Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 21 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Wzrost podróży pociągami międzynarodowymi o 50%!
Belgia: W 2024 roku broń palna spowodowała 20 zgonów i 81 obrażeń
Belgia monitoruje członków satanistycznej sieci terrorystycznej
Belgia: Rekordowa liczba studentów medycyny!
Belgia: Tutaj przeprowadza się najwięcej obcokrajowców
Belgia: Młodzi-społecznościowi… „Korzysta z nich aż 90%”
Niemcy: Coraz więcej osób żyje samotnie
Belgia: Tutaj połowa mieszkań za mniej niż 202 tys. euro
Słowo dnia: Vrijwilligerswerk
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Kary dla lekarzy za śmierć ciężarnej Izabeli z Pszczyny

Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Są pierwsze kary za śmierć 30-letniej kobiety. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Sprawa wyprowadziła ludzi na ulice pod hasłem „ani jednej więcej”.

Po śmierci kobiety w wielu miastach Polski doszło do ulicznych protestów. Tragedia tak wstrząsnęła ludźmi, że domagali się (ponownie) natychmiastowej zmiany aborcyjnego prawa zaostrzonego pod koniec 2020 roku przez Trybunał Konstytucyjny. M.in. to sprawiło, że lekarze zaczęli bać się pomagać kobietom, obawiając się prawnych konsekwencji.

Ciężarna Izabela trafiła do szpitala w Pszczynie w 22 tygodniu ciąży z powodu odejścia wód płodowych. Przez cały dzień wysyłała do swojej matki wiadomości, pisząc, że czuje się coraz gorzej. Podejrzewała, że ma sepsę.

30-latka zmarła w szpitalu, bo lekarze nie dokonali aborcji

Lekarze, choć mogli legalnie dokonać aborcji w sytuacji zagrożenia życia kobiety, nie zrobili tego. Czekali, aż płód sam obumrze. W rezultacie kobieta we wrześniu 2021 r. zmarła. Miała 30 lat.

Od razu po tragedii szpital w Pszczynie zapewniał, że kobieta była objęta właściwą opieką.

– Była pod stałą opieką lekarską. Nie było sytuacji, w której pozostawiona była bez opieki. Dbał o nią cały zespół i proces leczniczy był prowadzony od samego początku – podkreślała Barbara Zejma-Oracz, rzeczniczka prasowa Szpitala Powiatowego w Pszczynie.

Rzecznik odpowiedzialności zawodowej sformułował zarzuty

Sprawą zajęła się Okręgowa Izba Lekarska w Katowicach i prokuratura. Już w marcu 2023 roku zastępca okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Katowicach wydał postanowienia o przedstawieniu zarzutów dwóm lekarzom Szpitala Powiatowego w Pszczynie. Alicja van der Coghen wyjaśniała, że dotyczą one naruszenia art. 4 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty oraz art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej.

Artykuł 4 formułuje, że lekarz ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Lekarz powinien też przeprowadzić wszelkie postępowania diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas.

Tylko zawieszenie prawa wykonywania zawodu spełni swoje funkcje

Teraz zapadło nieprawomocne orzeczenie Okręgowego Sądu Lekarskiego w Katowicach. Dwóch lekarzy zajmujących się Izabelą zostało ukaranych zawieszeniem prawa wykonywania zawodu na 2 lata. Kolejny na 5 lat.

Proces był niejawny. Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej, relacjonuje jednak, że w ocenie sądu jeden z lekarzy, mimo wskazań, nie zlecił adekwatnej antybiotykoterapii ani seryjnego oznaczania badań pozwalających na wychwycenie rozwoju zakażenia wewnątrzmacicznego i zakażenia septycznego. Kolejny, mimo objawów rozwoju zakażenia, nie zlecił odpowiednich badań i nie podjął decyzji o zakończeniu ciąży. Trzeci medyk nie podjął decyzji o natychmiastowym zakończeniu ciąży.

„Co do wymiaru kary, sąd podkreślił, że uwzględnia zarówno stopień społecznej szkodliwości czynu, jak i cele zapobiegawcze, wychowawcze w stosunku do skazanych, a także potrzebę w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Kara ma pełnić funkcję wychowawczą, represyjną i prewencyjną. Sąd uznał, że jedynie kara zawieszenia prawa wykonywania zawodu spełni swoje funkcje” – opisuje prawniczka.


4.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. screen YouTube

(sm)

Polska: Krewki sołtys wyskoczył z samochodu. Już nie będzie sołtysem [WIDEO]

Na nagraniu widać mężczyznę, który wysiada z samochodu i atakuje innego kierowcę. Napastnikiem jest sołtys Kątów Rybackich. Długo swojej funkcji nie będzie sprawował.

„Czy ktoś z naszych znajomych poznaje tego pana? Napadł dzisiaj w godzinach porannych na mojego męża i go pobił??? Kierująca audi kobieta wyprzedzała trzy auta na łuku drogi, na podwójnej linii ciągłej.  Jechaliśmy y z naprzeciwka. Mąż pokazał kierującej, że jest nienormalna. To spowodowało najwidoczniej oburzenie tego pana, gdyż zawrócili auto i  zajechali nam drogę. Efekt widać na nagraniu” – czytamy w opisie filmu na Facebooku.

Link: TUTAJ

Na filmie widać, jak postawny mężczyzna wybiega z samochodu, atakuje innego kierowcę, szarpie go, rzuca na ziemię. Słychać też głos kobiety: „Co wyście powariowali? Czy wy jesteście normalni?”.

Wszystko trwa kilkadziesiąt sekund. Napastnik w końcu wsiada do swojego auta i na odchodne rzuca jeszcze wulgarne słowa pod adresem zdenerwowanej kobiety.

Sołtys Kątów Rybackich

Szybko wyszło na jaw, że agresor to Jacek Zieliński, sołtysem Kątów Rybackich.

„W dniu 3.03.2025 r. otrzymaliśmy informację dotyczącą niewłaściwego zachowania w przestrzeni publicznej z udziałem sołtysa wsi Kąty Rybackie. W pełni potępiamy zachowania, których granice zostały przekroczone! Nie ma usprawiedliwienia dla sytuacji, gdzie miarą jest bezpieczeństwo i ochrona zdrowia oraz życia! Sprawę prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Nowym Dworze Gdańskim” – zareagowała gmina Sztutowo.

Link: TUTAJ

Tymczasem sołtys sam zgłosił się na policję i tam przedstawił swoją wersję wydarzeń. Twierdzi, że został zaatakowany na drodze.


4.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. screen FB

(sl)

Polska: Rozenek-Majdan, Doda i Chajzer ukarani. Muszą sporo zapłacić

Trójka celebrytów ma zapłacić spore kary za to, że w nie informowała fanów o reklamie. W sieci nie oznaczali swoich materiałów jako komercyjne.

Przepisy są jasne. Jeżeli ktoś nagrywa filmik do internetu, publikuje zdjęcie i bierze za to pieniądze, bo np. zachwala płyn do kąpieli, karmę dla zwierząt lub cokolwiek innego, to musi o tym swoim odbiorcom jasno powiedzieć. Taki materiał musi być oznaczony hasłami: reklama, materiał sponsorowany albo współpraca płatna.

– W ostatnich miesiącach w efekcie naszych wystąpień można było zobaczyć na profilach różnych influencerów deklaracje o zmianie praktyk i stosowaniu się do Rekomendacji.

Będziemy konsekwentni w eliminowaniu nieprawidłowości na rynku influencer marketingu. Kluczowa w walce z kryptoreklamą i innymi niepokojącymi praktykami w sieci jest także świadomość konsumentów – wyjaśnia Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów,.

Na liście UOKiK-u znaleźli się znani celebryci

Jednak w sieci te zasady wciąż są łamane. Na liście UOKiK-u znaleźli się m.in. Filip Chajzer, Małgorzata Rozenek-Majdan i Dorota Rabczewska lepiej znana jako Doda. Jak informuje Tomasz Chróstny, łamali prawo przez wiele lat.

– Na influencerów nałożyliśmy łącznie prawie pół miliona złotych kar. Uwzględniliśmy długotrwałość i zasięg działań, a także ich wpływ na odbiorców – podkreśla.

Lista zarzutów pod adresem Chajzera, Dody i Rozenek-Majdan

Filip Chajzer reklamował spa, buty, samochody. W swoich internetowych wpisach oznaczał tylko markę i nie uczulał, że ma z tego wymierne korzyści.

„Po postawieniu zarzutów zdarzało się, że stosował rekomendowane hashtagi #reklama lub #współpracareklamowa, jednak zamieszczał je na końcu opisu, co czyniło je niewidocznymi na pierwszym etapie zapoznawania się z publikacją. Konsumenci mają prawo wiedzieć przed zapoznaniem się z materiałem, czy to reklama. Prezes UOKiK nałożył na firmę Filip Chajzer Warsaw Media 80 895 zł kary i nakazał zaprzestanie praktyki” – podaje urząd.

Doda reklamowała np. biuro podróży, a materiały nie były właściwie oznaczone. Dopiero jak rozwinęło się jego opis, pojawiało się słowo „współpraca”.

„Twierdziła, że jej fani i tak wiedzą, z którymi markami zawarła współpracę reklamową, pomijając tym samym fakt, że reklama ma być jednoznacznie oznaczona niezależnie od tego, kto ją ogląda i co wie o autorze. Prezes UOKiK nałożył na firmę Queen Records Dorota Rabczewska 191 523 zł i nakazał zaprzestanie praktyki” – czytamy.

Małgorzata Rozenek-Majdan współpracuje z wieloma firmami. Czasami oznaczała swoje materiały jako „współpracę”, ale zdaniem urzędu „w sposób niemal niewidoczny”.

„Wielokrotnie sugerowała, że stosowanie reklamowanych w istocie produktów jest jej osobistym wyborem konsumenckim, gdy ukrywała promocyjne treści pod pozorem odpowiedzi na pytania od obserwatorów. Udostępniała też kody rabatowe bez informacji, że otrzymuje za to wynagrodzenie lub procent od sprzedaży polecanych produktów” – wytyka UOKiK.

Celebrytka została ukarana kwotą 220 267 zł kary.


4.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Wikipedia / Małgorzata Roznek-Majdan

(sm)

Polska: Teraz lekarze na dobre toną w papierach. Cierpią na tym pacjenci

Od 1 marca lekarze podstawowej opieki zdrowotnej muszą raportować do Narodowego Funduszu Zdrowia dane dotyczące wagi, wzrostu oraz używania wyrobów tytoniowych przez pacjentów.

Brak podania wskazanych informacji skutkuje uznaniem porady za niekompletną i uniemożliwia rozliczenie świadczenia. Decyzja wywołała sprzeciw środowiska medycznego.

– To jest przeskalowane. Wychodzi na to, że celem lekarza jest raportowanie do NFZ, a nie zajmowanie się chorym – mówi Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – Nie możemy przedkładać mierzenia i ważenia nad leczenie pacjentów w ciężkim stanie.

NFZ gromadzi dane o pacjentach, ale... nie wiadomo po co

Lekarze podkreślają, że obecnie pomiary wzrostu i wagi wykonywane są w uzasadnionych przypadkach, np. w diagnozie otyłości, cukrzycy czy zaburzeń wzrostu. Zdaniem środowiska medycznego NFZ od lat gromadzi ogromne ilości danych, ale nie wykorzystuje ich w praktyce.

– Gdyby istniał konkretny program profilaktyczny, np. w zakresie otyłości, to zbieranie tych danych miałoby sens. Obecnie jednak brak takiej strategii – komentuje Marek Twardowski, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. – Przychodzi pacjent z 39-stopniową gorączką, a my musimy go ważyć i mierzyć, zamiast skupić się na leczeniu. To absurd – dodaje.

Biurokratyczny absurd

Nowe przepisy budzą również wątpliwości wśród pacjentów. Wiele osób nie życzy sobie, aby ich waga czy nałogi były raportowane do NFZ-u. Nie jest także jasne, co w sytuacji, gdy pacjent odmówi podania tych informacji.

Federacja Porozumienie Zielonogórskie zapowiada działania mające na celu ograniczenie narzuconej przez NFZ biurokracji. W tej sprawie zwróci się także do zespołu inicjatywy Rafała Brzoski SprawdzaMY, który opracowuje rozwiązania dotyczące uproszczeń prawnych w Polsce.

– Obowiązek raportowania tych danych po każdej wizycie to biurokratyczny absurd – podsumowują lekarze rodzinni. – Nie można zmuszać medyków do działań, które nie poprawiają opieki zdrowotnej, a jedynie zwiększają obciążenie administracyjne.


4.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed