Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Po 20 piwach za kierownicą... Sędzia „pod wrażeniem”
Polska: E-hulajnogi opanowały Polskę. Jest ofiara śmiertelna tej mody
Od jutra znaczne utrudnienia na E40 w kierunku Brukseli!
Polska: Jak się przygotować na blackout? Zapoznaj się z instrukcją
Temat dnia: Belgia sparaliżowana przez ogólnokrajowy strajk!
Polska: Jak majówka, to w lesie na grzybach. O tym trzeba pamiętać
Słowa dnia: Opslagplaats, opslagruimte
Belgia: Tragedia przy parkingu. Życie motocyklisty zagrożone
Niemcy: Poczytna pisarka zamordowana tępym narzędziem
Polska: Dzięki tym zniżkom więcej zostaje w portfelach seniorów
Redakcja

Redakcja

Polska: Po ataku na pocztę Dworczyka, politycy dostaną do maili klucze

Echo afery mailowej nie cichnie. Po głośnym włamaniu rosyjskich hakerów na skrzynkę Dworczyka, rząd chce wprowadzić dodatkowe zabezpieczenie przed cyberatakami dla wszystkich parlamentarzystów. Jeszcze w tym miesiącu ma ruszyć zakup niewielkich kluczy, które pomogą uwierzytelniać logowanie polityków do poczty elektronicznej.

Ostrożności nigdy dość

U2F to niewielkie urządzenie, które wyglądem przypomina klasyczny pendrive. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, państwo planuje wkrótce wyposażyć w nie każdego parlamentarzystę. To wszystko w trosce o bezpieczeństwo informacji przechowywanych na skrzynkach mailowych. Czujność rządu wzrosła po głośnym włamaniu na e-mail szefa KPRM Michała Dworczyka. Choć zdarzenie miało miejsce niespełna miesiąc temu, na jednym z kanałów popularnego komunikatora wciąż publikowane są materiały, które rzekomo mają pochodzić właśnie ze elektronicznej poczty ministra.

Na czym polega praca U2F?

To bardzo proste narzędzie, które pełni rolę drugiego etapu potwierdzania tożsamości osoby logującej się do poczty. Po wpisaniu standardowego loginu i hasła, system będzie wymagał od właściciela skrzynki, aby wpiął do komputera specjalny klucz lub przyłożył go do telefonu. Urządzenie przeprowadza uwierzytelnianie w pełni automatycznie. Eksperci uważają, że jest to jedno z najlepszych zabezpieczeń, które może skutecznie ochronić polityków przed kradzieżą danych.

„Zdecydowanie to jeden z bezpieczniejszych sposobów logowania. Osoba chcąca się włamać do skrzynki e-mailowej musiałaby mieć drugi klucz. Nie odnotowano przypadku złamania tego typu zabezpieczeń.” – wyjaśniał DGP Cyprian Gutkowski z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń

Urządzenie może być kłopotliwe

Zwłaszcza kiedy ktoś zapomni zabrać je ze sobą. Zdaniem posła Michał Gramatyki z Polski 2050 Szymona Hołowni, takie przedsięwzięcie jest zbędne.

„W przypadku poczty sejmowej to wystarczyłoby uwierzytelnienie dwuskładnikowe z potwierdzeniem za pomocą zwykłego SMS-a.” – komentuje polityk na łamach DGP.

Wątpliwość budzi również zakres ochrony, która obejmie jedynie służbowe adresy e-mail. Wyciek informacji z maila Dworczyka, dotyczy jego prywatnej poczty. Wydaje się zatem, że w tej sytuacji nie zawiodły zabezpieczenia, a jedynie czynnik ludzki. Służbowe informacje nie powinny znaleźć się przecież na prywatnej poczcie.

Rząd nie komentuje zdarzenia

Dotychczas rząd wstrzymywał się od komentowania cyberataku na pocztę ministra Dworczyka. W czasie jednej z konferencji dot. szczepień doszło nawet do sytuacji, podczas której KPRM miała wyciszać mikrofony dziennikarzom, korzystającym z okazji, by zapytać o okoliczności zdarzenia. Według informatorów DGP, rząd wkrótce planuje przerwać milczenie.

„To rzeczywiście był błąd, niepotrzebnie tylko wywołaliśmy emocje. Tak już nie będzie, ponadto rozważamy, by przy okazji jednej z konferencji minister Dworczyk odpowiedział na wszystkie pytania w sprawie wycieku.” – wyjaśnia anonimowy rozmówca dziennika.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot. iStock

(el)

 

 

Polska: Pierwszy sondaż po powrocie Tuska. Roszady na szczycie

Prawo i Sprawiedliwość do tej pory było na czele politycznej stawki, ale czy Donald Tusk jako lider Platformy Obywatelskiej może to zmienić? Najnowszy sondaż.

To pierwsze takie badanie zrealizowane po ogłoszeniu przez byłego premiera powrotu do polskiej polityki. W ostatnią sobotę Donald Tusk oficjalnie ogłosił swoją decyzję i tego samego dnia Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej wybrała go na pełniącego obowiązki przewodniczącego partii. Aby tak się mogło stać, z funkcji zrezygnował Borys Budka. Dodajmy tylko, że także w sobotę prezesem Prawa i Sprawiedliwości ponownie został Jarosław Kaczyński.

Czy na wyborców zadziałał tzw. „efekt Tuska”? Teraz można to ocenić, bo znane są wyniki pierwszego sondażu politycznego po powrocie byłego premiera. Badanie przeprowadziła agencja Opinia24 na zlecenie RMF FM. Sondaż został przeprowadzony w dniach od 2 do 5 lipca, telefonicznie na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie losowej tysiąca osób.

Z tego badania wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższą niedzielę, to wygrałoby je Zjednoczona Prawica (PiS, Solidarna Polska, Porozumienie) z poparciem 29 procent).

Na drugim miejscu była Koalicja Obywatelska (Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni) z wynikiem 23 proc. głosów.
Na podium jest jeszcze Polska 2050 Szymona Hołowni, która w badaniu uzyskała wynik 17 proc.

W dalszej kolejności są:
Konfederacja (KORWiN, Ruch Narodowy, Konfederacja Korony Polskiej) - 10 proc.,
Lewica (Nowa Lewica, Razem) - 8 proc.

Poza parlamentem znalazłoby się Polskie Stronnictwo Ludowe (4 proc.) oraz Kukiz'15 (1 proc.).

Zaznaczmy, że 8 proc. ankietowanych odmówiło udzielenia odpowiedzi bądź wybrało opcję "nie wiem", "trudno powiedzieć".

Wśród zapytanych o zdanie Polaków udział w wyborach "na pewno weźmie" 66 proc. osób.

Zmiany w preferencjach wyborczych są ewidentne. Na szczycie rankingu poparcia doszło do zmian. Dla porównania 30 czerwca swoje wyniki przedstawiła pracownia Social Changes i wówczas na Zjednoczoną Prawicę chciało głosować 34 proc. zadeklarowanych wyborców, na Polskę 2050 - 23 proc., a na Koalicję Obywatelską 17 proc.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot.: News4Media

(el)

 

Polska: PiS popiera opozycję. Zagłosuje zgodnie w sprawie ważnej dla wszystkich Polaków

Przełomowe decyzje w sprawie wyboru nowego RPO mogą zwiastować, że czwartkowe głosowanie sejmu w końcu przyniesie odpowiedź na pytanie, kto zastąpi Adama Bodnara. Prof. Marcin Wiącek jest obecnie jedynym kandydatem na jego następcę.

Historia wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich zabierała już wiarę w to, że zastępcę Adama Bodnara uda się wybrać przed 15 lipca. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego właśnie tego dnia będzie on musiał pożegnać się ze swoim gabinetem. Do przedsięwzięcia dochodziło już pięciokrotnie, jednak w żadnym z głosowań senatu nie zaakceptowano zgłaszanych przez sejm kandydatur. W środę posłowie kolejny, już szósty raz, zagłosują w tej sprawie.

Niespodziewana zmiana frontu

Większość w sejmie pozwalała PiS „przepchnąć” do senatu własnych kandydatów, nie dając szansy ubiegającym się o stanowisko RPO z ramienia opozycji. Senat jednak pozostał nieugięty i plan partii rządzącej, aby ulokować w biurze przedstawiciela Polaków swojego człowieka, spalił na panewce. Po piątym głosowaniu, w którym Lidia Staroń odpadła z gry o tron rzecznika, obóz rządzący niespodziewanie zmienił front. Prof. Marcin Wiącek, który był wówczas jej rywalem, dziś startuje w wyborach ponownie. Tym razem z poparciem Jarosława Kaczyńskiego. 2 lipca jego kandydaturę zgłosiła grupa posłów, w tym PiS.

