Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Sklepy otwarte o godzinę dłużej? Jest decyzja
Polska: Jan Urban zaczyna pracę w reprezentacji. Unika odpowiedzi o Lewandowskiego
Belgia: Złodziej torebek z Brukseli oczekuje na wyrok
Polska: Diety pudełkowe dla ludzi już były. Teraz hitem jest catering dla psów
36-letnia Belgijka zginęła w Szwajcarii
Polska: Co się dzieje z cenami owoców? „W tym roku przetworów nie będzie”
Temat dnia: Czy woda pitna w Belgii jest bezpieczna?
Polska: Będzie nowa funkcja w aplikacji mObywatel. Do stłuczki nie będzie trzeba już wzywać policji
Słowo dnia: Helaas
Poważny pożar w Watermael-Boitsfort. 50 osób ewakuowanych
Redakcja

Redakcja

Podatek od sieci detalicznych zabije polski handel

Kupcy zrzeszeni w Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan uważają, że obecna konstrukcja podatku od sprzedaży detalicznej w przedstawionym projekcie zdecydowanie premiuje sieci wielkopowierzchniowe, które to właśnie tym podatkiem miały być obłożone. W liście do premier Beaty Szydło piszą, że po wprowadzeniu ustawy w obecnym kształcie czeka ich bankructwo i wskazują niekorzystne dla małych i średnich polskich przedsiębiorstw zapisy projektu ustawy.

Najpoważniejszy z zarzutów dotyczy objęcia podatkiem sieci zrzeszające niezależnie działających i niepowiązanych ze sobą kapitałowo przedsiębiorców. Polskie sieci franczyzowe to ewenement na skalę europejską. Pierwsze tego typu zrzeszenia zaczęły powstawać 25 lat temu w obronie przed masowo napływającą do Polski konkurencją ze strony olbrzymich sieci hipermarketów. To właśnie dzięki tego typu integracji niezależnych podmiotów udział polskich firm handlowych nie został zmarginalizowany, jak w innych krajach europejskich. W Polsce rodzimy handel jest wyjątkowo mocną konkurencją dla międzynarodowych koncernów, dlatego też, jak twierdzą eksperci, ceny żywności należą do najniższych w Europie.

Sieć franczyzowa to, najprościej mówiąc, zrzeszenie niezależnych sklepów, które działają pod jednym szyldem. Niezależnych – ponieważ są to oddzielne przedsiębiorstwa. Każde ma swój NIP, Regon, jest podatnikiem podatku dochodowego i VAT. Przedsiębiorstwa te, to najczęściej małe i średnie firmy rodzinne. Dlaczego się zrzeszają? Z prostej przyczyny, aby mieć szansę konkurowania na rynku. Pojedynczy sklep nie ma bowiem praktycznie żadnych możliwości, aby wydawać swoje gazetki promocyjne, plakaty, mieć reklamę w radio czy telewizji. Nie ma także szans, aby zaopatrywać się tanio w hurtowniach i mieć konkurencyjne ceny. Natomiast zrzeszenie kilkuset, czy kilku tysięcy takich podmiotów, to już nieporównywalnie większa siła.

W projekcie ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej znalazły się jednak zapisy, które tego typu zrzeszenia niezależnych podmiotów traktują na równi z wielkimi sieciami handlowymi, które są w 100% właścicielami swoich sklepów i działają pod jednym NIP-em. Mówi o tym art. 4.2 projektu ustawy. Co więcej, art. 7.4, jako podstawę opodatkowania przyjmuje zsumowany obrót wszystkich sklepów wchodzących w skład sieci, a art. 10 nakłada na franczyzodawcę obowiązek obliczania, pobierania i wpłacania podatku w imieniu zrzeszanych sklepów. Kupcy uważają, że te zapisy doprowadzą do upadku sieci franczyzowych i zrzeszanych w nich sklepów. Taka konstrukcja oznacza bowiem w praktyce, że nawet mały sklep działający w sieci zapłaci podatek najwyższej stawki, na równi z hipermarketem, mimo,że gdyby nie był zrzeszony byłby zwolniony z tego obowiązku, ponieważ obejmowała by go kwota wolna. Na takie zwolnienie nie ma jednak szans sklep franczyzowy, po zsumowaniu obrotów wszystkich sklepów w sieci. Na franczyzodawców został nałożony także niemożliwy w praktyce do zrealizowania obowiązek rozliczania podatku. Muszą oni co miesiąc zebrać informacje o obrotach tysięcy zrzeszanych podmiotów, obliczyć podatek, przesłać każdemu informację, w jakiej wysokości go naliczono oraz wpłacić podatek za wszystkich członków sieci. Są to gigantyczne kwoty, zdecydowanie przewyższające możliwości franczyzodawców, a często nawet wyższe niż ich obroty. Spowoduje to bankructwo franczyzodawców już po pierwszym miesiącu obowiązywania ustawy, kiedy to będą musieli zapłacić należny podatek.
W przypadku Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan, taka kwota to 8 mln. zł miesięcznie, czyli ponad 100 mln zł rocznie.  Jeśli zapisy te nie zostaną poprawione w toku dalszych prac legislacyjnych franczyzodawcy będą zmuszeni do rozwiązania sieci, co spowoduje że sklepy zostaną pozbawione wsparcia, jakie obecnie otrzymują. W perspektywie doprowadzi to także do ich upadku. Kupcy domagają się, aby podatek naliczany był indywidualnie od każdego przedsiębiorstwa wg NIP, tak jak w przypadku wszystkich innych podatków – dochodowych (PIT, CIT), czy też VAT.

Kupcy uważają także, że skala podatku zaproponowana w projekcie ustawy poważnie zagrozi rentowności ich działalności, a „płaska” progresja preferuje olbrzymie, zachodnie sieci hipermarketów i dyskontów. Małe sklepy, przy rentowności na poziomie 0,3%-1% mogą nie poradzić sobie z obciążeniami, jakie będą musiały wpłacić do budżetu. W przypadku dużych operatorów międzynarodowych, gdzie rentowność działalności jest dużo większa, bo na poziomie 5%-6%, takiego zagrożenia nie ma. Co więcej, hipermarkety i dyskonty przerzucą koszty nowego podatku po części na dostawców oraz na klientów, podnosząc ceny towarów, które nie są uważane za „opiniotwórcze”, aby konsumenci nie dostrzegli różnicy. Małe sklepy takiej możliwości nie mają – ogranicza je chociażby dużo węższy asortyment towarów.

W liście handlowców do premier Beaty Szydło przedstawione zostały także kolejne ważne postulaty. Kupcy uważają, że od podatku od sprzedaży detalicznej powinna być możliwość odliczenia zapłaconego podatku dochodowego. Brak takiej możliwość spowoduje bowiem, że znów polskie małe i średnie przedsiębiorstwa, które uczciwie płacą podatki dochodowe będą w zdecydowanie gorszej sytuacji, niż ich potężna międzynarodowa konkurencja. Podatek od sprzedaży (zwany początkowo podatkiem od sieci wielkopowierzchniowych) miał być bowiem „batem” na te zagraniczne koncerny, które transferują zyski za granice i unikają płacenia podatków w Polsce. Tymczasem, to polskie firmy zapłacą podwójnie – dotychczasowy podatek dochodowy oraz nowy obrotowy, a sieci zagraniczne tylko jeden – obrotowy. Nie zostanie więc spełniony wielokrotnie podnoszony w kampanii wyborczej postulat obłożenia podatkiem sieci transferujących zyski zagranicę.

Kupcy zwrócili również uwagę, że wyższa stawka podatku w sobotę, kiedy to realizowana jest zdecydowanie większa sprzedaż niż każdego innego dnia tygodnia da kolejne potężne narzędzie sieciom zagranicznym w walce z polskimi małymi i średnimi przedsiębiorstwami. Wystarczy,
że większe podmioty (które przeniosą obciążenia związane z nowym podatkiem na swoich dostawców i/lub klientów oraz mają większą rentowność działalności) będą mogły np.: stosować bardzo agresywne promocje przyciągające konsumentów do swoich sklepów. Małe sklepy będą natomiast zmuszone zamknąć placówki w sobotę, przez co stracą nawet 25%-30% swoich obrotów lub prowadzić handel poniżej progu rentowności.

Handlowcy wskazują też na bardzo wysokie koszty społeczne. Ustawa w projektowanym kształcie spowoduje nieuchronną upadłość ponad 25.000 sklepów franczyzowych działających obecnie w Polsce skutkując też uderzeniem w producentów o podobnej skali działania: piekarnie, mleczarnie, masarnie, hurtownie, zakłady przetwórstwa owocowo-warzywnego, w rolników, sadowników i ogrodników, dla których polskie małe i średnie przedsiębiorstwa handlowe są głównym odbiorcą. Zagrożony jest także los dziesiątek tysięcy pracowników sklepów i ich rodzin. Tylko w Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan zatrudnionych jest obecnie 23.000 pracowników.

Trwa protest polskich kupców przeciwko projektowi ustawy w zaprezentowanym kształcie. Na tysiącach sklepów pojawiły się plakaty i banery z hasłem „Pogrzeb polskiego handlu”. 11 lutego odbyła się pierwsza w historii manifestacja kupców przed Sejmem w obronie polskiego handlu.


13.02.2016 NRM

 

Belgia: CD&V chce zakazać sprzedaży alkoholu nocą

Partia Chrześcijańscy Demokraci i Flamandowie przedstawiła w tym tygodniu propozycję zakazu nocnej sprzedaży alkoholu. W ten sposób partia zamierza zmniejszyć liczbę wypadków spowodowanych jazdą pod wpływem alkoholu.

Nathalie Muylle i Els Van Hoof z CD&V, które są także siłą napędową planu antynikotynowego, chcą zakazać sprzedaży alkoholu między godziną 22.00 a 7.00. Zakaz miałby dotyczyć nie tylko lokali zlokalizowanych w pobliżu autostrad oraz stacji benzynowych, ale także wszystkich innych punktów sprzedaży otwartych nocą w całym kraju.

Posłanki zaapelowały również o wprowadzenie ogólnego zakazu sprzedaży alkoholu w automatach.

Poprzez program, partia CD&V chce nie tylko zapobiec dużej części wypadków drogowych, ale także stworzyć lepsze warunki dla osób z problemami alkoholowymi i zaoszczędzić na koszcie ich leczenia.

 

12.02.2016 MŚ Niedziela.BE

Belgia: Nastolatki coraz później rozpoczynają aktywność seksualną

Z danych zawartych w czteroletnim raporcie na temat aktywności seksualnej przeprowadzonym wśród młodzieży w wieku od 13 do 17 lat wynika, że młodzi ludzie stają się aktywni seksualnie nieco później, niż miało to miejsce jeszcze 4 lata temu.

Obecnie połowa młodzieży szkolnej nie uprawiała seksu przed ukończeniem 18 roku życia. Ci którzy natomiast przyznają się do aktywności seksualnej twierdzą, że do inicjacji doszło dopiero w ostatniej klasie szkoły średniej.

Boris Cruyssaert z organizacji Sensoa zajmującej się zdrowiem seksualnym uważa, że istnieje kilka możliwych wyjaśnień zmiany zachowań seksualnych wśród młodzieży.

Głónwą przyczyną późniejszej inicjacji seksualnej jest według specjalisty lepsza edukacja seksualna przeprowadzana w szkole. Zdaniem Cruyssaerta, młodzi ludzie stają się aktywni seksualnie w późniejszym wieku, kiedy czują się na to przygotowani, a teoria według której rozmowy dotyczące seksu miałyby przyspieszyć aktywność seksualną jest całkowicie błędna.

Na zmieniającą się tendencje rozpoczynania aktywności seksualnej wśród młodzieży wpływ ma również coraz większa ilość uczniów obcego pochodzenia, którzy decydują się na seks w późniejszym wieku ze względu na poglądy religijne.

 

12.02.2016 MŚ Niedziela.NL

Czy lampy LED mogą uszkodzić wzrok?

Wokół lamp LED krąży wiele mitów, które powtarzają przede wszystkim osoby sceptycznie nastawione do takiego oświetlenia. Tymczasem światło LED-owe, podobnie jak każde inne źródło światła, jest bezpieczne dla wzroku pod warunkiem spełnienia określonych wymagań technicznych. Spróbujmy obalić kilka stereotypów i rozwiać wątpliwości dotyczące popularnych ledówek.

Blue light hazard, czyli ryzyko uszkodzenia siatkówki światłem niebieskim, to najpopularniejszy straszak związany z nowoczesnymi źródłami światła LED. Jest to mit, ponieważ promieniowanie niebieskie wchodzi w skład widma zarówno światła dziennego, jak i światła wytwarzanego sztucznie.

Światło niebieskie jest niezbędne do życia, reguluje zegar biologiczny i procesy zachodzące w organizmie człowieka. Coraz więcej czasu spędzamy w pomieszczeniach oświetlonych sztucznym światłem, dlatego światło niebieskie emitowane przez lampy jest oczywiście niezbędne. Szczególnie dobrze nadają się do tego celu lampy LED - głównie ze względu na dużą elastyczność rozwiązań.

Istota problemu leży więc w tym, czy używamy lamp LED, które zostały wyprodukowane zgodnie z wymaganiami technicznymi gwarantującymi jakość światła i bezpieczeństwo dla wzroku.

Sedno sprawy

Jeśli wystąpił problem z negatywnym wpływem lamp LED na wzrok, to polega on wyłącznie na tym, że producent nie dotrzymał wymagań zgodnie z obowiązującym prawem i wprowadził na rynek produkt niebezpieczny – mówi Narcyza Barczak-Araszkiewicz, dyrektor Generalny Związku Producentów Sprzętu Oświetleniowego Pol-Lighting.

Lampy LED nie zagrażają naszym oczom, jeśli są wykonane zgodnie z normami technicznymi, w tym dotyczącymi bezpieczeństwa fotobiologicznego (PN-EN 62471:2010). Zgodność lamp z tymi wymaganiami chroni nasz wzrok przed wysoką jaskrawością (luminancją) i nadmierną ekspozycją na światło niebieskie. Prawo nakłada na producenta obowiązek spełnienia norm. Przed wprowadzeniem lamp do obrotu, wytwórca wykonuje badania laboratoryjne, żeby potwierdzić, że lampy są bezpieczne dla użytkownika. Fakt ten odnotowuje w deklaracji zgodności (deklaracja producenta). Sprzedawcy hurtowi i detaliczni powinni żądać okazania deklaracji zgodności oraz wyników badań laboratoryjnych. Wszystko po to, aby upewnić się co do bezpieczeństwa i deklarowanej jakości lamp.

Konsumencka rzeczywistość

Rynkowa rzeczywistość nie sprzyja konsumentom. W sklepach znajduje się dużo lamp LED niewiadomego pochodzenia. Przeważają marki, które nie są identyfikowane z producentem, co najczęściej oznacza, że pod marką kryją się lampy od różnych producentów i o zróżnicowanej jakości. Przy zakupie lampy LED należy ją dokładnie obejrzeć, a także poprosić sprzedawcę o zaświecenie kilku różnych lamp. Może to pomóc w rozpoznaniu lamp, których wysoka jaskrawość wynika ze złej konstrukcji układu optycznego, a często z jego braku. W tego typu rozwiązaniach pojedyncze diody są bezpośrednio widoczne. Światło takiej lampy oślepia, a długookresowa ekspozycja prowadzi do uszkodzenia wzroku. Nadmierna ilość światła niebieskiego emitowana przez lampy LED może także wynikać z zastosowania złej jakości (taniego) luminoforu. Wytwarzanie światła barwy białej przez LED odbywa się na zasadzie konwersji luminoforowej, co w uproszczeniu oznacza mieszanie niebieskiego światła diody z żółtym światłem emitowanym przez luminofor. Efekt ten tworzy wrażenie światła białego. Zastosowanie taniego (o niskiej sprawności) luminoforu powoduje, że zbyt duża część światła niebieskiego wydostaje się z diody. Dobrej jakości luminofor stanowi duży udział w kosztach wytworzenia lampy LED i wpływa na cenę, po której Kowalski kupuje lampę.

Co można radzić?

Jakość i bezpieczeństwo optyczne oświetlenia są ważne dla naszego zdrowia, samopoczucia i wydajności pracy. Warto zadbać, aby kupowane przez nas lampy LED były dobrej jakości, co najmniej na poziomie gwarantowanym przez obowiązujące przepisy. Jak wybrać lampę LED, skoro jej zgodność z wymaganiami można sprawdzić tylko przy użyciu specjalistycznego sprzętu pomiarowego? W tej sytuacji istotą wyboru staje się zaufanie do doświadczenia i wiarygodności producenta. O wiarygodność powinni zabiegać też dystrybutorzy, wykorzystując narzędzia, które pozwalają im na sprawdzenie jakości sprzedawanego towaru. Także konsument powinien korzystać z prawa do reklamacji oraz prawa zgłoszenia do organów nadzoru rynku i ochrony konsumenta podejrzenia co do jakości czy bezpieczeństwa zakupionej lampy.


Związek Producentów Sprzętu Oświetleniowego „Pol-Lighting” www.pollighting.pl to ogólnopolska organizacja producentów branży oświetleniowej, która działa w oparciu o ustawę o organizacjach pracodawców z dnia 23 maja 1991r. Pol-Lighting zrzesza wiodących producentów źródeł światła i profesjonalnego sprzętu oświetleniowego. Związek działa na rzecz rozwoju innowacyjności i konkurencyjności sektora oświetleniowego. Firmy członkowskie Pol-Lighting zatrudniają w Polsce ponad 7000 osób i reprezentują ponad 50% profesjonalnego rynku oświetleniowego.



12.02.2016 NRM

 

Subscribe to this RSS feed