Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Uchodźców z Ukrainy jest w Belgii więcej niż we Francji!
Polska: Wybory 2025. Nawrocki za Trzaskowskim i daleko od sukcesu Dudy
Słowa dnia: Warm weer
Belgia: Zabiła partnera nożem. „Wiele ciosów”
Niemiecki minister z wizytą w Izraelu
Polska: Groszowi emeryci. Kilka tysięcy z nich dostaje mniej niż 10 zł
Belgia: Sprzątanie wzdłuż Skaldy. Zebrano 60 litrów śmieci!
Polska: Wyższy zasiłek pogrzebowy. Sprawdź, od kiedy będzie wypłacany
Belgia: Płaskie ostrygi powracają do wód Morza Północnego!
Belgia, Limburgia: Koń sprzedany za fortunę!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Dobra wiadomość! Tańszy olej napędowy (diesel)

Właściciele samochodów na olej napędowy (diesel) mają powody do zadowolenia: od czwartku 2 lutego cena maksymalna tego paliwa będzie w Belgii niższa.

W Belgii maksymalne dopuszczalne ceny paliw są ustalane przez ministerstwo gospodarki. Ministerstwo dostosowuje maksymalne ceny do aktualnych cen ropy na globalnym rynku.

Od czwartku obowiązywać będą nowe ceny maksymalne oleju napędowego Diesel B7. Od 2 lutego za to paliwo zapłacimy w kraju ze stolicą w Brukseli maksymalnie 1,781 euro za litr. Oznacza to spadek ceny o 5,1 centa na litrze.

Ceny benzyny w czwartek się nie zmieniają. Benzyna 95 (RON E10) nadal będzie kosztować w Belgii maksymalnie 1,812 euro za litr, a benzyna 98 (RON E5) - 2,021 euro za litr.

W minionych miesiącach do zmian cen paliw dochodziło regularnie i często były to duże zmiany. To przede wszystkim skutek rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz nałożenia sankcji na reżim Putina przez Unię Europejską.

W efekcie paliwa w UE bardzo podrożały, a latem ubiegłego roku osiągnęły rekordowy poziom. Obecnie paliwa kosztują mniej niż w czerwcu czy lipcu 2022 r., ale nadal dużo więcej niż np. w 2020 r. W maju 2020 r. za olej napędowy płacono w Belgii średnio jedynie 1,26 euro za litr.

02.02.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

Zdrowie: Nie przeocz wady wzroku u dziecka. Jedna wizyta kluczowa

Małe dziecko potrafi świetnie ukryć wadę wzroku przed rodzicami. Szybko się do niej przyzwyczaja i zupełnie normalnie funkcjonuje, fundując sobie m.in. amblyopię, czyli niedowidzące tzw. leniwe oko. Dlatego tak istotne jest, by pierwszą wizytę u okulisty odbyć z dzieckiem w określonym momencie. To wizyta obowiązkowa, bo z biegiem czasu coraz trudniej wyleczyć niedowidzenie.

Gdy dziecko zaczyna mówić, to pora do… okulisty


Specjaliści radzą, by pamiętać o profilaktycznych badaniach wzroku u małych dzieci. Dobrym momentem na pierwszą wizytę jest ten, w którym dziecko jest już w stanie komunikować się z otoczeniem, bo lekarz musi mieć szansę, by porozumieć się z małym pacjentem.

„Nawet jeśli dziecko nie ma żadnych objawów wady wzroku, to powinno ono po raz pierwszy odwiedzić okulistę, gdy zaczyna już współpracować, czyli w wieku około 3 lat - mówi dr hab. n. med. Wojciech Hautz, kierownik Kliniki Okulistyki w Instytucie „Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie.

Oczywiście, jeśli cokolwiek wcześniej zaniepokoi rodziców i ewidentnie widać, że dziecko może mieć jakikolwiek problem z widzeniem, powinno się odwiedzić specjalistę jeszcze wcześniej.

„Jeśli pojawia się zezowanie lub gdy dziecko często podchodzi do telewizora albo bardzo blisko trzyma książeczkę, przygląda się zabawkom z bliska, to jest to widoczny sygnał, by sprawdzić wzrok w gabinecie okulistycznym jeszcze wcześniej” - uczula okulista.

Wady, których nie widać gołym okiem


Jednak nawet wtedy, gdy po dziecku nie widać, by miało jakikolwiek problem ze wzrokiem, to i tak nie należy odkładać wizyty u okulisty. Dziecko ma świetne zdolności przystosowywania się nawet do mniej wyraźnego widzenia.

„Małe dzieci mają niewielkie potrzeby wzrokowe. Dlatego dziecko trzyletnie, które ma wadę wzroku rzędu 6-7 dioptrii będzie się zachowywało tak samo, jak jego rówieśnik, który nie ma żadnej wady wzroku” - wyjaśnia dr Hautz.

Ponadto zdarzają się pacjenci, którzy mają różną wadę w lewym i prawym oku. A tego typu nieskorygowane schorzenie skutkuje wyłączeniem jednego oka i pojawieniem się tzw. leniwego oka (amblyopii).

„Tego rodzice mogą sami nie wyłapać, bo dziecko korzysta z dominującego oka. Bez badania okulistycznego tej dysfunkcji nie uda się stwierdzić” - podkreśla ekspert.

Ważne, by wadę w porę dostrzec

By uniknąć w dorosłym życiu niedowidzenia, które zazwyczaj ma swój początek w dzieciństwie, najważniejsze jest wczesne badanie. Amblyopię da się skorygować. Oprócz zastosowania okularów zasłania się dominujące oko, ale takie postępowanie jest skuteczne tylko do pewnego wieku.

„Jeżeli przekroczymy wiek 6-8 lat, to później takie oko trudno jest >>zmusić do patrzenia<<. Wcześnie skorygowana okularami wada umożliwia prawidłowe widzenie i problem znika, a dziecko widzi prawidłowo. Jednak jeśli tego nie zrobimy w odpowiednim czasie, to oko niedowidzące wyłączy się na stałe i przez całe późniejsze życie pacjent widzi tylko jednym okiem. Jedno oko widzi obrazy ostro, a drugie niewyraźnie. Tego stanu nie można potem zmienić, bo mózg nie jest już tak plastyczny, jak w pierwszych latach życia i nie potrafi nauczyć się widzieć wyraźnie” - podsumowuje ekspert.

Jeśli okulista stwierdzi na pierwszej wizycie z dzieckiem, że wszystko jest w porządku, to drugie badanie warto przeprowadzić przed pójściem dziecka do szkoły, czyli w wieku 6-7 lat, a kolejne - pod warunkiem, że nic złego w międzyczasie z oczami się nie dzieje - w wieku nastu lat, bo to okres, gdy może zacząć rozwijać się np. krótkowzroczność.

04.02.2023 Niedziela.BE // źródło informacji: Serwis Zdrowie // fot. Kiselev Andrey Valerevich, Kazachstan / shutterstock.com

(cf)


Sopot: Najdroższe ubezpieczenie OC na Pomorzu. Raport cen polis

Wbrew zapowiedziom ekspertów podsumowanie roku 2022 pokazało, że ceny OC były niższe niż w 2021 r. Jednak na kierowców czekał zauważalny wzrost w grudniu, który może sugerować nadchodzące zmiany.

Miejsce zamieszkania jest jednym z istotnych aspektów przy wycenie obowiązkowej polisy komunikacyjnej. Wpływa na to m.in. liczba zdarzeń drogowych. Eksperci omnichannelowej agencji Punkta przygotowali raport, w którym wskazują miejsca, gdzie statystycznie zapłacimy najwięcej i najmniej za ubezpieczenie samochodu.

Ile kosztuje OC w miastach wojewódzkich?

W perspektywie rocznej średnia stawka z czterech kwartałów za ubezpieczenie OC wyniosła 538 zł. Co oznacza, że był to wynik niższy o niecałe 7% w porównaniu do 2021 r. Jeżeli jednak przyjrzeć się bliżej danym zamieszczonym w raporcie, zauważymy, że w listopadzie 2022 roku statystyczna cena OC w Polsce wyniosła 535 zł, a w grudniu było to już 546 zł.

Na 16 miast wojewódzkich ujętych w sprawozdaniu tylko w dwóch koszt OC uplasował się poniżej statystycznej wartości. Było to Opole (515 zł) oraz Rzeszów (497 zł), które to leżą w najtańszych wg. raportu województwach - odpowiednio w opolskim i podkarpackim. Blisko średniej krajowej były jeszcze Białystok (536 zł), Kielce (534 zł) oraz Lublin (537 zł).

Od lat utrzymuje się trend, gdzie najdrożej jest w największych aglomeracjach. Najnowszy Raport Roczny Punkta wskazuje, że próg 600 zł za OC przekroczyli kierowcy z Gdańska (699 zł - najdroższe miasto wojewódzkie), Łodzi (631 zł), Poznania (600 zł), Szczecina (633 zł), Warszawy (631 zł) oraz Wrocławia (691 zł).

Droższe ubezpieczenie OC - co to oznacza dla mieszkańców miast powiatowych?


Chociaż w ogólnokrajowym ujęciu ceny OC nie wzrosły to jednak są przypadki, gdzie kierowcy muszą zapłacić więcej. Mowa tu przede wszystkim o mieszkańcach miast powiatowych. Najdroższym miastem w Polsce okazał się Sopot (736 zł) należący wspólnie z Gdańskiem do popularnego wśród turystów Trójmiasta. Kolejny jest podwarszawski Konstancin-Jeziorna (671 zł) i Józefów (665 zł). Co pokazuje kolejny trend rosnących cen w aglomeracjach miejskich.

05.02.2023 Niedziela.BE // źródło informacji: Punkta // fot. Claudia K, Ukraina / shutterstock.com

(cf)


Ile pieniędzy mieszkańcy Belgii wydają na alkohol? Polacy znacznie więcej!

Na arenie międzynarodowej Belgia jest znana szczególnie ze znakomitego piwa. Ale ile faktycznie pieniędzy mieszkańcy Belgii wydają na alkohol?

Odpowiedź może być zaskakująca: wcale nie tak dużo. Według raportu opublikowanego w środę (1 lutego) przez unijny urząd statystyczny Eurostat, w 2021 roku mieszkańcy Belgii wydali średnio 1,7% dochodu gospodarstwa domowego na alkohol – czyli nieco poniżej unijnej średniej wynoszącej 1,8%. Tym samym Belgia uplasowała się dopiero na 18. miejscu w całej Unii Europejskiej.

To samo badanie wykazało również, że Łotysze wydają największą część swoich dochodów na napoje alkoholowe (5%). Kolejne miejsca zajmuje Estonia (4,7%) i Polska (3,7%). Z kolei Grecy i Włosi wydają najmniej (1%).

Pod względem wydatków netto Francja wydała zdecydowanie najwięcej na alkohol – 22 mld euro – znacznie wyprzedzając drugą w rankingu Polskę, która wydała 11,7 mld euro. Z kolei Belgia wydała stosunkowo niewielką kwotę 3,9 mld euro.

Łącznie gospodarstwa domowe w UE zakupiły napoje alkoholowe o wartości 128 mld euro w 2021 roku, co odpowiada prawie 1% całkowitego PKB bloku.

Belgia była jednym z dziesięciu krajów UE, w których średnie wydatki na alkohol pozostały niezmienione.

05.02.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Subscribe to this RSS feed