Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 12 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Bruksela będzie lepiej chronić różnorodność biologiczną
Belgia: Uczennice wykluczone z uroczystości przez... chusty
Belgia: Więzienie dla młodych mężczyzn, którzy okradali seniorów?
Misja „Powrót”. Sławosz Uznański-Wiśniewski wraca na Ziemię
Temat dnia: „Polacy trzecią największą mniejszością narodową we Flandrii”
Pieniądze czekają na samorządy i firmy. Atrakcyjne warunki
Słowo dnia: Wekelijks
Belgia: Tu domy tylko o 2% droższe
Niemcy: 19-latka przetrzymywana w stodole. Zatrzymano dwie osoby
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Nowy pomysł na krótsze kolejki do lekarzy. Będą kary finansowe

Już w tym roku ma wejść w życie system mobilizujący przychodnie specjalistyczne do skrócenia kolejek pacjentów. Stoją za tym pieniądze. Mają być kary za to, że chory czeka za długo.

Pomysł jest właśnie konsultowany, ale wiadomo, że to rozwiązanie ma wejść w życie 1 listopada. Ministerstwo Zdrowia i Narodowcy Fundusz Zdrowia podejmują kolejną walkę o skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów.

Temat długi jak kolejki pacjentów

Czas oczekiwania na wizytę lekarską to problem, z który pacjenci zmagają się od lat. Z danych NFZ-u za II kwartał 2024 r. wynika, że liczba pacjentów stabilnych oczekujących na wizytę u okulisty wynosiła aż 474 761, co oznacza wzrost o 6115 osób w porównaniu z poprzednim rokiem. W przypadku pacjentów wymagających pilnej konsultacji największe kolejki zanotowano w poradniach neurologicznych – 64 170 osób (wzrost o 18 228).

Jak na razie żaden z pomysłów na zmianę sytuacji nie okazał się skuteczny.

Nowe podejście ma skrócić czas oczekiwania na wizytę u specjalisty. Jak?

Przez zmianę zasad finansowania świadczeń w zależności od osiągniętego przez poradnie udziału procentowego świadczeń specjalistycznych pierwszorazowych – odpowiada rynekzdrowia.pl.

Jeżeli pacjent przychodzi do danego lekarza po raz pierwszy, to jest to wizyta bardziej wymagająca. Trzeba na nią więcej czasu, zlecić badania, dobrać leki. Ale przychodnia za takiego pacjenta otrzymuje takie same pieniądze jak za regularnie przychodzącego, którego wizyta jest krótsza i mniej absorbująca.

„Obecnie za pierwsze świadczenie w dziedzinach, w których pacjenci czekają szczególnie długo – w alergologii, endokrynologii, kardiologii i neurologii – NFZ płaci od 240 do 700 zł (przy uwzględnieniu dodatkowych tzw. współczynników korygujących); w pozostałych to 120-350 zł” – opisuje portal.

To właśnie pieniądze sprawiają, że przychodnie niechętnie przyjmują chorych po raz pierwszy. Muszą długo czekać, bo przed nimi na liście są osoby już leczące się w przychodni.

Dlatego NFZ zamierza za pacjenta, który przyjdzie po raz pierwszy, płacić więcej.

Będą także kary: mniej pieniędzy za długie kolejki

To nie jedyna zmiana, jaka ma zajść jesienią. Przychodnie mają być monitorowane pod kątem oczekiwania na wizytę. Jeżeli ten czas będzie za długi, będzie odbiegał od ogólnopolskiej normy, to placówka otrzyma z NFZ mniej pieniędzy.

„Poradnie, które nie spełnią wymagań, będą miały obniżone finansowanie o 25 proc. Zmiany mają dotyczyć wielu dziedzin medycyny, w tym kardiologii, endokrynologii i neurologii. NFZ szacuje, że nowe zasady mogą wygenerować dodatkowe koszty w wysokości od 70 do 160 mln zł” – dodaje medonet.pl.


18.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Grypa w szczycie. 2,5 mln chorych, zaszczepionych dużo mniej

Ponad 2 mln osób w tym sezonie zachorowało już na grypę. To szczyt, ale myli się ten, kto sądzi, że niskie temperatury spowolnią wirusa. Swoje dorzuca jeszcze smog.

Ponad tysiąc zmarłych pacjentów i 2,5 mln chorych. Tak do tej pory wygląda sezon grypowy. Jak mówi główny inspektor sanitarny, właśnie znajdujemy się w szczycie okresu zachorowań.

– I to są tylko szacunki oparte na podjętym leczeniu, a przecież jest spora grupa osób, które nie idą do lekarza, mimo że mają grypę. Zostają w domu i po prostu chorują poza systemem – powiedział w Radiu dla Ciebie dr Paweł Grzesiowski.

Za mało zaszczepionych przeciwko grypie

Mimo że przeciwko grypie można zaszczepić się łatwo, a seniorzy mogą to zrobić za darmo, to i tak niewielu Polaków sięga po tę ochronę. W tym sezonie zaszczepiło się około 1,7 mln osób.

Dzieje się tak pomimo tego, że lekarze cały czas przekonują, że to dobre rozwiązanie. Nawet jeżeli zaszczepionego choroba nie ominie, to będzie ją przechodził lżej i jest znacznie mniejsze zagrożenie wystąpieniem powikłań.

Zimno wirusom niestraszne. Wytrzymują nawet minus 80 stopni

Zwykło się myśleć, że wirusom sprzyja umiarkowane zimno i wilgotność. W czasie poważniejszych mrozów choroba jest mniej groźna. To nieprawda.

– Wirusy świetnie znoszą niskie temperatury. My nawet w laboratoriach zamrażamy wirusy do temperatury minus 80 stopni i one przeżywają bez żadnego problemu. Po ogrzaniu są aktywne i zakażają ludzi – wyjaśnia Grzesiowski.

I to nie jedyny problem powiązany z mrozem. Gdy jest zimno, ludzie zaczynają mocniej ogrzewać domy – rozpalają kominki i piece. A to wzmaga smog. I ten w przypadku grypy też jest ważny.

– Drobne cząsteczki pyłu są dosłownie jak perskie dywany dla wirusa. One po prostu obsiadają te cząstki pyłu i podróżuje na nim do naszych ust – opisuje obrazowo szef GIS.


18.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. GIS / w środku dr Pawel Grzesiowski, główny inspektor sanitarny

(sl)

Polska: Tylko 20-milionowa Polska? Jest gorzej, niż się wydawało

Dramatycznie niska dzietność. Ze wstępnych danych za 2024 rok wynika, że Polska jest pod tym względem na ostatnim miejscu w Europie. To fatalne wieści. Nie tylko dlatego, że będzie nas coraz mniej.

W 2022 roku w Polsce urodziło się najmniej dzieci od zakończenia II wojny światowej – 305 tys. dzieci. Kolejne dane był także złe. Okazuje się, że stopa ubytku rzeczywistego w 2024 roku wyniosła -0,39 proc. Oznacza to, że na każde 10 tys. osób ubyło 39 mieszkańców.

Najnowsze odczyty też są złe. „Z pierwszych szacunkowych danych wynika, że Polska w 2024 r. spadła na ostatnie miejsce w Europie, jeśli chodzi o współczynnik dzietności. Średnio na jedną Polkę przypada u nas 1,11 dziecka. To nie tylko najniższy wynik na kontynencie, ale też trzeci najgorszy wśród wszystkich krajów OECD” – analizuje businessinsider.pl.
I dodaje, że jest to znacznie gorzej niż szacowano jeszcze kilka lat temu.

Nietrudno przewidzieć, jakie skutki będzie miała ta sytuacja dla Polski

„GUS przygotował prognozę demograficzną do 2060 r. Zawarł w niej trzy możliwe ścieżki rozwoju sytuacji w naszym kraju: optymistyczną, środkową i pesymistyczną. W każdym z nich Polska w 2060 r. jest mniej ludna niż obecnie” – podkreśla Kamil Fejfer w money.pl.

I wylicza, że w optymistycznej wersji będzie nas około 35 milionów, a w najgorszym wypadku 27 mln.

Nie trzeba być ekspertem, żeby przewidzieć, jakie to może mieć skutki. Zwłaszcza w dobie starzejącego się społeczeństwa. System emerytalny może być niewydolny, firmom będzie brakowało pracowników, nie będzie miał kto łożyć na emerytury starszych.

Kilka zbiegów nieszczęśliwych okoliczności

Komuś może się to wydać dziwne. Przecież jest program 800 plus i babciowe, państwo dokłada do wyprawki szkolnej. A takich programów pomocowych jest więcej. Dlatego powinno rodzić się więcej dzieci. Tymczasem rodzi się ich coraz mniej.

Mateusz Łakomy, ekspert ds. demografii, w next.gzeta.pl tak to tłumaczy: – W Polsce mamy po prostu zbieg okoliczności wysokiego odsetka osób pracujących na umowy na czas określony, niskiej dostępności mieszkań dla młodych i ich niskiej powierzchni, małej dostępności pracy na część etatu, znaczącej różnicy w wykształceniu między kobietami a mężczyznami utrudniającej w ogóle zbudowanie związku i jeszcze kilku innych rzeczy.


18.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: W pogodzie powieje wiosną. Przed nami ciepły weekend

Za nami kilka bardzo mroźnych nocy i mniej mroźnych dni. IMGW ma jednak dla nas dobre wieści – czeka nas zmiana pogody. Czego możemy się spodziewać?

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) podał w serwisie X „prognozę synoptyczną na najbliższe 6 dni”. Co z niej wynika? Że możemy liczyć na stopniowe ocieplenie.

Odczujemy je już w drugiej części tygodnia.

Link: TUTAJ

Wtorek 18 lutego będzie jeszcze mroźny.

Środa 19 lutego i czwartek 20 lutego. Możemy się już spodziewać się ocieplenia. W dzień na północy i na zachodzie kraju ma być od 1 do 2 st. Celsjusza. Chłodniej będzie na południu Polski (od 1 do -2 st.).

Piątek 21 lutego. Będzie pogodny, a temperatury dodatnie. Na termometrach zobaczymy nawet 6 st. Celsjusza. To zapowiada równie przyjemny weekend.

Sobota 22 lutego i niedziela 23 lutego według prognozy IMGW będą ciepłe i słoneczne. Na północy i południu kraju możemy się spodziewać do 10 st. Celsjusza. Chłodniej ma być na wschodzie.

Według długoterminowej prognozy pogody IMGW możemy liczyć na szybkie ocieplenie. Koniec lutego ma być słoneczny i ciepły.

IMGW przypomina, że „prognozy średnioterminowe, mają charakter orientacyjny i mogą ulec zmianie”.


18.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed