Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Niskie wykształcenie, wysokie ryzyko biedy...
Polska: Kryzys psychiczny w pracy. Nie umiemy złapać balansu
Belgia: Nagła śmierć trenera kadry kobiet w rugby!
Polska: Jechał 200 km/h. Mie przyjął mandatu. Poseł PiS przeprasza
Belgia: Pięć osób aresztowanych po zamieszkach w Brukseli
Polska: Obowiązkowe kaski dla rowerzystów. Wiceminister ujawnia plan
Temat dnia: Komu zabiorą? Rząd w kryzysie, bo trzeba oszczędzać
Polska: Koalicja po dwóch latach. Niewielka szansa na utrzymanie jej po wyborach
Słowa dnia: Ten einde lopen
Belgia: Mężczyzna śmiertelnie potrącony w Brukseli
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Gigantyczna pensja nie przyciąga lekarzy. Kryzys dławi SOR-y

W SOR-ach dramatycznie brakuje lekarzy. Nawet ponad 100 tys. zł pensji nikogo nie skusiło. Dlaczego? Bo zdaniem ekspertów nie o pieniądze tu idzie.

Jedną z ofiar tego kryzysu jest Szpitalny Oddział Ratunkowy w Bielsku-Białej. 108 tys. zł pensji miesięcznie, które zaproponował lekarzom – jak podaje Medonet – nie stało się magnesem, który przyciągnąłby medyków do pracy w SOR. 

Głos ekspertów nie pozostawia złudzeń: nie o pieniądze tu chodzi. Kluczowym problemem jest przeciążenie związane z liczbą pacjentów. 

Wysokie zarobki to nie wszystko. Ludzie nie dają rady

Naczelna Izba Lekarska podkreśla, że inwestycje w wynagrodzenia pracowników medycyny ratunkowej nie rozwiązują podstawowych trudności związanych z funkcjonowaniem SOR-ów. Jakub Kosikowski, rzecznik Izby, na platformie X zwrócił uwagę na problemy systemowe. 

„Na 144 wolne miejsca na medycynę ratunkową zrekrutowało się 22 lekarzy, mimo takich kokosów. (...) Liczba pacjentów jest nie do ogarnięcia, warunki pracy po prostu nieakceptowalne” – napisał.

Prof. Klaudiusz Nadolny, wybitny ekspert w dziedzinie ratownictwa medycznego, w rozmowie z Medonetem potwierdza ten stan rzeczy. W Polsce działa obecnie 250 SOR-ów, które w ciągu roku przyjęły ponad 4 mln pacjentów. 

– Ogromne obciążenie, które spada na personel medyczny, jest na granicy możliwości – liczba pacjentów jest po prostu przytłaczająca – podkreśla prof. Nadolny.

I przypomina, że zadaniem oddziałów ratunkowych nie jest prowadzenie długofalowej diagnostyki czy leczenia, ale szybkie udzielenie pomocy i skierowanie pacjenta dalej.

Coraz więcej pacjentów, coraz mniej lekarzy

Po pandemicznym spowolnieniu wielu SOR-ów liczby znów poszybowały. W latach COVID-19 oddziały ratunkowe przyjmowały około 3 mln osób rocznie. Teraz liczba ta wzrosła do ponad 4 mln. 

Tymczasem w Państwowym Ratownictwie Medycznym – według danych NFZ – pracuje zaledwie 314 lekarzy, co w zestawieniu z krajowym zapotrzebowaniem na personel medyczny budzi poważne obawy. W ciągu ostatnich lat liczba specjalistów medycyny ratunkowej systematycznie spada.

– Atmosfera pracy na SOR-ach jest trudna, m.in. przez roszczeniowych pacjentów oraz przytłaczającą liczbę osób zgłaszających się z niepilnymi przypadkami – wyjaśnia Medonetowi prof. Nadolny. 

System triage (segregacja medyczna) pomaga pogrupować pacjentów według pilności interwencji, ale problemem pozostają osoby, które teoretycznie nie powinny w ogóle trafiać na SOR. Jak zaznacza ekspert, tylko około 20 proc. pacjentów trafia tam uzasadnioną drogą – dzięki zespołom ratownictwa medycznego. Pozostałe 80 proc. to osoby zgłaszające się „z ulicy”, często z problemami zdrowotnymi, które mogłyby zostać rozwiązane w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej. 

Wysokie wynagrodzenie nie rozwiązuje problemów

NFZ alarmuje, że rosnąca liczba pacjentów, spadek kadry medycznej i przeciążenie systemu udzielania pomocy doprowadziły do sytuacji kryzysowej. 

– W dużych miastach liczba pacjentów przekracza setkę dziennie, co generuje ogromne problemy organizacyjne. Szpitale z największymi oddziałami ratunkowymi starają się balansować sytuację, ale przy tak dużym obciążeniu jest to niemal niemożliwe – przyznaje prof. Nadolny. 

Lekarze pracujący w SOR-ach mierzą się nie tylko z fizycznym, ale też psychicznym obciążeniem. 

– Atmosfera jest trudna dla wszystkich: lekarzy medycyny ratunkowej, pielęgniarek, ratowników medycznych. W dużych SOR-ach, głównie w szpitalach wojewódzkich, skalę problemu widać jak na dłoni – dodaje ekspert.

Prof. Nadolny podkreśla, że braki kadrowe utrudniają funkcjonowanie całego systemu. 

– Chętnych do pracy jest niewielu, a specjalistów medycyny ratunkowej mamy w Polsce zdecydowanie za mało. Wysokie stawki wynagrodzenia nie zniwelują problemów wynikających z niewydolności systemu.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Terminale, jakich nie było. Zrobisz zakupy jak przez internet

To będzie przewrót w sklepowych terminalach. Za zakupy nie będziemy musieli płacić od razu, ale później. To oferta dla sklepów polujących na klientów.

W ten sposób płatność znana dotychczas z zakupów w internecie zostanie przeniesiony do świata rzeczywistego. Tę przełomową funkcjonalność – jak podaje Radio Zet – wprowadziły Comfino oraz Polskie ePłatności (PeP).

„To nowość na polskim rynku, pozwalająca klientom korzystać z wygody płatności BNPL („Buy Now, Pay Later”) przy tradycyjnej kasie” – czytamy.

Jak działa taki terminal?

Wystarczy kilka kliknięć, żeby sprzedawca uruchamił płatność ratalną lub odroczoną. W aplikacji terminalowej wybiera odpowiednią opcję i wprowadza kwotę transakcji. Klient dostaje kod QR do zeskanowania lub sms z linkiem. Na swoim urządzeniu podaje niezbędne dane i jest weryfikowany.

Jeśli instytucja finansująca wyda pozytywną opinię, sprzedawca kończy realizację zakupu. Proces trawa kilka minut i – co ważne – nie zakłóca obsługi kolejnych klientów.

Ta możliwość zapewni klientom wygodę znaną głównie z zakupów online.

Propozycja dla sklepów małych i dużych

– Naszą ofertę kierujemy do każdego, kto chce zwiększyć sprzedaż, podnieść średnią wartość koszyka i budować lojalność klientów. To rozwiązanie równie dobrze sprawdzi się w dużych sieciach handlowych, jak i lokalnych sklepach czy punktach usługowych – wszędzie tam, gdzie wartość transakcji może uzasadniać rozłożenie jej w czasie: od sklepów i serwisów motoryzacyjnych czy sprzętu sportowego, przez RTV/AGD i meblowe, po salony kosmetyczne i jubilerskie – Radio Zet cytuje Miłosza Mickiewicza, dyrektora ds. sprzedaży i rozwoju biznesu w Grupie Comperia.pl SA.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Trzaskowski wypisał syna z edukacji zdrowotnej. Sieć zawrzała

Kiedy ta informacja pojawiła się w sieci, od razu zaczęła żyć swoim życiem. Prawicowy hejt lał się wiadrami. Tę „sensację” zdementował sam prezydent Warszawy.

Zanim to jednak zrobił, sieć się zagotowała. Pojawiło się mnóstwo wpisów atakujących i sam przedmiot, i personalnie ministrę edukacji Barbarę Nowacką. Że to jej klęska i że czas, żeby na dymisję. 

Kiedy na X pojawił się wpis Rafała Trzaskowskiego dementujący informację portalu Niezależna.pl, jeden z internautów złośliwie to skwitował: „Dostał reprymendę od Tuska, to zmienił zdanie”. 

Ale po kolei…

Wszystkich zachęcam do udziału w tym przedmiocie

Najpierw w serwisie Niezależna.pl pojawił się artykuł. A w nim informacja, że nastoletni syn Trzaskowskiego nie będzie chodził na edukację zdrowotną. Został z niej wypisany przez rodziców „jako jeden z pierwszych” w klasie – donosił serwis. Portal zapewnił czytelników, że informację sprawdził w dwóch źródłach. 

To nie wszystko, bo z zajęć z edukacji zdrowotnej miała zrezygnować „cała jego klasa”.

Dzień później na platformie X głos w tej sprawie zabrał Rafał Trazskowski. I zdementował doniesienia serwisu. 

„Wszystkich zainteresowanych moją rodziną informuję, że mój syn będzie uczęszczał na zajęcia o edukacji zdrowotnej (w grupie łączonej, międzyoddziałowej)” – napisał. 

I zaapelował: „Wszystkich innych zachęcam do brania udziału w tym bardzo potrzebnym przedmiocie”.

O tym, ilu uczniów ostatecznie pozostało na zajęciach z edukacji zdrowotnej, dowiemy się – jak zapowiedział MEN – 10 października.

Edukacja zdrowotna. Co to jest?

Przypomnijmy jeszcze, że edukacja zdrowotna to przedmiot, który zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. Przedmiot jest nauczany w klasach IV-VIII szkół podstawowych i klasach I-III szkół ponadpodstawowych: liceów ogólnokształcących, techników, branżowych szkół I stopnia. 

W programie są kwestie zdrowia i higieny, ale także tematy poświęcone m.in. prawidłowym zachowaniom w internecie czy dbaniu o swoje bezpieczeństwo.

W tym roku szkolnym edukacja zdrowotna jest przedmiotem nieobowiązkowym. Ministra edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała, że po roku MEN przeprowadzi ocenę przedmiotu i zdecyduje, co dalej.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Campus Polska Przyszłości FB

(sp)

Polska: Jak nie zgubić się w lesie? Grzybiarzu, posłuchaj policji

Nie idź do lasu sam, weź ze sobą naładowany telefon. To tylko część policyjnych porad dla grzybiarzy. Bo trwa sezon gubienia się w gęstwinie.

Polacy masowo umieszczają w sieci zdjęcia efektów swojego grzybobrania. Kosze pełne kurek czy prawdziwków często robią wrażenie. Nie mniejsze jak policyjne komunikaty o poszukiwaniu w lesie zagubionych grzybiarzy.

Sezon na las

Prawda jest taka, że wraz z sezonem na grzyby zaczyna się czas podwyższonej gotowości policji. Co roku mundurowi są alarmowani o zagubionych w lesie ludziach. Albo dzwonią oni sami, albo ich bliscy zaniepokojeni tym, że ktoś poszedł na grzyby i nie wraca od wielu godzin. A za oknem robi się ciemno.

„Doświadczenia ubiegłych lat pokazują, że nie każdy, kto idzie do lasu, potrafi sprawnie się po nim poruszać. Każdego roku policjanci otrzymują zgłoszenia, z których wynika, że ktoś zgubił się w lesie. Wtedy służby ratunkowe wyruszają z pomocą i poszukują zaginionych” – opisuje lubelska policja.

I radzi, jak bezpiecznie przygotować się do grzybobrania.

Na grzyby – kilka zasad

Przed wyjściem do lasu warto powiadomić bliskich o wyprawie oraz wskazać im najbliższą okolicę, w której będziemy przebywać. Powiedzmy im również, kiedy zamierzamy wrócić do domu.

Do lasu najlepiej wybierać się w towarzystwie – im więcej osób, tym lepiej. Dzieci, starsze i schorowane osoby nie powinny same wchodzić do lasu.

Gdy na grzyby wybieramy się z dziećmi, nie traćmy ich z oczu i nie pozwalajmy samym odchodzić zbyt daleko.

Nie zapominajmy o zabraniu latarek i elementów odblaskowych, dzięki którym w czasie zapadającego zmroku będziemy bardziej widoczni. Najlepiej jednak wybierać się do lasu o takiej porze, kiedy mamy pewność, że zdążymy jeszcze przed zmrokiem wrócić do domu.

Przydatny będzie telefon komórkowy z naładowaną baterią, który może okazać się pomocny w sytuacjach kryzysowych.

Warto być przygotowanym na zmianę pogody. Dlatego podczas leśnych spacerów nieodzowna będzie kurtka przeciwdeszczowa i odpowiednie obuwie.

Kiedy nie jesteśmy pewni, co do swojej orientacji w terenie, lepiej nie odchodźmy zbyt daleko od drogi. W głębi lasu bardzo szybko można zgubić drogę powrotną.

Nie zostawiajmy cennych przedmiotów w widocznym miejscu

Mundurowi uczulają też na to, że zebrane grzyby warto zanieść do najbliższe stacji sanepidu, w której są organizowane dyżury grzyboznawców. Oni właśnie pomogą ocenić, czy zebrane grzyby na pewno są jadalne.

Policjanci podpowiadają także, że idąc do lasu, należy dokładnie zabezpieczyć swój samochód – pozamykać drzwi, okna, a pojazd powinien zostać zaparkowany w widocznym i bezpiecznym miejscu.

„Nie pozostawiajmy w pojeździe w widocznym miejscu wartościowych przedmiotów (nawigacji, laptopa, telefonu komórkowego, torebki, portfela” – wylicza policja.


30.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed