Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dwujęzyczność - szkolny projekt (cz.34)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dwujęzyczność - szkolny projekt (cz.34) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Dwujęzyczność - szkolny projekt

Moja córka chodzi do ostatniej klasy szkoły średniej. Oznacza to bardzo ekscytujący okres w naszym życiu. Wielkimi krokami zbliżają się egzaminy końcowe i ważne życiowe decyzje. Jest to również rok, podczas którego uczniom zadawane są przeróżnego rodzaju prace i projekty, z których oceny wliczają się do tych końcowych. Niektóre zadania są już zakończone, inne w trakcie a jeszcze kilka dopiero się rozpoczyna. Właśnie teraz moja nastolatka przygotowuje się do kolejnego projektu. Będzie to specjalna praca z języka niderlandzkiego zakończona prezentacją. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ temat wybrała sama i jest on związany z jej codziennym życiem. Będzie pisać o dwujęzyczności i poprosiła mnie o pomoc.

Podskoczyłam z radości.

Zastanawiam się, w jaki sposób jej pomóc i co opowiedzieć, bo jest tego tak dużo. Oczywiście muszę również pamiętać, aby nie przesadzić z entuzjazmem. Nastolatki są na tym punkcie bardzo czułe.

A może zacząć od tego, czym jest dwujęzyczność i co na ten temat mówią naukowcy? A co myślą same dwu- i wielojęzyczne osoby? Ponieważ tak naprawdę, każdy ma swoją opinię na temat tego, kogo można nazwać osobą dwujęzyczną a kogo nie. Jedni uważają, że aby być bilingwalnym należ znać oba języki na poziomie jednojęzycznych osób a inni, że wystarczy nauczyć się zaledwie kilka słów w innym języku.

Dwujęzyczne sytuacje domowe również są pasjonujące. Można mówić o dwujęzyczności, gdy rodzice posługują się tym samym językiem a otocznie innym, albo gdy jeden z rodziców mówi innym językiem a drugi i otoczenie tym samym. To jednak nie koniec opowieści, bo zaraz pojawiają się przeróżne przypadki wielojęzyczności. Przecież granica między dwu- i wielojęzycznością współcześnie jest bardzo płynna.

Moja córka najbardziej zainteresowana jest tematem zalet i wad dwujęzyczności. O tym też mogę mówić bardzo długo.

Gdy ja opowiadam o dwujęzyczności moim głównym celem jest przekonanie dorosłych, aby w kontaktach ze swymi dziećmi nie rezygnowali ze swej ojczystej mowy. Pokazuję jak wiele korzyści z tego płynie dla nich i dla ich dzieci.

Możemy porozmawiać o emocjach. O tym, że dzięki komunikacji z rodzicem w jego języku ojczystym dziecko poznaje go prawdziwego, takiego całkiem naturalnego. Właśnie wtedy budowana jest naturalna więź a okazywane emocje są autentyczne.

Opowiadam, że jeśli nasze dzieci nie poznają polskiego języka, nie będą mogły budować kontaktów z dalszą rodziną. Nie poczują więzi w obie strony, bo jak być blisko kogoś, kogo się nie rozumie?

Dwujęzyczność daje naszym dzieciom możliwość identyfikacji kulturowej na różnych poziomach w różnych miejscach. Przecież to ogromne bogactwo.

Dwu- i wielojęzyczne osoby potrafią zajmować się kilkoma sprawami równocześnie i radzą sobie z tym bardzo dobrze, bo przecież od zawsze rozwijają wielokierunkową percepcję. Również myślenie abstrakcyjne jest u nich bardzo rozwinięte. Nie trzeba chyba nawet wspominać o tym, że osoby dwu- i wielojęzyczne szybciej uczą się każdego kolejnego języka.

Mają wcześniejsze i bardziej rozwinięte myślenie abstrakcyjne oraz umiejętność patrzenia na świat z perspektywy innej osoby.
Kolejnym plusem dwujęzyczności jest opóźnienie procesu demencji – no może o tym nie będę za dużo opowiadać, ponieważ w pewnym wieku demencja to czysta fikcja, która młodym ludziom nie wiele jeszcze mówi.

Młode osoby z pewnością będą przekonane o korzyściach płynących z dwujęzyczności, jeśli się dowiedzą, że ktoś, kto zna wiele języków jest bardziej atrakcyjny na rynku pracy.

Ale dwujęzyczność to nie tylko korzyść dla dzieci, ale i dla ich rodziców. Dla mnie byłoby bardzo trudne, gdybym nie mogła z moimi dziećmi rozmawiać po polsku. Dzięki temu jestem sobą. Poza tym wzmacnia się również poczucie własnej wartości. Bo dlaczego miałabym rezygnować z języka polskiego?

Bo ktoś coś mi powiedział? To właśnie w tym języku buduję autorytet i przekazuję szacunek dla kultury.

Ależ się rozpisałam! A to tylko początek, jest jeszcze tyle do opowiedzenia. Jak mam w tym wszystkim nie przesadzić? Jak nie zasypać jej tymi informacjami, aby przestraszona nie uciekła? Temat dwujęzyczności to łatwizna w porównaniu ze współpracą z nastolatką.

W pewnym momencie córka patrzy na mnie i dodaje, że do tego projektu musi przeprowadzić z kimś dwujęzycznym wywiad. Stwierdziłyśmy, że wywiad z samą sobą, to trochę dziwny pomysł, więc może z jej bratem a może z tatą? Popatrzyła na mnie zaskoczona, że jak z tatą? Wyjaśniam jej, że tata też był wychowany dwujęzycznie, przecież jego mama pochodzi z Irlandii.

Ach! – Machnęła ręką – to, że z angielskim? Angielski się nie liczy, – mruknęła – wszyscy znają angielski.

A tego nie brałam pod uwagę.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

 

26.01.2020 Niedziela.BE

(as) 

 

Last modified onśroda, 18 marzec 2020 12:52
Niedziela.BE