Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 1 na 10 osób przyznaje się do wzięcia chorobowego bez ważnego powodu
Polska: Polacy nie chcą mieć dzieci? Jeden z powodów: zarobione kobiety
Belgia: Młodzi ludzie z przewlekłymi chorobami narażeni na liczne ograniczenia
Belgia: Coraz częściej cierpimy na długotrwałą depresję i wypalenie zawodowe
Niemcy: 20% kobiet doświadczyło przemocy seksualnej w dzieciństwie
Belgia: Braknie mieszkań? Coraz mniej pozwoleń na budowę
Słowo dnia: Waarschuwen
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 8 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Bezrobocie trochę większe niż przed rokiem
Polska: Są terminy wypłat wdowiej renty. Start już 1 lipca
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Państwowe in vitro działa. Wszyscy czekają na dziecko nr 1000

W niemal rok działania rządowego programu in vitro na świat przyszło blisko 1000 dzieci. Tysiące kolejnych kobiet jest w ciąży i czeka na poród. Cały program ma kosztować 2,5 mld zł.

Program wspierania in vitro przez państwo działał od 2013 do 2016 roku. Gdy premierem została Beata Szydło z PiS, został skasowany. Przez trzy lata w ten sposób na świat przyszło ponad 22 tysiące dzieci.

Rządowa procedura wróciła 1 czerwca 2024 roku. „W ciągu 11 miesięcy funkcjonowania państwowej refundacji in vitro ciążę potwierdzono u ponad 12 tys. pacjentek. Urodziło się 951 dzieci” – poinformowało Ministerstwo Zdrowia.

Tysiące par, tysiące ciąż

Do końca kwietnia do programu zostało zakwalifikowanych 31 989 par. U większości, – 30 279 – procedura zapłodnienia już została rozpoczęta. Jest 12 755 ciąż.

Czy to dużo? W porównaniu z naprotechnologią – krytykowaną przez wielu lekarzy metodą wspieraną za rządów PiS – wyniki są pozytywne. W ciągu dwóch lat (2016-2018) dzięki rządowej naprotechnologii urodziło się 70 dzieci.

Będzie więcej pieniędzy

Procedura in vitro jest kosztowna. W 2024 r. Ministerstwo Zdrowia wydało na to ponad 410 mln zł. W tym roku podpisano z klinikami aneksy o wartości prawie 411 mln zł.

Program potrwa do 31 grudnia 2028 r. Łącznie ma kosztować 2,5 mld zł.

Przypomnijmy, że z programu mogą skorzystać pary (nie tylko małżeństwa), a jednym z kryteriów jest wiek:

– 42 lata dla kobiet, które korzystają z własnych komórek jajowych lub dawstwa nasienia,
– 45 dla kobiet, które korzystają z dawstwa oocytów lub zarodka,
– 55 lat dla mężczyzn.


26.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Posłowie wracają do handlowej niedzieli. Mają nowy pomysł

O tym, czy sklep może być otwarty w dzień wolny, mają decydować radni. Taki pomysł zrodził się wśród posłów, którzy jeszcze raz podchodzą do handlu.

W tym roku czeka nas jeszcze pięć handlowych niedziel – najbliższa wypada 29 czerwca. Wydane się, że zakaz, który obowiązuje od lat, nuż nie budzi wśród Polaków emocji.

Kolejne badania i sondaże pokazują, że do tych zasad już się przyzwyczailiśmy. I nie pamiętamy o zapowiedziach padających w 2023 roku podczas kampanii parlamentarnej.

Było kilka pomysłów i... nic z nich nie wyszło

Jak na razie nic z zapowiedzi nie wyszło, a – przypomnijmy – że było ich kilka. Jedni politycy mówili, że w ogóle skasują zakaz handlu. Inni proponowali złagodzenie przepisów. Mówili też, że osoby pracujące w niedzielę tego dnia zarobią więcej i otrzymają dodatkowy dzień wolny.

Nic z tego nie wyszło. Wygląda to tak, jakby politycy zapomnieli o zapowiadanych zmianach. Okazuje się, że jednak nie wszyscy. Ryszard Petru (Polska 2050) nadal walczy.

Pomysł Petru ma kolejny pomysł

Od blisko roku w Sejmie znajduje się firmowany przez posła Polski 2050 Ryszarda Petru projekt, zakładający liberalizację ustawy o zakazie handlu w niedzielę.

Projekt przewiduje m.in. dwie niedziele handlowe w miesiącu (pierwszą i trzecią). Za pracę w ostatnim dniu tygodnia przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie, a pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny (od 6 dni przed do 6 dni po dniu pracy w niedzielę).

Projekt utknął jednak w sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny – przypomina „Wprost”, ale poseł ma już nowe rozwiązanie. Petru chce, żeby o otwieraniu sklepów w dni wolne decydowały samorządy. I właśnie taki projekt ustawy zamierza przedstawić.

– Będę namawiał moje koleżanki i kolegów, aby złożyć wniosek o możliwość delegacji tych decyzji o handlu w niedziele na poziom samorządów. Te samorządy, które nie chcą otwierać sklepów, nie otwierałyby ich, a te, które chcą, otwierałyby je – powiedział Petru.

Ocenia, że są w kraju miejscowości bardziej konserwatywne, które na takie posuniecie się nie zgodzą, i bardziej liberalne, które mogą zdecydować o otwarciu sklepów.

Petru przekonuje, że jego rozwiązanie może pomóc np. firmom w miejscowościach turystycznych.


26.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Pojedynek na marsze w Warszawie. Każdy liczy uczestników po swojemu

Dwa marsze w Warszawie. Ludzie Rafała Trzaskowskiego mówią o wielkim sukcesie frekwencyjnym. Zwolennicy Karola Nawrockiego ogłaszają, że to ich było więcej. Druga tura wyborów w najbliższą niedzielę.

1 czerwca wybierzemy prezydenta Polski. O głosy walczy już tylko dwóch kandydatów: Rafał Trzaskowski (KO) i popierany przez PiS Karol Nawrocki. W niedzielę ulicami Warszawy przeszły dwa marsze, które miały być pokazaniem siły polityków.

Od samego rana z najróżniejszych miejsc Polski wyruszały autokary, busy i pociągi wypełnione zwolennikami i jednego i drugiego kandydata. Oba marsze wystartowały w samo południe, a ich trasy zostały tak wyznaczone, żeby ludzie przemaszerowali w niedalekiej odległości od siebie, ale aby się nie zetknęli.

Bez awantur. Na marszach było spokojnie

– Cała Polska wygra tylko wtedy kiedy będziemy zdolni do rozmowy, i to wam obiecuję, że będę prezydentem, który łączy, który jest gotów rozmawiać z każdym, widzieliście to wczoraj – przemawiał Trzaskowski, nawiązując do swojej sobotniej rozmowy ze Sławomirem Mentzenem.

– Będę prezydentem waszej przyszłości. Nie dam zabrać naszej przyszłości i przyszłości naszych dzieci tym, którzy kochają mikromanię i zwijanie państwa polskiego. My, Polacy, mówimy „dość” mikromanii – to z kolei słowa Nawrockiego.

Najważniejsze jest to, że nie doszło do żadnych poważnych incydentów, a policja raportuje, że oba wydarzenia przebiegały spokojnie.

Jednak dla polityków i wielu wyborców ważniejsze jest to, kto wygrał frekwencyjny pojedynek.

Liczenie uczestników obu marszów

„Pół. Miliona. Ludzi” – napisał na swoim profilu facebookowym Rafał Trzaskowski i patrząc na inne podawane liczby. Przesadził.

Tak samo jak politycy PiS, którzy mówią o sukcesie swojego kandydata. Były wicepremier Jacek Sasin, powołując się na Radio Wnet, napisał w sieci, że na marsz Nawrockiego przybyło 160 tys. osób, podczas gdy na konkurencyjny pochód 140 tysięcy.

I te liczby też różnią się od kolejnych podawanych w mediach. Kiedy jeszcze jak marsze trwały premier Donald Tusk pisał w sieci o 100 tys., a potem o 200 tysiącach uczestnikach firmowanego przez siebie wydarzenia. Około godziny 14 w niedzielę służby podawały inne liczby: 140 tys. osób na pochodzie KO i 50 tys. na konkurencyjnej imprezie.

I to też mogą być niepełne dane.

„Jeśli chodzi o marsz Rafała Trzaskowskiego, o godz. 14 czoło marszu było już za Rondem Dmowskiego, podczas gdy maszerujący wciąż opuszczali plac

Bankowy, gdzie rozpoczęło się wydarzenie, oraz okolice Ogrodu Saskiego. To również ok. 2-km odcinek, jednak przebiegający niemal na całej szerokości – dwa razy szerszej – ulicy Marszałkowskiej.

Według naszych obliczeń marsz w tym momencie zajmował powierzchnię co najmniej 90-100 tys. mkw. Analizując gęstość tłumu, szacujemy tutaj frekwencję na co najmniej 130 tys. osób, a nawet do 160 tys.” – pisze Onet.

Sondaże prawie na remis

Tymczasem najnowszy sondaż wyborczy, przeprowadzony jeszcze przed marszami, wskazuje, że o wyborach zdecyduje duża grupa osób niezdecydowanych.

Zgodnie z badaniem IRBIS dla Polskiego Radia 24 na Rafała Trzaskowskiego chce zagłosować 45,7 proc. respondentów, a na Karola Nawrockiego 44,9 proc.

Wszystko będzie zależało zatem od głosów pozostałych. 7,8 proc. zapytanych o zdanie ma kłopot z odpowiedzią, a 1,6 proc. nie chce jej udzielić.


26.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Facebook

(sm)

Polska: Wybory w czasie zwolnienia lekarskiego. Możemy iść i głosować?

Za kilka dni druga tura wyborów prezydenckich. Wiele osób jest lub za chwilę będzie na L4. Czy jeśli pójdą i zagłosują, nie stracą zasiłku chorobowego z ZUS-u?

Co wolno, a co może skończyć się interwencją ZUS? Warto znać granice i skonsultować je z lekarzem – podpowiada Mikołaj Zając,  ekspert rynku pracy, prezes Conperio, firmy zajmującej się absencją chorobową.

Pójście na głosowanie może być uznane za nadużycie

L4 może zawierać jedno z dwóch wskazań: „chory powinien leżeć” lub „chory może chodzić”. Dlatego warto skonsultować się z lekarzem, który to zwolnienie wystawił, bo to on najlepiej zna sytuację zdrowotną pacjenta. I tylko on może określić, czy wyjście z domu w wybory (w tym przypadku w niedzielę 1 czerwca) będzie zgodne z celem leczenia.

Trzeba przy tym pamiętać, że każde działanie niezwiązane z powrotem do zdrowia – przypomina na stronie conperio.pl Mikołaj Zając – może być uznane za nadużycie. A za to ZUS może cofnąć zasiłek chorobowy.

Uwaga, nie dotyczy to osób przewlekle chorych ani kobiet w ciąży.

To nie jest praca zarobkowa, ale…

A jeśli to członek komisji jest na L4? Otóż ta praca, mimo wynagrodzenia, jakie się za nią dostaje, nie jest traktowane jako praca zarobkowa.

– Dlatego sama obecność w komisji nie powinna automatycznie skutkować utratą zasiłku chorobowego – stwierdza Mikołaj Zając.

Nie można jednak wykluczyć, że pogorszy ona stan zdrowia pacjenta. A wtedy ZUS może odmówić wypłaty świadczenia. Dlatego – zanim podejmiemy pracę w komisji wyborczej – lepiej skonsultować się z lekarzem.

Żeby uniknąć kłopotów, skonsultujmy się z lekarzem

– Podejście ZUS bywa różne — raz bardziej rygorystyczne, innym razem liberalne – podsumowuje szef Conperio.
I radzi, żeby przed podjęciem decyzji wcześniej skonsultować z lekarzem prowadzącym.

– Bo to on najlepiej oceni, czy wyjście z domu nie zaszkodzi leczeniu – podkreśla Mikołaj Zając.


26.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed