Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Butelkę alkoholu przyniesie kurier. Allegro chce sprzedawać piwo, wódkę i wino
Polska. Premier Donald Tusk: Potrzebujemy dziś pełnej mobilizacji i przemyślanego patriotyzmu
Obraz belgijskiego surrealisty sprzedany za 18,14 mln dolarów!
Belgia: Atrakcje turystyczne w Antwerpii lepiej dostosowane do osób z wadami wzroku
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 19 maja 2024, www.PRACA.BE)
Zanieczyszczenie powietrza w Brukseli skraca życie mieszkańców o nawet 5 lat!
Polska: 10 tysięcy nauczycieli straci pracę? To realny scenariusz
Polska: Kierowcy mogą powiedzieć „uff”. Jest decyzja w sprawie opłat od samochodów spalinowych
Hałas wokół lotniska w Brukseli niemal wrócił do poziomu sprzed pandemii
Polska: To będzie piekło. Zbliża się koszmarnie upalne lato
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Za to najczęściej dostajemy mandaty

W ubiegłym roku kierowcy w Belgii byli najczęściej karani mandatami za niewielkie przekroczenia maksymalnej prędkości dopuszczalnej.

W 2022 r. belgijska policja wystawiła ponad 4 mln mandatów za przekroczenie prędkości o kilka (do 10) km/godz. Mandat w takim przypadku wynosił 53 euro. Częste (1,6 mln) były też mandaty za przekroczenie prędkości od 11 do 20 km/godz.

Ponad 455 tys. wystawionych w ubiegłym roku mandatów dotyczyło zatrzymywania się lub parkowania w niedozwolonych miejscach. W takich sytuacjach mandaty wynosiły od 58 euro do 116 euro - opisuje flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Około 368 tys. kierowców zapłaciło w 2022 r. mandaty za przekroczenie prędkości od 21 do 30 km/godz. Jeśli do takiej sytuacji doszło na terenie zabudowanym, to mandat był wyższy (minimum 174 euro) niż na terenie niezabudowanym (minimum 119 euro).

Wielu kierowców lekceważy też różne znaki zakazu. W 2022 r. z tego powodu wystawiono prawie 224 tys. mandatów, a ich wysokość wahała się od 58 euro do 174 euro.

Innym częstym błędem kierowców jest trzymanie telefonu komórkowego w trakcie prowadzenia pojazdu. W ubiegłym roku ukarano za to prawie 109 tys. kierowców, a mandat wynosił 184 euro.

24.10.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia, biznes: Belgia szóstym najbardziej zadłużonym krajem UE

W drugim kwartale 2023 r. dług publiczny państw Unii Europejskiej wynosił 83,1% całości unijnego PKB. To mniej niż rok wcześniej, kiedy było to 85,9% PKB. Także belgijski dług publiczny w relacji do PKB się zmniejszył, choć tylko minimalnie.

W trakcie pandemii rządy państw UE wpompowały w gospodarkę miliardy euro, bo obawiały się recesji spowodowanej obostrzeniami uderzającymi w wiele sektorów gospodarki. Od dwóch lat sytuacja na tym polu stopniowo się jednak poprawia – wynika z danych opublikowanych na stronie internetowej unijnego biura statystycznego Eurostat.

Wciąż najbardziej zadłużone są państwa z południowej części kontynentu. To nie tylko skutek pandemii, ale głównie globalnego kryzysu finansowego sprzed kilkunastu lat.

Dług publiczny Grecji był w drugim kwartale 2023 r. na poziomie ponad 166% PKB. We Włoszech było to ponad 142%, we Francji 112%, w Hiszpanii 111%, a w Portugalii 110% PKB – wynika z danych unijnego biura statystycznego Eurostat.

Belgia jest szóstym najbardziej zadłużonym krajem UE. W drugim kwartale 2023 r. dług publiczny kraju ze stolicą w Brukseli wynosił aż 106% PKB. To trochę mniej niż rok wcześniej (106,4%).

Nominalnie belgijski dług publiczny się jednak zwiększył. W drugim kwartale 2022 r. wynosił 573 mld euro, a rok później już 605 mld euro.

Najniższym długiem publicznym w UE pochwalić się może Estonia, gdzie było to jedynie około 18,5% PKB. W Bułgarii było to około 21,5% PKB, a w Luksemburgu 28% PKB.

Także w Polsce dług publiczny był niższy niż unijna średnia. Wyniósł on w drugim kwartale 2023 r. 48,4% PKB, czyli ponad dwukrotnie mniej niż w Belgii. Rok wcześniej było to 51,3% PKB. Nominalnie dług publiczny w Polsce zwiększył się jednak w ciągu roku z 1.453 mld zł do 1.581 mld zł.

25.10.2023 Niedziela.BE // fot. Haelen Haagen / Shutterstock.com

(łk)

  • Published in Biznes
  • 0

Polska: Kolejna opłata w górę. Wszyscy zapłacimy więcej za prąd

Stawka jednej ze składowych rachunku za prąd idzie w górę. Czy to pierwszy krok w stronę srogich podwyżek w 2024 roku?

Każdy, kto otrzymuje rachunek, dobrze wie, że jego rozczytanie jest sztuką. Druk składa się z wielu pozycji, które po zsumowaniu wskazują kwotę do zapłaty. W rachunku za prąd jednym z takich składników jest opłata kogeneracyjna.

Brzmi tajemniczo i pewnie wiele osób nie zwracało za nią uwagi, bo przez lata przy tej pozycji widniała stawka 0 złotych. To się jednak zaczęło zmieniać i ta opłata zaczęła podwyższać wysokość całego rachunku za prąd.

Opłata kogeneracyjna. Co to jest?

To dodatkowy koszt dystrybucyjny, który doliczany jest do każdego rachunku za prąd bez względu na rodzaj taryfy. Jej stawka jest wyrażana w zł/kWh, a więc oznacza to, że wysokość opłaty zależy od ilości pobranej energii. Są to pieniądze, które dystrybutor energii przekazuje na rzecz „rozwoju pozyskiwania energii z wysokosprawnej kogeneracji”.

Nadal brzmi tajemniczo? Zatem wyjaśnijmy, że jest to bardziej ekologiczna metoda produkowania energii, która pozwala na jednoczesne wytwarzanie prądu i ciepła. To z kolei ogranicza emisję gazów cieplarnianych.

Podwyżka. Po cichu, bez rozgłosu

Szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska Anna Moskwa bez specjalnego nagłaśniania sprawy właśnie zdecydowała, że w 2024 roku opłata kogeneracyjna wyniesie 6,18 zł za megawatogodzinę (MWh). Obecnie jest to 4,96 zł. Czyli jest to podwyżka znacząca.

Sam resort tłumaczy, że „stawka opłaty kogeneracyjnej w znikomym stopniu będzie wpływać na rachunki odbiorców końcowych energii elektrycznej”. Ministerialne szacunki wskazują, że przeciętne gospodarstwo domowe rocznie zapłaci około 18,53 zł rocznie dla jednego gospodarstwa domowego. Przyjmując, że średnie roczne zużycie energii elektrycznej wynosi 3 MWh.

70 procent więcej? Tak szacują eksperci

Może jednak niepokoić sam fakt podwyżki. Dlaczego? Bo może to być wstęp do kolejnej – już bardziej dotkliwej.

Wciąż nie ma przecież decyzji co do tego, czy tarcza osłonowa zamrażająca ceny prądu w tym roku zostanie utrzymana w roku 2024. I nie ma pewności, że rząd (ktokolwiek go stworzy) przedłuży ten mechanizm.

Jeżeli tak się nie stanie, to czekają nas poważne podwyżki cen za prąd. Eksperci przewidują wzrost stawek o nawet 70 procent.

24.10.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sp)


  • Published in Polska
  • 0

Polska: Tak, ale… Przed nami ostry bój o niedziele handlowe

Po zmianie rządu mają się także zmienić zasady funkcjonowania handlu w niedziele. Związki zawodowe przyglądają się propozycjom i podsuwają własne.

Najbliższa niedziela handlowa będzie 17 grudnia. W sumie takich dni w całym 2023 r. jest siedem. W inne niedziele sklepy (z pewnymi wyjątkami) są zamknięte. To efekt przepisów, jakie rząd PiS przyjął za namową NSZZ „Solidarność”.

Teraz jednak może się to zmienić.

Karty na stole

Czeka nas zmiana władzy i – jak na razie – wszystko wskazuje na to, że Polską będzie rządzić koalicja KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Każde z tych ugrupowań ma własny pomysł na niedziele handlowe. Łączy je to, że takich dni ma być więcej.

Koalicja Obywatelska chce zniesienia zakaz handlu w niedziele, ale każdy pracownik ma mieć zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne.

Trzecia Droga (Polska 2050 i PSL) zapowiada przywrócenie dwóch handlowych niedziel w miesiącu. Tak jak to było jeszcze w 2018 roku.

Lewica w tej materii mówi o 2,5-krotności wynagrodzenia za pracę w niedziele, święta i dni ustawowo wolne od pracy, a także prawo do co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla pracowników, którzy nie są obecnie objęci zakazem pracy w niedzielę.

Oceniają związkowcy

Jaki finalny kształt będą miały nowe rozwiązania, na razie oczywiście nie wiemy, ale znamy już w stanowiska związkowców. Z wyjątkiem Solidarności, bo przecież obecna ustawa powstała pod jej presją.

Michał Lewandowski, przewodniczącym Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy i przewodniczący Branży Handel, Usługi, Kultura i Sztuka Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych punktuje, że w kampanii wyborczej padały słowa, że „to, co dane, nie zostanie odebrane”.

– Wolne niedziele w handlu to zmiana, którą pracownicy tego sektora doceniają w sposób szczególny. Nie da się zamienić czasu spędzonego wspólnie z rodziną, ze znajomymi na odrobinę wyższe wynagrodzenie.

Przeważająca większość pracowników handlu nie zgadza się na zmiany w funkcjonowaniu ustawy – ocenia.

Nie podobają mu się zwłaszcza słowa niektórych polityków Lewicy (ale nie wskazuje konkretów), którzy zaczynają mówić o zmianie przepisów.

Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa, zapowiedzi Lewicy przyjmuje z zadowoleniem.

„Z satysfakcją odnotowujemy deklaracje liderów opozycji demokratycznej o planach odejścia od obowiązującej ustawy o handlu w niedziele. Zarazem jednak jesteśmy krytyczni wobec obecnych planów zmian legislacyjnych” – stwierdza związek.

Nie tylko handel

Otóż Szumlewicz uważa, że przepisy dotyczące pracy w niedziele powinny być takie same dla wszystkich branż. Nie chce, żeby prawo obejmowało tylko handel.

Dla związkowców problematyczny jest pomysł, żeby galerie handlowe były otwarte dwie niedziele w miesiącu, a kawiarnie czy kina mają działać codziennie.

– Dlatego naszym zdaniem warto znieść selektywny zakaz handlu w niedziele, ale pod warunkiem, że zostaną wprowadzone 2,5 razy wyższe stawki za pracę w tym dniu. Gdyby ta zasada weszła w życie, przypuszczalnie znalazłoby się wielu pracowników, którzy chętnie pracowaliby we wszystkie niedziele w miesiącu, mając więcej wolnego w dni powszednie – uważa.

I proponuje: – Identyczne rozwiązania powinny zostać wprowadzone dla pracowników innych branż działających w niedzielę: gastronomii, rozrywki, ochrony, transportu, energetyki, kultury czy ochrony zdrowia. Stąd apelujemy, żeby stosowne przepisy dotyczące pracy w niedziele zostały wpisane do Kodeksu pracy, a nie do ustawy o handlu w niedziele, która w całości powinna trafić do kosza.

25.10.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sp)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed