Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Bruksela: 27 czerwca kolejny protest związkowców!
Polska: Leki na raka bardziej dostępne. Jest lista Ministerstwa Zdrowia
Belgijski minister potępił czas oczekiwania na lotnisku w Brukseli
Belgia: Firma Engie zaoferuje „happy hour” na... prąd!
Flamandzki rząd odpowiedzialny za monitorowanie wody w kąpieliskach
Belgia, biznes: Bank KBC przejmie słowacki 365.bank
Niemcy: Merz chce mieć „najsilniejszą” armię w Europie
Belgia: PKB na plusie, ale w Polsce wzrost dużo większy
Słowo dnia: IJskast
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 18 maja 2025, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Tajny majątek Morawieckich. Ziemia i mieszkania warte grube miliony

Znowu głośno o majątku żony premiera Mateusza Morawieckiego. Zgodnie z szacunkami – jest ona posiadaczką nieruchomości wartych ponad 120 mln zł. Jej mąż milczy.

„Nie trzeba było, Mateuszu, ukrywać, tylko się chwalić. Sto milionów do przodu, gdy wokół wojna, pandemia i drożyzna, to jest naprawdę imponujące osiągnięcie. Na Nobla” – napisał w serwisie X Donald Tusk.

„Herr Donald, zostawiłeś Polskę, by za duże pieniądze służyć niemieckim interesom w Brukseli. Ty dorobiłeś się na polityce, a ja zrezygnowałem z wysokiej pensji, żeby służyć Polsce.

Nie graj cwaniaka i pokaż, ile euro zarobiłeś z Brukseli” – odpowiedział mu Mateusz Morawiecki, Który nie krył irytacji. Do tego wątku wracał podczas swoich wystąpień na wiecach przedwyborczych.

Żeby wiedzieć

Posłowie, senatorowie najważniejsi urzędnicy, sędziowie, samorządowcy, komendanci policji muszą co roku wypełniać oświadczenia majątkowe. Ujawniają w ten sposób, ile mają oszczędności, jakie domy i mieszkania, jakie długi i czym jeżdżą. Wszystko to służy przejrzystości władzy i pilnowaniu, czy aby ktoś nie wzbogacił się w podejrzany sposób w czasie pełnienia funkcji publicznych.

Ale istnieje sposób na obejście tych przepisów – nie ujawnia się majątku swoich bliskich. Nawet jeżeli jest to żona, z którą się mieszka, i z tych zasobów polityk może korzystać.

To miało się – zgodnie z zapowiedzią Kaczyńskiego – zmienić.

– Jesteśmy gotowi uchwalić ustawę, na podstawie której ujawniony byłby majątek współmałżonków polityków – powiedział jeszcze w 2019 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Jednak w 2021 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy w sprawie oświadczeń majątkowych najważniejszych urzędników państwowych odnoszące się do majątku ich dzieci, dzieci ich małżonka i dzieci przez nich przysposobionych są niekonstytucyjne. I sprawa utknęła w martwym punkcie.

Majątek państwa Morawieckich

Ale wraca co jakiś czas za sprawą majątku premiera i jego żony. Oficjalnie, zgodnie z oświadczeniem majątkowym Mateusz Morawiecki ma np. 15,7 tys. oszczędności, dom i mieszkanie, nie ma długów. Premier także ujawnia, że przekazał w 2022 roku ok. 380 tys. zł darowizn (w gotówce i mieniu) na pomoc uchodźcom z Ukrainy.

Wiadomo jednak, że premier jest zamożny. Wręcz bogaty – można powiedzieć. Zdaniem dziennikarzy Onetu nie pokazuje tego w oświadczeniach, bo to majątek jego żony, który został na nią przepisany, gdy Morawiecki wszedł do polityki, porzucając posadę prezesa banku.

Portal wyjaśnia, że na mocy intercyzy z 2013 roku żona premiera jest właścicielką atrakcyjnych nieruchomości, głównie na Dolnym Śląsku. Szacuje też, że w ostatnich latach Morawieccy posiedli nieruchomości warte prawie 120 mln zł. Dodatkowo przychód Iwony Morawieckiej ze sprzedaży kilku z nich przekroczył w ostatnich trzech latach 21 mln.

Co ma żona premiera?

Zgodnie z tymi ustaleniami są to np.:

- działka na wrocławskim osiedlu Oporów,
- kilkukondygnacyjny lokal użytkowy o powierzchni 658 mkw. przy placu Grunwaldzkim we Wrocławiu,
- działka rolna o powierzchni 1,1372 ha w miejscowości Żerniki Wrocławskie,
- dwa mieszkania (o powierzchni 31 i 75 mkw.) oraz lokal użytkowy o powierzchni 226 mkw. przy ul. Oławskiej we Wrocławiu,
- mieszkanie o powierzchni 29 mkw. w apartamentowcu przy ul. Trawowej we Wrocławiu,
- działka rolna o powierzchni 0,44 ha w miejscowości Konary-Łęg w województwie mazowieckim.

Ale to nie wszystko, bo „Gazeta Wyborcza” ostatnio ujawniła, że Iwona Morawiecka w sierpniu 2022 roku nabyła sześć inwestycyjnych działek we wsi Tupadły. To teren turystyczny w okolicy nadbałtyckiej Jastrzębiej Góry. Ziemia mogła być warta nawet 3 mln zł.

Ani premier, ani jego kancelaria nie komentują sprawy. Ale internet się od nich gotuje.

W Polsce pieniądze robi się na nieruchomościach

Portal Business Insider Polska poprosił o komentarz Jana Śpiewaka, znanego działacza społecznego, socjologa i samorządowca, znanego ze swoich działań na rzecz nagłośnienia afery reprywatyzacyjnej.

– Historia Mateusza Morawieckiego to nie przykład bankowca, wybitnego ekonomisty, który poszedł do polityki. Morawiecki był historykiem, który znalazł się w banku, dzięki temu, że miał wpływowego ojca. Fakt, że ma tak wielki majątek, uważam za szokujący – ocenia Śpiewak.

O dodaje: – W Polsce nie produkuje się żadnych innowacji, nie ma nowoczesnych technologii. Pieniądze robi się na nieruchomościach, bo tu można wypracować największe nadwyżki finansowe. Na przykładzie majątku Mateusza Morawieckiego w pełnej krasie widać, jak z mieszkań uczyniono narzędzie bogacenia się elit.

Link: TUTAJ

01.10.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Wygrałeś? To teraz podziel się pieniędzmi ze skarbówką

Wygrałeś dużą sumę? Świetnie. Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, od wygranej musisz zapłacić podatek. I to niemały. Sprawdź ile.

Zasady opodatkowania szczęśliwców wynikają z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

Skarbówka upomni się o swoje

Zgodnie z prawem podatek od wygranej wynosi 10 proc. sumy wygranej uzyskanej w państwie członkowskim Unii Europejskiej / Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

A jak to jest w przypadku chyba najbardziej znanej w Polsce gry liczbowej – Lotto? Marzenie o trafieniu szóstki do dziś rozpala wyobraźnię graczy. Sprawa jest prosta – organizator od razu zabierze ci jedną dziesiątą twojej wygranej. Pieniądze trafią oczywiście do urzędu skarbowego.

Kto nie musi płacić podatku od wygranej?

Zgodnie z ustawą o PIT z opodatkowania zwolnione są:

- wygrane w konkursach i grach organizowanych i emitowanych (ogłaszanych) przez środki masowego przekazu (prasa, radio i telewizja),
- nagrody związane są ze sprzedażą premiową,
- konkursy z dziedziny nauki, kultury, sztuki, dziennikarstwa i sportu.

Podatku nie trzeba płacić również wtedy, gdy jednorazowa wartość wygranych (nagród) nie przekracza 2000 zł.

Całkowicie zwolnione z opodatkowania są wygrane w kasynach, wideoloteriach, grach na automatach, grach na automatach o niskich wygranych oraz grach w bingo pieniężne i fantowe.

Z kolei w przypadku wygranych w grach liczbowych, loteriach pieniężnych, grze telebingo, zakładach wzajemnych, loteriach promocyjnych, loteriach audioteksowych (związanych z odpłatnym połączeniem telefonicznym lub wysłaniem wiadomości typu sms przy użyciu publicznej sieci telekomunikacyjnej) i loteriach fantowych zwolnienia podatkowe są limitowane do pewnej sumy. Granicą jest 2280 zł.

I tej wartości nie może przekroczyć jednorazowa wartość wygranych. Jeżeli przekroczy, to od wygranej zapłacimy 12 proc. podatku.

Podatek od wygranej a rozliczenie roczne

„Płatnikiem podatku od wygranej zwykle jest organizator konkursu lub loterii. Wygrany otrzymuje od niego formularz PIT-8AR. Dokumentu tego nie trzeba umieszczać w rozliczeniu rocznym. W przypadku nagród, które podatnik otrzymał z zagranicy, sytuacja jest odmienna. Nagroda wygrana w konkursie zagranicznym jest przychodem z innego źródła i należy ją wykazać w rocznym zeznaniu podatkowym PIT-36” – poinformował serwis PIT.pl.


30.09.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Rodzina spłonęła w kia na A1. Jest mnóstwo pytań o tragiczny wypadek na autostradzie

Kto był sprawcą wypadku? Ile samochodów brało w nim udział? Czy ktoś poniesie karę? Mnożą się pytania wokół strasznego wypadku na autostradzie A1. W rozbitym samochodzie zginęła rodzina z małym dzieckiem.

Straszne. To za słabe słowo, żeby opisać wydarzenia, do których doszło na autostradzie A1 w Sierosławiu koło Piotrkowa Trybunalskiego. Kiedy patrzy się na policyjne zdjęcia, widać doszczętnie rozbity samochód. Spłonął. W ogniu zginęła 3-osobowa rodzina: Martyna, Patryk i 5-letni Oliwier.

Pierwsze informacje policji wskazywały, że samochód osobowy na skutek "niewyjaśnionych przyczyn" uderzył w bariery energochłonne i stanął w ogniu.

Jednak bmw?

Tylko że zaraz po wypadku zaczęli głośno mówić świadkowie, którzy wskazywali, że jego przyczyną nie był błąd kierowcy kia. Że w wypadku uczestniczyło też bmw.
W sieci są nagrania, które dowodzą, że bmw jechało z dużą prędkością i nagle widać inne auto, które płonie.

– To straszne. Widziałem to na żywo. Wrak tego auta, wszędzie na autostradzie ubrania, buty, poduszki dziecka, coś ogromnie strasznego. Łzy się same cisnęły do oczu – powiedziała „Faktowi” jeden ze świadków.

A inny dodał: – Krzyczeli, wołali o pomoc. Jechaliśmy obok, tuż po wypadku i ten widok kuli ognia z samochodu zostanie w pamięci na zawsze.

„Mimo nagrań i zeznań świadków ignorowany jest fakt, że w ich samochód pełnym pędem wjechało bmw” – zwróciła uwagę na portalu X (Twitter) Hanna Gill-Piątek, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

Jednak BMW

W końcu policja z Piotrkowa Trybunalskiego przyznała, że w wypadku brały udział dwa pojazdy. To właśnie kia i bmw.

Jak ujawnili śledczy, drugim pojazdem kierował 31-letni mężczyzna. – Bmw prawdopodobnie zahaczyło o samochód kia – poinformowała prokurator Magdalena Czołnowska z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.

Ruszyło śledztwo. I zaczęły się spekulacje. W sieci można trafić na wiele teorii. Jedni wskazują, że to kierowca bmw jest winny, ale jego rolę pominięto, bo mógł mieć wpływy w policji.

Inni namierzyli już tego kierowcę i ujawnili, że dzień po wypadku szukał w sieci kolejnego samochodu.

Policja wersji o powiązaniach z kierowcą bmw zaprzecza. Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim prowadzi postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komuś. Przyznaje jednak, że w wypadku ucierpiały także dwie inne osoby, których stan wymagał hospitalizacji.

„Z nieoficjalnych informacji wynika, że rozbite bmw zostało zabezpieczone przez policję. Nie wiadomo jednak, czy stało się to bezpośrednio po wypadku, czy też później. Z technicznego punktu widzenia wyjaśnienie przebiegu tragedii nie powinno nastręczać problemów. W wypadku uczestniczyły współczesne auta – stosunkowo młode, najwyżej kilkuletnie bmw i dosyć nowoczesna kia (prawdopodobnie model ProCeed)” – zauważa serwis auto-swiat.pl.

I tłumaczy, że naszpikowanie samochodów elektroniką może pomóc odkryć prawdę. Mają urządzenia podobne do czarnych skrzynek w samolotach, dzięki czemu da się ustalić wiele szczegółów.

„A co z danymi ze spalonego auta? Wbrew temu, co sądzą niektórzy, nawet ze spalonych wraków udaje się często odzyskać moduły elektroniczne, z których w warunkach laboratoryjnych udaje się często odczytać dane dotyczące kolizji” – podkreśla portal.

Sprawa polityczna

Ta tragedia już nabrała barw politycznych. I to nie sprawą posłanki KO, ale Donalda Tuska.

– Wiecie dlaczego tak w Polsce wrze z powodu tego wypadku? Bo wszyscy zobaczyli państwo PiS jak w soczewce: niekompetentne, nie wiadomo, z jakich powodów odstępujące od oczywistych czynności, gdzieś w tle podejrzenia o małe motywacje. Ludzie są nieufni, bo przez lata naoglądali się tajemnic i skandali niewyjaśnionych przez władzę. Jeżeli jedna trzecia Polaków jest gotowa głosować na rządzących, to wynika to raczej z braku elementarnej wiedzy, bo są karmieni propagandą i fałszem – powiedział Tusk.

Link do filmu: TUTAJ


27.09.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Wybory PL 2023: Jak nie zagłosować w referendum? Instrukcja PKW

Państwowa Komisja Wyborcza opracowała zasady na wybory 15 października. Wyjaśnia, co zrobić, gdy ktoś chce wybrać parlament, ale nie chce brać udziału w referendum.

15 października wybierzemy nie tylko Sejm i Senat, ale możemy także wziąć udział w referendum. Władza chce poznać odpowiedzi Polaków na 4 pytania.

1. Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
2. Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
3. Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
4. Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

Frekwencja jest ważna

„Pytania referendalne opierają się na wprowadzających w błąd stwierdzeniach. Referendum ma charakter plebiscytu wyraźnie sprzyjającego jednej opcji politycznej. To prowadzi do wypaczenia samej istoty referendum jako ważnej instytucji demokratycznej. Tym bardziej wyborcy powinni mieć zagwarantowane – nie tylko teoretyczne – prawo, ale realną możliwość odmowy wzięcia w nim udziału” – to fragment listu kilkudziesięciu organizacji pozarządowych, które domagały się od Państwowej Komisji Wyborczej konkretnych wytycznych na referendum.

Chodzi o to, że referendum jest wiążące, jeżeli weźmie w nim udział ponad połowa uprawnionych do głosowania. Frekwencja jest zatem ważna i liczy się do niej każdy, kto weźmie kartę do głosowania i pustą wrzuci do urny.

Jak zatem skutecznie nie wziąć udziału w referendum? Gdyby odbywało się bez połączenia z wyborami parlamentarnymi, sprawa byłaby prosta. W tym przypadku jednak jest inaczej.

Instrukcja PKW

PKW właśnie wyjaśniła, co należy zrobić. Zgodnie z tymi wytycznymi wyborca może otrzymać po jednej karcie do głosowania w wyborach do Sejmu, wyborach do Senatu i w referendum.

Można odmówić przyjęcia jednej lub dwóch kart. Wówczas członek komisji musi odnotować  ten fakt w spisie wyborców. W odpowiedniej rubryce musi wpisać:
„bez Sejmu”,
„bez Senatu”,
„bez referendum”,
„bez Sejmu i bez referendum”,
„bez Senatu i bez referendum”,
„bez Sejmu i bez Senatu.

W zależności od decyzji wyborcy.

To nie koniec, bo jeżeli ktoś wcześniej nie wziął karty, ale potem uzna, że jednak zagłosuje, to może wrócić do lokalu wyborczego nawet po kilku godzinach. I będzie mógł zagłosować. Komisja ma obowiązek wydać mu kartę, której wcześniej nie przyjął.

To także trzeba odnotować w dokumentacji.

Jeżeli jednak ktoś już weźmie kartę, odejdzie od stolika komisji, po chwili wróci i oświadczy, że chce formularz oddać, to nie ma już takiej możliwości. Komisja nie może przyjąć karty.

Nie trzeba jednak niechcianej kary wypełnić i nie trzeba jej wrzucić do urny. Komisja także tej karty nie wrzuci. Nie uwzględnia się takiej karty w obliczeniach.

27.09.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. PKW, iStock

(sw)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed