Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 19 maja 2024, www.PRACA.BE)
Zanieczyszczenie powietrza w Brukseli skraca życie mieszkańców o nawet 5 lat!
Polska: 10 tysięcy nauczycieli straci pracę? To realny scenariusz
Polska: Kierowcy mogą powiedzieć „uff”. Jest decyzja w sprawie opłat od samochodów spalinowych
Hałas wokół lotniska w Brukseli niemal wrócił do poziomu sprzed pandemii
Polska: To będzie piekło. Zbliża się koszmarnie upalne lato
Wycieczka z Belgii do Paryża z polskim przewodnikiem, 28-30 czerwca 2024
Niemcy: Trwa śledztwo w sprawie prania pieniędzy przez prawicowego polityka
Polska: Więcej pieniędzy! To dobra wiadomość do wielu osób. Wzrosły progi dochodowe
Belgia: Wokół zakładu 3M dojdzie do „wymiany” 137 tys. ton gleby
Redakcja

Redakcja

WWF: na święta można być też eko i kupić rybę, która nie jest przeławiana

Na stronie organizacji ekologicznej The World Wide Fund for Nature (WWF) znajduje się poradnik świadomego konsumenta ryb. Można się z niego dowiedzieć, czy kupowana przez nas ryba nie pochodzi ze stada, które jest przeławiane czyli nadmiernie eksploatowane.

Organizacja, przywołując The Seafood Consumer Index - największe na świecie badanie dot. informacji o nawykach żywieniowych konsumentów, przeprowadzane przez Norweską Radę ds. Ryb i Owoców Morza - podkreśla, że ryby są ważnym elementem diety Polaków.

Zgodnie z tym indeksem 64 proc. naszych rodaków spożywa ryby i owoce morza średnio raz w tygodniu lub więcej. Badanie wykazało ponadto, że ponad trzy czwarte Polaków do 34 lat chciałoby jeść więcej ryb i owoców morza. W przypadku osób starszych (od 35 do 49 lat) ten odsetek jest jeszcze wyższy i sięga 86 proc.

Badanie zatem wykazało, że z roku na rok popyt na ryby będzie coraz większy. WFF zastanawia się jednak, czy w związku z tym w oceanach starczy ryb dla wszystkich.

Ekolodzy wskazują, że w sklepach mamy niemal nieograniczony wybór produktów z każdej kategorii. To samo dotyczy produktów rybnych: mrożonych, świeżych, w puszce czy słoiku. Zwracają jednak uwagę, że kupując rybę rzadko się zastanawiamy skąd ona pochodzi i czy pochodzi ze równoważonego rybołówstwa.

"Już ponad 90 proc. wszystkich światowych stad ryb jest przełowionych lub poławianych na najwyższym możliwym poziomie. Oznacza to, że jeśli nie zmienimy sposobu w jaki korzystamy z żywych zasobów oceanów, za kilkadziesiąt lat poławianych ryb może nie być w ogóle" - tłumaczą ekolodzy.

Organizacja WWF informuje, że na stronie ryby.wwf.pl znajduje się poradnik rybny, który pomoże konsumentom w świadomym wyborze, przede wszystkim by kupować ryby, które nie są zagrożone przełowieniem lub są przeławiane, czyli nadmiernie eksploatowane.

Ekolodzy tłumaczą, że należy sprawdzić trzy informacje na temat kupowanej ryby. Jaki jest jej gatunek, miejsce gdzie została złowiona (obszar połowowy) oraz sposób, w jaki została złowiona (narzędzie połowowe).

Takie informacje powinny znajdować się na opakowaniu produktu, a w przypadku świeżej ryby na tablicy informacyjnej w sklepie. Jeśli jej nie, ma to możemy zapytać o to sprzedawcę, który takiej informacji powinien udzielić. Potem należy to skonfrontować z poradnikiem WFF.

"Kupując ryby pamiętaj, że stado tego samego gatunku może znajdować się w różnej kondycji w zależności od obszaru występowania. Ponadto, zastosowane w połowach narzędzia mogą być bardziej lub mniej szkodliwe dla ekosystemów morskich. To dlatego tak ważne jest, aby zdobyć te trzy podstawowe informacje o kupowanej rybie" - podkreślono.

W poradniku znajdziemy kilkanaście gatunków ryb i owoców morza. Po kliknięciu jednego z nich pojawi się informacja o tym gatunku, w jakim jest on stanie oraz gdzie jest poławiany. Towarzyszą temu trzy znaki graficzne - zielony, żółty i czerwony. Pierwszy oznacza, że ryba jest najlepszym możliwym wyborem. Drugi, że należy unikać kupna danej ryby. Z kolei trzeci - czerwony - oznacza, że danego gatunku nie powinno się kupować.

W przypadku np. dorsza atlantyckiego, na "zielono" świecą się te ryby, które mają certyfikat MSC. Oznacza to, że pochodzą one ze zrównoważonego rybołówstwa. Stada nie są przeławiane i pozwala się im na odbudowę.

Zgodnie z poradnikiem na żółto świecą się dorsze pochodzące z Morza Barentsa i Morza Norweskiego, gdzie ryby te poławiane są za pomocą sieci dennych i skrzelowych i sznurów haczykowych. Powinno unikać się też kupowania dorszy pochodzących z cieśnin Skagerrak i Kattegat.

Poradnik informuje, że na czerwono świecą się za to dorsze z Morza Bałtyckiego, Irlandzkiego, Północnego i Celtyckiego.

Zgodnie z poradnikiem, nie ma powodu do obaw jeśli chodzi o karpia, czyli najpopularniejszą w Polsce rybę w okresie świąt. Pochodzi ona bowiem z hodowli. O karpiu w poradniku czytamy m.in., że wymagają one niewielkich ilości paszy dodatkowej, lub wcale, tak więc ich hodowla nie przyczynia się do uszczuplania dzikich zasobów ryb. "Hodowla karpia w stawach otwartych stwarza dodatkowe nisze ekologiczne dla słodkowodnych gatunków m.in. dla ptaków wodnych, czym pozytywnie wpływa na zachowanie różnorodności biologicznej" - dodano.

Ekolodzy zachęcają też, by oprócz świadomych zakupów ryb - również w okresie świąt - swoją dietę urozmaicać o różne gatunki ryb, owoców morza, co generować będzie zrównoważony popyt. Nie będzie nadmiernej presji na jeden gatunek. (NBE)

 


13.12.2020 Niedziela.BE // źródło: www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Michał Boroń // fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

  • Published in Świat
  • 0

Sąd w Antwerpii uniewinnił właściciela zakładu pogrzebowego, który przez przypadek zlecił kremację niewłaściwego klienta

Sąd w Antwerpii uniewinnił przedsiębiorcę oskarżonego o oszustwo. Właściciel zakładu pogrzebowego został postawiony przed sądem po tym, jak skremował zwłoki niewłaściwej osoby. Do tego niefortunnego zdarzenia doszło 5 lat temu, ale wyrok w tej sprawie zapadł dopiero teraz.

Sprawę wniosła rodzina osoby, której ciało skremowano przez przypadek. Krewni zmarłego twierdzili, że przedsiębiorca najpierw pomylił się, a następnie usiłował zatuszować swój błąd uciekając się do oszustwa.

Sędzia uznał, że nie udało się dowieść, że oskarżenia były podstawne. W związku z tym prokuratura zażądała uniewinnienia podejrzanego. Sąd przychylił się do tego wniosku.

Przed laty, aby przeprosić rodzinę przypadkowo skremowanego mężczyzny, właściciel zakładu pogrzebowego pokrył koszty kremacji i pogrzebu. Pomimo tego, półtora roku później rodzina zmarłego postanowiła go pozwać.



13.12.2020 Niedziela.BE // foto: Cremation ashes urns on display in a Belgian funeral company // fot. Alexandros Michailidis / Shutterstock.com

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Brukselskie hotele gotowe na ponowne przyjęcie pacjentów zmuszonych do kwarantanny

Brukselska branża hotelarska z entuzjazmem zareagowała na propozycję profesora medycyny ogólnej, Jana De Maeseneera, który zasugerował, że osoby zakażone koronawirusem mogłyby ponownie odbywać kwarantannę w pustych hotelach pokojowych. Pomogłoby to zapobiec rozprzestrzenianiu się Covid-19 wśród członków ich rodzin.

W czasie pierwszej fali koronawirusa w Belgii, niektórzy zakażeni obywatele nie mieli możliwości odbycia bezpiecznej kwarantanny w domu. Z tego powodu przenosili się tymczasowo do wolnych pokojów hotelowych.

Yves Fonck ze Stowarzyszenia Brukselskich Hoteli przekazał, że ponowne wdrożenie tego rozwiązania jest dobrym pomysłem. „Mamy w naszym stowarzyszeniu hotele, które są chętne do zaoferowania swoich pokojów, zwłaszcza że jesteśmy sektorem, który bardzo ucierpiał w czasie pandemii. Roczne straty przekroczyły już 80%. Chętnie przyjęlibyśmy zakażonych gości, ponieważ pozwoliłoby to nam na pokrycie kosztów stałych. Nie mielibyśmy z tego zysku, ale byłby to pewien przypływ gotówki, który pozwoliłby nam opłacić niektóre rachunki”.


13.12.2020 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Ekspert: Nie powinniśmy się bać szczepionek przeciw SARS-CoV-2

Szczepionki RNA przeciw SARS-CoV-2, opracowane przez koncerny Pfizer i Moderna, wykorzystują nowoczesną technologię i nie powinniśmy się ich bać – mówił PAP dr hab. Piotr Rzymski z UM w Poznaniu. "Ważne, by wiedzę o nich przekazywać w sposób dostępny" – dodał.  

"Nauka zajmuje się identyfikowaniem problemów i poszukiwaniem skutecznych rozwiązań. Dopuszczenie do użytku pierwszej szczepionki przeciw SARS-CoV-2 – na razie na terenie Wielkiej Brytanii i Bahrajnu – jest jaskrawym tego przykładem. Z nauką jest jednak tak, że czasem pewne zagadnienia nie są w odpowiedni sposób komunikowane. Jeżeli przyjrzymy się wynikom badań szczepionek opracowanych przez koncerny Pfizer czy Moderna, a jednocześnie rozumiemy, jaki jest mechanizm działania tych preparatów, czyli szczepionek wykorzystujących technologię RNA, to nie powinniśmy się ich bać" – mówił PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.  

"Jednocześnie wiemy też, że te zagadnienia stricte naukowe są trudno dostępne dla ogółu społeczeństwa, dlatego tak ważne jest komunikowanie pewnych kwestii w sposób merytoryczny, ale jedocześnie dostępny dla każdego. Myślę, że szczególnie teraz jest to niezwykle potrzebne. Szczepionki RNA wykorzystują nowoczesną technologię – a często właśnie to co nowe, nieznane, budzi w nas niepokój – to jest powszechne zjawisko" – dodał.

Ekspert podkreślał, że przekazywanie naukowych informacji o szczepionkach przeciw SARS-CoV-2 w sposób merytoryczny, ale przystępny – z jednej strony może pomóc ograniczyć fake newsy, a z drugiej odpowiedzieć na wątpliwości osobom, które obawiają się lub wręcz negują konieczność szczepień.

"Społeczeństwo powinno zrozumieć, na czym ta nowość, ta technologia szczepionek polega" – wskazał.

Rzymski tłumaczył, że innowacja technologii w postaci mRNA w produkcji szczepionek jest m.in. właśnie tym, co spowodowało, że prace nad nią mogły rozpocząć się niemal natychmiast po wybuchu pandemii i przebiegać szybko.

"Technologię szczepionek RNA rozwijano od 3 dekad. Ich produkcja nie wymaga pracy z czynnikiem zakaźnym, czyli z samym wirusem. Wystarczy tylko dostęp do informacji o jego materiale genetycznym, o sekwencji zasad azotowych jego genomu. Jeśli zrozumiemy, jakie sekwencje kodują jakie białka i wiemy które z tych białek będzie najważniejszym antygenem, wtedy wytwarza się odpowiedni odcinek tego matrycowego RNA. Odcinek ten po wprowadzeniu do komórki, przy wykorzystaniu jej maszynerii molekularnej, ma wytworzyć właśnie to białko koronawirusowe, które jest antygenem i wobec którego wywoływana jest odpowiedź immunologiczna. Warto też dodać, że nieprawdą jest, że szczepionki RNA mogą modyfikować ludzkie DNA, bo one takich właściwości po prostu nie posiadają" – zaznaczył.

"W związku z tym wyprodukowanie samego preparatu to jest w gruncie rzeczy sprawa niezwykle łatwa – jeśli chodzi o syntezę samego takiego odcinka mRNA. Pokazała to np. amerykańska Moderna, która pierwszą partię szczepionki, wykorzystującą właśnie technologię mRNA, była w stanie wyprodukować już 7 lutego. To wszystko spowodowało, że szczepionki oparte na RNA bardzo szybko mogły wejść do kolejnych faz badań" – mówił.

Rzymski zaznaczył również, że w tym procesie niewątpliwie pomogły też same instytucje, które zajmują się oceną wyników poszczególnych części badań klinicznych.

"Powołane w tym celu zespoły oceniały wnioski o przeprowadzenie badań i otrzymywane wyniki w tempie ekspresowym, ale zarazem opierając się na tych samych wytycznych co zawsze" – dodał.

Ostateczne wyniki końcowej fazy badań szczepionki Pfizera, przygotowywanej z firmą BioNTech, o których koncern poinformował pod koniec listopada, wykazały 95 proc. skuteczności. Amerykańska firma Moderna skuteczność swojego preparatu wskazała na poziomie 94,5 proc. (NBE)


13.12.2020 Niedziela.BE // źródło: www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Anna Jowsa // fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

Subscribe to this RSS feed