Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia odpadła z Eurowizji!
Niemcy: Handlarze migrantami zatrzymani przez niemiecką i belgijską policję
Polska: Jutro już ostatni dzień. Bez tego nie zagłosujesz poza domem [WIDEO]
60-latek wpadł do kanału. Akcja ratunkowa w Brukseli
Polska: Skandal. Kierowca komunikacji miejskiej załatwił się w pojeździe
Belgia: Matka i dwoje dzieci z obrażeniami po pożarze w Laeken
Belgia, Gandawa: Dwaj więźniowie uciekli z celi!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 14 maja 2025, www.PRACA.BE)
Polska: Nie segregują śmieci, dostają kary i idą do sądu. Setki spraw
Polska: Kim jest Ignacy z bluzy Stanowskiego? Ludzie masowo wpłacają pieniądze
Redakcja

Redakcja

Zdrowie: Co trzeci Polak nie dba wystarczająco o oczy, a tylko co czwarty systematycznie chodzi do okulisty. Stan wzroku Polaków pogarsza praca i nauka zdalna

W wolnym czasie 44 proc. Polaków korzysta ze smartfona lub tabletu ponad cztery godziny dziennie, a co trzeci przeznacza ten czas na oglądanie telewizji. W połączeniu z pracą lub nauką zdalną stanowi to ogromne obciążenie dla wzroku. Co najmniej 30 proc. przyznaje, że nie dba wystarczająco o oczy. To wnioski z badania przeprowadzonego w grudniu 2020 roku na zlecenie firmy Ursapharm. Przekłada się to na kondycję naszego wzroku – co czwarty badany ocenia ją źle lub bardzo źle.

– Zgodnie z badaniami inicjowanymi przez markę Hylo-Dual oprócz wad wzroku i niewyraźnego widzenia aż 59 proc. ankietowanych deklaruje problemy z nadmiernym łzawieniem, a 52 proc. z zaczerwienieniem i przekrwieniem. Z kolei szczypanie i pieczenie oczu dokucza aż 49 proc. ankietowanych, a uczucie suchości zadeklarowało 33 proc. – mówi agencji Newseria Biznes Michał Członkowski, dyrektor marketingu w firmie Ursapharm.

Mimo że Polacy mają świadomość, że nie dbają wystarczająco o swoje oczy (utrzymuje tak co trzeci ankietowany), to często nie korzystają z wizyt u lekarza, nie konsultują niepokojących objawów i tym samym nie stosują odpowiedniego leczenia. W ubiegłym roku 65 proc. Polaków nie było u okulisty.

Troska o oczy powinna sprowadzać się do dwóch obszarów. Po pierwsze, należy kontrolować wzrok u okulisty, a po drugie, dbać o wzrok w codziennym życiu, czyli prowadzić zdrowy styl życia z uwzględnieniem oczu – radzi dr n. med. Agnieszka Nowosielska, chirurg okulista. – Pandemia koronawirusa pogorszyła dostęp do wszystkich specjalistów, w tym okulistów. Badania prowadzone wśród pacjentów pokazały, że tylko 25 proc. osób kontroluje się systematycznie u okulisty. Dla porównania – cztery lata temu u okulisty było 30 proc. badanych osób. Z tego wynika, że większość społeczeństwa w ogóle nie korzysta z porad specjalisty.

Częściej do okulisty chodzą osoby, które mają wadę wzroku. Jednak wizyta polegająca na dobraniu okularów czy soczewek kontaktowych nie jest wizytą lekarską, jeśli dobraniu korekcji nie towarzyszą medyczne badanie okulistyczne lub badanie gałek ocznych. Z badania wynika również, że częściej badają się osoby młode, które pracują przed komputerem. Zapewne wynika to z faktu, że mają więcej dolegliwości związanych z wpatrywaniem się w ekran.

Podstawową funkcją układu wzroku jest zabezpieczenie widzenia, a należy o niego dbać, aby utrzymać prawidłową ostrość widzenia. Jeżeli nie badamy systematycznie narządu wzroku, nie dbamy o niego, nie stosujemy odpowiedniej higieny pracy wzrokowej, to w dłuższej perspektywie narażamy się na pogorszenie widzenia. Niektóre choroby można leczyć, można je cofnąć, natomiast istnieje szereg schorzeń, które nieleczone powodują utrwaloną utratę wzroku – przestrzega dr Agnieszka Nowosielska.

Niekorzystnie na nasze oczy wpływa zmiana stylu życia na bardziej domowy.  44 proc. Polaków deklaruje, że w czasie wolnym od pracy ponad cztery godziny dziennie korzysta ze smartfona lub tabletu, a co trzeci – z telewizji.

Osiem godzin pracy plus rozrywka dla oka to jest bardzo duże obciążenie – mówi Michał Członkowski.

Praca przed komputerem w warunkach domowych może być jeszcze bardziej obciążająca dla oczu niż w biurze ze względu na brak odpowiednich warunków. Niewiele osób stosuje się do tego, że ekran monitora powinien znajdować się w odległości ok. 50–70 cm od oczu i być pochylony pod kątem 10–20 stopni. Ważne jest również odpowiednio dobrane oświetlenie, które nie będzie przemęczać oczu. Praca przy komputerze powinna się odbywać przy włączonym świetle, aby zmniejszyć efekt kontrastu między bardzo jasnym światłem monitora a otoczeniem.

– Co ciekawe, osiem na dziesięć osób przy organizacji swojego stanowiska podczas pracy zwraca uwagę na oświetlenie. To jest pozytywna wiadomość – podkreśla dyrektor marketingu w Ursapharm.

Ważne jest także ustawienie monitora – najlepiej bokiem do okna – wietrzenie pomieszczenia i robienie krótkich regularnych przerw w pracy. Można na chwilę wyjrzeć przez okno, wodzić wzrokiem po pokoju lub zamknąć oczy i wykonywać koliste ruchy wzrokiem w wyobraźni. Takie ćwiczenia warto powtarzać co dwie godziny. Okuliści radzą też, by dbać o nawilżanie oczu, stosując krople. W ten sposób można zapobiec zespołowi suchego oka, który jest powodowany przez długotrwałe patrzenie w ekran. Z badania wynika, że sięga po nie 82 proc. ankietowanych.

 


14.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Newseria // fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

Anna Dereszowska: Zdecydowaliśmy się z narzeczonym wpuścić widzów do naszego prywatnego świata. Ciągle jestem zaskoczona naszą decyzją

Aktorka nie ukrywa, że realizacja projektu „Budując marzenia” wywróciła jej życie do góry nogami. Dla niej i dla jej partnera z jednej strony ta inwestycja to spełnienie marzeń, a z drugiej – ogromny stres związany z pokazaniem szerokiemu gronu swojej prywatności i chwil, które wcześniej były zarezerwowane tylko dla siebie. Takie decyzje nie są łatwe i wymagają dużej odwagi, ale para postanowiła iść za ciosem. Aktorka zdradza też, że jeśli chodzi o kwestie techniczne, to ona przed kamerą czuje się dość swobodnie, natomiast jej narzeczony jest w tej sytuacji dużo bardziej spięty.

Anna Dereszowska podkreśla, że ma duży sentyment do Warmii i Mazur. Zawsze z przyjemnością wyjeżdżała w tę część Polski, by odpocząć. Dlatego też nie ukrywa, że możliwość wybudowania tam swojego miejsca na ziemi to w pewnym sensie spełnienie jej marzeń.

– Mazury wzięły się stąd, że mój narzeczony pochodzi z Warmii, więc ciągnęło go nad jeziora, a poza tym ja właśnie z Mazur mam bardzo ciepłe wspomnienia z dzieciństwa. Każde wakacje jeszcze za życia mamy spędzaliśmy nad jeziorem Jeziorak, niedaleko Siemian, więc jest to taka podróż sentymentalna – mówi agencji Newseria Lifestyle Anna Dereszowska.

Aktorka wspomina, że pomysł na ten projekt zrodził się spontanicznie, kiedy nagle z dnia na dzień przez pandemię zostaliśmy zamknięci w domach. Bardzo brakowało jej wtedy spacerów na świeżym powietrzu, kontaktu z naturą i poczucia wolności.

– Pomysł zrodził się z potrzeby chwili. Na początku pandemii i w trakcie lockdownu pracy było jak na lekarstwo, siedzieliśmy w domu, nie mogliśmy nigdzie wyjechać i tak sobie pomyśleliśmy: byłoby wspaniale, gdybyśmy mieli gdzieś jakieś miejsce, dokąd moglibyśmy pojechać i w tym trudnym czasie nie musielibyśmy być w mieście. Zaczęliśmy szukać maleńkiej działeczki, znaleźliśmy coś dużo większego, z dużo większym rozmachem, no i tak się trochę rzuciliśmy na główkę w ten projekt. W pewnych miejscach trochę nas przerasta, ale myślę, że ciekawe będzie obserwowanie tego, jak się borykamy z różnymi przeciwnościami losu – mówi Anna Dereszowska.

Mazurski projekt to rodzaj reality show. W takich programach scenariusz często schodzi na drugi plan. Najważniejsze są ludzkie emocje i odczucia. Kiedy jest się na świeczniku, nie brakuje też chwil słabości i zwątpienia. Aktorka przyznaje, że na początku miała pewne obawy, jak wraz ze swoim narzeczonym Danielem Duniakiem poradzą sobie w tej nowej rzeczywistości.

– Trudnością i nowością jest dla nas przede wszystkim to, że pokazujemy nasze prywatne życie. Wcześniej tego nie robiliśmy i teraz się zdecydowaliśmy na to, żeby widzów wpuścić trochę do naszego prywatnego świata. I ciągle jestem zaskoczona naszą decyzją – decyzją kupna tego miejsca, decyzją, żeby tam spędzać połowę życia, bo tak sobie to wyobrażam, że jednak sprawy zawodowe będą mnie trzymały w Warszawie, no i decyzją, żeby państwa do tego naszego prywatnego świata wpuścić – mówi.

Anna Dereszowska zdradza, że zdjęcia do jednego odcinka realizowane są kilka dni. Efekt końcowy po montażu to zaledwie 20 minut, ale kryje się za tym dużo ciężkiej pracy.

– Ja już miałam pewne doświadczenia w prowadzeniu takich króciutkich programów, bo to jest tylko dwadzieścia kilka minut. Jestem więc przyzwyczajona, dla mnie kamera jest czymś oczywistym i w ogóle mam luz, jak się pomylę, dobra, zrobimy dubla, a mój Daniel strasznie się stresuje. Dla mojego narzeczonego to, że stoi ta kamera i trzeba coś do niej mówić, to z jednej strony generuje zabawne sytuacje, a z drugiej nerwowe chwile – mówi aktorka.

Program „Budując marzenia” będzie można oglądać na antenie TVN Style.


11.03.2021 Niedziela.BE //źródło: Newseria

(kmb)

 

Praca/kariera: 75 proc. programistów spodziewa się w tym roku podwyżki. Na największe liczą początkujący w branży

Pandemia koronawirusa zachwiała rynkiem pracy w branży IT, ale na krótko. Jesienią ubiegłego roku sytuacja powróciła do dawnego układu – pracodawcy znów konkurują o pracowników, a ci poszukują firm, które będą o nich dbać i zaoferują odpowiednie wynagrodzenie. W ubiegłym roku ponad połowa programistów otrzymała podwyżkę, w tym roku spodziewa się jej trzech na czterech pracowników IT – wynika z badania przeprowadzonego przez Bulldogjob. Skutkiem pandemii jest większa popularność pracy wyłącznie zdalnej, a w efekcie trudności z nabyciem doświadczenia przez świeżo upieczonych deweloperów.

Ogólnie temat pandemii w IT był dość ciekawy. Na początku widzieliśmy spory niepokój wśród firm i pracowników IT. Wiele polskich software house’ów miało problemy z tym, żeby utrzymać swoich pracowników i był naprawdę spory ruch na rynku pracy. Jednak sytuacja w ciągu roku się stabilizowała. Firmy zaczęły się przystosowywać do tego, jak faktycznie wygląda sytuacja. I w zasadzie od września–października widzieliśmy, że na rynku robi się spokojnie – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Adam Kukołowicz, dyrektor technologiczny Bulldogjob.

Zawirowania na rynku wywołane pandemią były dla wielu pracodawców niepokojące, co skutkowało u niektórych kilkumiesięcznym wstrzymaniem decyzji finansowych. Szybki powrót do normalności oznacza jednak, że nie była to kwestia pogorszenia sytuacji finansowej, ale tylko efekt niepewności.

55 proc. ankietowanych stwierdziło, że otrzymało w ubiegłym roku podwyżkę, więc nie jest to zły wynik. Dodatkowo patrzą z optymizmem w przyszłość, bo w tym roku już 75 proc. pracowników spodziewa się podwyżek – mówi Adam Kukołowicz.

Największego wzrostu płac oczekują osoby na stanowiskach juniora, mający mniej niż dwa lata doświadczenia – o 30 proc. Mid (od dwóch do czterech lat doświadczenia) oczekuje średnio 20-proc. podwyżki, a senior (ponad cztery lata) – 16-proc. 45 proc. pracodawców udziela podwyżek z własnej inicjatywy, jednak tylko 26 proc. z nich robi to według z góry ustalonego programu podwyżek, co pokazuje, że w obszarze zarządzania potencjałem ludzkim jest jeszcze sporo do zrobienia.

Bulldogjob zbadał także zarobki programistów w zależności od ich doświadczenia oraz formy zatrudnienia.

W tym roku przebadaliśmy ponad 7 tys. specjalistów IT i pytaliśmy ich o wynagrodzenia netto w ramach zatrudnienia na umowę o pracę albo kwotę netto na fakturze własnej działalności gospodarczej. W tym pierwszym przypadku junior zarabia ponad 4 tys. zł, mid – ponad 6 tys. zł, a senior blisko 10 tys. zł na rękę – wymienia CTO Bulldogjob.

W przypadku współpracy B2B sytuacja wygląda trochę inaczej: junior zarabia ponad 6 tys. zł, mid nieco ponad 11 tys. zł, a senior już ponad 18 tys. zł.

Nawet po odliczeniu ZUS-u i podatku dochodowego, szczególnie dla seniorów i midów, jest to najbardziej opłacalna forma współpracy, bo w ramach B2B specjalista senior w IT zarobi prawie 4 tys. więcej niż jego kolega, który pracuje na umowę o pracę – dodaje Adam Kukołowicz.

Minusem pracy w formule B2B jest jednak brak płatnego urlopu. Wprawdzie coraz więcej firm oferuje go swoim współpracownikom, wciąż jednak 46 proc. nie może na niego liczyć. Bardziej dotkliwie odczuwają to początkujący programiści. Przy wyższych stanowiskach różnica zarobków jest jednak na tyle znacząca, że bezpłatny urlop nie wpływa wyjątkowo niekorzystnie na finanse pracownika. Z raportu przygotowanego przez Bulldogjob wynika, że pomimo iż pracodawcy IT chętniej niż w innych branżach zatrudniają pracowników na umowę B2B, to jednak wciąż dominującą formą zatrudnienia w IT jest umowa o pracę.

Wysokość zarobków w IT jest również uzależniona od miasta, w którym mieści się firma pracodawcy. Specjaliści zatrudnieni w Warszawie są w czołówce najlepiej zarabiających, a w porównaniu do ubiegłorocznych danych pensje wzrosły średnio o około 1470 zł netto. Wśród dużych polskich miast Rzeszów jest ośrodkiem, w którym specjaliści IT zarabiają najmniej, ale i tam nastąpił wzrost wynagrodzeń – średnio o 1270 zł netto.

W ubiegłym roku zwiększyła się liczba ofert pracy zdalnej, a coraz więcej firm zatrudnia w sposób w pełni zdalny, bezkontaktowo. Jest to potrzeba naszych czasów, ale też wygląda na to, że to jest trend, który się utrzyma – mówi ekspert.

Niewątpliwie IT jest branżą, która najszybciej i najbardziej bezboleśnie przeszła na tryb pracy zdalnej. Stało się to również możliwe w firmach zajmujących się bezpieczeństwem państwowym czy finansowym. 73 proc. specjalistów IT pracuje wyłącznie zdalnie, a tylko 7,6 proc. respondentów badania zadeklarowało, że wyłącznie stacjonarnie. 43 proc. ankietowanych przyznało, że preferuje model hybrydowy. Tylko 2,2 proc. respondentów chciałoby po pandemii pracować w biurze. Optymalnym wymiarem pracy zdalnej dla specjalistów są dwa–trzy dni w tygodniu.

– Na skutek pandemii trudniej mają osoby, które dopiero rozpoczynają zdobywanie doświadczenia w IT. Zwykle im trzeba poświęcić więcej uwagi, bardziej je nadzorować, a wiele firm stwierdziło, że na to nie ma już przestrzeni. Odsetek juniorów, którzy wypełnili ankiety w naszym badaniu, był mniejszy niż w zeszłym roku – zauważa Adam Kukołowicz.

Dominującą grupą są osoby na stanowisku mid, co może oznaczać, że w niedługim czasie na rynku przeważać będą seniorzy i midowie.

 


11.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Newseria // fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

Czechy: sąd ogłosił upadłość czeskich linii lotniczych CSA

Sąd Miejski w Pradze ogłosił upadłość zadłużonej spółki Ceske Aerolinie. Wniosek złożyła sama spółka, która stała się niewypłacalna z powodu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa. CSA ma prawie 70 mln euro długu i eksploatuje trzy ostatnie samoloty.

Od końca sierpnia 2020 r. CSA podlegała moratorium wobec wierzycieli, które wygasło w lutym. Pod koniec ubiegłego miesiąca firma złożyła do sądu upadłościowego wniosek o restrukturyzację, która m.in. zakłada zwolnienie wszystkich 430 osób, które pracują jeszcze w CSA. W zgłoszonych przez przewoźnika zobowiązaniach wysokości prawie 70 mln euro, ponad połowę stanowią koszty nieopłaconych lub niewykorzystanych biletów lotniczych.

Jedna z najstarszych na świecie linii lotniczych, która powstała w 1923 r., została doprowadzona do bankructwa przez kryzys związany z pandemią koronawirusa, gdy musiała anulować dużą liczbę połączeń.

Z powodu strat przewoźnik już w 2020 roku zwolnił około 300 pracowników. Kryzys dotknął także właściciela CSA, spółkę Smartwings, która korzysta z moratorium chroniącego ją przed wierzycielami i negocjuje pożyczki z bankami. Zabezpieczeniem kredytów mogą być środki z rządowego programu wsparcia gospodarki.

Rząd Czech nie objął programem pomocowym przewoźników lotniczych. O przyszłości firmy zdecyduje, po zaplanowanym na czerwiec kolejnym posiedzeniu sądu, spotkanie wierzycieli.

Narodowy czeski przewoźnik nie zawiesił lotów. Po wycofaniu z eksploatacji w marcu 2021 r. samolotów ATR, ma trzy maszyny odrzutowe: Airbusy A319 i A320 oraz Boeinga 737. Połączenia z Warszawą realizowane są przez Polskie Linie Lotnicze LOT.


11.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Polska Agencja Prasowa (PAP) // autor: Piotr Górecki (PAP) // fot. Markus Mainka / Shutterstock.com

(kmb)

 

Subscribe to this RSS feed