Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Uzbrojeni złodzieje obrabowali sklep spożywczy w Waterloo
Polska: Wakacje kredytowe podpisane. Kiedy zawieszenie pierwszej raty?
Polska: Nareszcie! Sprawdź, o ile i od kiedy wzrosną alimenty
Belgia: Zadźgał 17-latkę. Minęło ćwierć wieku. Teraz go aresztowano
Polska: Uwaga, grasują oszuści. Pukają do drzwi i bezprawnie pytają o nasze piece
Polska: Ortopeda, kardiolog, dentysta. Pacjenci nie przychodzą. Plaga w szpitalach i przychodniach
Belgia: Pożar w pralni w Saint-Gilles
Niemcy: Protesty po ataku na europosła
Słowa dnia: Ik heb je gemist!
Polska: Nerwy, pytania, egzaminy. Niektóre rzeczy się nie zmieniają [ZDJĘCIA SPRZED LAT]
Redakcja

Redakcja

Tym politykom ufamy najbardziej, a tych nie lubimy

Prezydent miasta, premier czy minister? Wiemy, którego polityka Polacy darzą największym zaufaniem, a do którego mają negatywne nastawienie.

O zdanie zapytano 1,1 tys. osób w dniach 11- 12 czerwca. Ankieterów Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych interesowało nie tylko to, któremu politykowi ufamy najbardziej, ale także któremu wierzymy najmniej. Wyniki sondażu podał właśnie portal Onet.

Na plus

Jeśli chodzi o zaufanie, to na pierwszym miejscu znajduje się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Ufność wobec niego wyraża 40,6 proc. badanych i jest to niewielki spadek w porównaniu z majem, kiedy samorządowiec osiągnął wynik lepszy o 2,3 procent. Na drugiej pozycji są: premier Mateusz Morawiecki i prezydent Polski, Andrzej Duda. Obaj osiągnęli wynik 40,5 procent.

Spośród tych liderów respondenci najbardziej krytycznie odnoszą się do prezydenta, który otrzymał aż 50,4 proc. negatywnych odpowiedzi. W przypadku Trzaskowskiego i szefa rządu było to odpowiednio 42,2 proc. i 45,3 procent.

Komu jeszcze ufamy?

Lider Polski 2050, Szymon Hołownia (36,6 proc.),
prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz (33,8 proc.),
były premier, Donald Tusk (32,7 proc.),
prezes PiS, Jarosław Kaczyński (30,9 proc.),
marszałek Senatu, Tomasz Grodzki (27,7 proc.),
marszałek Sejmu, Elżbieta Witek (26,8 proc.)

Minister traci

Porównując te wyniki w majowymi, widać wyraźnie, że spada zaufanie do ministra zdrowia, Adama Niedzielskiego. O ile przed miesiącem sympatią darzyło go 33,9 proc. ankietowanych, obecnie jest to 25,4 procent.
Pozostali, poza Kaczyńskim, liderzy Zjednoczonej Prawicy znajdują się poza pierwszą dziesiątką zestawienia. Jarosław Gowin osiągnął wynik 19,4 proc., a Zbigniew Ziobro 15,8. Polityków rozdziela przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Borys Budka (16,7 proc.).

Komu nie ufamy?

Polacy najwięcej negatywnych uczyć mają w stosunku do Zbigniewa Ziobry (68,7 proc. mu nie ufa), Jarosława Kaczyńskiego (58,5 proc.) oraz Jarosława Gowina i Krzysztofa Bosaka, którzy osiągnęli w tej części wynik 56,7 procent.

Minister Niedzielski spadł w rankingu zaufania, a dodatkowo jego pozycja wzrosła w części dotyczącej nieufności. Jeszcze w maju negatywnie do polityka było nastawionych 33,9 proc. zapytanych o zdanie, a teraz jest to 44,2 proc.

15.06.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot.: News4Media

(ec)

 

  • Published in Polska
  • 0

Ile kosztuje turystyczny lot w kosmos? Podano kwotę z licytacji

W miniony weekend odbyła się aukcja, na którą skierowane były oczy całego naukowego świata. Miliarder Jeff Bezos sfinansował powstanie statku New Shepard. Teraz wyłonił zwycięzcę licytacji, który będzie miał możliwość wzbić się razem z nim maszyną w przestrzeń kosmiczną.

Czym jest New Shepard?

Jeff Bezos, jeden z najbogatszych ludzi na świecie, wyobraził sobie przyszłość, w której ludzie latają w kosmos wykonywać pracę z pożytkiem dla Ziemi. Chcąc zapewnić wszystkie potrzeby – od rozwoju, poprzez eksplorację, znajdowanie nowych zasobów, aż po przenoszenie w przestrzeń kosmiczną przemysłu obciążającego naszą planetę – rozpoczął finansowanie projektu maszyn lekkich, tanich w użytku, zdolnych do wielokrotnych lotów. W ten sposób powstał New Shepard. Dotychczas testowany bezzałogowo, w lipcu pierwszy raz zabierze w kosmos ludzi.

Potężna licytacja

W miniony weekend zakończyła się licytacja, która miała wyłonić zwycięzcę wśród walczących o zajęcie miejsca pasażera w statku New Shepard. Towarzystwo w podróży będzie wyjątkowe, bo w kosmos poleci również twórca Amazona Jeff Bezos oraz jego brat Mark. Do aukcji włączyło się 7600 osób ze 159 krajów. Ostatecznie miejsce w New Shepard kosztowało szczęśliwca 28 milinów dolarów, czyli ok. 104 milionów złotych. Nazwisko pasażera zostanie ujawnione w ciągu kilku tygodni, dziś jednak nie jest to jeszcze oficjalna informacja.

Kwota nie zasili kieszeni Bezosa

Jak czytamy na stronie projektu Blue Origin, pieniądze uzyskane za sprzedaż kosmicznej podróży, zostaną przekazane na rzecz Club for the Future, czyli fundacji zajmującej się badaniem przyszłości związanej z życiem w kosmosie.

„Kwota zwycięskiej oferty zostanie przekazana fundacji Blue Origin, Club for the Future , której misją jest inspirowanie przyszłych pokoleń do kariery w STEM (nauka, technologia, inżynieria i matematyka) i pomoc w wymyślaniu przyszłości życia w kosmosie.” – czytamy w oficjalnym komunikacje twórców przedsięwzięcia.

Nie będzie to pierwszy lot turystyczny

Dotychczas turystyka kosmiczna nie zyskała miana szeroko rozwiniętej, ponieważ jest to rozrywka bardzo droga i dostępna dla wybranych. W historii zapisało się dopiero siedem tego typu lotów. Najdroższe z nich kosztowały 35 milionów dolarów, czyli według dzisiejszego przelicznika ok. 130 milionów złotych, natomiast najtańsze 20 milionów dolarów, czyli ok. 74 milionów złotych. Najdłuższy turystyczny pobyt w kosmosie trwał 15, a najkrótszy 8 dni. Pierwszy raz z tej atrakcji skorzystał w 2001 r. Dennis Tito, a ostatni lot odbył się w październiku 2009 r.

15.06.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot.: iStock

(ec)

 

Polska: Przeszłość Lidii Staroń powodem do zmartwień PiS

Idealny Rzecznik Praw Obywatelskich? To ten z nieskazitelną przeszłością. Prawo i Sprawiedliwość prawdopodobnie zaczyna sobie to powoli uświadamiać i żałować wyboru Lidii Staroń na swoją kandydatkę do objęcia tego urzędu. W mediach jak bumerang do członkini Koła Senatorów Niezależnych wraca historia, która może podważać jej „proobywatelskie” priorytety.

Wojna o pawilon handlowy

To, co wypływa dziś, zaczęło się kilkanaście lat temu. W artkule opublikowanym przez Politykę w 2008 r. mogliśmy przeczytać, że praktyki stosowane przez obecną kandydatkę na urząd RPO, mogą znacząco wpływać na jej wiarygodność. Zaczęło się od sporu o pawilon handlowy. Lidia Staroń wybudowała go wraz z trzema innymi osobami na gruncie należącym do spółdzielni. Problem miał polegać na tym, że czynsz za jego użytkowanie był za wysoki. Zenon Procyk, ówczesny prezes spółdzielni Pojezierze, na której terenie powstał obiekt, nie chciał obniżyć opłat. W publikacji czytamy, że „Lekceważona Lidia Staroń zasypywała prokuraturę doniesieniami o przestępstwach prezesa”. Miała też ściągnąć stację telewizyjną, a ostatecznie rozmawiać z zastępcą prokuratora generalnego. To jego polecenie spowodowało, że spółdzielnią zajęła się prokuratura w Elblągu. Te wszystkie działania miały być kierowane przeciwko Procykowi w ramach zemsty za nieuwzględnianie roszczeń Staroń odnośnie czynszu. 

Afera na skalę krajową

Obecna senator swoim zacięciem doprowadziła do tego, że Procykowi postawiono szereg zarzutów: niegospodarności, fałszowania spółdzielczych wyborów oraz nakłaniania podwładnych do przestępczych zachowań. Bojowe nastawienie Lidii Staroń miał wówczas podziwiać sam Donald Tusk. „Wiecie, kiedy jestem dumny? Kiedy widzę panią Lidię Staroń. Samotna, dzielna w boju kobieta (...). Wiecie, co to znaczy pokonać mafię urzędniczo-spółdzielczą? A ona zrobiła to sama.” – ten cytat byłego premiera działaczka miała zmieścić nawet na swojej stronie internetowej. Jak podkreślał Piotr Pytlakowski, autor opisujący kulisy afery, kobieta nie była jednak w tej walce zupełnie samotna – miała za sobą oficerów olsztyńskiego CBŚ, niektórych działaczy Pojezierza, a także dawnego prezydenta miasta Czesława Małkowskiego.

W czerwcu 2021 r. Polityka uaktualniła swój tekst. Okazało się, że Zenon Procyk został uznany za niewinnego wszystkich zarzucanych mu czynów.

„Po latach prezesa spółdzielni ‘Pojezierze’ prawomocnie uniewinniono. Sąd uznał, że oskarżenia wobec niego nie miały żadnych podstaw, a dowody były niewiarygodne. Przyznano mu wysokie odszkodowanie i zadośćuczynienie za tymczasowy areszt, ale to nie wróciło mu zrujnowanego zdrowia. Całą sprawę przypłacił udarem i zniszczoną karierą zawodową.” – czytamy w dopisku do publikacji.

Ustawa dla potrzeb własnych

W artykule publikowanym przez Rzeczpospolitą, również w 2008 r., ujawniono kolejne wątpliwe działanie Lidii Staroń. Posłanka starała się o uwłaszczenie wybudowanego przed laty pawilonu, jednak treść ustawy uniemożliwiła jej to.

„Gdyby uregulowała należności, mogłaby wystąpić z wnioskiem o uwłaszczenie. Lecz wówczas spółdzielnia miałaby rok na rozpatrzenie jej wniosku. W tym czasie mogłaby wystąpić do miasta o kupno tego gruntu. Sumę, jaką zapłaciłoby miastu Pojezierze, Staroń musiałaby oddać przy uwłaszczeniu. Na takiej operacji zyskałby tylko samorząd, który otrzymałby pieniądze za atrakcyjną działkę.” – opisywała sprawę Rzeczpospolita.

Aby móc sfinalizować swoje zamiary, Lidia Staroń miała posunąć się o krok dalej. W Sejmie rozpoczęły się wówczas prace nad ustawą spółdzielczą, nad którą pracowała również działaczka. Po zmianach czas na uwłaszczenie skrócił się do trzech miesięcy, co uniemożliwiło spółdzielniom wykupienie gruntu. Według Polityki, dzięki tym zmianom, zamiast 250 tys., Lidia Staroń poniosła jedynie koszt notarialny w wysokości ok. 700 zł, nabywając jednocześnie prawo własności do gruntu. Słowa te miał potwierdzić Wiesław Barański, który do dziś pełni rolę prezesa Pojezierza.

Przygoda z Sejmem

W 2005 r. Lidia Staroń została posłanką z listy Platformy Obywatelskiej. Kobieta nie zaprzestała swoich działań zmierzających do wykrywania przekrętów. Chodziło m.in. o wybudowanie tzw. „wiaty edukacyjnej” ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, w którego zarządzie zasiadał wtedy właściciel gruntu związanego z inicjatywą. Najwyższa Izba Kontroli nie dopatrzyła się w inwestycji nieprawidłowości. Posłanka miała też nieprzychylnie wypowiadać się nt. Sławomira Rybickiego, członka Komisji Etyki Poselskiej, która wcześniej ją ukarała. Poseł podejrzewał też, że Staroń może mieć do niego żal, że nie widział dla niej miejsca w listach wyborczych w 2007 r.

„Uznaliśmy, że wykazuje zerową aktywność w działalności partyjnej. Nie bez znaczenia były też dość nieznośne cechy jej charakteru, to ciągłe węszenie układu.” – wyjaśniał poseł Rybicki Polityce.

Lidia Staroń, po interwencji samego Donalda Tuska, ostatecznie otrzymała ostatnie miejsce na liście PO, co pozwoliło jej dostać się do Sejmu.

Zaniżanie deklaracji majątkowych

Olsztyńscy dziennikarze mieli ujawnić, że w deklaracjach majątkowych Lidia Staroń zaniża wartość trzech posiadanych przez siebie działek. Posłanka rzekomo zaprzeczyła też, że korzystała z dotacji unijnych. Pytana o to tłumaczyła, że jej deklaracja dotyczy aktualnego stanu, a nie sytuacji z przeszłości. W Olsztynie do Lidii Staroń przypięto łatkę, że „tropi wyimaginowane układy, aby odwrócić uwagę od własnych wpadek”.
Popierana niegdyś przez Platformę Obywatelską, a dziś rzekomo namawiana przez partię Porozumienie Jarosława Gowina, Lidia Staroń kandyduje na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich jako kandydatka PiS. Echa przeszłości wydają się jednak utrudniać jej objęcie tego urzędu, gdyż mogą sugerować, że senatorka ceni swoje interesy bardziej, niż dobro obywateli, a to działanie sprzeczne z zadaniami przedstawiciela obywateli.

15.06.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot.: Ryszard Staroń licencja CC BY 3.0 / Wikipedia

(ec)

 

  • Published in Polska
  • 0

Belgia: Więcej testów na koronawirusa, bo ludzie wyjeżdżają na wakacje

Zbliża się lato, a zmęczeni pandemią mieszkańcy Belgii coraz chętniej planują wakacyjne wyjazdy. W wielu krajach niezaszczepieni turyści muszą jednak okazać negatywny wynik testu.

Liczba zakażeń i hospitalizacji z powodu koronawirusa już od kilku tygodni maleje. Teoretycznie powinno się to przełożyć na spadek liczby osób zainteresowanych wykonaniem testu na koronawirusa, ale w rzeczywistości jest inaczej. W niektórych miejscach chętnych do testów jest coraz więcej,

Jest tak na przykład w Hasselt i Gandawie, opisuje portal vrt.be. Władze Hasselt już zapowiedziały, że od początku lipca w tym mieście wykonywanych będzie dziennie o 300-400 testów na koronawirusa więcej niż jest to obecnie.

- Od początku lipca spodziewamy się większego zainteresowania testami – potwierdził Wim Dries, burmistrz Gandawy, cytowany przez vrt.be. Polityk dodał, że w związku z tym porozumiał się już ze szpitalem i laboratorium i od 1 lipca w Gandawie robionych będzie o około 650 testów więcej niż jest to obecnie.

15.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

 

 

Subscribe to this RSS feed