Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Wróżka Lienne i złota koza (cz.122)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Wróżka Lienne i złota koza (cz.122) Fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


Wróżka Lienne i złota koza

Opowieść, którą pragnę dziś opowiedzieć to historia magicznej miłości, to jedna z piękniejszych belgijskich legend. Zabieram dziś Czytelniczki i Czytelników portalu Niedziela.be nad brzeg malowniczej rzeki Lienne, która płynie na północ przez Ardeny, by dotrzeć do Targnon. Rzeka w średniowieczu przepływała w pobliży pewnej biednej wioski. W zrujnowanym folwarcznym zamku panował młody baron Rambert. Był to miły marzyciel, który wolał być artystą niż wojownikiem. Uwielbiał marzyć, śpiewać i recytować poezję na dzikich polanach, nigdy nie pragnął brać udziału w turniejach rycerskich. A podczas polowań częściej ratował zwierzęta niż pozbawiał je życia.

Pewnego razu na polowaniu oszczędził życie młodej łani. Zwierzę spojrzało na niego oczami młodej dziewczyny, a przynajmniej tak Rambertowi się wydawało. Zmęczony polowaniem, zasnął u stóp buka. Jego sen był spokojny i dziwnie słodki. Obudziły go ciepłe promienie słońca. Gdy otworzył oczy ujrzał przed sobą młodą kobietę o długich blond włosach. Ubrana była w lekkie welony, które przypominały poranną mgłę. Prowadziła małą kozę o złotej sierści.

- Jak masz na imię? – spytał oszołomiony Rambert.
- Mów mi Lienne. – Młoda dziewczyna wpatrywała w Ramberta, który mógłby przysiądź, że ciągle śni.
- Lienne, nie odchodź, zostań ze mną – powiedział. - Jesteś najpiękniejszą panną na świecie. Wyjdź za mnie.
Lienne wystraszyła się tymi nagłymi oświadczynami i przez chwilę chciała umknąć, ale poczuła, że i jej serce szybciej bije.
- Nie powinnam... - szepnęła.
- Dlaczego?
- Nie powinnam ci się pojawiać. Ale jesteś taki inny niż wszyscy ludzie. Uległam pokusie, aby cię poznać i przybrałam ludzką postać. Jestem wróżką tej rzeki. W ludzkiej postaci mogę pozostać tylko przez pięć lat. To bardzo mało: pięć lat szczęścia, którego nie można przedłużyć.
- Lienne, pięć lat to skarb. Każda minuta z Tobą to będzie jak cud.

Dwoje młodych ludzi sią pobrało. Od tej chwili ziemie Ramberta zaczęły rozkwitać. Nie tylko młoda para żyła szczęśliwie, ale i wszyscy okoliczni mieszkańcy. Nikt nie martwił się o pieniądze. Wystarczyło strzyc kozę ze złotymi włosami, aby zapłacić za służbę, ubrania i jedzenie. Sierść zawsze odrastała.

Niestety w końcu nastąpiło nieuniknione, czas przecież nie stoi w miejscu. Piątego lata wróżka powiedziała Rambertowi:
- Kochanie, musimy się rozstać. Mój czas się skończył. Nie smuć się. Pozostanę tutaj, nad brzegiem rzeki, której imię noszę, jednak niewidzialna dla ludzi.
- To niemożliwe, źle policzyłeś lata - Rambert był zrozpaczony. - Nasze szczęście nie ma jeszcze pięciu lat. Nie mogę żyć bez ciebie!
- Bądź szczęśliwy, ty, który możesz dalej żyć na ziemi. Zostawiam Ci na pamiątkę złotą kozę. Nigdy cię nie zapomnę.

Po tych słowach Lienne powoli zamieniła się w mgiełkę koloru swojej sukienki. Lekki wiatr zaniósł ją nad brzeg strumienia a poranne słońce sprawiło, że zniknęła. Rambert czuł, jakby przeżył te pięć lat w ciągu jednej sekundy.

Mała złota koza, była dowodem magicznych pięciu lat. Bogactwo nie miało jednak dla Ramberta znaczenia. Tygodniami niestrudzenie chodził brzegiem rzeki w poszukiwaniu chociaż odbicia swojej ukochanej. Kilka razy w porannym świetle, we mgle, wydawało mu się, że widzi Lienne. Jednak obraz zawsze się rozmywał, a może nigdy go tam nie było.

Z biegiem lat Rambert stał się poważanym władcą i poślubił hrabiankę. Część jego serca na zawsze pozostała jednak zniewolona wspomnieniem Lienne. Wróżki nie spotkał już nigdy. A co się z nią stało? Czy całkowicie opuściła miejsca, gdzie spotkała swoją miłość?
Ponoć zdarza się, że rankiem nad rzeką Lienne można dostrzec zarys postaci młodej kobiety… a może to tylko mgła.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie. 

Agnieszka


03.10.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Last modified onczwartek, 30 wrzesień 2021 15:05
Niedziela.BE