którego po powrocie do ojczyzny stwierdzono zakażenie koronawirusem.

Castex odwiedził w poniedziałek Belgię i przez kilka godzin rozmawiał z premierem De Croo oraz uczestniczył z nim w różnych uroczystościach i spotkaniach. Po powrocie do Francji Castex poddał się testowi na koronawirusa i dowiedział się, że wynik jest pozytywny. Późnym wieczorem premier Francji poinformował o tym De Croo.

Premier Belgii udał się w związku z tym na kwarantannę. Podobnie postąpiło czworo ministrów, którzy towarzyszyli De Croo w trakcie rozmów z francuskim gościem. Chodzi tutaj o Annelies Verlinden (minister spraw wewnętrznych), Sophie Wilmès (minister spraw zagranicznych), Vincenta Van Quickenborne (minister finansów) i Ludivine Dedonder (minister obrony).

W środę rano De Croo poddał się testowi na koronawirusa. Wynik był negatywny, więc premier mógł zakończyć kwarantannę. Nadal jednak będzie wykonywał większość pracy zdalnie, poinformował portal vrt.be. W przyszłym tygodniu De Croo ponownie podda się testowi na koronawirusa.

24.11.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: 10 tys. zł.? Prawie jedna trzecia Polaków nie radzi sobie z takim zadłużeniem

Istnieje pewna bariera, za którą Polacy zaczynają obawiać się o możliwość wyjścia z własnych zadłużeń. Okazuje się, że zwątpienie może być zależne od kwoty zobowiązania. Analitycy jednej z firm zbadali, kiedy dłużnicy najczęściej tracą wiarę, że podołają spłacie zaciągniętych wcześniej wierzytelności.

10 tys. zł. powoduje lęk i panikę

Firma Quality Watch na zlecenie rejestru dłużników BIG InfoMonitor przeprowadziła badanie, którego celem było wytypowanie progów finansowych zadłużeń, powodujących u dłużników obawę o niewystarczające możliwości spłaty.

Najwięcej, bo aż 28 proc. respondentów uznało, że 10 tys. zł. zadłużenia to kwota, która wydaje się być nie do udźwignięcia. 8 proc. grupa badanych ten sam lęk odczuwa przy 15 tys. zł. długów.  11 proc. stanowią osoby nieco zamożniejsze, które niepokój o sytuację finansową związaną z wierzytelnościami odczuwają w chwili, kiedy do oddania mają 25 tys. zł.  19 proc. ankietowanych zaczyna martwić się o spłatę długów, kiedy ich wartość wynosi 50 tys. zł. Niewielki odsetek, bo tylko 3 proc. dłużników boi się, że nie podoła regulowaniu zaległości po przekroczeniu progu 75 tys. zł. Z kolei 12 proc. pytanych swobodnie podchodzi do swoich zobowiązań, jeżeli warte są one mniej niż 100 tys. zł. 0,5 mln zł to kwota, która powoduje panikę u 18 proc. dłużników biorących udział w sondażu.

Na jakie kwoty zadłużają się Polacy?

Z rejestru dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że zaległości do kwoty 10 tys. zł. stanowią 15 proc. wszystkich odnotowanych zobowiązań. Nie więcej niż 5 tys. zł. długów przypada na 18 proc. osób widniejących w systemach. 11 proc. zaległości dotyczy kwot nieprzekraczających 2 tys. zł. 8 proc. zadłużonych musi oddać mniej niż 1 tys. zł. 7 proc. niesolidnych spłacających zalega ze spłatą kwoty niższej niż 500 zł. Z kolei na 1 proc. z nich przypada zaległość o wartości do 100 zł.

Poduszka finansowa jest Polakom obca


W ocenie prezesa BIG InfoMonitor Sławomira Grzelczaka problem nie leży jednak w samych zobowiązaniach, a raczej w odkładaniu pieniędzy na tzw. czarną godzinę.

„Co niepokojące, na 10 tys. zł jako sumę, która zaczyna odbierać wiarę w możliwość wyjścia z długów wskazuje też niemal jedna czwarta deklarujących, że mogą sobie pozwolić na większe wydatki, bo we własnym odczuciu dają sobie nieźle radę albo postrzegają się jako zamożni. Problemem jest jednak brak poduszki finansowej na ewentualne trudne czasy. Oszczędzanie nie jest najmocniejszą stroną Polaków, posiadanie oszczędności stanowiących równowartość trzech pensji deklaruje zwykle  najwyżej co drugi ankietowany” – ocenia Grzelczak.

Szef rejestru przestrzega, aby nie podchodzić do tematu długów zbyt optymistycznie. Łatwo bowiem niepostrzeżenie spiętrzyć je do takich kwot, które w rzeczywistości okażą się niemożliwe do spłaty. Warto dokładnie przemyśleć każdą decyzję o kolejnym długu, zwłaszcza w okresie świątecznym.

„Warto kontrolować wydatki i nie podchodzić zbyt optymistycznie do zaciąganych zobowiązań, by nie spiętrzyć ich ponad swoje możliwości. Szczególnie teraz, gdy nadchodzi wyjątkowo trudny czas dla domowych budżetów. Za chwilę rozpoczynają się promocje i wyprzedaże, a także okres Świąt Bożego Narodzenia. Grudzień zawsze wygrywa w naszej ankiecie na najcięższy finansowo miesiąc w roku” – przestrzega prezes BIG InfoMonitor.

25.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Kontrowersje wokół nowych przepisów. Cudzoziemcy mają zarabiać więcej od Polaków

Jeżeli prawo, które właśnie przyjął sejm, wejdzie w życie, to obcokrajowiec będzie w naszym kraju zarabiał lepiej od wielu Polaków. O co dokładnie chodzi?

Na początek kilka liczb. Z danych ZUS wynika, że w Polsce legalnie pracuje 871,7 tysiąca obcokrajowców. Płaca minimalna w naszym kraju wynosi 2800 zł brutto, a od nowego roku ma wzrosnąć do 3010 zł. „Najniższą krajową” otrzymuje co miesiąc około 2,2 mln Polaków. Te wszystkie kwestie łączą się za sprawą nowych przepisów, które właśnie przyjął Sejm.

W ich myśl – jak podaje serwis money.pl – w 2022 r. cudzoziemiec ubiegający się o pozwolenie na pracę i kartę pobytu w Polsce będzie musiał udokumentować, że będzie zarabiać minimalną pensję. Nie będzie miała znaczenia forma zatrudnienia oraz wymiar czasu pracy. To oznacza, że 3010 zł brutto ma otrzymywać osoba spoza Polski zatrudniona nawet na pół etatu. Od tej kwoty będą pobierane składki i zaliczka podatkowa.

Potrzebę wprowadzenia nowych przepisów rząd tłumaczy faktem, że cudzoziemcy muszą mieć w Polsce zagwarantowane minimum socjalne na przeżycie. Ta polityka budzi spore kontrowersje i na przykład Monika Kolasińska, radca prawny w Dziale Prawa Pracy Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy ocenia, że część polskich pracowników będzie na rynku pracy traktowanych gorzej niż zagraniczni. Polak na pół etatu, przy płacy zasadniczej, może otrzymać w 2022 r. ok. 1,5 tys. zł a cudzoziemiec dwa razy więcej.

„Katarzyna Lorenc, ekspertka rynku pracy z BCC, podpowiada jeszcze jedno rozwiązanie. Zamiast płacić cudzoziemcowi po 3010 zł miesięcznie - nawet za czas, kiedy nie pracują (gdy są zatrudnieni na część etatu), pracodawcy będą mogli współdzielić się zagranicznymi pracownikami z przedsiębiorstwami, które będą potrzebowały rąk do pracy” – przewiduje money.pl.

24.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Trzecia dawka to za mało. Będziemy kłuci częściej?

Coraz więcej ekspertów przyznaje, że będziemy zmuszeni do przyjmowania szczepionki przeciwko COVID-19 co roku. Tak jak w przypadku np. ochrony przed grypą. Są też głosy, że będzie musiało się to dziać częściej.

Obecnie w Polsce trwa szczepienie trzecią, przypominającą dawką preparatu ochronnego przeciw koronawirusowi. Mogą z tego skorzystać wszyscy dorośli pod warunkiem, że od ostatniego szczepienia minęło pół roku. Dzięki temu o 12 miesięcy zostaje przedłużona ważność paszportu covidowego.

Tymczasem lekarze coraz głośniej mówią o potrzebie częstszego szczepienia. Twierdzą, że preparat będzie trzeba przyjmować co roku. Tak samo jak w przypadku np. grypy. Są także eksperci, którzy wskazują, że będzie trzeba szczepić się częściej. „Nie da się wykluczyć, że szczepionki przeciwko COVID-19 trzeba będzie powtarzać co 6-8 miesięcy i zostaną one z nami tak samo, jak szczepienia przeciwko grypie” – przyznał na antenie Radia Plus Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.

O ile lekarze, już na początku pandemii, mówili, że koronawirus będzie obecny w społeczeństwie już na długo, o tyle Cessak dziś dodaje: „Można się spodziewać, że szczepionka z nami zostanie, tak jak szczepionka przeciwko grypie. Dawki co pół roku, czy co osiem miesięcy, to pokażą wyniki badań”. Jednocześnie stwierdza, że warto przyjmować kolejne dawki i argumentuje, że osoby niezaszczepione są 14 razy bardziej narażone na zgon i 6-krotnie bardziej na pobyt w szpitalu na hospitalizację. Badania wskazują, że skuteczność ochrony po dwóch dawkach wynosi 86-91 proc., a  po trzeciej 95-96 procent.

Tymczasem  członkini działającej przy premierze Rady Medycznej, prof. Magdalena Marczyńska poinformowała, że zapewne będzie możliwe podawanie trzeciej dawki szczepionki już po pięciu miesiącach od szczepienia podstawowego. Obecnie - przypomnijmy – to pół roku.


24.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed