Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Flandria: Ale susza! „Trzy główne problemy”
Młodzi Polacy boją się wielu rzeczy. Imigranci w topie listy
Temat dnia: Coraz więcej gramy w gry komputerowe!
Polska: Gigantyczny mandat za palenie w miejscach publicznych
Słowo dnia: Vlaanderen
Belgia: 50-latek podejrzany o zastrzelenie właściciela baru aresztowany!
Belgia: Dwa nowe śledztwa w sprawie strzelanin w Molenbeek
Polska: W pogodzie idą chłody. Nocą temperatury spadną do kilku stopni
Belgia: Dziś nawet 28 stopni w Brukseli!
Belgia: Szkoły w Belgii lepsze? Sporo holenderskich uczniów
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: W czerwcu dużo więcej kupowaliśmy!

W czerwcu tego roku belgijskie sklepy sprzedały o 4,2% więcej towarów niż w tym samym okresie roku ubiegłego – poinformował Belgijski Urząd Statystyczny Statbel.

Obroty targów były aż o 27,7% wyższe niż rok wcześniej, a obroty sklepów sprzedających ubrania i obuwie wzrosły w ciągu roku o 19%.

Wzrost obrotów sklepów to skutek zniesienia obostrzeń wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa. Przypomnijmy, większość obostrzeń obowiązujących w sklepach zniesiono 11 maja tego roku. Tydzień później zniesiono część obostrzeń dotyczących targów.

W porównaniu z 2019 r., a więc ostatnim rokiem przed pandemią, w czerwcu 2021 r. w Belgii sprzedano aż o 12,3% więcej towarów. W przypadku targowisk wzrost w stosunku do 2019 r. wyniósł aż 34,5%.

W trakcie pandemii bardzo na popularności zyskały zakupy online. Widać to również w statystykach zaprezentowanych przez Statbel. W czerwcu 2021 r. belgijskie sklepy internetowe sprzedały aż o 45,3% więcej towarów niż w czerwcu 2019 r.

04.08.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Dr Grzesiowski: 97 proc. skuteczności szczepionki Pfizera u osób w wieku 12-15 lat i co najmniej 16 lat

W badaniu szczepionki Pfizera u osób w wieku 12-15 lat i co najmniej 16 lat po 6 miesiącach od szczepienia skuteczność przeciw ciężkiemu COVID-19 sięgnęła 97 proc. – stwierdza dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej.

Specjalista powołuje się na wyniki badań opublikowanych przez portal medyczny medRxiv pod kierunkiem prof. Stephena J. Thomasa z Weill Cornell Medicine w Nowym Jorku. Przeprowadzono je na grupie u osób w wieku 12-15 lat i co najmniej 16 lat, zaszczepionych dwoma dawkami preparatu Pfizera, w odstępie 21 dni. Ich wyniki porównywano z grupą, która zamiast szczepionki przeciwko COVID-19 otrzymała jedynie placebo (preparat o obojętnym działaniu).

„W kontrolowanym placebo kluczowym badaniu szczepionki Pfizer w grupie 44,1 tys. osób w wieku co najmniej 16 lat i 2,2 tys. w wieku 12-15 lat, po 6 miesiącach od szczepienia skuteczność przeciw ciężkiemu COVID-19 sięgała 97 proc. (...)” – napisał na Twitterze dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19. „Szczepienia zmieniają oblicze pandemii” - podkreślił.

Autorzy badania zwracają uwagę, że szczepionka Pfizera (opracowana wspólnie z niemiecką firmą BioNTech) jest nie tylko skuteczna, ale i bezpieczna. Wykazuje dużą efektywność w zapobieganiu ciężkiej postaci choroby COVID-19 , co jest głównym celem szczepień. Właśnie w tym przypadku sięgała ona 97 proc. W RPA, gdzie w okresie badań dominował wariant Beta, efektywność szczepień wyniosła nawet 100 proc.

W związku z tymi badaniami na Twitterze pojawiły się komentarze, że w obserwowanym okresie zmarło 15 osób, które zostały zaszczepione, oraz 14 spośród tych, które otrzymały placebo. „COVID jak widać w tym wieku stanowi mniejsze zagrożenie niż szczepionka” – stwierdza jeden z internautów. Taka interpretacja jest jednak niewłaściwa i wprowadza w błąd.

„To byłoby śmieszne, gdyby nie było szkodliwą dezinformacją” - komentuje dr Paweł Grzesiowski. Specjalista wyjaśnia, że „przypadki śmierci w czasie badań klinicznych zawsze się zdarzają i nie ma w tym żadnej tajemnicy ani nadzwyczajnej okoliczności”.

Wszystkie zgony w czasie badań klinicznych są analizowane i często nie są z nimi bezpośrednio związane. Autorzy badania dokładnie też wyliczają z czego one wynikały w czasie obserwacji, jakie prowadzili. Przykładowo, cztery zgony były wynikiem zatrzymania akcji serca, dwa wywoła arterioskleroza, a pojedyncze przypadki związane były z rakiem płuc z przerzutami, sepsą i chorobą serca. Z kolei w grupie placebo do zgonów doszło na skutek pęknięcia aorty, ostrej niewydolności oddechowej, nowotworu przewodów żółciowych, zatrzymania akcji serc oraz wylewu krwi do mózgu. U żadnej zaszczepionej osoby nie było zgonu z powodu choroby COVID-19, natomiast w grupie placebo odnotowano dwa takie przypadki.

Dr Paweł Grzesiowski przypomina, że ciężkość przebiegu COVID-19 zależy od wieku i chorób towarzyszących. W 2020 r. w przeliczeniu na 100 tys. osób doszło statystycznie do 0,2 zgonów w grupie wiekowej od 1. do 14. roku życia, 1,4 w wieku 15-24 lat, 5,5 – 25-34 lata, 16 – 35-44 lata, 44 – 45-54 lata, 105 – 55-64 lata, 249 – 65-74 lata, 636 – 75-84 lata oraz 1798 zgonów wśród osób powyżej 85 lat.


04.08.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Zbigniew Wojtasiński // fot. Shutterstock, Inc.

(sa)

Dr Tomasz Smiatacz: w ciągu kilku lat mogą nasilić się ponowne zakażenia SARS-CoV-2

Na razie reinfekcje SARS-CoV-2 są rzadkie, ale historia innych koronawirusów uczy, że w ciągu 3-4 lat nabyta odporność może spadać, a wtedy ryzyko kolejnej infekcji będzie rosło. Mogą też je wywoływać nowe warianty wirusa – mówi PAP dr hab. med. Tomasz Smiatacz z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Dr hab. Smiatacz jest kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych GUMed, prorektorem ds. studenckich.

PAP: Czy ponowne zakażenie SARS-CoV-2 zdarza się często? Jest się czego bać?

Dr hab. med. Tomasz Smiatacz: Obecnie jest to zjawisko bardzo rzadkie, dodatkowo trudno jest je wykryć, bo wymaga dobrze udokumentowanych trzech zdarzeń - pierwszego zakażenia, wyzdrowienia i ponownej infekcji. Tymczasem w różnych częściach świata stosuje się różne kryteria rozpoznania reinfekcji i testy diagnostyczne. Część zgłaszanych reinfekcji może być przy tym fałszywie pozytywnym wynikiem badania.

PAP: Nie ma się więc czego obawiać?

T.S.: Dzisiaj nie, ale dlatego o tym rozmawiamy, że reinfekcje były bardzo częste w przypadku innych koronawirusów, które wywołują łagodne zakażenia górnych dróg oddechowych (pomijam SARS i MERS). Powracają one w formie epidemicznej. Podejrzewamy, że przyczyna leży w wygasaniu odporności, która naturalnie następuje po pewnym czasie od pierwszego zakażenia. Boimy się, że podobnie może organizm ludzki reagować na SARS-CoV-2. Trzeba to pilnie obserwować, ponieważ po 3-4 latach od zakażenia być może odporność będzie na tyle spadać, że ryzyko nawrotu infekcji może znacznie wzrosnąć.

PAP: Czy powtórne zakażenie częściej dotyczy osób, które ciężko przebyły chorobę?

T.S.: Nie ma tutaj prostej zależności, ale wydaje się, że jest wręcz przeciwnie. Osoby po ciężkiej postaci COVID-19 mają zwykle więcej przeciwciał i przez to mogą mieć trwalszą odporność.

PAP: A czy ciężki przebieg pierwszego zakażenia ma jakiś związek z nasileniem objawów przy zakażeniu powtórnym?

T.S.: Niekoniecznie. Te opisy, którymi już dysponujemy, pokazują, że nawet po ciężkiej chorobie reinfekcja przechodzi bezobjawowo albo łagodnie. To wynik odporności, która już powstała, ale czy ona utrzyma się przez 2, 3 czy 4 lata, tego nie potrafię powiedzieć.

PAP: Czy jakieś inne czynniki mogą podnosić ryzyko - np. wiek czy choroby towarzyszące?

T.S.: Co do wieku, to dopiero się okaże. Osoby w wieku senioralnym słabiej wytwarzają odporność i może ona wcześniej zanikać. Jednak zdecydowanie ważniejszy czynnik to niedobór odporności, np. po przeszczepach, przy pełnoobjawowym AIDS czy terapii przeciwciałami monoklonalnymi. Bardziej podatni będą więc pacjenci onkologiczni, hematologiczni, transplantologiczni.

PAP: Od czego jeszcze zależy lub będzie zależeć zagrożenie?

T.S.: Groźniejsza jest możliwość powstawania nowych wariantów wirusa. Istnieje ryzyko, że pojawią się takie, które będą omijać nabytą już odporność. Na szczęście nie mamy z tym do czynienia przy wariancie Delta. Ma on co prawda nieco inną budowę białka S, więc przeciwciała wytworzone po infekcji wcześniejszą wersją lub po szczepieniu wiążą się z nim nieco słabiej, ale nadal są aktywne. Chociażby ze względu na tę różnicę tak ważne jest pełne szczepienie, tzn. przyjęcie dwóch dawek preparatu, który tego wymaga. Rozpoczęła się już nawet dyskusja, czy wprowadzić trzecią dawkę - przypominającą. Szczęśliwie nie ma jeszcze wariantu, który kompletnie omijałby dotychczasową odporność i to raczej pytanie do wirusologów, czy taki wirus w ogóle może powstać. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że nowe warianty wirusa częściej powstają tam, gdzie im się na to pozwala.

PAP: To znaczy?

T.S.: Chodzi o miejsca, w których mogą się bez przeszkód namnażać. Nie bez powodu wyłaniały się one w takich krajach jak Indie, Brazylia czy Południowa Afryka, gdzie dostęp do szczepień był mocno ograniczony.

PAP: Wariant Delta częściej od pierwotnej wersji może przy tym zakażać zarówno osoby, które przeszły Covid, jak i zaszczepione?

T.S.: Przeciwciała powstające po szczepieniu trochę słabiej wiążą się z białkiem S wariantu Delta, ale ich działanie nadal przekłada się na wysoką skuteczność szczepień. Trzeba pamiętać, że nie istnieje szczepionka idealna, skuteczna w 100 proc. Szacuje się, że najlepsze szczepionki przeciw SARS-CoV-2 chronią dają ochronę do 95 proc. przed zachorowaniem, a więc istnieje jakaś szansa, że osoba zaszczepiona zakazi się nawet wariantem podstawowym. Dzisiaj jednak chorują i umierają przede wszystkim osoby niezaszczepione i te, które nie chorowały wcześniej.

PAP: Szczepionka chroni przed chorobą, a przed zakażeniem?

T.S.: Ważne, aby odróżniać chorobę od infekcji. U części zakażonych osób rozwinie się COVID-19, ale część przejdzie infekcję bez żadnych objawów. Osoby szczepione chorują znacznie rzadziej, ale nie wyklucza to możliwości zakażenia się i przenoszenia wirusa.

PAP: Czy niektóre badania nie wskazują też na ochronę szczepionek przed infekcją?

T.S.: To prawda, ale niezwykle trudno jest skonstruować badanie, które mierzyłoby poziom ochrony przed zakażeniem, a nie przed zachorowaniem. Pośrednio dowiadujemy się, że szczepionki wyraźnie zmniejszają ryzyko infekcji, ale zagrożenie nie jest zerowe. Osoba zaszczepiona może więc nie mieć objawów, ale przekazywać wirusa innym.

PAP: Kto jest bardziej chroniony przez zachorowaniem - osoby szczepione, czy ozdrowieńcy?

T.S.: Obie grupy są chronione w podobnym stopniu. Dane dostępne w literaturze naukowej nie wskazują na istotne różnice. Pytanie, jak długo będzie trwać ochrona i czy któryś jej rodzaj będzie wygasał szybciej. Mamy nadzieję, że po szczepieniu odporność nie będzie równie szybko zanikała, ale nasze doświadczenie z tymi szczepionkami jest zbyt krótkie, aby móc jednoznacznie to stwierdzić. Ważne jednak jest, że w razie potrzeby można podać kolejną, przypominającą dawkę szczepionki.

PAP: Czy więc zarówno szczepione osoby, jak i te, które przeszły infekcję powinny nadal stosować środki ostrożności, takie jak noszenie maseczek, czy stosowanie dystansu społecznego?

T.S.: Taka bezobjawowo zakażona osoba może nieświadomie stać się źródłem infekcji dla osób z otoczenia ‒ domowników bądź pacjentów w przypadku pracowników służby zdrowia. Może zagrożenie dla pojedynczej osoby nie jest statystycznie wysokie, ale z punktu widzenia rozwoju pandemii jest to ważne. Zatem zarówno ozdrowieńcy, jak i zaszczepieni jak najbardziej powinni nadal stosować zalecane metody ochrony w czasie, gdy w otoczeniu pojawiają się nowe zakażenia.(PAP)

04.08.2021 Niedziela.BE // źródło: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // rozmawiał: Marek Matacz // fot. Shutterstock, Inc.

(sa)

 

Polska: Poprosili ją o pobranie aplikacji. Straciła 60 tys. zł.

Działania oszustów potrafią uśpić czujność nie tylko osób starszych. Tym razem przez swoją nieostrożność ucierpiało konto pewnej 24-latki. Kobieta padła ofiarą wyłudzenia, po tym jak przestępcy wyłudzili jej dane metodą „na zdalny pulpit”. Uważaj na kolejną metodę złodziei.

Policja ostrzega przed kolejną metodą oszustw

Suwalska policja opublikowała w swojej witrynie internetowej historię pewnej kobiety, która odebrała telefon od oszustów specjalizujących się w wyłudzaniu pieniędzy. Suwalczanka w rozmowie z rzekomymi przedstawicielami departamentu bezpieczeństwa swojego banku została poinformowana o nieudanych próbach przelewu środków z jej konta na rachunek bankowy mężczyzny, którego od dawna placówka stara się namierzyć. Zaniepokojona 24-latka podjęła współpracę z rozmówcą, który korzystając z jej naiwności, zapewnił kobietę o trzech wnioskach kredytowych, jakie miały już zostać złożone bez jej wiedzy.

Kazali zainstalować aplikację

Dalszą część rozmowy kontynuował z kobietą drugi z oszustów. Wyjaśniając, że jest to niezbędne dla rozwiązania sprawy, polecił jej zainstalowanie aplikacji, która miała pomóc rzekomym pracownikom banku w zabezpieczeniu danych klientki. 24-latka sumiennie wykonując kolejne instrukcje rozmówców, zalogowała się do bankowości elektronicznej. W ten sposób udostępniła przestępcom informacje, które posłużyły im do zaciągnięcia w jej imieniu zobowiązań kredytowych na łączną kwotę ponad 60 tys. zł.

Jak nie paść ofiarą przestępców?


Suwalska policja opublikowała wskazówki, które mogą zapobiec poddaniu się podobnym oszustwom. Funkcjonariusze zalecają, aby przed podjęciem jakichkolwiek transakcji kierować się rozsądkiem i dokładnie przemyśleć, czy decyzja jest racjonalna. Policjanci zauważają, że żaden pracownik banku nigdy nie prosi o zainstalowanie programów. Jeśli dochodzi do takiej propozycji, z pewnością jest to oszustwo. Ponadto warto pamiętać, że jeśli ktoś dzwoni do nas i prosi o podanie danych, zawsze możemy rozłączyć się i samodzielnie wykonać telefon do banku lub innej instytucji, celem potwierdzenia autentyczności takiego połączenia. Należy zachować ostrożność zwłaszcza wtedy, kiedy rozmówca przedstawia atrakcyjną ofertę, gdyż może to być jedynie wabik na potencjalną ofiarę. Dane do logowania do swojego konta bankowego zawsze powinien znać jedynie jego właściciel. Udostępnianie poufnych informacji może prowadzić do kradzieży środków tam zgromadzonych.

04.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed