Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: 2 maja pracujemy, czy świętujemy? Tylko tak wydłużysz majówkę
Tragiczny wypadek w Brugii. Nie żyje 73-latek i jego 10-letnia wnuczka
Polska: Kiedy pogrzeb Franciszka? Wierni z Polski już organizują wyjazdy do Watykanu
Belgia: Pod domem w Tielt znaleziono tunel z czasów I wojny światowej
Polska: Wagary to będzie zły pomysł. Uczniowie nie będą już mogli tak uciekać z lekcji
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek 22 kwietnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Jajka podrożały, ale nie tak, jak w Polsce…
Polska: Mocne w promocji idzie w odstawkę. Polacy zaczynają pić inaczej
Marzec 2025 roku najcieplejszym w historii Europy!
Belgia: Coraz więcej ofiar przemocy seksualnej szuka pomocy online
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Jan Paweł II autorytetem dla młodych? Odpowiadają w sondażu

20 lat temu zmarł Jan Paweł II, papież, jedna z najważniejszych postaci w historii Polski i świata. Uznawany powszechnie za autorytet. Nadal tak jest?

Wielu Polaków dobrze pamięta tę chwilę. 2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21.37 zmarł Jan Paweł II, papież Polak uznany potem za świętego. W niemal każdym rankingu Jan Paweł II jest uznawany za najważniejszą lub jedną z najważniejszych postaci w historii naszego kraju, a nawet świata. Jest także wskazywany jako autorytet.

Polacy i papież

Nastawienie do papieża i jego nauk w Polsce się zmienia. W 2005 roku aż 84 proc. zapytanych o zdanie deklarowało, że w życiu kieruje się wskazaniami Jana Pawła II. Jednak już w 2011 roku mówiło tak 66 proc. respondentów. W 2018 roku było ich trochę więcej – 68 proc.

Na pewno papież jest postacią ważną dla osób, które bezpośrednio śledziły jego pontyfikat. Ale co z młodymi? Co z osobami, dla których Jan Paweł II jest postacią historyczną?

Młodzi i papież. Pozytywny przekaz międzypokoleniowy

IBRiS w sondażu dla „Rzeczpospolitej” diagnozuje, że Paweł II pozostaje w Polsce autorytetem. Także dla młodych, bo tak wskazuje  66 proc. osób w wieku 18-29 lat.

Prof. Remigiusz T. Ciesielski, specjalista w dziedzinie religijności z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu,  ocenia, że to zasługa „pozytywnego przekazu międzypokoleniowego”. Dodaje, że tak duży szacunek dla postaci, która odeszła 20 lat temu, udowadnia, że to prawdziwy autorytet.

– Ponadto może przetrwać nienaruszony w pamięci społecznej bez względu na stosunek ludzi do wiary w Boga czy też wyrażane przez nich poglądy społeczne – zaznacza.

Dodajmy, że w grupie wiekowej  powyżej 60 roku życia pond 80 proc. zapytanych o zdanie uważa Jana Pawła II za ważny punkt odniesienia.


2.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polacy są patriotyczni, ale tylko dopóki nic ich to nie kosztuje

Badanie przeprowadzone przez Human Answer Institute i Zymetrię pokazuje wyraźny rozdźwięk w postawach Polaków wobec obrony kraju.

Z jednej strony deklarujemy gotowość do walki, z drugiej – niechętnie akceptujemy finansowe konsekwencje działań na rzecz bezpieczeństwa.

Niektórzy chwyciliby za broń, inni uciekliby za granicę

Co piąty Polak deklaruje, że w razie rosyjskiego ataku zbrojnego na nasz kraj byłby gotów sięgnąć po broń. Jak wynika z raportu „Odpowiedzi na pytania jutra – edycja 2025”. To o 5 punktów procentowych więcej niż rok temu, co sugeruje wzrost patriotycznych postaw. Jednak niemal tyle samo osób woli ratować siebie i rodzinę poprzez emigrację.

Gotowość do walki częściej wykazują mężczyźni (76 proc.), podczas gdy ewakuację preferują kobiety (65 proc.). Większą chęć do obrony kraju przejawiają osoby zatrudnione w budownictwie i przemyśle spożywczym, natomiast do wyjazdu skłaniają się osoby z wyższym wykształceniem, bezdzietne oraz mieszkające na południowym zachodzie Polski.

– Najbliższe lata muszą być poświęcone budowaniu solidarności – podkreśla Jan Ołdakowski z Human Answer Institute. – Nie każde społeczeństwo walczy, ale każde może wspierać tych, którzy walczą.

Chcemy niezależności, ale nie kosztem droższego paliwa

Chociaż Polacy generalnie popierają uniezależnienie się od rosyjskich surowców, 44 proc. z nich sprzeciwia się wzrostowi cen paliwa z tego powodu. Tylko co piąty ankietowany zaakceptowałby podwyżkę na poziomie 10 proc.

Największą niechęć do droższego paliwa wykazują młodzi ludzie (18-34 lata), osoby o wyższych dochodach oraz mężczyźni. Paradoksalnie w grupie przeciwników podwyżek dominują również osoby deklarujące gotowość do walki za ojczyznę oraz ci, którzy nie brali udziału w wyborach.

Co więcej, aż 69 proc. badanych deklaruje chęć uczestnictwa w szkoleniach z obrony cywilnej, jednak 55 proc. tylko pod warunkiem, że nie będą musieli za nie płacić.

Społeczeństwo na zakręcie

Postawy Polaków wobec obrony kraju pokazują głęboki podział. Deklarujemy gotowość do walki, ale niechętnie ponosimy finansowe konsekwencje. Chcemy bezpieczeństwa, lecz nie zawsze ufamy, że państwo zadba o nie w sposób skuteczny i sprawiedliwy.

W obliczu rosnących napięć społecznych i międzynarodowych Polska stoi przed wyzwaniem, które wymaga deklaracji i realnych działań.


4.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Wojna
  • 0

Polska: Nieodwołanie wizyty u lekarza nie ujdzie na sucho. Trzeba będzie zapłacić

Długie kolejki do lekarzy specjalistów utrudniają dostęp do opieki zdrowotnej. W 2024 roku pacjenci nie stawili się na około 1,4 miliona wizyt, badań i zabiegów.

Było jeszcze gorzej niż rok wcześniej, bo liczba wizyt, na które pacjenci nie przyszli, wzrosła o ponad 75 tys. w porównaniu z rokiem poprzednim. Najwięcej nieodwołanych wizyt odnotowano w ortopedii, kardiologii, fizjoterapii oraz endokrynologii.

Pomysł Rafała Brzoski na rozwiązanie problemu

Przedsiębiorca Rafał Brzoska odpowiedzialny za deregulację zaproponował wykorzystanie aplikacji mObywatel do umawiania i odwoływania wizyt lekarskich. Jego zdaniem cyfryzacja procesu rejestracji mogłaby znacznie zmniejszyć liczbę niewykorzystanych terminów. Obecnie w Polsce nie funkcjonuje jeden centralny system rejestracji – placówki medyczne prowadzą własne listy oczekujących, często w sposób tradycyjny, bez pełnej digitalizacji.

Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło pilotaż centralnej e-rejestracji, obejmujący zapisy na mammografię, cytologię oraz wizyty w poradni kardiologicznej. W przyszłości pacjenci będą mogli rejestrować się zarówno osobiście, jak i przez Internetowe Konto Pacjenta, a wszystkie placówki medyczne będą korzystały z jednolitego systemu kolejkowego. Koszt budowy i utrzymania tego rozwiązania przez 10 lat oszacowano na 618 milionów złotych.

Jeśli nie przyjdziesz do lekarza, to za to zapłacisz

Wielu ekspertów i pacjentów uważa, że wprowadzenie kary finansowej mogłoby zmniejszyć liczbę nieodwołanych wizyt. Brzoska zapytał internautów, czy ich zdaniem pacjenci powinni ponosić opłaty za niestawienie się na umówione konsultacje.

Zasugerował jednocześnie, że z opłat mogłyby być zwolnione osoby po 65. roku życia oraz osoby z niepełnosprawnościami.

W ankiecie na portalu X, którą tylko w około 2 godziny wypełniło ponad 3000 osób, 83,7 proc. internautów uznało, że opłata za nieodwołanie wizyty to dobry pomysł.

Możliwe skutki wprowadzenia opłat

Kara finansowa za nieodwołanie wizyty mogłaby przynieść kilka korzyści.

Po pierwsze, zmniejszyłaby liczbę „zapomnianych” wizyt, a tym samym skróciła kolejki do specjalistów.

Po drugie, pomogłaby lepiej wykorzystywać dostępne zasoby medyczne. Jednak wprowadzenie opłat mogłoby również spotkać się z krytyką – niektórzy pacjenci mogą mieć trudności z terminowym odwołaniem wizyty z powodów zdrowotnych czy losowych.

Czy wprowadzenie kar za nieodwołane wizyty to skuteczny sposób na poprawę systemu ochrony zdrowia? Opinie są podzielone, ale jedno jest pewne – problem wymaga rozwiązania, a cyfryzacja i większa odpowiedzialność pacjentów mogą być kluczem do zmian.


1.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

Polska: Mia być recykling, a jest spalarnia śmieci. Tu lądują stare ubrania

Tekstylia oddawane do PSZOK-ów nie są ponownie przetwarzane. Okazuje się, że to paliwo. Ubrania, które oddają ludzie z myślą o recyklingu, lądują w piecach.

Buty, koszulki, kurtki, a nawet koce i dywany. To wszystko tekstylia, które zgodnie z przepisami od stycznia tego roku stanowią kolejną frakcję śmieci. I należy je segregować oraz wyrzucać oddzielnie.

Skoro gminy nie muszą, to tego nie robię

Kłopot w tym, że nie powstały żadne przepisy, które zmuszałyby samorządy do postawienia w śmietnikach kolejnego pojemnika na nową frakcję. Skoro nie muszą, to tego nie robię. Nieliczne tylko zdecydowały się na takie posunięcie.

Każdy, kto ma do wyrzucenia parę starych butów, powinien ją przywieźć do PSZOK-u. To Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Z reguły położony na obrzeżach miast czy gmin. I właśnie tam trzeba jechać z „ciuchami”, które chce się wyrzucić.

Niektóre miasta, jak np. Warszawa, już dostrzegły problem. Uruchomiły mobilne PSZOK-i. To ciężarówki, które krążą po dzielnicach zgodnie w harmonogramem. Mieszkańcy wiedzą, kiedy PSZOK podjedzie i mogą w wyznaczony dzień przynieść tekstylia.

Zaznaczmy, że na ulicach nadal zostały pojemniki na stare ubrania zbierane przez organizacje charytatywne. Ale te proszą (samorządy także), żeby wrzucać tam rzeczy jeszcze w dobrym stanie. Te zniszczone powinny wylądować w PSZOK-u.

Rynku recyklingu tekstyliów i odzieży dzisiaj w Polsce nie ma

Po co to wszystko? Żeby coraz więcej rzeczy wykorzystywać ponownie i poddawać recyklingowi.

„Tylko 1 proc. używanych ubrań jest poddawanych recyklingowi w celu przetworzenia na nowe ubrania, ponieważ technologie, które umożliwiłyby recykling ubrań na włókna pierwotne, dopiero zaczynają się pojawiać. Zwykle dotyczą one ubrań z prostym składem, zawierającym tylko jeden rodzaj materiału, np. czystą bawełnę. Wkrótce możliwy będzie też m.in. chemiczny recykling poliestru” – wyliczał w styczniu serwis Newseria.

A Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Izby Branży Komunalnej, tłumaczył: – Rynku recyklingu tekstyliów i odzieży dzisiaj w Polsce praktycznie nie ma. Możemy wykorzystać te odpady do odzysku energetycznego, ale już nie ściśle do recyklingu, czyli wytworzenia nowych produktów z przetworzonego surowca, tak jak na przykład możemy to zrobić z butelek z tworzyw sztucznych.

Jeśli ubrania trafią do kosza na odpady zmieszane, nie naliczamy kar

Jak ten recykling wygląda w praktyce? Ogniście. I to dosłownie. „Dziennik Gazeta Prawna" ujawnia, że ubrania trafiają do pieców spalarni śmieci. Tak jest np. w Poznaniu. I nie jest to wyjątek.

„Z kolei UM w Warszawie wskazał, że zebrana odzież i tekstylia trafiają do instalacji przetwarzania odpadów, gdzie są sortowane i poddawane wstępnym procesom przetwarzania. W wyniku takich procesów część tekstyliów jest przerabiana na czyściwo i ponownie wykorzystana. Natomiast pozostała część jest przekazywana do spalarni” – czytamy.

Tak samo jest w Gdańsku. – Nic się nie stanie, jeśli ubrania trafią do kosza na odpady zmieszane, nie naliczamy za to kar. Wynika to z tego, że miażdżąca większość ubrań jest wykonana z poliestru, więc nie nadaje się do recyklingu. Nieważne, czy stare ubrania trafią do PSZOK, czy do kubła resztkowego, i tak ostatecznie staną się paliwem do odzysku energetycznego – mówi Olga Goitowska, dyrektorka Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miejskim w Gdańsku.

Są miasta, które o spalaniu nie mówią wprost. Za to tłumaczą, że tekstylia są „poddawane dalszym procesom”. Jakim? Nie wiadomo.

Stare ubrania jak paczka

Tymczasem firma kurierska In Post prowadzi akcję/usługę EKOzwroty. W jej ramach za darmo można umieścić w paczkomatach stare ubrania, a te „trafiają do profesjonalnej firmy, gdzie są sprawdzane pod kątem sprawności i możliwości ponownego wykorzystania.

Partnerem akcji jest Fundacja Odzyskaj Środowisko.


1.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed