Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Zanieczyszczenie powietrza w Brukseli skraca życie mieszkańców o nawet 5 lat!
Polska: 10 tysięcy nauczycieli straci pracę? To realny scenariusz
Polska: Kierowcy mogą powiedzieć „uff”. Jest decyzja w sprawie opłat od samochodów spalinowych
Hałas wokół lotniska w Brukseli niemal wrócił do poziomu sprzed pandemii
Polska: To będzie piekło. Zbliża się koszmarnie upalne lato
Wycieczka z Belgii do Paryża z polskim przewodnikiem, 28-30 czerwca 2024
Niemcy: Trwa śledztwo w sprawie prania pieniędzy przez prawicowego polityka
Polska: Więcej pieniędzy! To dobra wiadomość do wielu osób. Wzrosły progi dochodowe
Belgia: Wokół zakładu 3M dojdzie do „wymiany” 137 tys. ton gleby
Belgia: Pogoda na sobotę 18 maja (Bruksela, Antwerpia, Brugia)
Redakcja

Redakcja

Belgia: 65-latek splunął na sprzedawcę Delhaize

65-latek, który splunął na sprzedawcę w sklepie w Delhaize w Gandawie, został zatrzymany. Wcześniej mężczyzna nie przestrzegał zaleconego dystansu od innych i zachowywał się agresywnie.
Początkowo w spawie interweniował ochroniarz sklepu, ale kiedy agresywny klient splunął na sprzedawcę, na miejsce wezwano policję, która zatrzymała sprawcę.

Podczas weekendu wielkanocnego policja miała pełne ręce roboty. W całej Belgii funkcjonariusze sprawdzili 283 samochody, by dowiedzieć się, czy ich kierowcy i pasażerowie nie odbywają zbędnych podróży. W 22 przypadkach policja sporządziła raporty dotyczące naruszenia środków zapobiegających rozprzestrzenianiu się koronawirusa.  Wydano też 20 ostrzeżeń. 

W Limburgii policja ukarała mandatem trzy młode osoby, które paliły marihuanę na terenie starego boiska piłkarskiego.



13.04.2020 Niedziela.BE // Fot. Shutterstock, Inc.

(mś)

Belgia, biznes: Belgijski PKB może się skurczyć nawet o 8%

Jeśli obostrzenia wprowadzone przez rząd w związku z epidemią koronawirusa będą obowiązywać przez siedem tygodni, to może się to przełożyć na spadek belgijskiego produktu krajowego brutto w tym roku nawet o 8%.

Belgijski Bank Narodowy oraz Federalne Biuro Planowania przygotowały analizę możliwych skutków kryzysu, wywołanego epidemią koronawirusa. Jak wynika z tego dokumentu, mogą one być bardzo bolesne.

Zanim doszło do epidemii Bank Narodowy zakładał, że tegoroczny wzrost PKB wyniesie 1,2%, przypomina flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”. Teraz o jakimkolwiek wzroście można zapomnieć, a pytanie brzmi, jak głęboka będzie recesja.

Jeśli założyć, że ograniczenia uderzające w gospodarkę obowiązywać będą przez siedem tygodni, a następnie przez dziewięć miesięcy będziemy mieć do czynienia z powolnym przywracaniem normalnej aktywności gospodarczej, to tylko w tym roku belgijski PKB zmniejszy się o 8% - wynika z analizy banku centralnego.

Kryzys w sektorze prywatnym przełoży się na pogorszenie stanu finansów publicznych, przewidują ekonomiści. Tegoroczny deficyt budżetowy wyniesie aż 7,5% PKB, prognozują autorzy opracowania. Dla porównania: w ubiegłym roku było to tylko 1,8%.

Według Philippe Donnaya z Federalnego Biura Planowania obecnie mamy do czynienia z „brutalnym wstrząsem gospodarczym o niespotykanym zasięgu”. Dotyczy to także rynku pracy.

Około 40% zatrudnionych w sektorze prywatnym zwróciło się już o rządowe świadczenia w ramach tzw. czasowego bezrobocia. Tylko w minionych kilku tygodniach liczba osób na czasowym bezrobociu zwiększyła się o 1,2 mln, a 300 tys. jednoosobowych firm zawiesiło działalność, opisuje „Het Laatste Nieuws”.



13.04.2020 Niedziela.BE // Fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Biznes
  • 0

Polska: Branża motoryzacyjna dotkliwie odczuwa skutki pandemii koronawirusa. Zanotuje w tym roku dwucyfrowe spadki sprzedaży

Według danych Instytutu SAMAR w marcu liczba zarejestrowanych aut osobowych i dostawczych do 3,5 tony spadła o prawie 40 proc. w porównaniu z marcem ubiegłego roku. To najgorszy wynik od siedmiu lat. Jak podkreśla PR manager Volvo, widoczne w statystykach spadki sprzedaży są również spowodowane specyfiką polskiego rynku, którego wielkość jest mierzona nie według zamówień, lecz liczby rejestracji. Tymczasem w tej chwili klienci odkładają w czasie odbiory nowych samochodów, a wiele urzędów nie pracuje i nie przyjmuje wniosków rejestracyjnych. Koncern spodziewa się jednak, że w maju sytuacja zacznie powoli wracać do normy, choć branża motoryzacyjna i tak nie uniknie spadków. 

– Marzec był jeszcze mocny, ponieważ rozpoczął się z pełną prędkością sprzedażową. Wpływ pandemii koronawirusa był widoczny dopiero w drugiej połowie miesiąca. Spodziewam się, że kwiecień pod względem sprzedaży będzie słabszy dla całej branży. Natomiast w okolicach maja, jeżeli pandemia przestanie przyspieszać i miniemy punkt kulminacyjny, to przy utrzymaniu procedur bezpieczeństwa salony znowu zaczną odzyskiwać ruch. Ludzie będą kontynuować zakupy, nie tylko samochodów, i w całej gospodarce rozpocznie się powrót do normalności – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Stanisław Dojs, PR manager Volvo Car Poland.

Najnowsze statystyki Instytutu SAMAR pokazują, że pandemia koronawirusa boleśnie uderzyła w branżę motoryzacyjną. Tegoroczny marzec pod względem popytu był najgorszy od 2013 roku. Liczba zarejestrowanych aut osobowych i dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony spadła o prawie 40 proc. (do niecałych 40 tys. sztuk) w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej. W porównaniu do lutego spadek sięgnął 21 proc. Spadki sprzedaży są spowodowane głównie strachem klientów przed odwiedzaniem salonów, zamknięciem lub ograniczeniem działalności wielu punktów sprzedaży, zawieszeniem produkcji fabryk samochodów, a także obawami przed kryzysem gospodarczym, któremu towarzyszy nagły wzrost bezrobocia.

Jak podkreśla PR manager Volvo, nadal spływają zamówienia na nowe samochody. Salony i dealerzy wciąż funkcjonują i zbierają zamówienia, ale kontaktują się z klientami telefonicznie, mailowo lub poprzez wideoczaty.

– Widzimy wyraźnie, że klienci nie rezygnują z zakupu samochodów, tylko odkładają odbiór gotowych samochodów. Niektórzy chcą, aby nowe auto podstawić im pod dom, inni po prostu stwierdzają, że odbiorą go w późniejszym terminie. To oczywiście powoduje, że w statystykach one nie będą widoczne, bo samochód bez rejestracji nie figuruje jako sprzedany. To też powoduje, że płynność sprzedaży w drugiej połowie marca i w kwietniu, który zapewne też będzie jeszcze dotknięty pandemią, będzie istotnie zaburzona. Jednak później spodziewam się, że marki – zwłaszcza z segmentu premium, takie jak Volvo – zaczną bardzo szybko odrabiać straty, a wielu klientów, którzy planowali kupić samochód, nie zrezygnuje z tego – mówi Stanisław Dojs.

Volvo na tle całego rynku wypada stosunkowo dobrze – marka rozpoczęła ten rok na dużym plusie, notując w styczniu i lutym blisko 30-proc. wzrost sprzedaży. Także jej wyniki za pierwszą połowę marca były jeszcze dobre, ale w końcówce miesiąca był już widoczny istotny spadek sprzedaży.

Na świecie w pierwszych dwóch miesiącach tego roku Volvo odnotowało spadek sprzedaży o blisko 10 proc. Wyniki w dół pociągnął zwłaszcza chiński rynek, który jest jednym z najważniejszych dla wszystkich marek motoryzacyjnych. Sprzedaż tam spadła o 80 proc.

– W lutym tamtejszy rynek praktycznie zamarł i pociągnął wszystkie dane w dół. Marzec z 10-proc. spadkiem był z kolei miesiącem, w którym Chiny zaczęły się odradzać. Z kolei w Europie w bardzo wielu krajach, m.in. w Hiszpanii i we Włoszech, decyzją rządów zamknięto wszystkie salony samochodowe. Polska jest jeszcze w tej unikalnej sytuacji, że nadal zakup samochodu jest możliwy z zachowaniem pewnych procedur bezpieczeństwa. Spodziewamy się, że rozwój sytuacji w Europie i Polsce będzie mieć łagodniejszy przebieg, zatem i powrót do normalności nastąpi szybciej – mówi ekspert.

Jak podkreśla, w tej chwili sytuacja w Chinach powoli wraca do normy. Klienci wracają do otwartych salonów i domykają transakcje zakupu, które zostały przerwane przez pandemię koronawirusa. Podobnie – tyle że z około dwumiesięcznym opóźnieniem – powinien zachować się też europejski rynek.

– To będzie z pewnością rok spadków dla całej naszej branży i rozłożą się one nierównomiernie. Marki premium, takie jak Volvo, stracą mniej, inne stracą bardzo dużo. Bardzo surowe normy CO2 są dodatkowym obostrzeniem, przez które producenci aut nie będą w stanie szybko nadrobić tych strat – mówi Stanisław Dojs. – Nasza marka prawdopodobnie zakończy ten rok z wynikiem podobnym do zeszłorocznego, choć może pojawić się niewielki spadek. Przypuszczam, że z kolei w całej branży będą to spadki dwucyfrowe. Z pewnością branża motoryzacyjna ucierpiała, natomiast są takie sektory, które w tej chwili w ogóle zamarły. Nasza na szczęście w pewnej formie kontynuuje płynność biznesu.

Instytut SAMAR ocenia, że spadki będą się utrzymywać również w kolejnych miesiącach, a na koniec tego roku sprzedaż samochodów o DMC do 3,5 tony spadnie w porównaniu z ubiegłym o 24 proc. do 475 tys. egzemplarzy.



11.04.2020 Niedziela.BE // Fot. Shutterstock, Inc.

(newseria/kmb)

Belgia: 50-procentowy wzrost wartości zamówień za pośrednictwem Takeaway.com

W pierwszej połowie 2020 roku holenderska platforma Takeaway.com odnotowała w Belgii wzrost wartości zamówień o 50%.

Największy wzrost odnotowano w Niemczech, gdzie w tym samym czasie wartość zamówień zwiększyła się o 126%. W obydwóch krajach wzrost był powiązany ze zwiększeniem się liczby zamówień oraz faktem, że ludzie zamawiają na raz więcej jedzenia.

Na początku kryzysu firma przekazała, że odnotowano spadek liczby zamówień, ponieważ wiele restauracji musiało zostać zamkniętych po wprowadzeniu rządowych ograniczeń. Jednakże w miarę upływu czasu coraz więcej restauracji postanowiło wrócić na rynek i poszerzyć działalność o jedzenie na wynos, zwłaszcza w Holandii, Niemczech i Polsce.

W ostatnim czasie firma odnotowała znaczny wzrost liczby restauracji, które zdecydowały się na skorzystanie z Takeaway.com.


13.04.2020 Niedziela.BE // Fot. Vlad Ispas / Shutterstock.com

(kk)

Subscribe to this RSS feed