Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 21 września 2024, www.PRACA.BE)
Leuven: połączenie historycznego uroku i tętniącego życiem miasta
Belgia: Podczas prac renowacyjnych w Leuven odkryto malowidła z XIII wieku
Polska: Szczyt bezczelności. Oszuści uderzają w już oszukanych
Gandawa (Gent), Gravensteen: Twierdza zamrożona w czasie
Belgia: Następczyni tronu rozpoczyna studia na Harvardzie!
Niemcy: Coraz więcej stulatków!
Polska: Szczepienia w szkołach. „Nigdy nie puszczę na nie dziecka”
Belgia: Pogoda na piątek, sobotę i niedzielę (20, 21 i 22 września)
Belgia: Pogoda na piątek (20 września)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Policja złapała pijanego kierowcę. Potem dostała od niego list

Dwa promile alkoholu w organizmie. Tyle miał kierowca zatrzymany przez policję. To, co wydarzyło się potem, może zdziwić.

List przyszedł teraz, ale jest w nim mowa o wydarzeniach z końca marca. To właśnie wtedy w miejscowości Iskra patrol policji zatrzymał do kontroli volkswagena.

– Za kierownicą siedział 57-letni mieszkaniec powiatu mogileńskiego. Okazało się, że był pijany – przypomina asp. szt. Tomasz Bartecki, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Mogilnie.

Mężczyźnie stracił prawo jazdy, samochód został zabezpieczony, a wobec kierowcy wszczęto postępowanie karne.

Po co dziś to wspominać? Za sprawą wspomnianego listu. Policjanci otrzymali od 57-latka podziękowania. Napisał je odręcznie na kartce w zeszytu.

„Patrol zachował się wzorowo" – czytamy, a kierowca dziękuje za „uniemożliwienie mu dalszej jazdy”. Autor listu dodaje, że „dalsza jazda mogła zakończyć się tragicznie dla użytkowników drogi. Patrol policji zachował się wzorowo i po ludzku, za co chciałbym jeszcze raz podziękować”.

Ludzie listy piszą

To nie jedyny taki przypadek w ostatnim czasie. Dziękował także kierowca zatrzymany przez policję w lutym tego roku. Na drodze krajowej nr 6 drogówka zatrzymała wtedy osobowego seata. Za kierownicą siedział mieszkaniec Gdańska.

Wiózł żonę i dwoje dzieci.

Kierowca przekroczył prędkość i został ukarany mandatem 1400 zł i aż 17 punktami karnymi.

Potem na komendę przyszedł mail.

„Mój mail może wydawać się dziwny i nietypowy – zaczyna nadawca (...) Chciałbym podziękować Policjantom, którzy mnie (...) zatrzymali i ukarali bardzo dużą ilością punktów karnych”.

Mężczyzna szczerze dziękował mundurowym za profesjonalne zachowanie.

„Po zatrzymaniu policjanci uspokoili moją rodzinę, przede wszystkim moje dzieci. Zapytali się mojej żony, dlaczego pozwoliła mi przekroczyć prędkość. Przy tym wszystkim zachowywali się wzorowo i profesjonalnie, wytłumaczyli, co zrobiłem źle i jednocześnie nie mogli zrozumieć, dlaczego jechałem w taki sposób, wioząc całą rodzinę. I teraz najważniejsze, uświadomili mi, że moje zachowanie naraziło moją rodzinę, trafiło to do mnie, jest mi głupio i bardzo dziękuję za punkty i mandat”

Kara – jak zapewnił ukarany kierowca – zmusiła go do refleksji i zdjęcia nogi z gazu.

alt


19.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

Belgia: „Ryzyko nuklearne niedoszacowane”, alarmują aktywiści

Organizacje Greenpeace, Bond Beter Leefmilieu i Canopea zaprezentowały raport, w którym wskazują na - w ich opinii - potencjalne zagrożenia związane z przedłużeniem działalności dwóch reaktorów atomowych, Doel 4 i Tihange 3.

W Belgii są obecnie dwie elektrownie atomowe: Doel w porcie w Antwerpii (3 reaktory) oraz Tihange w prowincji Liége (2 reaktory).

Rząd planował całkowite odejście od atomu, ale między innymi ubiegłoroczny kryzys energetyczny doprowadził rządzących do zmiany zdania. Po długich negocjacjach w firmą Engie zdecydowano do przedłużenia działalności reaktorów Doel 3 i Tihange 4 o dziesięć lat.

W ramach konsultacji społecznych rząd upublicznił szereg dokumentów na temat stanu elektrowni atomowych. Organizacje ekologiczne zamówiły u dwóch ekspertów analizę techniczną tych danych i uważają, że rządowe zapewnienia nie pokrywają się z udostępnionymi informacjami.

Według aktywistów maksymalny poziom napromieniowania w przypadku poważnej awarii reaktorów jest w oficjalnym przekazie zaniżony, czytamy w dzienniku „Het Laatste Nieuws”. Z analizy sporządzonej na zlecenie Greenpeace, Bond Beter Leefmilieu i Canopea wynika, że poziom ten może być wielokrotnie większy.

Raport przygotowany przez te organizacje krytykuje również procedury dotyczące bezpieczeństwa w belgijskich elektrowniach atomowych. Według raportu np. we Francji normy dotyczące bezpieczeństwa są wyższe.

Eksperci wynajęci przez aktywistów ekologicznych uważają też, że rząd lekceważy ryzyka związane z wpływem katastrof naturalnych lub zamachów terrorystycznych na elektrownie atomowe.

19.05.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Polska: Niebezpieczne śmieci zalegają w lasach i na podwórkach. Gminy są bezradne

Usuwanie niebezpiecznych odpadów to wyzwanie dla samorządów. Za brak pieniędzy na to płacą mieszkańcy. Swoim zdrowiem.

Rocznie w Polsce odkrywane się co najmniej dziesiątki nielegalnych wysypisk z substancjami niebezpiecznymi. Jednak gminy często nie mają pieniędzy, żeby pozbyć się problemu. Efekt? Trujące śmieci zalegają na działkach latami.

Za drogie dla gmin

NIK ujawnił wiele nieprawidłowości w gospodarce odpadowej. Kluczowym problemem jest odpowiedzialność za dzikie wysypiska. Teoretycznie odpowiada za nie posiadacz śmieci – zazwyczaj właściciel działki, na której odpady się znajdują.

W praktyce jednak często trudno skłonić taką osobę do sprzątania.

Jeśli odpady są niebezpieczne, gmina ma obowiązek natychmiast je usunąć – nawet z prywatnych działek. Na przeszkodzie stają pieniądze.

Według danych NIK za ubiegły rok tylko w Zielonej Górze odpady niebezpieczne na usunięcie czekały od 2015 roku. Koszt ich likwidacji wyniósł około 30,9 mln zł. W Sosnowcu było jeszcze drożej – tu koszt usunięcia około 1000 pojemników mauzer i 200 beczek wyniósł mniej więcej 113 mln.

Nieefektywna pomoc

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wprowadził programy finansowego wsparcia gmin z takim problemem. Jednak NIK twierdzi, że to i tak za mało, żeby w pełni pokryć koszty likwidacji porzuconych odpadów niebezpiecznych. Dodatkowo od 18 grudnia 2020 roku Fundusz nie ogłosił naborów wniosków o dofinansowanie likwidacji takich odpadów, ponieważ oczekuje na rekomendacje ministra klimatu i środowiska.

To oznacza, że wracamy do punktu wyjścia. Niebezpieczne odpady wciąż są gromadzone w lasach i na prywatnych działkach. Często za zgodą właścicieli terenów. Niektóre osoby zarabiają na ich przechowywaniu. Znane są również przypadki, w których niebezpieczne odpady „przechodzą” od jednego właściciela do drugiego. Dlaczego? Ponieważ tak jest taniej.

Kary nie pomagają

NIK zauważa, że mimo licznych działań podejmowanych przez rząd w celu zwalczania przestępstw przeciwko środowisku – w tym zaostrzenia kar za śmiecenie – problem nadal jest poważny. Liczba odkrywanych dzikich wysypisk odpadów niebezpiecznych utrzymuje się na stałym poziomie – od kilkudziesięciu do ponad 100 rocznie. Chociaż może być ich dużo więcej, bo nie wszystkie przypadki są zgłaszane tam, gdzie powinny.

Odpady niebezpieczne można znaleźć m.in. w nieczynnych kopalniach, na terenie niepilnowanych nieruchomości, w lasach, w przyczepach zostawionych na parkingach, nieużywanych magazynach, wynajmowanych halach albo garażach.

Plan NIK

NIK zaapelował o zwiększenie wsparcia finansowego dla gmin mierzących się z problemem zagospodarowania groźnych nieczystości. Zarekomendował też zmiany w prawie, które pozwolą sprawniej usuwać niebezpieczne odpady – zwłaszcza wtedy, gdy trudno wykryć osobę odpowiedzialną za śmiecenie. Dzięki temu łatwiej będzie zmierzyć się z dzikimi wysypiskami, żeby chronić środowisko i zdrowie ludzi.

19.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sm)


Polska: Tak wyglądają panowie Samochodzik i Kleks od Netfliksa [ZWIASTUNY]

Pojawił się zwiastun nowej wersji „Pana Samochodzika i templariuszy” według powieści Zbigniewa Nienackiego. Główną rolę gra Mateusz Janicki.

Ta informacja kilka miesięcy temu zelektryzowała starszych fanów kina i literatury przygodowej. Takiej raczej dla młodszych. Netflix ogłosił, że kręci nową wersję jednej z części Pana Samochodzika.

Zaczęło się od książek Zbigniewa Nienackiego o Tomaszu NN, czyli Panu Samochodziku

To człowiek, który dysponuje niesamowitym pojazdem (potrafił nawet pływać) i rozwiązuje tajemnicze sprawy. Pan Samochodzik stał się sławny przez książki, ale popularność podbił serialowy hit z lat 70 XX wieku. Mowa o „Panu Samochodziku i templariuszach”. W tej wersji filmowej tytułową role zagrał nieżyjący już Stanisław Mikulski, sławny Kloss. Teraz będzie to Mateusz Janicki.

Za nową wersją filmu stoi platforma streamingowa Netflix. Reżyserii filmu podjął się Antoni Nykowski, a autorem scenariusza jest Bartosz Sztybor.

W nowej wersji adaptacji książki Zbigniewa Nienackiego znany historyk sztuki, łowca skarbów oraz właściciel niezwykłego auta wpada na trop skarbu templariuszy, który jest kluczem do wielkiej mocy, która może zachwiać równowagą dobra i zła na świecie. W udaremnieniu tych planów Panu Samochodzikowi pomaga grupa harcerzy.

W sieci właśnie pokazano zwiastun filmu.

Pan Kleks

To nie jedyna nostalgiczna podróż Netfliksa. Wkrótce zobaczymy nową wersję „Akademii Pana Kleksa” według powieści Jana Brzechwy. Głównej roli nie gra już Piotr Fronczewski. W nowej wersji zastąpił go Tomasz Kot.
„Akademia Pana Kleksa” to ekranizacja powieści Jana Brzechwy. Film będzie się składał z 2 części. Pierwszą widzowie zobaczą pod koniec 2023 roku. Na drugą poczekamy do roku 2025.

Film:

Link: TUTAJ


19.05.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. materiały prasowe

(sm)

Subscribe to this RSS feed