Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Niewielki wzrost bezrobocia w Brukseli
Polska. Nowy zawód: celebrant ślubny. Zastąpiły kiero
Belgijski gigant chemiczny Solvay odnotowuje spadek przychodów o 11,9%
Polska: Butelkę alkoholu przyniesie kurier. Allegro chce sprzedawać piwo, wódkę i wino
Polska. Premier Donald Tusk: Potrzebujemy dziś pełnej mobilizacji i przemyślanego patriotyzmu
Obraz belgijskiego surrealisty sprzedany za 18,14 mln dolarów!
Belgia: Atrakcje turystyczne w Antwerpii lepiej dostosowane do osób z wadami wzroku
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 19 maja 2024, www.PRACA.BE)
Zanieczyszczenie powietrza w Brukseli skraca życie mieszkańców o nawet 5 lat!
Polska: 10 tysięcy nauczycieli straci pracę? To realny scenariusz
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Uważaj na wirtualnego policjanta. Jak cię złapie, to słono zapłacisz

Aż 90 proc. kierowców przyłapanych na braku OC w 2022 r. zostało zidentyfikowanych dzięki „wirtualnemu policjantowi”. Kara znacznie przekraczała stawkę ubezpieczenia.

Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) opublikował raport, z którego wynika, że rośnie jego skuteczność w wykrywaniu braków w obowiązkowych polisach OC.

Policjant jest wirtualny, ale kara realna

Brak OC może mieć poważne konsekwencje finansowe. Kary naliczane przez UFG są wysokie i dochodzą do 7200 zł za samochód osobowy przy przerwie w ciągłości OC trwającej powyżej 14 dni. To kwota kilkunastokrotnie przekraczająca średnią cenę ubezpieczenia OC, wynoszącą około 510 zł.

Nieuczciwi kierowcy mają się czego bać, ponieważ UFG jest o krok za nimi. Coraz więcej osób wpada dzięki wirtualnemu policjantowi, czyli zaawansowanej bazie danych UFG. W zeszłym roku aż 90 proc. kierowców przyłapanych na braku OC zidentyfikowano właśnie dzięki tej usłudze.

Dla porównania jedynie 7,5 proc. przypadków naruszeń wykryto podczas kontroli drogowych, a zaledwie 0,7 proc. dzięki zgłoszeniom z wydziałów komunikacji.

Jeździsz bezpieczniej, zapłacisz mniej

Wirtualny policjant to bat na cwaniaków. Ci, którzy nie mają na sumieniu motoryzacyjnych przewinień, mogą liczyć na nagrodę.

UFG udostępnił ubezpieczycielom Centralną Ewidencję Kierowców. Firmy ubezpieczeniowe korzystają z tej bazy, aby lepiej ocenić ryzyko i dostosowywać składki OC. W efekcie kierowcy bez wykroczeń na koncie mogą otrzymać lepsze oferty. Z raportu UFG wynika, że w 2022 roku codziennie generowano aż 4 mln zapytań dotyczących historii ubezpieczeniowej kierowców.

W ubiegłym roku UFG przeznaczył 1,7 mld zł na rezerwy z tytułu wypłat i odszkodowań. Poza tym prowadzi postępowania regresowe przeciwko nieubezpieczonym sprawcom zdarzeń. W 2022 roku toczyło się 18 054 takich spraw o łącznej wartości 340 mln zł.

13.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sg)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Jak sprzedać dom, który powstał jeszcze za PRL-u?

Na pewno nie jest to proste, zwłaszcza że wymaga on kosztownego remontu. Czy to znaczy, że trzeba je wyburzyć? Nie, bo mają one inne zalety, na których można zarabiać.

Jedna czwarta domów wolnostojących, które trafiają do sprzedaży, to – jak pokazują dane portalu Nieruchomosci-online.pl – budynki, które powstały ponad 30 lat temu. A znalezienie kupca na duży, wysłużony dom pamiętający PRL jest dziś bardzo trudne.

– Polacy planujący zakup domu najczęściej rozglądają się dziś za mniejszymi metrażami, co wynika m.in. z rosnących kosztów utrzymania takich nieruchomości. Na topie są więc szeregowce lub bliźniaki o powierzchni do 100 mkw. oraz domy wolnostojące do 120 mkw. –  mówi Rafał Bieńkowski z portalu Nieruchomosci-online.pl.

I dodaje: – Najczęściej są to nowe budynki lub liczące niewiele lat.

Cena może i atrakcyjna, ale…

Jednak domy z czasów PRL lub wcześniejszych wciąż stanowią znaczną część oferty agencji. Np. na Nieruchomosci-online.pl dostępnych jest ponad 26 tys. domów. Prawie 7 tys. z nich powstało ponad 30 lat temu.    

Co ważne, ceny takich domów są często atrakcyjne. Nawet w miastach wojewódzkich nietrudno odnaleźć oferty na poziomie 500-700 tys. zł.

Niestety, w wielu przypadkach kupujący muszą liczyć się z koniecznymi i kosztownymi remontami. Właściciele takich nieruchomości mają więc problem pod nazwą: jak sprzedać taką nieruchomość?  

Ich przyszłość nie jest różowa

W najgorszej sytuacji są wysłużone domy w małych miejscowościach.

– Powoli będziemy zmierzać w stronę modelu, który widzimy we Włoszech, gdzie mamy słynne domy za 1 euro. W Polsce może nie będą one za 1 euro, ale za 20-30 tys. euro i już widać to w gminach, które zmagają się z ujemnym przyrostem naturalnym i małym zainteresowaniem ze strony ludności napływowej – uważa Jan Dziekoński, niezależny analityk rynku nieruchomości, założyciel portalu analiz FLTR.pl. 

Wymagają one jednak dużych wydatków.

– Dlatego takie nieruchomości będą raczej niszczały z powodu trudności w pozyskaniu kupców. Tutaj przyszłość nie jest różowa. Popyt na większe budynki w małych miejscowościach może tworzyć np. powstawanie nowych firm poszukujących krótkoterminowych kwater pracowniczych – dodaje.

Prestiżowa lokalizacja

Największe szanse na drugie życie mają domy w prestiżowych lokalizacjach.

– Mówimy jednak o naprawdę topowych dzielnicach dużych miast, jak np. warszawski Żoliborz, Mokotów czy Bielany. W takich miejscach nieruchomości podlegają najczęściej radykalnej rewitalizacji i modernizacji ze względu na to, że już sama architektura może być ciekawa, a budynek może zostać zagospodarowany na nowoczesny dom – dodaje Dziekoński.

Ale mury są zdrowe!

Zdaniem Łukasza Gilisa, właściciela biura nieruchomości RE/MAX Family, czasy komunizmu nie zawsze muszą odbijać się nam czkawką.

– Oczywiście jeśli ktoś myśli o zakupie nieruchomości z czasów PRL, musi liczyć się z pewnymi mankamentami. Wiele zależy jednak od stanu technicznego. Dom mógł zostać wybudowany dawno temu i przez wiele lat mógł nie być remontowany, ale „mury są zdrowe". Tego typu budynki posłużą jeszcze wiele lat, bo najczęściej były budowane przez osoby, które wciąż tam mieszkają – podkreśla.

Domy z lat 70 i 80 też mają swoje zalety

Obecnie największą szansę na znalezienie kupca mają domy w większych miastach, gdzie jest duży rynek pracy i duża liczba potencjalnych najemców.

– Tam starsze domy są kupowane przez inwestorów właśnie pod kątem najmu. W szczególności dobrze sprawdzają się tzw. domy wielopokoleniowe, gdzie każde piętro stanowi osobne mieszkanie. Takie budynki z powodzeniem są konwertowane właśnie na wynajem – mówi Jan Dziekoński z portalu FLTR.pl.

I podaje przykład: – Niedawno sprzedaliśmy dom z 1975 r., w którym mieszkali pierwsi właściciele. Wnętrza trzeba odnowić, ale sam budynek jest solidny, instalacje są sprawne.

Nieruchomość kupiła firma, która będzie wynajmowała pomieszczenia – opisuje Łukasz Gilis z RE/MAX Family.

I dodaje: – Na pewno nie można powiedzieć, że domów z lat 70 czy 80 nie warto brać pod uwagę.

Zdarza się jednak i tak, że czasami dobrym interesem jest kupno takiego domu, a następnie jego wyburzenie.

Jan Dziekoński: – Jeżeli działka jest ustawna i mamy korzystne zapisy planu miejscowego, to taki dom może podlegać wyburzeniu, a w jego miejsce może powstać nowy, spełniający nowoczesne normy. W takim przypadku cena nieruchomości musi być jednak naprawdę korzystna, żeby zakup się opłacał. I zdarza się, że grunt z budynkiem do wyburzenia jest tańszy niż sama działka.

13.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sg)


  • Published in Polska
  • 0

Polska: Wyłożył miliony, bo uwierzył „doradcom”, że szybko i dobrze zarobi

Ma 71 lat. I chciał zainwestować w kryptowaluty. Stracił kilka milinów złotych. Gdy szukał pomocy, stracił kolejne duże pieniądze. Trafił na internetowych oszustów.

Z policją skontaktował się 71-latek. Powiedział im, że został oszukany. Na duże pieniądze.

Handel kryptowalutami

Jakiś czas temu mężczyzna chciał zarobić na handlu kryptowalutami. Trafił na ofertę firmy internetowej. Jej przedstawiciele przekonali go do zainwestowania pieniędzy w nową kryptowalutę.

71-latek wykonał wszystkie ich polecenia i przekazał około 3 milinów złotych. Wszystko stracił. Okazali się przestępcami. A to nie był jeszcze koniec jego kłopotów.

„Doradcy” oszustami

Po jakimś czasie zaczął szukać kogoś, kto pomógłby mu odzyskać stracone miliony. Trafił na „kancelarię”, której przedstawiciele obiecywali mu to. Uwierzył.

W pewnym momencie „ratownicy” milionów stwierdzili, że mają już do wypłaty około 400 tys. dolarów. Żeby jednak otrzymać te pieniądze, 71-latek musiał zapłacić za usługę.

Wtedy przekazał – jak się wkrótce okazało – oszustom ponad 800 tys. zł. Gdy w końcu odmówił dalszych wpłat, z miejsca pojawiły się groźby.

71-latek zgłosił się do Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Potrzebna rozwaga i przytomność umysłu

– Apelujemy o rozwagę. Zanim zaczniecie inwestować, warto zapoznać się z zasadami obowiązującymi w tego typu działalności. Nie należy wierzyć w zapewnienia osoby, która proponuje szybki i wysoki zysk – przekonuje nadkomisarz Kamil Gołębiowski.

I podkreśla: – Nie zgadzajmy się na instalowanie na komputerze aplikacji dającej możliwość zdalnego kierowania urządzeniem, nawet jeśli rzekomy doradca inwestycyjny zapewnia, że jest to bezpieczne i konieczne do inwestowania. Nie ulegajmy presji i nie działajmy pod wpływem chwili. A jeśli podejrzewamy, że doszło do oszustwa, jak najszybciej skontaktujmy się ze swoim bankiem. Należy również zawiadomić policję.

13.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sg)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Lubimy zakupy bez wychodzenia z domu. Dlatego wykorzystujemy aplikacje

Polacy lubią aplikacje sklepów internetowych. Sięgają po nie kilka razy w tygodniu. Najczęściej sprawdzają, czy towar, którego szukają, jest w „ich” sklepie.

To ustalenia najnowszego badania Santander Consumer Bank pt. „Polaków Portfel Własny: trendy e-commerce 2023”. Co jeszcze z niego wynika?

Że 21 proc. badanych używa takich aplikacji kilka razy w tygodniu. Najczęściej deklarowały to osoby w wieku 40-49 lat, mieszkające na wsi i zarabiające 7000 zł netto lub więcej.

Dlaczego lubimy takie aplikacje?

Bo taka forma zakupów jest szybka i wygodna (62 proc.). To po pierwsze.

Po drugie – 59 proc. lubi zakupy bez wychodzenia z domu.

Po trzecie wreszcie – 50 proc. wskazało dostępność sklepu w każdej chwili.

To zalety takich aplikacji. A wady?

• 35 proc. badanych przeszkadzają ciągłe powiadomienia.
• 31 proc. wskazało problemy techniczne, np. zacinanie się aplikacji.
• 24 proc. uskarża się na to, że ciągle trzeba ją aktualizować.

Z jakich aplikacji najczęściej korzystamy?

Należą do nich aplikacje sklepów:

- z odzieżą lub obuwiem – 57 proc.,
- z kosmetykami – 43 proc.,
- artykułami spożywczymi i chemię gospodarczą – 39 proc.,
- zabawkami i artykułami dla dzieci – 17 proc.,
- sprzętem sportowym – 16 proc.

16.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sg)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed