Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Brukselskie lotnisko spodziewa się, że ponad miliona pasażerów w czasie Wielkanocy
Belgia: Trzy osoby ranne w bójce w Schaerbeek
Niemcy: Dodatkowe kontrole graniczne na Euro 2024
Polska: „Ostatnia Wieczerza” odkrywa tajemnicę końca świata. Kiedy nastąpi?
Belgia: Praca na część etatu? Częściej kobiety
28 marca – Międzynarodowy Dzień Żelków
Polska: Zmiany w pracach domowych i ocenach z religii. I to od razu po Wielkanocy
BELGIA! DZIEŃ DOBRY! - czwartek 28 marca 2024
Belgia: W ciągu dekady liczba chrztów dorosłych podwoiła się
Belgia: Wynajmują mieszkania socjalne, choć mają nieruchomości za granicą. Są kary

CO ZA MECZ! Belgia awansowała, choć przegrywała 0-2

CO ZA MECZ! Belgia awansowała, choć przegrywała 0-2 fot. Shutterstock

Olbrzymia rozpacz Japończyków, wybuch radości Belgów i wielka satysfakcja wszystkich neutralnych widzów, którzy zobaczyli to fascynujące, pełne emocji sportowe widowisko – tak zakończył się poniedziałkowy „thriller” w 1/8 finału MŚ, wygrany ostatecznie przez Czerwone Diabły 3-2.

Gdyby ktoś powiedział przed tym meczem, że Belgia w 68. minucie będzie przegrywać z Japonią 0-2, mało kto by uwierzył. Trzecia w rankingu FIFA Belgia, będąca jednym z faworytów mundialu ma przegrywać 0-2 z przeciętną Japonią (nr 61. w rankingu FIFA), która uległa w Rosji słabej Polsce? A gdyby ktoś w 68. minucie „horroru w Rostowie” – kiedy Czerwone Diabły faktycznie przegrywały z Japonią 0-2 – powiedział, że to jednak Belgia zmierzy się w ćwierćfinale z Brazylią? I że do wygranej nie będzie potrzebować dogrywki czy rzutów karnych, ale zwycięskiego gola zdobędzie na kilka sekund przed upływem doliczonego czasu gry? Taka prognoza wydałaby się wtedy pewnie jeszcze mniej prawdopodobna.

Wszystko to jednak stało się naprawdę. Pierwsza połowa meczu jeszcze nie zapowiadała takich emocji. Japonia dobrze zaczęła, stworzyła kilka niegroźnych sytuacji, ale Belgowie z czasem przejęli inicjatywę. Wielkich szans na zdobycie gola w tej części nie oglądaliśmy, ale prowadzony w szybkim tempie mecz mógł się podobać. Japończycy, wbrew przewidywaniom, wcale głęboko się nie cofnęli i próbowali czasem atakować, a Belgowie, choć z problemami, starali się kontrolować przebieg spotkania.

Kiedy wydawało się, że w drugiej połowie faworyzowana Belgia mocniej ruszy do ataku, japońscy fani piłkarscy przeżyli być może najpiękniejsze futbolowe cztery minuty ostatnich lat. W 48. minucie zaskakujące prowadzenie dał Japonii Genki Haraguchi, który po błędzie Vertonghena mocnym, precyzyjnym strzałem pokonał Courtoisa, a w 52. minucie przepięknym strzałem z dystansu wynik na 2-0 podwyższył Takashi Inui. Kolejna sensacja, po odpadnięciu Niemiec i Hiszpanii, wisiała w powietrzu. Tym bardziej, że belgijska drużyna po tym podwójnym ciosie sprawiała wrażenie lekko sparaliżowanej, a Japończycy wcale nie cofnęli się do głębokiej defensywy i stwarzali kolejne okazje.

Trener Martinez jednak zachował zimną krew i sparaliżować się nie dał. Hiszpański selekcjoner Belgów dokonał w 65. minucie genialnej podwójnej zmiany, którą wygrał miejsce w ćwierćfinale. Martinez wprowadził na boisko Fellainiego i Chadliego – obaj strzelili po bramce, po tym jak na listę strzelców wpisał się Vertonghen. Obrońca Tottenhamu naprawił swój błąd zdobywając kuriozalnego gola („lob głową z dystansu”), przy którym nie popisał się bramkarz Azjatów. Decydująca bramka Chadliego padła w czwartej i ostatniej minucie doliczonego czasu gry – i cudowny dla Belgów, dramatyczny dla Japończyków i piękny dla futbolu wieczór dobiegł końca.

„Kompletne szaleństwo”, „Rostów Rollercoaster”, „rzadko eksplozja futbolowej radości była tak wielka”, „mecz do podręczników historii” – brzmiały nagłówki belgijskich portali internetowych tuż po ostatnim gwizdku sędziego. A w wielu pubach i domach w Belgii, a także na ulicach i placach z telebimami trwała głośna zabawa.

– To był test charakteru. Możemy być z niego dumni – mówił po meczu trener Martinez. – Czy to był najpierw koszmar, a potem piękny sen? Tak, takie rzeczy zdarzają się na mundialu. To zwycięstwo jest dla wszystkich w Belgii. Dziękuję za wsparcie i wiarę w tę grupę zawodników – dodał.

W piątek Czerwone Diabły czeka przeciwnik, przynajmniej na papierze, o wiele trudniejszy niż Japonia. Belgia zmierzy się w ćwierćfinale z Brazylią, początek meczu o godz. 20:00.


03.07.2018 ŁK Niedziela.BE

 

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież