Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 16 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Jeszcze większe wydatki na armię? Belgia przeciwna
Polska: Zmiana czasu po konsultacjach. Polacy mają już tego dość
Belgia: Zbieg z więzienia w Walonii wciąż na wolności!
Polska: Fotoradary działają. Tak kierowcy zdejmują nogę z gazu
Nielegalne obrzezania w Belgii. Policja przeprowadziła przeszukania
Polska: Miliardowa inwestycja. Tysiące laptopów i tabletów trafi do szkół
Temat dnia: Turyści notorycznie kradną... kostkę brukową z Brugii
Polska: Opłatę uznała za ukrytą karę i zarzuciła miastu nieuczciwość
Słowo dnia: Loon
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Prawo jazdy stracimy tylko na miesiąc? Tego chce resort sprawiedliwości

Nie na 3 miesiące, a na 30 dni. Tylko na tyle mają tracić prawa jazdy kierowcy, którzy przekroczą prędkość w terenie zabudowanym. To pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości.

Rocznie kilkadziesiąt tysięcy kierowców traci prawo jazdy na 3 miesiące. W 2021 roku spotkało to ponad 50 tys. osób. W 2022 było ich już dużo mniej, bo „tylko” 28,9 tys. Tak zadziałała zmiana przepisów o ruchu drogowym.

Na ile traci się prawo jazdy?

Prawo jazdy jest zabierane w sytuacji, gdy kierowca zostanie złapany na przekroczeniu prędkości o 50 km/h w obszarze zabudowanym.

Formalnie sprawa wygląda tak:

- przekraczając dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym, kierujący traci prawo jazdy na 3 miesiące;
- jeżeli w tym okresie kierowca pomimo zakazu nadal będzie prowadził samochód, to okres zatrzymania prawa jazdy zostanie wydłużony do 6 miesięcy;
- jeżeli dana osoba po raz kolejny będzie kierowała pojazdem w wydłużonym okresie zatrzymania prawa jazdy, zostaną jej cofnięte uprawienia do kierowania pojazdami.

Niekonstytucyjny przepis

Wszystko to zmieniło się jednak 13 grudnia 2022 r., gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zabieranie prawa jazdy w takich sytuacjach jest niekonstytucyjne. Nie chodzi o samą karę, ale sposób jej wymierzenia.

TK stwierdził, że automatyzm wydawania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy jest nie do pogodzenia z art. 2 Konstytucji. Nie może być tak, że policja zatrzymuje kierowcę, zawiadamia starostę o wykroczeniu, a ten formalnie odbiera dokument. W takiej sytuacji kierowca nie ma prawa do obrony. Nie ma możliwości udowodnienia, że doszło do pomyłki. Nawet jeżeli pójdzie ze sprawą do sądu, to wyrok zapada najczęściej już po upływie czasu, w którym kierowca nie miał prawa jazdy.

Dlatego zatrzymywanie dokumentu nie może się odbyć na podstawie suchej informacji policji o tym, że ktoś dopuścił się wykroczenia.

Kierowcy mogą czekać nawet kilka lat

Problem w tym, że policja nadal tak działa. Sama z siebie nie bierze pod uwagę wyroku TK i czeka na zmianę przepisów. Parlament powinien zacząć działać niezwłocznie, ale praktyka pokazuje, że kierowcy na zmiany w prawie mogą czekać nawet kilka lat.

Coś się jednak w tej sprawie ruszyło. Otóż Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt zmian przepisów. Zakładano, że zostaną przyjęte wstępnie jeszcze w lutym, ale tak się nie stało i wciąż trzeba czekać. Sprawa jest skomplikowana, bo zmiana musi objąć nie tylko Prawo o ruchu drogowym, ale także Kodeks karny.

Co zawiera resortowa propozycja?

Opisuje ona procedurę od pomiaru prędkości do zatrzymania prawa jazdy. Kierowca ma otrzymać czas na wypowiedzenie się we własnej sprawie. Na pewno nie będzie on długi, bo Ministerstwo Sprawiedliwości nie chce, żeby kierowcy przeciągali procedurę.

Zmiany mają także określić jeden obowiązujący wzór postępowania, bo teraz jest z tym różnie. W jednych powiatach kierowca ma się stawić osobiście, w innych nie musi tego robić. Po zmianach w całym kraju ma być jednakowo.

Jak podaje RMF FM, w przepisach ma zajść jeszcze jedna poważna zmiana. Resort sprawiedliwości zaproponował, żeby kierowca nie tracił prawa jazdy na 3 miesiące, ale tylko na miesiąc.

Potwierdził to wiceminister infrastruktury Rafał Weber: – Takie jest założenie. Będziemy o nim rozmawiać w trakcie konsultacji i uzgodnień międzyrządowych – przyznał.

15.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

Polska: Czego nam nie wolno robić na klatce schodowej? Sprawdź, co ci grozi, jak złamiesz prawo

Wózek, rower, niepotrzebne meble… Często wystawiamy to na klatkę schodową. Albo ozdabiamy ją roślinami w doniczkach. W ten sposób łamiemy prawo. Czego jeszcze nam nie wolno?

Klatka schodowa w bloku należy do części wspólnej w budynku i mogą z niej korzystać wszyscy mieszkańcy. Niektórzy traktują ją jednak jak przedłużenie mieszkania i zagarniają dla siebie przestrzeń, która do nich nie należy. Dlatego można się na niej natknąć na wystawione buty, śmieci, niepotrzebne meble albo wózek dziecięcy.

Według przepisów…

Okazuje się – i warto o tym pamiętać – że zagracanie części wspólnych – przypomina regiodom.pl – narusza wiele przepisów, w tym m.in. regulaminy wspólnot lub spółdzielni, ustawę o własności lokali, ustawy o ochronie przeciwpożarowej, wreszcie rozporządzenia ministra MSWiA dotyczące ochrony przeciwpożarowej budynków.

Wskazane przepisy precyzyjnie określają, co nam wolno, a czego nie wolno robić na klatkach schodowych. A więc właściciel mieszkania:

• może korzystać z nieruchomości wspólnej tylko zgodnie z jej przeznaczeniem,
• nie może utrudniać innym korzystania z nieruchomości wspólnej,
• ma obowiązek zabezpieczać je przed zagrożeniem pożarowym; ponosi także odpowiedzialność za naruszenie przepisów przeciwpożarowych,
• nie wolno mu składować materiałów niebezpiecznych.

Lista kar

Łamanie tych zakazów jest obarczone karami. Co zatem grozi za trzymanie na klatce rowerów, wózków, mebli, roślin w doniczkach?

Zwykle jako pierwszy do działania przystępuje zarządca budynku. Najpierw próbuje załatwić sprawę polubownie – wzywa do usunięcia rzeczy z klatki schodowej. Jeśli to nie pomaga, może usunąć przedmioty, które zagracają część wspólną budynku. Rzeczy trafiają albo do jego biura, albo wynajętego magazynu, skąd można je odebrać po zapłaceniu za sprzątanie i przechowywanie gratów.

Na kolejnym etapie do sprawy może zostać wciągnięta straż miejska, która wystawi winowajcy mandat za trzymanie wózków, rowerów, czy mebli na klatce schodowej.

W końcu może się pojawić straż pożarna. I tu już sprawa robi się poważniejsza, bo chodzi o bezpieczeństwo ludzi. Za naruszanie przepisów przeciwpożarowych grozi takiemu lokatorowi nagana, mandat w wysokości do 5 tys. zł lub areszt od 5 do 30 dni.

A jeśli składowane na klatce przedmioty rzeczywiście przyczynią się do pożaru, to kary mogą być bardzo poważne. I tak:

- za nieumyślne spowodowanie pożaru grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności;
- jeżeli ktoś ucierpi przy tym na zdrowiu lub straci życie, kara może wynieść nawet 8 lat więzienia.

18.03.20223 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Nowa etykieta z datą ważności ma powstrzymać wyrzucanie żywności

Etykieta: „najlepiej spożyć przed” jest jednym z powodów, dla których pozbywamy się produktów wypełniających nasze lodówki. Ten nawyk mają zmienić nowe treści na etykietach.

„Często po upływie” lub „często dobre dłużej”. Takie informacje – oprócz formuły „najlepiej spożyć przed” – miałyby się pojawić na opakowaniach produktów, które trafiają na sklepowe półki. Taki jest cel i nad tym pracuje Komisja Europejska.

Powód tych działań jest prosty: marnujemy tony żywności, bo literalnie czytamy informację „najlepiej spożyć przed”. KE – jak podaje serwis next.gazeta.pl – chce to powstrzymać i zmienić tę treść we wszystkich państwach Unii Europejskiej.

Miliardy ton na śmietnikach

Co roku na świecie marnuje się ok. 1,3 mld ton żywności, która wciąż nadaje się do spożycia – alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). W Polsce – według NIK– co roku na śmietniki trafia prawie 5 mln ton jedzenia, czyli co sekunda ląduje w nich 150 kg, najczęściej z powodu zepsucia lub przeterminowania.

Jak wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności, niemal połowie (49 proc.) Polaków zdarza się wyrzucać chleb. Owoce marnuje 46 proc., warzywa wyrzuca 37 proc. Polaków. Wysoko w tym zestawieniu są również wędliny (45 proc.) i jogurty (27 proc.).

Czemu kupujemy za dużo? FPBŻ tłumaczy, że wiele osób woli mieć pieczywo na zapas. Kupujemy też pieczywo kiepskiej jakości, które szybko się psuje. W przypadku owoców i warzyw jest trochę inaczej: lubimy takie, które nie mają żadnych skaz, np. bruzd czy nietypowego kształtu. Wydaje się nam, że skoro są ładne, to mogą poleżeć dłużej. Okazuje się, że nie mogą.

Komisja proponuje zmianę przepisów

W 2018 r. Komisja Europejska ustaliła, że z 88 milionów ton odpadów żywnościowych wytwarzanych rocznie w UE ok. 10 proc. ma związek z oznaczeniem dat i niewłaściwym ich rozumieniem przez kupujących.

„Błędna interpretacja znaczenia terminów „wykorzystanie do” i „najlepiej przed” może przyczynić się do marnotrawienia żywności w gospodarstwach domowych” – stwierdzają autorzy w raportu.

Dlatego Komisja Europejska – jak podaje serwis – proponuje zmianę przepisów dotyczących dat ważności na produktach. Na opakowaniach znalazłyby się nowe informacje: obok „najlepiej spożyć przed” mogą pojawić się nowe, np. „często po upływie” lub „często dobre dłużej”.

Ich zadaniem jest doprecyzowanie informacji  na temat przydatności produktu. Komisja Europejska chce bowiem, aby do 2030 r. państwa członkowskie UE ograniczyły marnowanie żywności o 50 proc.

15.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Belgia, sport: Kolejny piłkarz zrezygnował z gry w kadrze

Simon Mignolet jest kolejnym belgijskim piłkarzem, który w minionych tygodniach zrezygnował z gry w kadrze narodowej. Wcześniej na taki krok zdecydowali się Eden Hazard i Toby Alderwereld.

Mignolet niedawno ukończył 35 lat. W reprezentacji narodowej zadebiutował w marcu 2011 r. W ciągu 12 lat gry w kadrze wystąpił tylko w 35 spotkaniach.

Przez większość tego czasu Mignolet musiał się godzić z tym, że był jedynie rezerwowym. Pierwszym bramkarzem Czerwonych Diabłów od lat jest Thibaut Courtois, jeden z najlepszych bramkarzy świata.

- Faktycznie tych występów mogłoby być więcej. Nie jestem jednak sfrustrowany, ale dumny z tego czasu - powiedział Mignolet, cytowany przez flamandzki dziennik „Het Laatste NIeuws”.

- Ktoś mógłby uznać to za straconą szansę, ale jestem zadowolony z pięknych chwil ze złotym pokoleniem belgijskiego futbolu, którego także Thibaut jest częścią - dodał 35-latek.

Co ciekawe, ostatnim meczem Mignoleta w kadrze było spotkanie Ligi Narodów z Polską w czerwcu ubiegłego roku. Mignolet zachował czyste konto, a Belgia wygrała 1-0.

Teraz Mignolet chce się skupić na grze w klubie. Od 2019 r. jest on bramkarzem Club Brugge. Wcześniej przez sześć lat był zawodnikiem Liverpoolu, przez trzy lata Sunderlandu, a przez pięć lat Sint-Truiden.

15.03.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Sport
  • 0
Subscribe to this RSS feed