Organy sądowe potwierdziły, że odnaleziono tekst napisany przez Mohammeda Abrini podejrzanego o wzięcie udziału w zamachu terrorystycznym na lotnisku w Brukseli. Dokument został odkryty na przenośnym komputerze, który przed atakami został wyrzucony do kosza na śmieci. W wiadomości Abrini potwierdza swój udział w atakach i stwierdza, że terroryści z Paryża byli bohaterami.

Abrini to tak zwany "człowiek z kapeluszem", trzeci terrorysta widziany na lotnisku przed atakami. Mężczyzna nie wysadził się w powietrze wraz z pozostałymi terrorystami, tylko wyszedł z hali odlotów jak gdyby nic się nie stało.

Detektywi dokonali rekonstrukcji jego trasy aż do Schaarbeek, a następnie złapali mężczyznę, który przyznał się, że rzeczywiście był mężczyzną w kapeluszu.

Odnaleziona wiadomość to rodzaj listu pożegnalnego, którego fragmenty udało się odzyskać pomimo że właściciel starał się usunąć list. W wiadomości mężczyzna prosi swoja matkę o wybaczenie i wyznaje, że ekstremistyczne idee przyjął po śmierci brata w Syrii w lipcu 2014 roku.

Dotychczas Abrini starał się bardzo zaniżyć swoją rolę w organizacji terrorystycznej i twierdził, że nie skrzywdziłby nawet muchy. Odnaleziony tekst stawia sytuację w zupełnie innej perspektywie.

21.05.2016 MŚ Niedziela.BE

Belgijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że na pokładzie samolotu EgyptAir, który rozbił się opoprzedniej nocy, był jeden obywatel Belgii, 56-letni mężczyzna z Watervliet. Samolot zniknął z radarów nad południowym wybrzeżem Morza Śródziemnego podczas lotu z Paryża do Kairu. Atak terrorystyczny wydaje się prawdopodobny.

Na pokładzie Airbusa 320  znajdowali się głównie Francuzi i Egipcjanie. W katastrofie zginęło 66 osób, w tym 56 pasażerów, oraz 10 pracowników załogi. Wrak samolotu został odnaleziony przez grecki statek wojskowy.

Europejskie służby ruchu lotniczego Eurocontrol powiedziały, że podczas lotu nie wystąpiły żadne problemy pogodowe. Samolot zniknął z radarów na wysokości 37.000 stóp. Wciąż trwają spekulacje na temat przyczyny katastrofy. Zdaniem egipskiego ministra lotnictwa, atak terrorystyczny jest bardziej prawdopodobny niż awaria techniczna.

20.05.2016 MŚ Niedziela.BE

Długo wyczekiwana randka ze znajomym z Internetu okazała się okrutną pułapką. Czterech niepełnoletnich sprawców brutalnie zgwałciło 14-letnią dziewczynę, z którą jeden z nich umówił się przez Facebooka.

Do gwałtu doszło w brukselskiej gminie Vorst w połowie kwietnia, ale belgijskie media (m.in. francuskojęzyczny dziennik „La Dernière Heure” oraz niderlandzkojęzyczna gazeta „Het Laatste Nieuws”) napisały o tej sprawie dopiero w połowie maja, kiedy prokuratura potwierdziła, że takie zdarzenie faktycznie miało miejsce.

14-letnia dziewczyna najpierw przez kilka miesięcy „czatowała” na Facebooku z pewnym chłopakiem. W końcu zgodziła się na randkę w prawdziwym świecie i po zakończeniu zajęć w szkole spotkała się z chłopakiem w kawiarni. Po randce nastolatek zaproponował, że odprowadzi ją do domu, ale dodał, że po drodze chciałbym jeszcze porozmawiać z kilkoma znajomymi. Dziewczyna zaufała chłopakowi i wpadła w pułapkę.

Chłopak zaprowadził ją do opuszczonego budynku w dzielnicy Alititude Cent, gdzie faktycznie czekali na niego znajomi – opisuje „Het Laatste Nieuws”. W budynku nastolatek oraz trzech jego znajomych dokonali na dziewczynie brutalnego zbiorowego gwałtu. Wszyscy czterej sprawy byli niepełnoletni. Gwałcili dziewczynę na zmianę i nie używali prezerwatyw, zeznała później 14-latka. Całe zdarzenie trwało bardzo długo, a późniejsze badania wykazały, że gwałty były bardzo brutalne.

Ponieważ dziewczyna długo nie wracała do domu, jej rodzina rozpoczęła poszukiwania. W końcu na ulicy na zapłakaną 14-latkę natknął się przypadkowy przechodzień, młoda kobieta, która powiadomiła odpowiednie służby, opisuje dziennik „Het Nieuwsblad”. Wszyscy czterej sprawcy zostali zidentyfikowani i przesłuchani przez policję. Dziennik „Het Laatste Nieuws” na razie nie informuje, jaka grozi im kara.

20.05.2016 ŁK Niedziela.BE

9.779 – tyle mieszkań socjalnych pozostaje we Flandrii (północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii) bez lokatorów. – To jakieś szaleństwo – uważa An Moerenhout z partii Groen, cytowana przez portal deredactie.be.

- Prawie 80.000 osób czeka w kolejce na mieszkanie socjalne i osoby te są zmuszone do wynajmowania lokum na wolnym rynku. To jakiś absurd, że w tym samym czasie 10.000 mieszkań socjalnych stoi pustych – stwierdziła Moerenhout.

Mieszkania socjalne, w których nikt nie mieszka, stanowią obecnie 6% wszystkich mieszkań socjalnych we Flandrii. W ciągu roku liczba takich niezamieszkałych adresów zwiększyła się o prawie 300, opisuje deredactie.be.

Flamandzka minister mieszkalnictwa Liesbeth Homans (z partii N-VA) tłumaczy, że mieszkania nie mają lokatorów ponieważ są remontowane, a w ubiegłym roku w mieszkalnictwo socjalne zainwestowano rekordową kwotę 1,3 mld euro.  

Minister zamierza też przyspieszyć procedurę przyznawania tego rodzaju mieszkań, tak aby po wyprowadzeniu się starych lokatorów nowi lokatorzy mogli prędzej się wprowadzić. Dlatego minister chce na przykład, by spółdzielnie mieszkaniowe zapraszały potencjalnych nowych lokatorów do oglądania mieszkania tego samego dnia, a nie osobno.   

Poza tym w ubiegłym roku oddano do użytku wiele nowych mieszkań socjalnych, a ponieważ pomiędzy datą oficjalnego oddania do użytku a wprowadzeniem się pierwszych lokatorów zawsze mija trochę czasu, przełożyło się to na statystyczne wydłużenie średniego okresu, w którym mieszkania stoją puste – tłumaczy minister Homans, cytowana przez deredactie.be.

20.05.2016 ŁK Niedziela.BE