Rząd planuje, że od nowego roku zacznie działać rodzinny kapitał opiekuńczy. Okazuje się, że pieniądze będą też dla rodzin, które już mają dzieci.

To część polityczno-podatkowo-społecznego programu „Polski Ład”, który liderzy Zjednoczonej Prawicy przedstawili jeszcze w maju. Potem założenia działania były uszczegóławiane, a obecnie ustawa wprowadzająca rodzinny kapitał opiekuńczy jest w fazie konsultacji społecznych. Dzięki temu wiadomo, jakie konkretnie zamierzenia ma władza.

Co zapisano w projekcie? Rodzinny kapitał opiekuńczy to 12 000 złotych wypłacane na dziecko mające od 12 do 36 miesięcy. Ma to być pomoc dla rodziców w okresie po zakończeniu urlopu macierzyńskiego do momentu, kiedy pociechę będzie można wysłać do żłobka, a rodzic wróci do pracy.

Pieniądze mają być wypłacane przez rok – po 1 000 zł lub przez dwa lata po 500 zł miesięcznie. Z analizy projektu nowego prawa wynika, że w przypadku gdy rodzice są rozwiedzeni i nad dzieckiem sprawują opiekę naprzemiennie, to pieniądze otrzyma każde z nich. Ma to być połowa miesięcznej transzy na rodzica. Kolejny ważny zapis wskazuje, że nowymi zasadami będą objęte nie tylko dzieci, które przyjdą na świat po 1 stycznia 2022 roku, ale także te które już się narodziły, a wiekowo spełnią wymagania programu.

Wypłatą świadczenia ma się zająć Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ale nie zrobi tego automatycznie. Potrzebne będzie złożenie wniosku wraz z wymaganymi załącznikami. Będzie to można zrobić wyłącznie drogą elektroniczną  - tak jak obecnie jest to w przypadku programów Rodzina 500 plus i Dobry Start.

W projekcie znajduje się jeszcze jedna ważna informacja. Rząd zamierza dopłacać rodzinom do rachunków za żłobek, klub dziecięcy lub dziennego opiekuna. Ma to być 400 zł miesięcznie przekazywane bezpośrednio placówce. To rozwiązanie wyłącznie dla osób, które nie będą korzystały z rodzinnego kapitału opiekuńczego.

23.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // Fot. Shutterstock, Inc.

(sl)

W czwartek (22.07.2021) bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 37, poza tym wciąż 6 osób uznawanych jest za zaginione. Wiele rodzin nadal jest pozbawionych elektryczności oraz dostępu do wody pitnej.

Dotychczas władze zidentyfikowały ciała 32 osób. Trwają próby ustalenia tożsamości pozostałych ofiar powodzi. Łącznie w zeszłym tygodniu zgłoszono zaginięcie 473 osób. Większość z nich odnaleziono (wiele osób straciło telefony komórkowe w czasie powodzi, ale na przestrzeni kilku kolejnych dni udało się nawiązać z nimi kontakt), ale wciąż trwają poszukiwania 6 zaginionych mieszkańców. Służby ratunkowe poinformowały, że szanse na to, że wspomniane osoby żyją, są minimalne.

Jak poinformowało centrum kryzysowe, pod numerem telefonu 1771 można zgłaszać informacje na temat zaginionych. Pod ten sam numer telefonu, od godziny 9:00 do 18:00, mogą dzwonić osoby, które potrzebują wsparcia psychologicznego.

W środę (21.07.20221) Czerwony Krzyż rozpoczął dostawy żywności, które są przeznaczone dla około 10 tys. rodzin. Osoby z dotkniętych powodzią obszarów nie mogą przygotowywać jedzenia, ponieważ woda pozostała po powodzi jest skażona.

Osoby, które chcą wesprzeć finansowo belgijski Czerwony Krzyż, mogą przesyłać pieniądze na numer konta: BE70 0000 0000 2525. Organizacja poszukuje też wolontariuszy. Rejestrować można się: TUTAJ.

23.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Minister infrastruktury w walońskim rządzie regionalnym Philippe Henry zlecił przeprowadzenia dochodzenia w sprawie niedawnych powodzi – poinformował dziennik „Het Nieuwsblad”.

Jak to możliwe, że mimo ostrzeżeń – np. w ramach Europejskiego Systemu Ostrzegania przed Powodziami EFAS – w powodzi w Belgii zginęło ponad 30 ludzi? Jakimi informacjami dysponowały w godzinach poprzedzających tę tragedię poszczególne urzędy i służby? Czy wystarczająco szybko przekazano te informacje mieszkańcom zagrożonych terenów? – to tylko kilka pytań, na które minister ma nadzieję znaleźć odpowiedź.

Henry zlecił też przeprowadzenie analizy tego, czy we właściwy sposób zarządzano gospodarką wodną, np. poprzez odpowiednie wykorzystanie zapory wodnej w Eupen. Część ekspertów uważa, że za późno ją otwarto i gdyby zrobiono to kilka dni wcześniej, straty spowodowane powodzią byłyby mniejsze.

– To jest konieczne, jeśli chcemy wyciągnąć z tej sytuacji wnioski na przyszłość – powiedział o zleconych dochodzeniach i analizach minister, cytowany przez „Het Nieuwsblad”. Jednocześnie zapowiedział, że osobom przeprowadzającym te dochodzenia i analizy władze Walonii udostępnią wszystkie niezbędne dokumenty i informacje.

23.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Radni z Gandawy zwrócili się z prośbą do flamandzkiego rządu o pomoc w walce z plagą muszek, które zgromadziły się w mieście, przy rzece Skaldzie.

Muszki (Ceratopogonidae) czyli kuczmanowate, kuczmany, to rodzina muchówek licząca ponad 5 tys. różnych gatunków. Są to kąsające owady, które przemieszkają się w grupach. Normalnie żywią się nektarem roślinnym, ale w okresie godowym samice zaczynają kąsać i pić krew ssaków, w tym ludzi.

Owady są malutkie (mają od 1 do 4 milimetrów długości), ale są w stanie przebić ludzką skórę, a ich ślina zawiera drażniący związek, który zapobiega krzepnięciu krwi w miejscu ugryzienia. Rezultatem są swędzące i bolesne ranki. Kuczmany mogą przenosić także choroby wywołane przez bakterie i pasożyty.

Radny miejski, Stijn De Roo, zaapelował do flamandzkiego rządu o dostarczenie specjalnych pomp, które odstraszyłyby muszki, jednocześnie utrudniając im rozmnażanie, co mogłoby rozwiązać problem także w przyszłości. Obsługa pomp jest wprawdzie bardzo kosztowna (około 450 euro/dziennie), ale sytuacja nad rzeką staje się nie do zniesienia.

Póki co, flamandzki rząd nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi.

23.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)