Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Belgia ma problem. Dług publiczny wciąż olbrzymi
Polska: Listonosz nie przyszedł z listem, bo mu się nie chciało. A my mamy problem
Słowo dnia: Kardinalen
Belgia: Strzelanina w Brukseli. Jedna osoba ciężko ranna
Niemcy: Trwa obława po morderstwie w Bad Nauheim
Polska: 2 maja pracujemy, czy świętujemy? Tylko tak wydłużysz majówkę
Tragiczny wypadek w Brugii. Nie żyje 73-latek i jego 10-letnia wnuczka
Polska: Kiedy pogrzeb Franciszka? Wierni z Polski już organizują wyjazdy do Watykanu
Belgia: Pod domem w Tielt znaleziono tunel z czasów I wojny światowej
Polska: Wagary to będzie zły pomysł. Uczniowie nie będą już mogli tak uciekać z lekcji
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Mało kto chce te pieniądze. A są do wzięcia na samochód elektryczny

Jeszcze nikt nie dostał pieniędzy z rządowego programu, z którego państwo dokłada do kupna auta elektrycznego. Choć na stole leżą całkiem pokaźne kwoty.

Wyznaczone, zielone miejsca parkingowe przed sklepami, w wielu miastach możliwość jeżdżenia po buspasach i darmowe parkowanie. Na takie bonusy mogą liczyć właściciele samochodów elektrycznych, których jest w Polsce blisko 151 tysięcy. A mówimy wyłącznie o osobówkach.

Na to mogą liczyć zainteresowani dopłatą do zakupu elektryków

W lutym wystartował rządowy program dopłat do zakupu elektryków. To spore pieniądze, a dopłatę można jeszcze powiększyć, jeśli ktoś zdecyduje się zezłomować swoje spalinowe auto. I tak:

Osoby fizyczne, zakup: 18 750 zł dotacji plus 10 000 zł jako premia za zezłomowanie i ewentualnie 11 250 zł dla osób o niskich dochodach.
Osoby fizyczne z kartą dużej rodziny, zakup: 30 000 zł plus 5000 zł za zezłomowanie plus 5000 zł za niski dochód.
Osoby fizyczne, leasing/wynajem: do 30 000 zł plus 5000 zł za zezłomowanie plus 5000 zł za niski dochód.
Jednoosobowe działalności gospodarcze, zakup: 30 000 zł plus 10 000 zł za zezłomowanie.
Jednoosobowe działalności gospodarcze, leasing/wynajem: do 30 000 zł plus 10 000 zł za zezłomowanie.

Pieniądze leżą i czekają, ale chętny wciąż brak

I okazuje się, że nawet przy takim dofinansowaniu chętnych na pieniądze brak.

„Po blisko dwóch miesiącach funkcjonowania programu nie wypłacono jeszcze ani jednej dotacji, a tempo składania wniosków systematycznie spada” – podsumowuje „Fakt”.

A serwis biznesalert.pl wylicza, że na razie złożono tylko 1322 wnioski na łączną kwotę 39 mln zł. To zaledwie 2,3 proc. całego budżetu programu.

Dodatkowo wniosków wpływa coraz mniej. Początkowo było ich 1007 (średnio 39 wniosków dziennie), ale już dane z połowy marca pokazują, że średnio było już tylko 37 wniosków dziennie.

Gdzie jest problem? Kierowcy mają swoje argumenty

Na ulicach widać coraz więcej aut elektrycznych, ale nie wszyscy są do nich przekonani. Pan Michał właśnie wymienia samochód i brał pod uwagę kupno elektryka.

– Całkiem przyjemna oferta cenowa. Samochód w porządku, ale jeżeli to ma być jedyny samochód w rodzinie, to raczej nie elektryk. Obawiam się, że to auto na miasto, na małe przebiegi.

Gdzie po drodze je naładuję, jak pojedziemy na wakacje – wskazuje na małą liczbę szybkich ładowarek przy trasach.

Dodatkowo, żeby sięgnąć po państwowe pieniądze, trzeba najpierw kupić i ubezpieczyć eauto albo je wyleasingować, a to wiążę się z poniesieniem pierwszych wydatków z własnej kieszeni.

Czas leci, a pieniądze trzeba wykorzystać w ciągu roku

„Zgodnie z zasadami KPO pula przyznanych środków na dotacje powinna być wykorzystana do końca sierpnia 2026 roku. Jednak wnioski w programie NaszEauto można składać tylko do 30 kwietnia 2026 roku, lub do wyczerpania alokacji środków. Na co się raczej nie zanosi.

Przy obecnym spadającym tempie złoży je prawdopodobnie nieco ponad 17,2 tys. osób. A tymczasem na polskie drogi mogłoby – przy obecnej średniej wartości wniosku – trafić nawet 49,4 tys. dotowanych bezemisyjnych samochodów” – dodaje biznesalert.


30.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Pakiet kolejkowy. Czeka nas rewolucja w dostępie do lekarzy specjalistów

NFZ od lat zmaga się z problemem długich kolejek do lekarzy specjalistów. Czas oczekiwania na wizytę ma przyspieszyć tzw. pakiet kolejkowy.

To projekt zaproponowany przez zespół deregulacyjny Rafała Brzoski, który czerpie inspirację z rozwiązań stosowanych w innych krajach oraz w prywatnej opiece zdrowotnej.

Na wizytę do tych specjalistów można się nie doczekać

Z danych NFZ za II kwartał 2024 roku wynika, że liczba pacjentów oczekujących na wizytę u okulisty w trybie stabilnym wyniosła aż 474 761 osób. To wzrost o 6115 w porównaniu z poprzednim rokiem.

Najdłuższe kolejki odnotowano w poradniach neurologicznych, gdzie na wizytę czekało 64 170 osób, o 18 228 pacjentów więcej. W innych specjalizacjach sytuacja również nie wygląda optymistycznie:

neurologia: 64 170 osób (+18 228),
chirurgia urazowo-ortopedyczna: 56 632 osób (+16 639),
rehabilitacja dzienna: 53 723 osoby (+17 125),
kardiologia: 45 124 osoby (+8 347),
okulistyka: 38 712 osób (+11 359).

W kategorii stabilnych przypadków najwięcej pacjentów oczekuje w poradniach stomatologicznych (287 878), neurologicznych (265 057) i chirurgii urazowo-ortopedycznej (218 250).

Centralna ewidencja wizyt. Pacjenci szybciej maja znaleźć dostępnego specjalistę

Od 2028 roku ma zostać wprowadzona centralna ewidencja wizyt, która obejmie wszystkie placówki medyczne współpracujące z NFZ-em. Dzięki temu pacjenci będą mogli szybciej znaleźć dostępny termin u specjalisty, niezależnie od lokalizacji.

System ma objąć nie tylko opiekę specjalistyczną, ale także leczenie szpitalne, rehabilitację, stomatologię oraz programy profilaktyczne.

Pieniądze maja motywować skuteczne działania

Zasadniczym elementem pakietu będzie mechanizm motywacyjny. Placówki, które efektywnie zarządzają harmonogramem wizyt, otrzymają dodatkowe pieniądze. Z kolei te, które nie dostosują się do nowych zasad i będą generować nadmierne kolejki, mogą spodziewać się sankcji finansowych. Ma to zmusić szpitale i przychodnie do lepszego organizowania pracy lekarzy.

Żeby „pakiet kolejkowy” mógł zadziałać, konieczne będą zmiany legislacyjne zarówno w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, jak i w wielu rozporządzeniach regulujących organizację pracy placówek medycznych.


26.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Wsadzili rolnika do aresztu. Tak państwo traci miliony

Miliony złotych za niesłuszne pozbawienie wolności. Osoby, które trafiły do aresztów, idą potem do sądów i wystawiają państwu rachunek.

K., rolnik z województwa zachodniopomorskiego. W 2016 roku, z samego rana został zatrzymany przez CBŚP. To była cześć wielkiej akcji, w której w całym kraju policja ujęła ponad 20 osób.

Mieli być gangsterami handlującymi narkotykami.

K. trafił do aresztu. Łącznie spędził tam niemal 300 dni. Rzecz w tym, że zaczęły się także pojawiać informację, że policja wzięła mężczyznę na celownik przez zeznania gangstera „Ramzesa”.

A ten pomawiał innych ludzi, licząc, że wtedy otrzyma łagodniejszy wyrok w swoich sprawach.

Sąd właśnie orzekł, że K. należą się pieniądze za niesłuszne aresztowanie. 570 tysięcy złotych.

Miliony za odsiadkę. Z roku na rok coraz więcej

„Rzeczpospolita” podlicza, że państwo płaci coraz więcej za niesłuszne pozbawienie wolności. W 2024 roku sądy przyznały aż 8,6 mln zł rekompensat. To wzrost o niemal połowę w stosunku do roku 2023. Średnio na jedną niesłusznie aresztowaną osobę wyszło 64,3 tys. zł – czytamy.

I to także znacznie więcej (46 proc.) niż rok wcześniej. Zaznaczmy, że rekompensata składa się z zadośćuczynienia i odszkodowania.

Przyznawane rekompensaty są zbyt niskie

Radczyni prawna Agata Bzdyń ocenia, że wzrost zadośćuczynień to pozytywne zjawisko.

– Być może w końcu dociera do sądów, że bezprawne pozbawianie wolności wyrządza krzywdę obywatelom, np. na psychice. I sądy zaczynają tę krzywdę w sprawach karnych cenić. Nadal jednak rekompensaty w takich sprawach zasądzane są zbyt rzadko, a przyznawane kwoty są niskie – komentuje.


26.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Minister robi krok w tył. Program mieszkaniowy idzie na półkę

Tak głośno zapowiadany nowy program mieszkaniowy zostaje zdjęty z harmonogramu prac rządu. Powód? To, o czym wszyscy wiedzieli od początku.

„Pierwsze klucze” – tak nowy program wspierający osoby, które chcą kupić własne M, nazwał Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii. I jeszcze w lutym przedstawił założenia.

Plan na własne M

Zgodnie z planem mają to być m.in. dopłaty do kupna domu lub mieszkania, ale wyłącznie z rynku wtórnego. To nowość, bo do tej pory w takich programach brali udział także deweloperzy. Teraz jednak rząd uznał, że nie będzie zwiększał popytu na nowe lokale.

Dodatkowo minister nie chce dać zarabiać fliperom. Żeby skorzystać z programu, kupowane mieszkanie lub dom muszą być oddane do użytku co najmniej 5 lat wcześniej, a dotychczasowy właściciel musi je posiadać od co najmniej 3 lat.

W grę wchodziły także wysokość dochodów kupującego oraz limity cen za metr kwadratowy.

Eksperci ostrzegali, że cena metra poszybuje

Wydawało się, że przepisy zostaną szybko przyjęte. „2,5-krotnie zwiększenie środków dla gmin na budownictwo społeczne i komunalne – to główne założenie projektu ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa zgłoszonego przez ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Paszyka, który został dziś przyjęty przez Radę Ministrów” – podało przed tygodniem MRiT.

Kolejnym krokiem miało być zajęcie się rządu „Pierwszymi kluczami”.

Kiedy jednak minister przedstawił swój pomysł, eksperci z rynku nieruchomości zaczęli ostrzegać, że program może sprawić, że ceny mieszkań wzrosną.

– Ceny na rynku wtórnym mocno się zrównają i większość dobije do okolic 10 tys. zł za metr kwadratowy. Jeżeli taka jest wartość potencjalnego dofinansowania, to dlaczego nie sprzedawać właśnie za takie pieniądze? Ten program może zwiększyć ceny na rynku wtórnym i zniwelować różnice w cenach między rynkiem wtórnym a deweloperskim – komentował Daniel Makowski, ekspert rynku nieruchomości.

Krok w tył. Potrzebne są dodatkowe analizy

A teraz zaskoczenie. „W nawiązaniu do informacji w mediach: Zespół Programowania Prac Rządu odrzucił wniosek o wpisanie do wykazu projektu dopłat do kredytów „Pierwsze Klucze” – podał w sieci Jan Szyszko, wiceminister MRiT.

I dodał, że stało się to na jego wniosek.

Potem resort tłumaczył, że program nie został wykreślony z planów legislacyjnych, lecz jedynie odłożony w czasie. Bo potrzebne są dodatkowe analizy. Jakie?

Na to pytanie odpowiada sam Szyszko, który tłumaczy, że „Esencją propozycji były kolejne dopłaty do kredytów, które jak wszystkie dopłaty do kredytów napędziłyby popyt i podniosły ceny mieszkań”.


26.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl / Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii

(sm)

Subscribe to this RSS feed