Opinia komisji

Prof. Wiącek, w obecnych wyborach, jest jedynym kandydatem na przedstawiciela Polaków w walce o sprawiedliwość. Ponadto popierają go wszystkie kluby, dlatego można spodziewać się, że wkrótce uda się zakończyć batalię o obsadzenie rzeczonego stanowiska. Świadczyć może o tym nie tylko przełomowa decyzja PiS, ale również opinia komisji sejmowej, która we wtorek zarekomendowała ubiegającego się o urząd RPO prawnika (15 głosów za, 1 przeciw, 4 posłów wstrzymało się od głosu). Jest to pierwsza sytuacja, w której wszystkie okoliczności sprzyjają pretendentowi, a na dodatek jego kandydatura jest wolna od konkurencji.

Kolejne głosowanie

Według harmonogramu obrad przedstawionego przez sejm, głosowanie nad wyborem nowego Rzecznika Praw Obywatelskich odbędzie się w czwartek 8 lipca o godz. 16:00. Jeżeli zgodnie z przewidywaniami prof. Marcin Wiącek zdobędzie większość w głosowaniu, a senat podtrzyma tę decyzję, wkrótce Polacy odetchną z ulgą. Jest to bowiem najważniejszy urząd, który analizuje, czy instytucje państwowe podejmują decyzje dot. obywateli zgodnie z prawem.

08.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot.: sejm.gov.pl

(el)

 

Polska: 2,9 tys. zł pensji to już klasa średnia. Burza po słowach wiceministra

Piotr Patkowski uznał, że osoby zarabiające 4 000 zł, czyli ok. 2 900 zł na rękę, należą do klasy średniej. Spadła na niego fala krytyki.

„W Ministerstwie Finansów na klasę średnią patrzymy pod kątem średnich zarobków. Z danych wynika, że 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków uzyskuje dochody miesięczne powyżej 10 tys. zł, więc ich spokojnie można uznać za klasę wyższą. Natomiast klasa średnia, patrząc na dominantę średnich zarobków, zaczyna się powyżej 4 tys. zł brutto. Już od tego poziomu sama osoba ma odczucie, że należy do klasy średniej.”– tak o zmianach podatkowych, które ma wprowadzić „Polski Ład”, powiedział na antenie Radia Wnet Piotr Patkowski, wiceminister finansów.

Zauważmy, że polityk mówi o zarobkach brutto, czyli wskazuje na osoby, które co miesiąc na rękę otrzymują ok. 2 900 zł. czyli o jakieś 850 zł więcej niż obecnie wynosi płaca minimalna.
Przez te słowa na Patkowskiego spadła lawina krytyki. Dr Bohdan Wyżnikiewicz, ekonomista i statystyk oraz były szef Głównego Urzędu Statystycznego, uczula, że w ogóle nie powinno się definiować klasy średniej wyłącznie na podstawie wysokości pensji. Należy wziąć pod uwagę odgrywanie roli w gospodarce, tworzenie miejsc pacy czy generowanie oszczędności i poziom życia.

Naukowiec ocenia, że jeżeli ktoś chce się kierować kryterium pensji, to dolna granica dochodów polskiej klasy średniej oscyluje wokół drugiego progu podatkowego, czyli ok. 7 tysięcy na rękę. „Spokojnie można do niej zaliczyć osoby zarabiające od ok. 6 tys. zł netto. Podobnie uważa zresztą wicepremier Gowin, który za klasę średnią pod względem dochodów uznał osoby zarabiające od 6 do 10 tys. zł miesięcznie.” – przypomina serwis money.pl. Dodajmy tylko, że Polski Instytut Ekonomiczny też wskazuje takie widełki i dodaje, iż „średniacy” w naszym kraju zarabiają 6 600 zł netto miesięcznie.

„Myślenie, które zaprezentował wiceminister, jest niebywale niepokojące. Ja je rozumiem w ten sposób, że klasę średnią próbuje się stworzyć odgórnie, tak aby stanowiła zaplecze władzy.

Służyć do tego mogą chociażby daleko posunięta redystrybucja dochodów, oparta na stworzeniu nowego systemu zasiłków i przebudowie systemu podatkowego, czy motywowane politycznie awanse zawodowe. Jest w tym coś z inżynierii społecznej, która ma na celu stworzenie klasy utrzymanków programów socjalnych, czyli całej niesamodzielnej i uzależnionej od władzy grupy społecznej.” – skomentował wystąpienie Patkowskiego prof. dr hab. Krzysztof Jasiecki z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Kiedy o sprawę zapytano Adama Abramowicza, rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, ten się tylko uśmiechnął: „Nie wiem, dlaczego my się koncentrujemy na takich wypowiedziach”.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot.: Screen Youtube

(el)

Subscribe to this RSS feed