Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota, 9 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Noc Muzeów przyciągnęła 10 tys. zwiedzających do Antwerpii
Polska: Bociany szykują się do odlotu, czyli jesień jest coraz bliżej
Belgia: Coraz więcej osób z problemami psychicznymi szuka pomocy
Polska: Jesienią nie będzie z czego wypłacać pensji nauczycielom
Flandria: Kluby sportowe masowo podnoszą składki członkowskie
Belgia, Bruksela: Nowa wystawa ożywi dzieła Salvadora Dali
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek, 8 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Dwóch policjantów rannych w wypadku drogowym
Temat dnia: Belgijscy naukowcy walczą z lekami i pestycydami w wodzie!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Czy pszczoły polecą z ludźmi na Marsa?

Królowe pszczół zostały nietypowymi pasażerkami symulatora szkoleniowego dla astronautów i pilotów wojskowych. Doktorantka Dagmara Stasiowska z Akademii Górniczo-Hutniczej sprawdza w ten sposób, czy pszczoły będą mogły towarzyszyć ludziom na Marsie i czy będą mogły zapylać uprawy w marsjańskich szklarniach.

KOSMICZNE PSZCZOŁY

Przeciążenia generowane przez rakietę w trakcie podróży kosmicznej powodują stres, który może zaburzać poprawność rozmnażania się pszczół miodnych. Doktorantka AGH analizuje wpływ takiego stresu na funkcjonowanie organizmów królowych. Badania pszczół prowadzone są z wykorzystaniem wirówki przeciążeniowej Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej.

Dagmara Stasiowska zbadała łącznie osiem rodzin pszczelich. Cztery królowe wraz z niewielką „świtą” odbyły lot symulowany na wirówce imitującej profil przeciążeniowy startującej rakiety. Cztery pozostałe rodziny stanowiły grupę kontrolną.

Zebrane dane, dotyczące zdolności reprodukcyjnych królowych tj. ilości składanych jaj i ich dystrybucji w czasie, posłużą następnie do stworzenia modelu komputerowego „kosmicznych pszczół”. Model będzie bazował na istniejącym i szeroko wykorzystywanym modelu BEEHAVE, uwzględniającym wiele czynników, zarówno środowiskowych jak i charakterystycznych dla dynamiki rozwoju rodzin pszczelich. Stworzony model będzie mógł zostać wykorzystany w przyszłości np. w trakcie projektowania odpowiednich transporterów, chroniących zapylacze przed przeciążeniami w trakcie lotu rakietą.

„Potencjał naukowy prowadzonych eksperymentów będzie w pełni doceniony za wiele lat, kiedy to faktycznie uda się na Marsie stworzyć pierwsze plantacje. Mam jednak świadomość, że wszystko to co uda się wypracować teraz i sprawdzić w warunkach eksperymentalnych na Ziemi jest w stanie za 10, 20 czy 30 lat przynieść zaskakujące rezultaty. Staram się więc myśleć na tyle perspektywicznie, żeby horyzontem moich badań prowadzonych teraz, był sukces ludzi za kilkadziesiąt lat, miliony kilometrów stąd” – mówi autorka badań, cytowana w prasowym komunikacie.

BADANIA BEZ PRECEDENSU

Jak informuje AGH, wpływ przeciążeń na poprawność rozmnażania się królowych pszczół miodnych nie był do tej pory badany, a same eksperymenty na pszczołach w kontekście transportu kosmicznego były wykonane zaledwie kilka razy. Do tej pory badana była m.in. zdolność do budowania plastrów w warunkach mikrograwitacji. Badania te prowadzone były w latach 80. przez Amerykańską Agencję Kosmiczną NASA.

We wcześniejszych latach Dagmara Stasiowska, wówczas członkini Koła Naukowego AGH Space Systems, prowadziła badania wstępne, obejmujące swoim zakresem robotnice pszczół miodnych. Do badań posłużyły wtedy rakiety sondujące, które skonstruowali studenci z AGH. Autorka badań jest jednocześnie liderką sekcji AGH Space Systems zajmującej się ładunkami rakietowymi i misjami balonów stratosferycznych. Przeprowadzone kilka lat temu eksperymenty pozwoliły stwierdzić, że przeżywalność osobników doświadczających działania przeciążeń nie odbiega znacząco od przeżywalności grupy kontrolnej. Wnioski te umożliwiły dalsze badania, obejmujące swoim zakresem matki pszczele.

Promotorem pracy doktorskiej dotyczącej oceny przydatności biocybernetycznego modelu rodziny pszczelej do przewidywania skutków poddania matki pszczelej stresom związanym z lotem kosmicznym jest prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz, biocybernetyk i były rektor AGH.

„Cieszę się, że dzięki badaniom pani Dagmary mogę powrócić do wątku naukowego, który silnie rozwijałem w latach 70. ubiegłego wieku. Budowaliśmy wtedy z doktorem Andrzejem Migaczem pierwsze – chyba w skali światowej – biocybernetyczne modele rodziny pszczelej i jej interakcji ze środowiskiem. Uzyskiwane z symulacji komputerowych wyniki dobrze zgadzały się z obserwacjami prowadzonymi na rzeczywistych ulach” – wspomina prof. Ryszard Tadeusiewicz.

Badania prowadzone są przy współudziale biologa i pszczelarza dr. Michała Kolasy oraz Fundacji Apikultura, która działa na rzecz upowszechnianie wiedzy na temat pszczelarstwa.


31.07.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // fot. Shutterstock, Inc.

(cl)


Popularne lody wycofane ze sprzedaży. Wydano ostrzeżenie

Producent znanych słodyczy podjął decyzję o wycofaniu ich ze sprzedaży na terenie kilkunastu krajów Europy. Wśród nich znalazły się też popularne lody, które muszą zniknąć z obrotu w Polsce.

W Polsce tylko lody

Firma Froneri, która produkuje słodycze takie jak Nestlé, Milka, Toblerone, Oreo czy Princessa, poinformowała publicznie o stwierdzeniu w nich obecności szkodliwego dla zdrowia tlenku etylenu. W Polsce dotyczy to jedynie niektórych lodów, jednak wadliwe produkty trafiły do sprzedaży w kilkunastu różnych krajach.

„Na podstawie informacji dostarczonych przez dostawcę możemy potwierdzić, że ten problem dotyczy Francji, Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Malty, Danii, Polski, Portugalii, Andory, Austrii, Holandii, Belgii, Grecji, Cypru i Rumunii.” – potwierdził portalowi polsatnews.pl Piotr Kuna, Krajowy Kierownik ds. Zasobów Ludzkich i PR z Froneri.

Stężenie jest niskie, ale składnik szkodliwy

Producent wadliwych lodów wyjaśnił, że stabilizatory stosowane do produkcji słodyczy przez firmę Froneri, używane są w ilościach, które nie powinny spowodować ryzyka związanego z ich spożyciem. Po wykryciu w nich tlenku etylenu, którego używanie w Unii Europejskiej jest zabronione, przedsiębiorstwo zdecydowało się profilaktycznie wycofać z obrotu produkty obarczone prawdopodobieństwem wystąpienia niepożądanego składnika.

Komisja Europejska komentuje

„Bezpieczeństwo produktów spożywczych wprowadzanych na rynki UE ma ogromne znaczenie dla Komisji Europejskiej. Właśnie dlatego wdrożyliśmy system, system wczesnego ostrzegania o żywności i paszach (RASFF), aby zapewnić szybką wymianę informacji przez państwa członkowskie i umożliwić ich szybką skoordynowaną reakcję w przypadku wykrycia zagrożeń dla zdrowia publicznego.” – tak do sprawy odniósł się Stefan De Keersmaecker, rzecznik komisji zajmujący się bezpieczeństwem żywności, którego o komentarz poprosiła Polska Agencja Prasowa.

O jakie lody chodzi?

W Polsce wyodrębniono sześć produktów marki Milka, które mogą zawierać tlenek etylenu. Producent wskazał szczegółowe informacje, które pomogą w zweryfikowaniu lodów wycofanych ze sprzedaży.

 

29.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

Polska: Pod fabrykę ekologicznych samochodów chcą wyciąć setki hektarów lasu

Sejm przyjął przepisy ułatwiające budowę fabryki pierwszego polskiego samochodu elektrycznego. Ekolodzy już biją na alarm, że zbliża się potężna wycinka lasu. „Himalaje hipokryzji” - komentuje Małgorzata Tracz.

„Lokalizacja fabryki Izery na Śląsku wpłynie na transformację regionu oraz wpisze się w jego innowacyjną specjalizację.” – mówił w połowie grudnia ubiegłego roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka, gdy ogłaszał plan produkcji pierwszego, polskiego auta elektrycznego. Ma się nazywać właśnie Izera, a symboliczne „wbicie łopaty” jest planowane na ten rok. Zakład ma powstać w Jaworznie. Pracę znajdzie tu ok. 15 tysięcy osób, przy czym 3,2 tys. przy samej produkcji, a reszta w firmach kooperującyh. Pierwsza Izera ma zjechać z taśmy w 2024 roku.

Las pod fabrykę

Pod zakład potrzebna jest jednak ziemia. I to dużo. Fabryka ma stanąć na gruncie należącym dziś do Lasów Państwowych, a Sejm przyjął właśnie projekt ustawy, na mocy której grunty w Jaworznie LP będą mogły zamienić na inne państwowe działki. „(…) na inne lasy, grunty lub nieruchomości, na których jest możliwe prowadzenie gospodarki leśnej. Chodzi o rozwiązanie problemów z pozyskaniem lokalizacji dla inwestycji uzasadnionych potrzebami i celami polityki państwa związanej ze wspieraniem rozwoju i wdrażaniem projektów dotyczących energii, elektromobilności czy transportu." – tak projekt ustawy opisuje rząd w wystosowanym komunikacie.

Przepisy mają obowiązywać tylko przez dwa lata i dotyczą konkretnie 118-hektarowej działki u zbiegu ul. Wojska Polskiego i Obrońców Września w Jaworznie (znajdującej się blisko autostrady A4) oraz nieruchomości leśnej w Stalowej Woli. Tam mają zostać rozbudowane zakłady zbrojeniowe. „PiS właśnie przegłosował specustawę, która pozwoli na wycięcie 1250 ha lasów w Jaworznie i Stalowej Woli, aby postawić fabrykę samochodów elektrycznych. Wszystko w imię walki o czyste powietrze i rozwój elektromobilności. To już są Himalaje hipokryzji." – skomentowała na Twitterze ten fakt posłanka Małgorzata Tracz, przewodnicząca Partii Zieloni.

Państwowe pieniądze

W grudniu Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland - firmy mającej produkować Izerę - przyznał, że rozważano inne lokalizacje. Było ich blisko 30, ale zdecydowano się na Jaworzno. „Ważna była nie tylko możliwość zbudowania fabryki, ale też odpowiedniego zaplecza logistycznego i stworzenie parku dostawców w bezpośrednim sąsiedztwie zakładu. Jaworzno daje największy potencjał w tym zakresie, stąd po dokładnych i szczegółowych analizach wskazaliśmy właśnie to miejsce. Dodatkową gwarancją powodzenia tego projektu są partnerzy, którym deklarują wsparcie i zaangażowanie, aby doprowadzić inwestycję do końca.” – tłumaczył, a minister Kurtyka dodał, że projekt może liczyć na finansowe wsparcie rządu.

29.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sl)

 

Brytyjscy eksperci: spada liczba zakażeń w Wielkiej Brytanii, ale wkrótce znowu może wzrosnąć

W Wielkiej Brytanii od kilku dnia spada liczba zakażeń, ale wkrótce znowu może wzrosnąć, gdy dzieci powrócą do szkół, a dorośli do pracy - ostrzegają brytyjscy specjaliści. Na odtrąbienie sukcesu jest jeszcze za wcześnie - zastrzegają.

W poniedziałek niespodziewanie w Wielkiej Brytanii po raz kolejny spadła liczba dziennych zakażeń, tym razem poniżej 25 tys. A jeszcze niedawno odnotowywano 50 tys. infekcji w ciągu doby. Również niedawno (19 lipca) zniesiono wszystkie obostrzenia sanitarne. Nie oznacza to jednak, że pandemia jest w odwrocie - twierdzą brytyjscy specjaliści. I ostrzegają, że wszystko może się zmienić za kilka tygodni, jak dzieci wrócą do szkół, a ich rodzice - do pracy.

Niedawno ostrzegano w Wielkiej Brytanii, że dobowa liczba zakażeń wirusem SARS-CoV-2 może sięgnąć 100 tys. albo nawet 200 tys. przypadków. Jak na razie tendencja jest jednak odwrotna. "Z przyjemnością obserwujemy, jak liczba zakażeń spada, lecz musimy trzymać się faktów. Najpierw mieliśmy dramatyczny wzrost, a teraz dramatyczny spadek” – przestrzega w wypowiedzi dla BBC News prof. Christl Donnelly z University of Oxford oraz Imperial College London.

Specjaliści nie mają pewności, dlaczego tak się dzieje, w każdym razie są bardzo ostrożni w ocenach obecnej sytuacji. Ostrzegają, że oficjalne dane epidemiczne mogą nie odzwierciedlać tego, co się faktycznie dzieje. Zwracają też uwagę, że w Anglii rośnie liczba hospitalizacji, co jest niepokojące, ale z kolei spada ona w Szkocji. „Chcielibyśmy wierzyć, że jesteśmy w punkcie zwrotnym; trzeba jednak poczekać, aż wszystkie dane będą na to wskazywać” – zaznacza dr Mike Tildesley z University od Warwick.

Mimo postępów w programie szczepień przeciwko COVID-19 Wielka Brytania nie osiągnęła jeszcze odporności populacyjnej. Dwoma dawkami zaszczepiono dotąd ponad 70 proc. społeczeństwa, a jedną – 88 proc. To dużo, jednak eksperci zwracają uwagę, że z powodu większej zakaźności wariantu Delta odporność populacyjna powinna sięgać co najmniej 80-90 proc.

Zdaniem prof. Donnelly za obecny spadek zakażeń nie może odpowiadać odporność populacyjna. „To nieprawdopodobne, żeby odporność populacyjna doprowadziła do tak szybkiego spadku transmisji” – podkreśla.

Prof. Adam Kucharski z London School of Hygiene and Tropical Medicine uważa, że na spadek zakażeń złożyło się to, że szkoły są obecnie zamknięte, większa jest też świadomość wzrostu zagrożenia. Z tego powodu mniej jest okazji do transmisji wirusa, nawet jego bardziej zakaźnego wariantu Delta. Pogoda sprzyja spotkaniom w przestrzeni otwartej, w której mniejsze jest ryzyko zakażenia. A część osób mimo zniesienia obostrzeń wciąż przestrzega wielu zasad sanitarnych, szczególnie noszenie maseczek w pomieszczeniach zamkniętych.

Zdaniem prof. Donnelly skutki oficjalnego zniesienia obostrzeń (od 19 lipca) mogą się dopiero ujawnić w statystykach, najwcześniej pod koniec tego tygodnia. „Nieco odsunęliśmy się od przepaści, ale nadal jesteśmy blisko niej” – zaznacza prof. Kucharski. Przypomina, że koronawirus wciąż krąży i liczba zakażeń może zacząć się podwajać z 25 tys. do 50 tys. a potem do 100 tys., a następnie do 200 tys. tego wciąż nie można wykluczyć.

Prof. Donnelly nie jest aż taką pesymistką, ale przyznaje, że nie wiemy co się wydarzy we wrześniu jak wszyscy wrócą z wakacji. (PAP)


31.08.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Zbigniew Wojtasiński // fot. Shutterstock, Inc.

(kl)

 

Subscribe to this RSS feed