Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Rosnąca liczba studentów
Polska: Beata Kempa ma poważne problemy. W tle tornistry szkolne dla dzieci w Syrii
Belgia: Starsza kobieta oszukana przez fałszywych pracowników banku
Polska: „Jolka, Jolka pamiętasz...”. Nie żyje Felicjan Andrzejczak
Opóźnienie strefy niskiej emisji w Brukseli: kosztowne konsekwencje w przyszłości
Polska: Kary za marnowanie żywności mocno w górę. Żeby to się nie opłacało
Niemcy: Tu mieszkania studenckie najdroższe!
Polska: Zmyło wszystko, stadiony też. Dramat 100 klubów sportowych
Belgia: Linie lotnicze Brussels Airlines ponownie zawieszają loty do Tel Awiwu
Belgia: Mężczyzna postrzelony w brukselskiej kawiarni!

Belgia: Trzymał ciało 14-letniego syna w łóżku, bo wierzył, że... „wskrzesi go Bóg"

Belgia: Trzymał ciało 14-letniego syna w łóżku, bo wierzył, że... „wskrzesi go Bóg" Fot. Shutterstock, Inc.

Przez dwa miesiące ciało 14-letniego Jairona leżało w domu jego ojca w Turnhout w Belgii. Niezwykle religijny mężczyzna twierdzi, że wierzył, że „Bóg przywróci go do życia”. Holender pojawi się w czwartek, 19 września, w sądzie w Belgii, gdzie usłyszy zarzuty. Nie jest jasne, czy będzie oskarżony o „zaniedbanie” i nieudzielenie pomocy osobie w potrzebie, czy też o morderstwo.

25 lutego 2022 roku policja wkroczyła do willi w Turnhout. W łóżku znaleziono ciało Jairona. Zwołoki 14-letniego chłopca były już wówczas w zaawansowanym stanie rozkładu. Później okazało się, że zmarł dwa miesiące wcześniej. Żaden z pozostałych mieszkańców nieruchomości – jego ojciec, dwóch nieletnich braci i pięć innych osób dorosłych – nie wezwał służb ratunkowych. Policja odwiedziła willę, ponieważ matka chłopca wcześniej zgłosiła jego zaginięcie.

Rodzice chłopca to Holendrzy. 40-letnia Danice Neyda mieszka obecnie w belgijskim mieście Retie i jest rozwiedziona z 45-letnim Rennlhy M., ojcem Jairona. Holender jest głęboko religijny i należy do odmiany chrześcijańskiej wspólnoty zielonoświątkowej. Mieszka w willi z „ludźmi o podobnych poglądach”. Danice i Rennlhy mieli razem trzech synów. Po rozwodzie chłopcy pozostali z ojcem. Jeździli do matki co drugi weekend.

Na miesiąc przed śmiercią Jairona ojciec uniemożliwiał mu kontakt z matką. Podczas rozmowy wideo z Danice jego bracia wyjaśnili matce, że Jairon ma koronowirusa i nie wolno im przebywać w jego pokoju. W następnych tygodniach matka także nie mogła go zobaczyć. „Zawsze była jakaś wymówka. Albo bawił się na zewnątrz, albo właśnie poszedł do sklepu. Nawet tam pojechałam, ale wtedy podobno był z ojcem w Holandii. (…) Później okazało się, że w tym czasie leżał już martwy w środku” - powiedziała kobieta. Niedługo potem zgłosiła zaginięcie syna.

W rezultacie policja w końcu wkroczyła na teren nieruchomości. Natychmiast zatrzymano ojca i pięcioro innych, dorosłych mieszkańców willi. „Myśleliśmy, że jeśli będziemy się modlić wystarczająco długo i mocno, zacznie znowu oddychać” – czytamy w oświadczeniu prasowym wydanym w imieniu ojca chłopca.

Lekarz nie był w stanie określić dokładnej przyczyny śmierci nastolatka, który w momencie zgonu ważył zaledwie 43 kilogramy. Być może było to odwodnienie, ale nie jest to pewne. Opcja „morderstwa” została zatem wyeliminowana. Jednak matka chłopca uważa, że jej syn został zamordowany.

„Uważamy, że doszło do morderstwa. Celowo podano mu substancje, które doprowadziły do jego śmierci. Nie było to jedynie nieudzielenie pomocy” – twierdzi prawnik kobiety, Walter van Steenbrugge. Sprzeciw matki został przekazany sądowi.


18.09.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Last modified onśroda, 18 wrzesień 2024 15:26

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież