Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Lekarz potępia fatalną opiekę zdrowotną w więzieniu w Brukseli
Polska: Kiedy nareszcie będzie ciepło? Jest konkretna data
Belgia: Rekin przy belgijskim wybrzeżu!
Polska: Stary Ursus hitem komorniczej licytacji. Ludzie się o niego bili
Belgia: Kolejna demonstracja w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy
Polska: Nadchodzi duża zmiana. Firma musi ci powiedzieć, ile możesz zarabiać
Temat dnia: Uchodźców z Ukrainy jest w Belgii więcej niż we Francji!
Polska: Wybory 2025. Nawrocki za Trzaskowskim i daleko od sukcesu Dudy
Słowa dnia: Warm weer
Belgia: Zabiła partnera nożem. „Wiele ciosów”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska, pogoda: Po weekendzie zmiana w pogodzie. Wraca zima

Trzeba się przygotować na nadejście mroźniejszych dni. IMGW już ostrzega przed obfitymi opadami śniegu w niektórych częściach kraju.

Od jakiegoś czasu serwisy internetowe straszą powrotem zimy. I to miał być nagły oraz dotkliwy powrót, bo mowa była nie tylko o śniegu, ale także o silnym mrozi.

Alarmistyczne komunikaty wskazywały, że temperatura może spaść nawet do minus 20 stopni Celsjusza.

Ale do tych informacji należało podchodzić ostrożnie, bo sam IMGW przedstawiał bardziej stonowane prognozy. Owszem, śnieg ma padać i ma przyjść mróz, ale raczej w Karpatach. To nadal aktualne, ale pogoda się zmienia.
Eksperci dziś przewidują, że po weekendzie zima faktycznie może nadejść. Już teraz IMGW ostrzega przed silnym wiatrem, obfitymi opadami śniegu i zawiejami śnieżnymi. Alert jednak dotyczył województw pomorskiego i zachodniopomorskiego.

Co do śniegu, to sporo ma go spaść na terenach górskich - w południowych powiatach małopolskiego i śląskiego. Mowa o 10 – 20 cm białego puchu.

To przewidywania na najbliższe dni, a po weekendzie sytuacja ma się zmienić. W całym kraju ma być zimniej. Od drugiego tygodnia lutego ma nad Polskę nadejść antycyklon znad Rosji. To on przyniesie mróz.

Prognozy na najbliższe dni pokazują, że już w weekend w północno-wschodniej części kraju będzie mróz. W kolejnych dniach będzie rozlewał się na pozostałe regiony. Na początku przyszłego tygodnia temperatury sięgające minus 20 stopni są możliwe.

02.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. iStock

(sl)

Polska: Nowe podatki. Rząd z jednego już się wycofuje, ale drugi wprowadza po cichu

Kiedy padła groźba, że zbiórki publiczne będą opodatkowane, politycy prawicy szybko zaczęli się z tego wycofywać. Tymczasem w Polsce ma zacząć obowiązywać inny podatek, o którym mówi się ciszej.

Burzę wywołały procedowane właśnie w parlamencie zmiany przepisów. Politycy chcieli kolejny podatek wprowadzić po cichu. - Zapisy o opodatkowaniu zbiorczych darowizn zostały zakamuflowane w projekcie ustawy deregulacyjnej, której głównym celem jest podniesienie kwoty wolnej od podatku. Ta poprawka, która dotyczy opodatkowania zrzutek, komplikuje życie organizatorom zbiórek publicznych czy crowdfundingowych – podaje wnp.pl.

Obecnie zbiórki od pojedynczych darczyńców nie są objęte opodatkowaniem, jeżeli nie przekraczały 5 308 zł. Ale i tak, niezależnie od tego, ile pieniędzy zostało zebranych, opodatkowanie dotyczy jedynie indywidualnych darczyńców. Z kolei poziom daniny na rzecz państwa jest uzależniony od stopnia pokrewieństwa pomiędzy osobą obdarowywaną a wpłacającym.

Trochę to skomplikowane, ale najważniejsze w tej sprawie jest fakt, że politycy chcą, aby zapłacenie podatku było obowiązkiem w jeszcze innych przypadkach.

- Kto otrzyma w ciągu pięciu lat darowizny od wielu obcych sobie osób na kwotę przekraczającą 54 180 zł, zapłaci podatek od spadków i darowizn. Będzie to dotyczyć również zrzutek przeprowadzanych na popularnych portalach crowdfundingowych, np. na odbudowę domu zniszczonego pożarem, specjalistyczną operację czy drogie leczenie – podaje forsal.pl i wyjaśnia, że osoby, które zbiorą więcej niż 54 180 zł, będą musiały zapłacić od 12 proc. podatku do 20 procent. Zależy to od zebranej kwoty.

W czym problem? W tym, że to często pieniądze zbierane na leczenie chorych dzieci, pogorzelców, czy na operacje za granicą, za które nie chce zapłacić państwo.

Kiedy sprawa nabrała rozgłosu, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Łukasz Schreiber zapowiedział, że takiego podatku nie będzie. - Intencją poselskiego projektu było zwiększenie kwoty wolnej od podatku dla darowizn z jednoczesnym uszczelnieniem systemu. W związku z wątpliwościami klub PiS złoży w Senacie poprawkę, która wykreśli ten zapis – ogłosił na Twitterze.

To jednak nie zamyka spraw podatkowych, bo jest jeszcze jedna kwestia. Mniej znana, ale ważna. Jeszcze w tym roku rząd chce nałożyć na apteki i hurtownie farmaceutyczne dodatkową opłatę.

Ma być pobierana corocznie od każdego przedsiębiorcy „prowadzącego jakikolwiek czynności związane z profesjonalnym obrotem lekami i innymi produktami ochrony zdrowia”. To od 250 do 3000 zł.

Oczywiście nikomu, oprócz polityków, ten krok się nie podoba. –Opłata roczna, którą przewiduje projekt ustawy jest niesprawiedliwa i merytorycznie nieuzasadniona. Stanowi kolejne obciążenie podmiotów zapewniających Polakom bezpieczeństwo lekowe – apeluje Rada Przedsiębiorczości.

05.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. iStock

(sl)

Polska: Amazon na celowniku UOKiK. Spółka może mieć sporo na sumieniu

Prezes UOKiK postanowił przyjrzeć się kuriozalnym zapisom w ofertach Amazona. „Zamów w ciągu 2 godzin, a my i tak nie dostarczymy” – w ten sposób Urząd drwi z praktyk giganta w branży e-commerce.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta uważa, że Amazon kłamie w swoich ofertach. Wprowadza klientów w błąd, podając nieprawdziwe informacje co do terminów dostaw i uprawnień konsumentów.

Absurdalne przepisy

Zgodnie z ustaleniami UOKiK złożenie zamówienia w serwisie Amazon.pl i otrzymanie jego potwierdzenia nie jest równoznaczne z zawarciem umowy sprzedaży. Według Amazona jest to jedynie wyrażenie chęci nabycia produktu przez klienta, dlatego spółka nie ma obowiązku dostarczyć towaru do zamawiającego. Co więcej, w każdej chwili może anulować transakcję.

Przedsiębiorca twierdzi, że właściwym momentem zakupu towaru jest wiadomość o faktycznej wysyłce. Choć Amazon informuje o tym klientów w warunkach sprzedaży oraz na ostatnim etapie procesu zakupowego, komunikat może być dla wielu wyjątkowo nieczytelny. Jest zamieszczony na dole strony i zapisany szarą czcionką na białym tle.

Wzrok klientów przyciągają za to inne napisy – przyciski kojarzące się z zakupem i zawarciem umowy. To „Kup teraz” na stronie produktu i „Przejdź do finalizacji zakupu” po dodaniu produktu do koszyka. W opinii UOKiK tego typu sformułowania mogą wprowadzać klientów w błąd. Konsument pomyśli, że zamawiając produkt automatycznie kupi go z chwilą opłacenia towaru. W rzeczywistości do czegoś takiego nie dojdzie.

Sprzedają coś, czego nie ma

Naciągane praktyki Amazona mogą prowadzić nawet do sytuacji, w której klient „kupi” nieistniejący produkt. W opinii Urzędu serwis prezentuje niekoniecznie prawdziwe informacje na temat dostępności produktów i terminów ich dostaw. W wyniku tego klienta, który zamówi produkt, przekonany, że towar znajduje się w magazynie, może spotkać  niemiła niespodzianka. Zamówienie będzie niemożliwe do zrealizowania. Tak samo jedynie orientacyjne są komunikaty o dostawach – typu: w danym dniu czy przed daną datą.

Uczciwość Amazona jest wątpliwa także w przypadku ofert „gwarancji dostawy”. Tę opcję spółka stosuje dla wybranych produktów, w przypadku których termin dostawy jest prezentowany wraz z informacją, w jakim czasie konsument powinien złożyć zamówienie. Zwrot kosztów za dostawę można otrzymać od spółki wtedy, gdy towar otrzymamy z opóźnieniem. W tym wszystkim jest jeden haczyk.

Informacje o takiej usłudze oraz warunkach, które uprawniają klientów do skorzystania z niej, są dostępne tylko na etapie podsumowania w kasie. Jeśli klient nie zdecyduje się zapoznać z kolejnymi odnośnikami określającymi szczegóły dostawy, może – mimo chęci – nie zgłosić się po zwrot środków. Dodatkowo informacja o „gwarancji dostawy” nie jest uwzględniona w potwierdzeniach otrzymywanych przez konsumenta.

– Gdyby konsumenci wiedzieli, że złożenie zamówienia nie jest jeszcze zakupem, a dostępność produktów i podany czas dostaw są tylko szacunkowe, mogliby nie skorzystać z usług tego przedsiębiorcy – powiedział Tomasz Chróstny, szef UOKiK.

Jeśli zarzuty się potwierdzą, spółce Amazon EU SARL grozi kara w wysokości do 10 proc. obrotu.

Wątpliwe oferty

Wątpliwości co do jakości obsługi UOKiK ma nie tylko w stosunku do Amazona. W zainteresowaniu Urzędu ostatnio znalazły się także Wakacje.pl. Tej spółce także postawiono zarzut wprowadzania konsumentów w błąd. Chodzi o nierzetelne ceny.

Według UOKiK problem zaniżonych cen w wynikach wyszukiwania dotyczył blisko 2/3 przebadanych ofert. W około 10 proc. przypadków ceny prezentowane w wyszukiwarce były zawyżone. Różnice między cenami widocznymi w wynikach wyszukiwania i na stronach konkretnych ofert wynosiły od kilkudziesięciu do kilkuset złotych w przeliczeniu na uczestnika wycieczki.

Ostatnio Urząd wszczął postępowanie również przeciwko firmie Total Finance z Warszawy, która oferowała inwestycje w pojazdy i czerpanie zysków z ich wynajmu. W tym przypadku zarzuty dotyczą wprowadzania konsumentów w błąd co do braku ryzyka takiej inwestycji, a także co do danych quadu wskazanego w umowie.

03.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sl)

Polska: Podwyżki opłat na strategicznej autostradzie. Drogowcy mówią, że tak tego nie zostawią

Prywatna firma zarządzająca trasą A4 wprowadza nowe opłaty za przejazd autostradą. GDDKiA ocenia, że nie ma ku temu powodu.

W Polsce za przejazd niektórymi trasami trzeba zapłacić. Na tej liście znajdują się:

- autostrada A1 – odcinek Rusocin-Nowa Wieś,
- autostrada A2 – odcinek Konin-Świecko (z wyłączeniem odcinka pomiędzy węzłami Poznań Zachód i Poznań Wschód),
- autostrada A4 – odcinek Kraków-Katowice.

Odcinki zarządzane przez GDDKiA:

- A4 Wrocław (węzeł Bielany Wrocławskie)-Sośnica (węzeł Sośnica),
- A2 Konin-Stryków.

Pierwszymi wskazanymi administrują prywatne firmy. Jedną z nich jest Stalexport Autostrada Małopolska, która już latem 2022 roku podniosła opłaty za przejazd autostradą A4 Kraków-Katowice. Teraz stawka dla użytkowników podróżujących pojazdami kat. 1 i niekorzystających z płatności automatycznych wynosi 13 zł na każdym placu poboru opłat. Motocykliści płacą 6 zł.

W kategoriach 2, 3, 4 i 5 opłaty wzrosły z 35 zł do 40 zł na każdej bramce, czyli z 70 zł do 80 zł za cały odcinek. – We wniosku złożonym do Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad SAM S.A. występuje o zgodę na zmianę od 3 kwietnia br. stawek opłat za przejazdy: dla kategorii 1 (pojazdów innych niż motocykle) – o 2 zł, z kwoty 13 zł do kwoty 15 zł; dla kategorii 2, 3, 4 i 5 – o 6 zł, z kwoty 40 zł do kwoty 46 zł – wylicza Rafał Czechowski, rzecznik spółki Stalexport Autostrad Małopolska.

Nie podoba się to nie tylko kierowcom. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uważa, że podwyżka jest nieuzasadniona. Przecież niedawno jedna miała już miejsce, ale Czechowski przekonuje, że zmiana cen jest konieczna. Wynika z „ogólnej sytuacji gospodarczej”.

Drogowcy jednak przekonują, że zmiana cen spowoduje, że kierowcy zaczną omijać autostradę, wybiorą trasy lokalne, na których zwiększy się ruch i może tam dochodzić do groźnych wypadków.

– Zwrócimy się do koncesjonariusza z prośbą o rozważenie wszystkich okoliczności, które mogłyby wpłynąć na zmianę propozycji w zakresie podwyższenia stawki opłat za przejazd – zapowiada GDDKiA.

Działać zamierza także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zwróci się do firmy i sprawdzi, czy podwyżka ma uzasadnienie. –Postępowanie wyjaśniające zawsze prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko przedsiębiorcy. Po otrzymaniu wyjaśnień i ich analizie będziemy mogli stwierdzić, czy może występować w tym przypadku nadużywanie pozycji dominującej – tłumaczy urząd.

03.02.2023 Niedziela.BE //źródło: News4media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed