Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Po 20 piwach za kierownicą... Sędzia „pod wrażeniem”
Polska: E-hulajnogi opanowały Polskę. Jest ofiara śmiertelna tej mody
Od jutra znaczne utrudnienia na E40 w kierunku Brukseli!
Polska: Jak się przygotować na blackout? Zapoznaj się z instrukcją
Temat dnia: Belgia sparaliżowana przez ogólnokrajowy strajk!
Polska: Jak majówka, to w lesie na grzybach. O tym trzeba pamiętać
Słowa dnia: Opslagplaats, opslagruimte
Belgia: Tragedia przy parkingu. Życie motocyklisty zagrożone
Niemcy: Poczytna pisarka zamordowana tępym narzędziem
Polska: Dzięki tym zniżkom więcej zostaje w portfelach seniorów
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Kulisy odejścia polskiego arcybiskupa. W tle afera pedofilska

Jeden z polskich arcybiskupów został przez  papieża odesłany na emeryturę. Ma to być kara za  tuszowanie działań księdza-pedofila.

Komunikat  Nuncjatury Apostolskiej w Polsce jest krótki i informuje, że papież „Przyjął rezygnację arcybiskupa Andrzeja Dzięgi z posługi arcybiskupa metropolity szczecińsko-kamieńskiego”.

Jednocześnie Franciszek mianował administratora apostolskiego archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Został nim arcybiskup koszalińsko-kołobrzeski Zbigniew Zieliński.

Arcybiskup Andrzej Dzięga

Rocznik 1952. Jeden z hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce. Doktor habilitowany nauk prawnych, który był dziekanem Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Został także odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderem Odrodzenia Polski, srebrnym Krzyżem Zasługi czy węgierskim Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi.

Właśnie odszedł na emeryturę (4 lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego).

List pożegnalny

W liście do podlegających mu księży wyjaśnił, że to wina stanu zdrowia.

„Chciałbym każdemu z Was, Bracia kapłani, a za Waszym pośrednictwem także każdemu i każdej z naszych Sióstr i Braci w wierze, na czele z Osobami życia konsekrowanego, szczerze i gorąco podziękować za to świadectwo Waszej wiary. Poznaliście mnie na tyle, że każde z Waszych serc czuje i wie, co mam na myśli.

Jeśli jednak moje słabości, w tym niepełne zrozumienie określonych okoliczności, a czasem nawet moje zwykłe ludzkie zmęczenie, stawało się przyczyną Waszego niepokoju, gorąco przepraszam” - napisał w liście cytowanym przez RMF FM.

Wygląda jednak na to, że to nie sprawy zdrowotne miały w tym wypadku najważniejsze znaczenie. Dziennikarz i katolicki publicysta Tomasz Terlikowski ujawnia, że decyzja Watykanu została podyktowana innymi kwestiami.

Tuszowanie pedofilii

Arcybiskup był otwarcie oskarżany o tuszowanie przypadków pedofilii w Kościele.

„Arcybiskup Dzięga był jednym z bohaterów wyemitowanego 12 lutego 2021 r. reportażu TVN24 „Najdłuższy proces Kościoła” o księdzu Andrzeju Dymerze. W reportażu przedstawiono, że ks. Andrzej Dymer wykorzystywał seksualnie osoby nieletnie, a szczecińscy biskupi wiedzieli o tym od 1995 r.” – przypomniało RMF FM.

Śledztwo ruszyło w 2008 roku. W tym roku kościelny trybunał skazał Dymera za molestowanie seksualne wychowanków. Ksiądz złożył apelację.

Abp Dzięga chronił księdza, krzywdził skrzywdzonych

– To – z jednej strony – dobra wiadomość, bo oznacza ona, że człowiek, który jest symbolem wszystkiego, co najgorsze w polskim Kościele w kwestii ochrony przestępców seksualnych, niszczenia osób skrzywdzonych i lekceważenia ich, a nawet dokrzywdzania nie jest już metropolitą szczecińskim – komentuje sprawę Terlikowski.

I dodaje, że takie decyzje powinny zapaść lata temu.

– To hierarcha, który odpowiada za to, że przez lata ksiądz pedofil Andrzej Dymer nie został ukarany. To on tak układał jego procesy, żeby go nie skazać. I to on odpowiada za prześladowanie przez lata osób, które tę sprawę zgłosiły Kościołowi. Listę osób skrzywdzonych – także przez osobiste działania, decyzje i słowa arcybiskupa Dzięgi – w tej sprawie naprawdę można ciągnąć długo – podkreśla publicysta.

26.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Oszuści coraz częściej lądują za kratami. Nie opłaca się cofać licznika w aucie

Motoryzacyjni kombinatorzy dużo rzadziej mogą liczyć na bezkarność i pobłażliwość sądów. Coraz częściej trafiają do więzienia. Za oszukiwanie klientów.

Za cofnięcie licznika – dodajmy – grozi nawet 5 lat więzienia.

Oszuści trafiają do więzienia

W ostatnich latach widać wzrost liczby osób skazanych na bezwzględne kary pozbawienia wolności za cofanie liczników samochodowych w Polsce. W 2021 roku – jak podaje Interia – zaledwie jedna osoba została skazana z tego powodu, w 2022 r. – dwie, w 2023 już 20.

Dziesięciokrotne zwiększenie liczby wyroków świadczy o tym, że sądy zaczęły traktować ten problem znacznie poważniej.

A problem jest naprawdę duży, ponieważ nieuczciwi handlarze zrobią wszystko, żeby zamaskować wady auta i zarobić na czyjejś krzywdzie. Mimo że w komisach niemal każde auto jest opisywane jako bezwypadkowe, rzeczywistość często wygląda zgoła inaczej. W Europie nawet co drugi samochód spalinowy uczestniczył w kolizji (wypadku).

Wyroki bez zawieszenia

Od 1 stycznia 2020 roku, gdy cofanie liczników uznano za przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, polskie sądy – podaje serwis – wydały 218 wyroków skazujących. Najwięcej, bo aż 134, zakończyło się grzywnami. Ale w co trzeciej sprawie orzeczono karę pozbawienia wolności.

Ubiegły rok przyniósł prawdziwe „trzęsienie ziemi” w sądowym podejściu do spraw związanych z cofaniem liczników. Na 95 wyroków skazujących, aż 38 przypadków zakończyło się orzeczeniem pozbawienia wolności. Co więcej, w 20 z tych spraw sądy wydały wyroki bez zawieszenia.

Współpraca popłaca

Większa skuteczność w wykrywaniu oszustw nie byłaby możliwa bez polepszenia współpracy na linii policja – sądy. To właśnie policja odgrywa bardzo ważną rolę w wykrywaniu nieprawidłowości związanych z manipulacją wskazaniami liczników kilometrów. W przypadku wykrycia niezgodności policja przekazuje sprawę do sądu.

Warto przypomnieć, że przestępstwo popełnia zarówno osoba, która fizycznie cofnęła licznik, jak i ta, która zleciła taką pracę.

26.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Zabraknie policjantów na ulicach? Tak kiepsko nie było od 1990 roku

Wakatów jest więcej niż w 1990 roku. Ze służby odchodzą kolejni policjanci, a chętnych na ich miejsce jest niewielu.

Nie jest dobrze. W Polskiej Policji brakuje 12 879 funkcjonariuszy. Tyle wakatów było 1 lutego 2024 roku.

I choć od tego czasu ślubowanie złożyli kolejni mundurowi, to nie zasypało to kadrowej dziury. Tym bardziej że nie są to pełne dane. Szacunki mówią nawet o 20 tysiącach nieobsadzonych miejscach.

Tylu policjantów mamy teraz

– Policja jako najważniejsza formacja wykonująca zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa państwa i obywateli musi posiadać odpowiednie siły, żeby w sposób należyty wykonywać zadania – podkreślił na posiedzeniu komisji sejmowej Czesław Mroczek, sekretarz stanu w MSWiA. 

I wyliczył: – Etat w Policji na 2024 rok jest ustalony w liczbie 108 909 etatów. Zatrudnienie wynosi 96 698 etatów. Tylu policjantów mamy w służbie. Dodatkowo finansowanych jest 18 etatów przez samorządy lokalne. Na koniec 2023 roku wakat wynosił 10 411 etatów, co stanowiło 9,72 proc. 

Gorzej niż w 1990 roku

Dodał, że w 2023 roku do pracy zostały przyjęte 5174 osoby. Ale odeszło aż 9458 policjantów. Są to dane rekordowe.

– Poziom zatrudnienia na koniec 2023 roku był tak niski jak na początku lat 90, w momencie tworzenia formacji. To chyba w sposób najbardziej dobitny pokazuje trudności, w jakich znalazła się policja. Natomiast stan wakatów wyższy był tylko w 1990 roku – raportował Mroczek.

Emeryci do munduru

Wyjściem z kryzysu ma być ściągnięcie do pracy emerytów – osób, które już zrzuciły mundury. Nie jest to jednak proste. Dlatego MSWiA chce tak uprościć procedury powrotu emerytów do służby, żeby im to ułatwić.

Kolejne pomysły na zwiększenie zatrudnienia to uproszczenie i usprawnienie szkoleń i – co może zachęcić do pracy w policji – podwyżki. W tym roku pensje wzrosną o 20 procent.

26.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sl)

Polska: Chcą wydłużyć listę dni wolnych od pracy

Dwa dodatkowe dni wolne przed większymi świętami – to propozycja związkowców. Tłumaczą to równowagą pomiędzy pracą a życiem rodzinnym.

Ustawowo dniami wolnymi od pracy w Polsce są:

- 1 stycznia – Nowy Rok,
- 6 stycznia – Święto Trzech Króli,
- pierwszy dzień Wielkanocy,
- drugi dzień Wielkanocy,
- 1 maja – Święto Państwowe,
- 3 maja – Święto Narodowe Trzeciego Maja,
- pierwszy dzień Zielonych Świątek,
- dzień Bożego Ciała,
- 15 sierpnia – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny,
- 1 listopada – Wszystkich Świętych,
- 11 listopada – Narodowe Święto Niepodległości,
- 25 grudnia – pierwszy dzień Bożego Narodzenia,
- 26 grudnia – drugi dzień Bożego Narodzenia.

Niektóre firmy już to robią

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych proponuje dopisać do tej listy dwa kolejne dni: Wielki Piątek i Wigilię.

– W wielu przedsiębiorstwach już teraz te dni są zwyczajowo dniami wolnymi od pracy lub dniami ze skróconym czasem pracy. Szczególnie Wigilia jest dniem bardzo istotnym zarówno dla wierzących, jak i niewierzących Polaków – wyjaśnia w rozmowie z „Faktem” Paweł Galec z OPZZ.

I dodaje: – Brak obowiązków służbowych w tym okresie pozwoli pracownikom na zbalansowanie czasu poświęcanego na pracę i życie rodzinne podczas tak ważnych i rodzinnych świąt – mówi.

Krótszy tydzień pracy

Ta propozycja wpisuje się w kierunek, w jakim podążają zmiany na rynku pracy: skracanie czasu pracy. Już tak się dzieje w niektórych firmach w zachodniej Europie.

W przypadku Polski… – …jest to zasadne również w kontekście przepracowania Polaków – podkreśla Galec.

Są też inne pomysły – przypomina gazeta.pl. Lewica chce złożyć w Sejmie projekt ustawy wprowadzającej 35-godzinny tydzień pracy.

– To już jest czas, żebyśmy szli w tym kierunku – przekonuje Adrian Zandberg z partii Razem. – Mamy gotową ustawę, przygotowane od A do Z kompleksowe rozwiązanie do wprowadzenia w czasie jednej kadencji w sposób płynny, bezpieczny dla gospodarki.  

Czterodniowy tydzień pracy już testują m.in. Islandia, Belgia, Nowa Zelandia, Wielka Brytania czy Hiszpania.

Czy dołączy do nich Polska? Decyzja należy teraz do rządu i Sejmu.

26.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed