Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 53-latek przemycał 1,8 kg kokainy w... żołądku!
Polska: Mamy coraz mniej osób do pracy. Za to szybko przybywa emerytów
Belgia: Rower w leasingu? To coraz częstsze
Belgia: Ministerstwo Finansów zignoruje pierwszy błąd podatnika
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 30 kwietnia 2025, www.PRACA.BE)
Pociągi między Ottignies i Brukselą-Schuman zawieszone do 5 maja
Polska: Bon turystyczny okazał się hitem. Będzie druga tura
Belgia: Po 20 piwach za kierownicą... Sędzia „pod wrażeniem”
Polska: E-hulajnogi opanowały Polskę. Jest ofiara śmiertelna tej mody
Od jutra znaczne utrudnienia na E40 w kierunku Brukseli!
Redakcja

Redakcja

Polska: Zaostrzenie kar dla pijanych kierowców?

Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zmiany w prawie i ostrzejsze kary dla pijanych kierowców. To pokłosie tragicznego wypadku, do którego doszło ostatnio w Stalowej Woli. Przez jazdę na „podwójnym gazie” zginęło tam małżeństwo, które osierociło trójkę dzieci.

Tragedia w Stalowej Woli

Do tego tragicznego zdarzenia doszło 3 lipca w Stalowej Woli w województwie podkarpackim. 37-letni mężczyzna – sprawca wypadku, jechał z prędkością co najmniej 120 km/h i kierował pod wpływem alkoholu. W jego organizmie wykryto 1,7 promila alkoholu. 37-latek wykonując manewr wyprzedzania czołowo zderzył się z pojazdem jadącym z naprzeciwka. Podróżowało nim małżeństwo: 37-letnia kobieta i 39-letni mężczyzna oraz ich 2,5 letnie dziecko. Niestety rodziców chłopca nie dało się uratować. Oprócz synka, osierocili także dwójkę innych dzieci.

Samochód narzędziem popełnienia przestępstwa

Rząd planuje wrócić do idei konfiskaty samochodu pijanego kierowcy, gdy wykryty poziom alkoholu w jego krwi przekraczałby istotne granice. Auto traktowane miałoby być jako „narzędzie popełnienia przestępstwa”. Przepadek pojazdu lub jego równowartości następowałby, gdyby kierujący miał ponad jeden promil alkoholu we krwi i doprowadziłby do tragicznego zdarzenia, tzn. do śmierci osoby lub osób biorących udział w spowodowanym przez niego wypadku.

Alimenty dla rodziny

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział także, że pijany sprawca śmiertelnego wypadku będzie musiał płacić alimenty żyjącym członkom rodziny.
„Musimy odstraszać potencjalnych morderców drogowych, winnych skutecznie karać, a ich ofiarom pomagać systemowo. Dlatego przystępujemy do prac legislacyjnych, które będą określały odpowiedzialność osób prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu - nie tylko karną, ale również zobowiązujące do płacenia alimentów osobom poszkodowanym. Chcemy zwiększyć dolegliwość kary." – zaznaczył szef rządu.

Mniej wypadków na drogach

Według policyjnych statystyk w 2020 roku liczba ofiar śmiertelnych na polskich drogach wyniosła ok. 2,4 tys. Dla porównania w 2019 roku było ich prawie 3 tys. Jednak to nie zasługa odpowiedzialności kierowców. Wpływ na to miał znacznie mniejszy ruch, spowodowany wybuchem pandemii koronawirusa.

12.07.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. News4Media

(el)

 

Polska: Żarty się skończyły. Branża fitness pozwała rząd i ministra zdrowia

Kolejne lockdowny wprowadzane od początku pandemii spowodowały, że część polskich firm wpadła w kłopoty finansowe. Jedną z najbardziej dotkniętych obostrzeniami, była branża fitness. Reprezentujący ją przedsiębiorcy chcą ustalenia odpowiedzialności za wyrządzone szkody. 150 osób z ok. 450 klubów złożyło pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa.

Musieli zamknąć biznes

Jak informuje Rzeczpospolita, przedsiębiorcy z branży fitness, którzy w wyniku wprowadzanych przez rząd obostrzeń zostali narażeni na straty finansowe, porozumieli się w tej sprawie i wspólnie złożyli pozew przeciwko Skarbowi Państwa. 150 reprezentantów ok. 450 klubów fitness chce, aby sąd ustalił, kto ponosi odpowiedzialność za ich straty. Krajowy Rejestr Długów, już na początku roku podawał, że siłownie, centra fitness oraz trenerzy wygenerowali łącznie ponad czternastomilionowe zadłużenie.

Pozew staje się faktem

Szkody wyrządzone za niezgodne z prawem działania oraz zaniechanie przy wykonywaniu władzy w związku ze stanem epidemii, to według przedstawicieli branży fitness powód, dla którego władze powinny ponieść odpowiedzialność. Swoje postulaty rzeczona grupa podpiera konstytucyjnym zapisem, że wprowadzone ograniczenia mogły nastąpić jedynie w drodze ustawy. Natomiast zamknięcie klubów na podstawie rozporządzeń, według przedsiębiorców było bezprawne. W czwartek sprawa przeciwko rządowi i ministrowi zdrowia trafiła do sądu.  

„W ocenie autorów pozwu ingerencję państwa w prawo do prowadzenia działalności gospodarczej można porównać do czasowego wywłaszczenia przedsiębiorców, co samo w sobie powinno uzasadniać odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa.”- czytamy na łamach rp.pl.

Nie będzie łatwo

Przedstawiciele branży mają świadomość, że takie pozwy nie są powszechne i nie ma żadnej gwarancji, że sąd stanie po ich stronie. Działając wspólnie, domagają się jedynie ustalenia odpowiedzialności za straty. Dopiero na tej podstawie, chcą składać w późniejszym czasie indywidualne sprawy o odszkodowanie.

Warto jednak zwrócić uwagę na wydane niedawno orzeczenie Sądu Najwyższego dot. mężczyzn biorących udział w strajku kobiet. Mieli zostać ukarani za uczestnictwo w nielegalnym zgromadzeniu. W ich sprawie interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich. W uzasadnieniu SN czytamy, że „zakaz ten [zgromadzeń] został wprowadzony bez należytej podstawy prawnej – w drodze rozporządzenia – zamiast ustawy oraz wbrew regulacjom zawartym w art. 57 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP.”

Mężczyźni zostali uniewinnieni, natomiast stanowisko Sądu Najwyższego wydaje się potwierdzać słuszność postulatów branży fitness, która również kwestionuje podstawę prawną do wykonywania działalności.

12.07.2021 Niedziela.BE // Bron: News4media // fot. iStock

(el)

 

Nowa metoda okradania bankomatów. Już nie wysadzają ich w powietrze

Ponad milion złotych – tyle z bankomatów ukradło dwóch mężczyzn. Posłużyli się zupełnie nową metodą.

Pod koniec czerwca w Katowicach wysadzono bankomat. Urządzenie jednak wytrzymało wybuch i złodzieje nie wzięli ani złotówki. Kilka dni wcześniej się udało i skutecznie rozerwano urządzenie w Śremie. To właśnie używanie materiałów wybuchowych jest najpopularniejszym sposobem na zdobycie pieniędzy przetrzymywanych w bankomatach.

Teraz jednak policja informuje o nowej metodzie, która wyszła na jaw, gdy mundurowi pracowali nad sprawami z Lubelszczyzny.

„W październiku ubiegłego roku doszło do kilku włamań do bankomatów w Lublinie i w powiecie lubelskim oraz jednego w Hrubieszowie. Sprawca za każdym razem działali podobnie. Wykorzystując nową metodę niemal niezauważenie włamywali się do bankomatów, wypłacając znajdujące się tam pieniądze.” - opisuje komisarz Kamil Gołębiowski, oficer prasowy policji w Lublinie. Z urządzeń zniknęło ponad 1 mln złotych. Policjant przyznaje jednocześnie: „Sprawcy wypłacali pieniądze korzystając z nowej metody, dzięki której przejmowali sterowanie nad oprogramowaniem bankomatu.”

Na czym dokładnie to polega, policja nie ujawnia. Informuje za to, że mundurowi wpadli na trop złodziei. To dwóch Ukraińców w wieku 35 i 52 lat. „Jak się okazało mężczyźni od kilku miesięcy przebywają w zakładzie karnym.” - dodaje Gołębiowski.

Mężczyźni zostali już doprowadzeni do prokuratury i przedstawiono im cztery zarzuty związane z kradzieżą i włamaniem. Grozi za to do 10 lat więzienia.

12.07.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. iStock

(el)

 

Polska: Tanio już było. Pożyczki w bankach mają być znacznie droższe

Zamiast ok. 800 złotych przyjdzie płacić nawet 2 400. Tak teraz mają wzrosnąć koszty pożyczenia pieniędzy.

Narodowy Bank Polski właśnie orzekł, że stopy procentowe pozostawia na obecnym poziomie – rekordowo niskim 0,1 procent. To oznacza, że praktycznie nie opłaca się trzymać pieniędzy na lokatach bankowych, a same banki niewiele zarabiają na kredytach czy pożyczkach.

Co nie oznacza, że osoby, które pożyczają pieniądze mają się z czego cieszyć, ale to wynika z innej sprawy. Z końcem czerwca przestał działać przepis wprowadzony w Polsce na czas pandemii. To prawo obniżało maksymalną wysokość kosztów pozaodsetkowych - prowizji i różnego rodzaju opłat - dla kredytów. Bo trzeba pamiętać, że pożyczając pieniądze banki „dokładają” do niego różne inne opłaty. Do lipca musiały być niskie.

Z wyliczeń firmy Expander wynika, że teraz te opłaty mogą być nawet trzy razy wyższe niż jeszcze kilka dni temu. „Dla przykładu przy pożyczce na 3 000 zł na 23 miesiące maksymalna wysokość kosztów pozaodsetkowych wzrośnie z 780 zł do 2 400 zł.” - informuje Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.

Jeżeli ktoś pożyczy 1 00 na sześć miesięcy, to limit kosztów wynosił 180 zł, a teraz to 401 zł. W przypadku 10 000 na pięć lat było to 4 500, a obecnie górna granica to 10 000 zł.

Różnica wynika z faktu, że limit obowiązujący w bankach wraca do poziomu sprzed pandemii. „Warto jednak dodać, że przy krótszych okresach spłaty wzrost będzie mniejszy. Ważne jest również to, że suma kosztów pozaodsetkowych nie może być wyższa niż kwota kredytu.” - zaznacza ekspert.

Dlatego tak ważne jest porównywanie ofert banków i zwracanie uwagi na koszty pozaodsetkowe. „Konkurencja na tym rynku jest spora, a poszczególne oferty istotnie się od siebie różnią.” - dodaje Sadowski.

12.07.2021 Niedziela.NL // News4Media // fot. iStock

(el)

 

Subscribe to this RSS feed