Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, praca: Poziom zatrudnienia w Polsce wyższy niż w Belgii
Belgia: Tutaj mieszkańców przybywa najszybciej
Belgia: Tylko 5 pracodawców zgłosiło się do pilotażowego, 4-dniowego tygodnia pracy
Przydatne skróty: EHBO
Belgia: Tutaj prawie połowa mieszkań i domów ma ponad 100 lat!
Świat: Rok 2024 będzie rekordowym pod względem sprzedaży samochodów elektrycznych?!
Niemcy znajdują się na szczycie listy "najlepszych, nieanglojęzycznych miejsc do pracy"
Belgia, auto: Nowy „elektryk” za mniej 25 tys. euro? To możliwe
Belgia: Wypadki w pracy - nowo zatrudnieni z największym ryzykiem
Polska: Brązowe jajka znikną ze sklepów? Niewykluczone, że tak się może stać
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: 1 tys. zł dodatkowo za prawo jazdy. Ministerstwo nie jest wcale na „nie”

Osoba, która trzy razy nie zda egzaminu na prawo jazdy ma wykupić dodatkowe godziny szkolenia. To wydatek około 1000 zł. Na razie to propozycja, ale przez ministerstwo przyjmowana do rozważenia.

Każdy, kto podchodził do egzaminu na prawo jazdy dobrze zdaje sobie sprawę z dwóch kwestii. Nie jest to tanie i nie jest łatwo zdać. Co do pierwszej z tych spraw, to pod koniec 2022 roku większą kontrolę nad Wojewódzkimi Ośrodkami Ruchu Drogowego przejęli marszałkowie województw. To pozwoliło zmienić opłaty za egzaminy. Efekt? Podwyżki. Cena za egzamin na najpopularniejszą kategorię B podskoczyły ze 170 zł do około 250 złotych.

Sprawa druga dotyczy zdawalności. Zgodnie z raportami Najwyższej Izby Kontroli część praktyczną egzaminu na kategorię B za pierwszym razem w Polsce zdaje 30 procent kursantów.

Czyli 70 procent starających się o uprawnienia musi podchodzić do sprawdzianu kolejny raz. I na jednym się często nie kończy.

W marcu 2023 roku było głośno o 23-latku ze Szczecina, który na prawo jazdy zdawał 17 razy. Dokument stracił krótko po tym jak go zdobył. Policja złapała go na znacznym przekroczeniu prędkości. Rekordzistą pozostaje chyba jednak mężczyzna z Piotrkowa Trybunalskiego, który przez 17 lat podchodził do egzaminu ponad 200 razy.

Dodatkowe godziny

Porażka kosztuje, a może kosztować jeszcze bardziej. Związek zawodowy NSZZ Solidarność 80, zrzeszający egzaminatorów pracujących w WORD-ach oraz przedstawiciele Ośrodków Szkolenia Kierowców jeszcze w grudniu 2023 roku przedstawili Ministerstwu Infrastruktury własne propozycje zmiany przepisów. Kandydatów na kierowców nie ucieszą.

- Wnosimy o wprowadzenie takich przepisów, które spowodują, że kandydat na kierowcę, po każdych trzech państwowych egzaminach praktycznych zakończonych wynikiem negatywnym będzie zobligowany do odbycia 10 godzin jazd w Ośrodku Szkolenia Kierowców – stawiają sprawę jasno autorzy pisma do ministra.

Oznacza to, że każdy kto oblał trzy razy musiałby wydać dodatkowe ok. 1000 zł na następne szkolenie.

Egzaminatorzy tłumaczą, że kandydaci na kierowców, wraz z upływającym czasem, zatracają umiejętności nabyte na szkoleniu. Na kolejne egzaminy przychodzą coraz gorzej przygotowani. - W takiej sytuacji odbycie 10 dodatkowych godzin w OSK jest zasadne i wskazane – czytamy w oficjalnym piśmie podpisanym przez Radosława Banaszkiewicza, przewodniczącego NSZZ Solidarność 80 w WORD.

Co na to ministerstwo?

Można by ten pomysł potraktować jako kolejną propozycję, która nie ma szans na wejście w życie, ale Ministerstwo Infrastruktury nie mówi jej „nie”. Jasno odpisuje, że poważnie zastanowi się nad takim rozwiązaniem i może je wprowadzić w życie.

- (…) wnioskowana propozycja w przedmiotowym zakresie zostanie podjęta przy stosownej nowelizacji przepisów rozporządzenia oraz po zredagowaniu jej pod względem legislacyjnym jak i rozważeniu co do liczby godzin – odpisał resort.

26.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. iStock

(ss)

Polska: Tak się buduje w Polsce. NIK mówi nawet o zagrożeniu życia

Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle. Kontrola przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli pokazała, jak powstają drogi  i budynki publiczne w Polsce.

Weryfikowano inwestycje prowadzone w latach 2010–2022 w sześciu województwach (kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim, lubelskim, łódzkim, opolskim i zachodniopomorskim). I pomimo wpompowania w nie ponad 2 mld zł, to aż 14 z tych projektów przeprowadzono w sposób niezgodny z prawem, przy czym w dwóch przypadkach stwierdzono nawet zagrożenie dla zdrowia i życia.

Problemy od planowania po realizację

W 62,5 proc. przypadków procesy planowania przebiegały bez zarzutu, jednak w pięciu jednostkach stwierdzono brak rzetelności w kompletowaniu dokumentacji projektowej. Co więcej, w siedmiu przypadkach (43,8 proc.) naruszono Prawo zamówień publicznych lub regulacje wewnętrzne, co mogło wpłynąć na wybór wykonawcy i zachowanie zasad uczciwej konkurencji.

Podczas realizacji inwestycji, mimo kwalifikacji zawodowych osób nadzorujących, w aż 87 proc. podmiotów wystąpiły nieprawidłowości, w tym zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego. W połowie przypadków inwestycje były realizowane z opóźnieniem. W sześciu wypadkach budowę wykonywano niezgodnie z dokumentacją projektową.

Mimo że umowy o zamówienie publiczne często zawierały klauzule zabezpieczające interesy inwestorów, w czterech jednostkach wykonano te postanowienia nieprawidłowo lub z nich nie skorzystano, pomimo istniejących do tego przesłanek. Utrzymanie obiektów budowlanych również pozostawiło wiele do życzenia – nieprawidłowości stwierdzono w przypadku pięciu na 16 skontrolowanych podmiotów.

Ogółem: nie tylko naruszono przepisy, ale również zaniedbano jakość wykonania, co w konsekwencji doprowadziło do nieprawidłowego wydatkowania blisko 450 mln zł.

Poniżej podaliśmy kilka przykładów.

Szpital i drogi w kryzysie

W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Rydygiera w Toruniu stwierdzono brak informacji o całokształcie planowanego zamierzenia budowlanego, co doprowadziło do wstrzymania prac na 26 miesięcy i kosztów ugody sądowej wynoszących 483,6 tys. zł. Zmiany umowne przekroczyły pierwotne zobowiązania i doprowadziły do wydłużenia terminu zakończenia prac o 879 dni i znacznie zwiększyły koszty.

Z kolei przy budowie drogi ekspresowej S5 wykazano niezgodności z dokumentacją projektową, co może negatywnie wpłynąć na trwałość nawierzchni.

W Kruszwicy i Nakle nad Notecią natomiast zaniedbano obowiązkowe przeglądy albo wypłacono wynagrodzenie wykonawcy niezgodnie z zawartymi umowami.

Niezgodności i zaniedbania

W województwie świętokrzyskim nieprawidłowości stwierdzono szczególnie przy budowie obwodnicy Morawicy i Woli Morawickiej oraz przy rozbudowie hali laboratoryjnej Politechniki Świętokrzyskiej.

Urzędnicy dopatrzyli się pominięcia ważnych etapów projektowania i braków w dokumentacji. Nieprawidłowości spowodowały dodatkowe koszty i opóźnienia i stworzyły ryzyko dla bezpieczeństwa użytkowania obiektów.

Problem z nadzorem

W województwie lubelskim w przypadku rozbudowy drogi wojewódzkiej nr 801 i budowy MOP kat. I Wierzchowiska oraz Bystrzejowice stwierdzono opóźnienia i przekroczenie kosztów, co wynikało z braku właściwego nadzoru.

Podobnie jest w województwie zachodniopomorskim, gdzie niewłaściwe wykonanie prac przy modernizacji dostępu drogowego do portu w Szczecinie były wynikiem niewystarczającej kontroli i nieprawidłowego nadzoru.

Pełna lista inwestycji, w przypadku których wykryto nieprawidłowości, jest dostępna w tym miejscu: TUTAJ

25.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Coraz bliżej masowej likwidacji pieców na gaz. Polska może mieć z tym spory problem

Unia Europejska zmienia przepisy i śrubuje normy. Oficjalnie cel jest jeden: zmniejszyć emisję dwutlenku węgla z ogrzewania oraz podgrzewania wody użytkowej. Polska może mieć z tym spore problemy.

Zmiany są odpowiedzią na wyzwania w związku ze zmianami klimatu oraz potrzebę zwiększenia niezależności energetycznej Unii Europejskiej.

Zeroemisyjność i ograniczenia

Finalna wersja projektu unijnej dyrektywy budynkowej nakreśliła ambitne kroki ku ograniczeniu wpływu budownictwa na środowisko. Przewiduje ona duże zmiany, w tym zakaz instalacji pieców na paliwa kopalne, także na gaz ziemny, w nowo wznoszonych budynkach mieszkalnych od 2030 roku oraz stopniowe wycofanie ich z już istniejących obiektów. 

Od 2027 roku wszystkie nowe budynki publiczne, a od 2030 roku wszystkie nowo wznoszone budynki, w tym mieszkalne, muszą być zeroemisyjne. To oznacza całkowite wyeliminowanie emisji dwutlenku węgla z ogrzewania i podgrzewania wody.

Od 2035 lub 2040 roku planowane jest ograniczenie instalacji nowych pieców na paliwa kopalne w istniejących budynkach mieszkalnych. Piece na paliwa kopalne będą mogły być stosowane jedynie jako źródła uzupełniające w układach hybrydowych, co pozwoli zmniejszyć obciążenie sieci przesyłowych.

Obawy posła

Poseł Norbert Kaczmarczyk z obecnej opozycji zaniepokoił się planami zakładającymi masowe zastępowanie pieców gazowych urządzeniami grzewczymi na prąd. Podkreślił, że obecne sieci przesyłowe są już mocno przeciążone, a dodatkowe obciążenie może doprowadzić do częstszych przerw w dostawach energii.

W związku z tym Kaczmarczyk wystosował interpelację, w której zapytał o planowane działania rządu mające na celu przeciwdziałanie takim sytuacjom.

Reakcja rządu

W odpowiedzi na interpelację wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka zapewnił, że rozwiązaniem problemu jest skoncentrowanie działań na optymalizacji i rozbudowie sieci. Już podjęto działania w pierwszym obszarze, a co do drugiego, to w najbliższych latach mają dynamicznie wzrosnąć nakłady inwestycyjne na rozwój sieci elektroenergetycznych w Polsce, przekraczający 100 mld zł do 2030 roku. Część środków na ten cel ma pochodzić z funduszy unijnych.

To w połączeniu ma przyczynić się do stabilizacji sieci i umożliwić integrację nowych, ekologicznych rozwiązań grzewczych w istniejących i nowo budowanych obiektach.

24.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Handel w szkolnej ubikacji i wynajmowanie bezdomnych. Tak młodzież obchodzi zakaz

Napoje energetyczne tylko dla pełnoletnich. Takie prawo obowiązuje do trzech tygodni. I tyle czasu wystarczyło, aby młodzi ludzie znaleźli sposoby na oszukanie systemu.

Przepisy zaczęły funkcjonować 1 stycznia tego roku i w ich myśl osobie niepełnoletniej nie można sprzedać napoju energetycznego. - Złamanie tego zakazu będzie wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 2000 zł – przypomina policja. -  W przypadku wątpliwości co do wieku kupującego sprzedawca w sklepie będzie mógł zażądać okazania dokumentu potwierdzającego wiek nabywcy – uczula.

O szkodliwości nadużywania takich produktów przypomina cały czas Ministerstwo Zdrowia. - Od 1 stycznia wprowadzono zakaz sprzedaży osobom poniżej 18 roku życia napojów z dodatkiem tauryny lub i kofeiny w ilościach przekraczających 150 mg/l oraz zakaz sprzedaży tych napojów na terenie szkół i innych jednostek oświatowych oraz w automatach.

Rynek jednak szybko zareagował. W jednej z popularnych sieci handlowych można kupić „napój gazowany”, który zawiera substancje pobudzające, ale w mniejszej ilości niż wskazuje ustawa.

Pomysły młodzieży

To jednak nie koniec, bo młodzi ludzie mają też inne sposoby na zdobycie energetyków. - Nie powiem, żeby to był problem, ale zauważyłam, że córka piła ich dosyć sporo – mówi pani Katarzyna, matka 15-letniej Zuzanny. - Teraz nie znajduję w jej pokoju już tak wielu pustych puszek, ale kilka już było. Tłumaczyła się, że kupiła je jeszcze w starym roku. Nie uwierzyłam – dodaje kobieta.

Okazuje się, że młodzież chwyta się różnych sposobów. Coraz więcej informacji jest o tym, że napoje kupują pełnoletni uczniowie, a potem odsprzedają je młodszym. Do procederu dochodzi na przerwach w szkolnych ubikacjach. Sprzedający dolicza sobie 1- 2 zł marży na puszce.

Zlecenia na zakup energetyków dostajemy na przerwach od młodszych uczniów naszej szkoły. Oni czekają na szkolnym korytarzu, my idziemy do sklepiku poza terenem szkoły - opowiada „Gazecie Pomorskiej” jeden z uczniów, a takich relacji jest z Polski więcej.

Miejsce handlu – szkolna toaleta nie jest przypadkowe. To miejsca, które nie są objęte monitoringiem.

Innym sposobem jest wynajęcie osoby bezdomnej i zapłacenie jej za kupienie napoju. - Nigdy tego nie zrobiłam, ale wiem że to możliwe. Takie rzeczy się dzieją. Nie ma żadnego problemu, żeby jakiegoś bezdomnego namówić na pomoc. Pod Żabkami jest ich czasami kilku – mówi nam Michalina z Lublina.

Uczniowie z jej szkoły płacą za puszkę 1 zł więcej niż kosztuje napój przy kasie. Zdarza się, że osoba bezdomna przyjmuje jednorazowo kilka takich zamówień.

Link: TUTAJ

25.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. iStock

(ss)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed