Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 30 kobiet z dziećmi eksmitowanych z byłego hotelu w Brukseli
Belgia: Pogoda na piątek 17 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 17 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: W Tervuren zauważono 20 młodych dzików
Polska: Leczyli boreliozę zakazaną w Polsce metodą. Wkroczył rzecznik praw pacjenta
Belgia: Podejrzany o podwójne morderstwo w Molenbeek oddał się w ręce policji
Film „Putin”, w reżyserii Patryka Vegi [zobacz ZWIASTUN 2:30min]
Polska: W jakim stanie jest Poczta Polska? To niemal trup
Basen w Mechelen ewakuowany po tym, jak dzieci poczuły się źle
Polska: „Czytajcie! Czytanie daje wolność!” Wystartowała kampania #TataTeżCzyta2024
Redakcja

Redakcja

Polska: Orzeczenia sądów lekarskich są jawne. Ruszył portal dla pacjentów

Każdy ma teraz możliwość zapoznania się z orzeczeniami sądów lekarskich. Dotyczą one lekarzy, którzy zostali oskarżeni o naruszenie zasad etyki zawodowej.

Właśnie uruchomiona strona Naczelnej Izby Lekarskiej ma na celu – jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna” – zwiększenie przejrzystości działań samorządu lekarskiego oraz poprawę standardów etycznych wśród lekarzy. 

Najciekawsze przypadki naruszeń etyki zawodowej

Na portalu znajdziemy przypadki oskarżeń lekarzy o różne przewinienia. Do najgłośniejszych należą:

  • Lekarka, która podczas protestu publicznie zaprzeczała istnieniu pandemii COVID-19.

  • Lekarz oskarżony o nieetyczne zachowanie wobec pacjenta, sugerujący mu, aby ten wziął cztery dechy, zbił pudło i poszedł położyć się na cmentarz.

  • Psychiatra, który bez zgody pacjentki przeprowadził badanie i wystawił skierowanie do szpitala, a następnie przekazał je mężowi kobiety.

  • Lekarka, która nie zleciła niezbędnych badań pacjentce po wypadku, co opóźniło rozpoznanie złamania kręgosłupa.

Żeby uzyskać dostęp do orzeczeń, trzeba kliknąć tutaj.

Portal udostępnia orzeczenia w sposób anonimowy, co oznacza, że osobiste dane lekarzy (imiona, nazwiska czy numery licencji) są zasłonięte. 

Lekarze mogą mieć duże problemy

Orzeczenia zamieszczone na portalu obejmują te, które zostały doręczone władzom Naczelnej Rady Lekarskiej po 1 stycznia 2024 roku. 

Wiele spraw źle kończy się dla lekarzy. Jak za błędy w sztuce mogą ukarać sądy lekarskie? 

  • Upomnieć lekarza, 

  • dać mu naganę, 

  • wyznaczyć karę pieniężną, 

  • zakazać pełnienia funkcji kierowniczych, 

  • zawiesić, ograniczyć lub pozbawić go prawa wykonywania zawodu. 


10.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. Canva

(em)

 

Polska: Chcemy mieć szpital blisko domu. Nawet jeżeli przynosi on duże straty

To w Polsce rzadka zgodność opinii. Miażdżąca większość Polaków, którzy wzięli udział w badaniu systemu opieki zdrowotnej, nie zgadza się na zamykanie nierentownych szpitali.

Badanie, które przeprowadziła Ogólnopolska Grupa Badawcza, potwierdziło także to – jak podał Rynek Zdrowia – że zdecydowana większość Polaków, bo aż trzy czwarte ankietowanych, korzysta z prywatnej opieki zdrowotnej.

Ale aż połowa osób z tej grupy ma o niej nie najlepszą opinię. Uważa bowiem że „system prywatny żeruje na systemie publicznym”.

Jak to wygląda w szczegółach?

Miażdżąca przewaga jednej opinii

Czy uważa Pan(i), że nierentowne szpitale należy zamykać, nawet jeśli oznacza to dla pacjentów mniejszą dostępność do opieki specjalistycznej? – zapytali uczestników badania ankieterzy.

Blisko 90 proc. ankietowanych jest temu przeciwna.

„Dla takiej polityki z pewnością nie będzie poparcia wśród obywateli i – jak można sądzić w oparciu o wyniki badania – wywołałaby ona protesty” – czytamy w serwisie.

Zwłaszcza że na TAK było niespełna 7 proc. uczestników tego badania.

Lepiej zarabiający robią to częściej

Jednocześnie aż trzy czwarte uczestników tego badania korzysta z prywatnej opieki zdrowotnej. Wyniki ankiety pokazują, że jest to jednak mocno związane z zarobkami. Działa tu zasada, że im wyższe dochody, tym częściej pukamy do prywatnych gabinetów lekarskich.

Z jakiego powody najczęściej korzysta Pan(i) z prywatnej opieki zdrowotnej? – dopytali jeszcze ankieterzy.

Prawie 74 proc. badanych wskazało krótszy czas oczekiwania na wizytę.

Wśród innych powodów respondenci podali:

  • lepsza jakość usług,

  • większy wybór lekarzy,

  • nie potrzeba skierowania,

  • brak ubezpieczenia zdrowotnego.

Żeruje na systemie publicznym

Autorzy badania zapytali także, jaki jest stosunek respondentów do prywatnej ochrony zdrowia.

Nieco ponad połowa ankietowanych – 50,62 proc. – uważa, że „system prywatny żeruje na systemie publicznym”.

Blisko 30 proc. ankietowanych nie podziela tej opinii.

A 63 proc. respondentów – czytamy na stronie Rynku Zdrowia – uważa, że państwo nie powinno bardziej wspierać prywatnej ochrony zdrowia.

10.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock

(em)

 

Polska: Złodzieje polubili Żabki i kradną w nich na potęgę. Nie odstraszają ich nawet kamery

Wśród nich są też nieletni. Sklepy próbują się bronić na własną rękę. Jak? – Nie okazywać złodziejom litości – mówi właścicielka jednej z Żabek.

Żabka to dziś popularna i potężna sieć sklepów. Jest ich już ponad 10 tys. w całej Polsce. Mówi się o nich, że są na każdym rogu ulicy. Można w niech zrobić szybkie zakupy od rana do nocy, także w niedziele niehandlowe.

Ta dostępność sprawia, że są w polu zainteresowania złodziei, którzy wietrzą łatwy łup. Dla franczyzobiorców to nie lada kłopot, bo codziennie muszą mierzyć się z bezczelnością złodziei.

A ci, wykorzystując popularność Żabek wśród klientów i kasy samoobsługowe, kradną m.in. alkohol i papierosy. Ale nie tylko. Wielu z nich to nieletni, co jeszcze bardziej utrudnia walkę z kradzieżami.

Jest gorzej, niż okazują statystyki

Co gorsza, kradzieże ciągle się nasilają, a ich liczba rośnie. Potwierdzają to policyjne dane dotyczące sklepów w całej Polsce.

Jak podaje Komenda Główna Policji, w 2022 roku stwierdzono 32 tys. kradzieży sklepowych, co oznacza wzrost w porównaniu do 2021 roku o niemal jedną trzecią.

W 2023 r. było ich już ponad 40 tys., czyli o 22 proc. więcej rok do roku. 

Policja przyznaje jednak, że na jaw wychodzi jedynie 15 proc. kradzieży. A to oznacza, że w rzeczywistości jest dużo gorzej.

Dotyka to także właścicieli Żabek.

Zakazy i obostrzenia

Jedną z takich historii opisała Interia. Jej bohaterką jest franczyzobiorczyni, która prowadzi Żabkę pod Poznaniem.

Jak opowiedziała, ostatnio kamery jej sklepu nagrały parę, która bez żadnego strachu wybierała sobie produkty z lodówek i z półek i pakowała do toreb. Po „zakupach” dwójka złodziei wyszła ze sklepu, omijając kasę. Kradzież kobieta zauważyła już po fakcie.

– Nawet tego nie zgłosiłam, bo już siły na to nie mam. Ale straty muszę opłacić sama – powiedziała Interii.

Właściciele Żabek bronią się, jak potrafią. Jeden ze sklepów – podaje portal – zmienił sposób pakowania zakupów. Klienci muszą używać koszyków, a nie torebek na zakupy. A jeśli jednak ktoś ich używa, to kasjerzy mają prawo sprawdzić ich zawartość.

Obostrzenia dotyczą także dzieci. Jeden ze sklepów pozwala im wchodzić w grupach nie większych niż 3 osoby. A jeśli już, to muszą pozostawić swoje plecaki przed wejściem.

Nieletni dorównują dorosłym

Obostrzenia w stosunku do tej grupy biorą się stąd, że sprzedający – jak podaje Interia – coraz częściej jako sprawców kradzieży wskazują właśnie nastolatków.

Dlatego – opowiedziała portalowi jedna z właścicielek Żabki – kiedy do sklepu wchodzi grupa dzieci, od razu ich informuje, że sklep to nie muzeum i osoby, które nie zamierzają niczego kupować, nie powinny wchodzić.

Potwierdza to kasjerka z innej Żabki. W rozmowie z portalem opisała, jak grupa nastolatków może dokonać kradzieży, która niewiele kupując, pustoszy półki. Na pytanie, jak radzić sobie z kradzieżami, kobieta odpowiada: nie okazywać litości złodziejom.

– Najlepiej wzywać policję do każdego przypadku, niezależnie od wieku. Nieważne, czy to dorosły, czy dziecko z szóstej klasy. Ważne jest, żeby dać mocny przekaz, że jesteśmy czujni i nawet za wafelek czy czekoladę grozić mogą poważne konsekwencje – powiedziała Interii kasjerka.

10.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock

(em)

Polska: Policja będzie tropić maturalne wycieki. Doszło do nich aż trzy razy

Arkusze maturalne zostały opublikowane w sieci jeszcze podczas egzaminu maturalnego. Są 3 takie przypadki. Teraz będzie to wyjaśniała policja.

Na salę, w której odbywa się egzamin maturalny, nie można wnieść telefonu komórkowego. Dlatego, żeby nie był niedozwoloną pomocą, a także dlatego, żeby nikt nie zrobił zdjęcia arkusza egzaminacyjnego i nie umieścił go w sieci.

Formularz pokazuje Centralna Komisja Egzaminacyjna, ale już po zakończeniu egzaminu. W tym roku jednak doszło do wycieku. I to 3 dni z rzędu: we wtorek język polski, w środę matematyka, w czwartek język angielski. Za każdym razem arkusze były już w internecie, zanim jeszcze maturzyści skończyli zdawać egzamin.

Wkracza policja

Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, w rozmowie z TVN24 zapowiedział, że sprawę zgłasza policji. Bo takie działanie jest sprzeczne z ustawą o systemie oświaty.

Dodał, że to nauczyciele, zespół w danej szkole nadzorujący przebieg matur, powinien strzec tego, aby zdający nie wnosili na salę telefonów. 

– Ten zespół nadzorujący nie pilnował, więc należy ustalić, kto to zdjęcie umieścił, kto je zrobił. Jeżeli uda się to ustalić, trzeba wyciągnąć konsekwencje w stosunku do zdającego i do zespołu nadzorującego egzamin – wyjaśnił dyrektor. 

I zaznaczył, że formalnie nie był to „wyciek”, bo zdjęcia arkuszy zostały opublikowane w trakcie egzaminu, a nie przed jego rozpoczęciem.

Liceum dla dorosłych

Już wiadomo, że zdjęcie arkusza z języka polskiego pochodziło z jednego z liceów dla dorosłych. Dyrektor szkoły już się musiał tłumaczyć. 

– Nie da się podczas egzaminu wyciągnąć telefonu i zrobić zdjęcia tak, by nikt tego nie widział. To niewykonalne – przekonywał Smolik. I wyjaśnił, co czeka maturzystę, który zrobił zdjęcie.

Będzie mógł przystąpić do kolejnych części egzaminu, ale i tak w tym roku nie zda matury. Nie będzie miał też szans na czerwcową poprawkę, bo jego egzamin zostanie unieważniony, a poprawka przysługuje tylko tym, którzy nie zdadzą w pierwszym terminie. Taki maturzysta będzie musiał podejść do egzaminu dopiero za rok.

10.05.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock

(em)

 

Subscribe to this RSS feed