Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Pociągi między Ottignies i Brukselą-Schuman zawieszone do 5 maja
Polska: Bon turystyczny okazał się hitem. Będzie druga tura
Belgia: Po 20 piwach za kierownicą... Sędzia „pod wrażeniem”
Polska: E-hulajnogi opanowały Polskę. Jest ofiara śmiertelna tej mody
Od jutra znaczne utrudnienia na E40 w kierunku Brukseli!
Polska: Jak się przygotować na blackout? Zapoznaj się z instrukcją
Temat dnia: Belgia sparaliżowana przez ogólnokrajowy strajk!
Polska: Jak majówka, to w lesie na grzybach. O tym trzeba pamiętać
Słowa dnia: Opslagplaats, opslagruimte
Belgia: Tragedia przy parkingu. Życie motocyklisty zagrożone
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polacy mają dość NFZ-u. Wolą leczyć się prywatnie

Wolimy się leczyć prywatnie niż państwowo. Potwierdza to ostatni sondaż.

Jak wynika z najnowszego badania Enel-med, aż 55 proc. Polaków deklaruje chęć zrezygnowania ze składki na Narodowy Fundusz Zdrowia, by samodzielnie finansować leczenie.

Wzrost zainteresowania prywatną opieką zdrowotną jest widoczny. Obecnie korzysta z niej dwukrotnie więcej osób (36 proc.) niż z publicznej (17 proc.). Szczególnie młodsze pokolenie, w wieku od 18 do 30 lat, w 46 proc. przypadków wybiera prywatne konsultacje.

Najczęściej prywatnie odwiedzamy tych specjalistów

Polacy mimo obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego coraz częściej decydują się na płatne wizyty lekarskie. Według raportu „Łączy zdrowie nas. Trzy perspektywy: pracownicy, zetki i silversi” najczęściej prywatnie leczą się u:

stomatologa – 65 proc.,
okulisty – 44 proc.,
dermatologa – 29 proc.,
psychologa – 19 proc.

Rosnące kolejki do specjalistów, ograniczony dostęp do nowoczesnej diagnostyki oraz brak terminów na konsultacje to główne powody, dla których pacjenci decydują się na prywatne leczenie.

Czy NFZ powinien skupić się na leczeniu szpitalnym?

Wyniki badań CBOS pokazują, że 60 proc. Polaków negatywnie ocenia publiczną służbę zdrowia.

Eksperci podkreślają, że przyszłość systemu ochrony zdrowia powinna koncentrować się na finansowaniu najdroższych procedur medycznych, takich jak hospitalizacje czy operacje, pozostawiając profilaktykę i konsultacje lekarzy prywatnym placówkom.

Ulga na leczenie

Zdaniem ekspertów dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ulg podatkowych na prywatne leczenie. Dzięki temu pacjenci mogliby odliczać wydatki medyczne od podatku PIT, co ograniczyłoby szarą strefę w prywatnej służbie zdrowia i zwiększyło wpływy budżetowe.

Czy niezadowolenie społeczne wpłynie na reformę systemu ochrony zdrowia? Na razie pytanie pozostaje otwarte. Jednak wyniki badań jednoznacznie wskazują, że Polacy oczekują większej elastyczności w wyborze sposobu finansowania leczenia.


5.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Uważaj, komu udostępniasz zdjęcie swojego dowodu osobistego

W czasach usług cyfrowych coraz częściej pojawiają się prośby o przesłanie zdjęcia dowodu osobistego. Jednak nie każda prośba jest uzasadniona.

Firmy wymagają okazania dowodu do weryfikacji tożsamości i ochrony transakcji. Jednak nie należy udostępniać tego dokumentu, komu popadnie. Bo można wpakować się w poważne tarapaty.

Proszą o zdjęcie dowodu, bo...

Chcą zweryfikować tożsamość. To jeden z głównych powodów, dla których firmy proszą o zdjęcie dowodu. Dotyczy to przede wszystkim banków, firm pożyczkowych, instytucji finansowych czy operatorów telekomunikacyjnych. Przepisy dotyczące przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu wymagają od banków i instytucji kredytowych potwierdzenia danych klienta.

Zdjęcie dowodu może być także potrzebne przy wynajmie nieruchomości, leasingu samochodów czy zakładaniu konta w serwisach internetowych. Warto jednak pamiętać, że wiarygodne instytucje oferują bezpieczne kanały do przesyłania takich dokumentów.

Nie każda prośba o zdjęcie dowodu jest uzasadniona

Oszuści często podszywają się pod banki, firmy kurierskie czy serwisy internetowe i próbują wyłudzić dane. Warto zachować czujność, gdy:

wiadomość pochodzi z nieznanego źródła i zawiera podejrzane linki,
komunikat wywołuje presję czasu, np. grozi blokadą konta,
w treści znajdują się błędy językowe i literówki,
adres e-mail nadawcy nie należy do oficjalnej domeny firmy.

Jak podkreśla Marta Fila, członek zarządu AIQLabs, fintechu rozwijającego kilka serwisów internetowych, za pośrednictwem których oferowane są pożyczki konsumenckie:

„Wiarygodne firmy dbają o jakość komunikacji i nie wymagają przesyłania dokumentów bez wcześniejszej weryfikacji”.

Jak bezpiecznie przesłać zdjęcie dowodu?

Jeśli musimy udostępnić zdjęcie dowodu, warto przestrzegać kilku zasad. Należą do nich:

zasłonięcie części danych, np. numeru PESEL, serii i numeru dokumentu, jeśli nie są wymagane,
dodanie znaku wodnego, informującego, dla kogo przeznaczony jest dokument,
używanie bezpiecznych kanałów – nie wysyłaj zdjęcia e-mailem ani przez komunikatory internetowe bez szyfrowania,
weryfikacja odbiorcy – sprawdź, czy firma faktycznie potrzebuje dokumentu.

Nieostrożne udostępnienie zdjęcia dowodu może doprowadzić do kradzieży tożsamości, zaciągania kredytów na cudze dane lub innych oszustw finansowych.

W przypadku podejrzenia, że dokument trafił w niepowołane ręce, warto skontaktować się z Biurem Informacji Kredytowej, ustawić alerty monitorujące aktywność kredytową lub w razie potrzeby zastrzec dowód.


5.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. AIQLabs / materiał prasowy

(sm)

Polska: Znowu boją się o ogródki w miastach. Armia przejmie działki?

Działkowcy sprzeciwiają się nowym przepisom, które pozwalają przejmować tereny pod cele związane z obronnością. Boją się, że altanki i ogródki staną się celem.

Altanka, domek, łopata, grabki i trawnik. W Rodzinnych Ogrodach Działkowych powoli zaczyna się sezon wiosennych porządków. Lada dzień zajadą tu działkowcy i będą doprowadzać swoje skrawki ziemi do ładu po zimie.

ROD-y to duże połacie ziemi w miastach i to w miejscach atrakcyjnych. W takich, gdzie wielu deweloperów widziałby osiedle i mogłaby wyrosnąć galeria handlowa. Działkowcy jednak zawsze bronią swojej własności. A teraz oceniają, że zbierają się nad nimi ciemne chmury.

Przepisy 0niekorzystne dla działkowców w kwestii odszkodowań

Okręgowa Rada Sudecka Polskiego Związku Działkowców właśnie zajęła stanowisko, w którym sprzeciwia się rządowym planom. Chodzi o specustawę dotyczącą obronności.

Na 2 stronach działkowcy krytykują planowane prawo za zapisy ułatwiające przejmowanie nieruchomości pod cele obronne. Oceniają, że przepisy są dla niech niekorzystne w kwestii odszkodowań. Narzekają, według specustawy, jeśli MON zechce przejąć działki, to nie będą stosowane obecne przepisy o rodzinnych ogrodach działkowych. W takim przypadku górę wezmą zasady mówiące, że odszkodowania będą przysługiwać działkowcom:

„Tylko za nasadzenia, urządzenia i obiekty budowlane, ale nie przewiduje się odszkodowania za prawo do działki i odszkodowania za utracone plony”.

„Dla stowarzyszenia ogrodowego za infrastrukturę ogrodową, którego wysokość nie będzie ustalana wg kosztów odtworzenia, co oznacza że stowarzyszenie ogrodowe nie będzie mogło odtworzyć tej infrastruktury na nowych terenach”.

Nie ma też mowy o rekompensacie za przejęcie terenu, co oznacza, że nie będzie można się starać o pieniądze, gdy np. armia przejmie część ziemi, a działkowcy muszą na nowo urządzić pozostały teren.

Działkowcy chcą innych przepisów

„To niekonstytucyjne i dyskryminacyjne” – oceniają projektowane przepisy działkowcy. I punktują, że szczególnie zagrożone są „ogrody wojskowe” i te znajdujące się blisko obiektów wojskowych.

Działkowcy chcą innych przepisów. Takich, które nie będą ich dyskryminowały i będą gwarantowały równe prawa każdemu, czyja nieruchomość zostanie przejęta pod cele obronne.


5.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Bubel nad buble. Nie można karać za sprzedanie energetyka dziecku

2 tys. zł kary grozi za sprzedanie napoju energetycznego osobie niepełnoletniej. Okazuje się, że jak sprzedawca pójdzie ze sprawą do sądu, to wygraną ma w kieszeni. Rząd ekspresowo zmienia przepisy.

Zakaz wszedł w życie 1 stycznia 2024 roku jeszcze za rządów PiS. Zgodnie z tymi przepisami osoby niepełnoletnie nie mogą legalnie kupić napoju energetycznego. Jeżeli sprzedawca mu  sprzeda, to musi się liczyć z karą wynoszącą 2 tysiące złotych.

Z kolei producent, który niewłaściwie będzie oznaczał swój produkt, naraża się na ograniczenie wolności lub grzywnę do 200 tys. zł. Możliwe są obie te sankcje jednocześnie.

Bubel made in PiS

Okazuje się jednak, że rząd musi pilnie zmienić przepisy, bo od ponad roku działa w Polsce prawny bubel. Chodzi o zmianę niektórych zapisów w ustawie, która – jak się okazuje – nie była notyfikowana i „zastrzeżenia do przepisów zgłosiły Wielka Brytania i USA, a nieformalne – także Szwajcaria” – pisze portal dlahandlu.pl.

To z kolei sprawia, że cały zakaz wprowadzony w styczniu 2024 jest wadliwy.

„Zgodnie bowiem z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) regulacje, które wbrew obowiązkowi nie zostały notyfikowane, są bezskuteczne” – czytamy.

Żeby nikt nie podważał nałożonych na sprzedawcę kar

Tłumacząc, każdy, kto został ukarany za sprzedanie energetyka, może iść do sądu i wygraną ma zapewnioną.

„Brak notyfikacji przepisów aktualnie uniemożliwia prowadzenie na ich podstawie postępowań, a wszczęte postępowania sąd umarza, powołując się na odpowiednie orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” – wskazano wprost w propozycji nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym.

Projekt nowelizacji przyjął rząd. Zmiany są kosmetyczne, ale służą temu, aby nikt nie podważał nałożonych na sprzedawcę kar.


5.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed