Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Nerwy, pytania, egzaminy. Niektóre rzeczy się nie zmieniają [ZDJĘCIA SPRZED LAT]
Belgia: Tragedia młodej Belgijki. Spadła ze 120-metrowego klifu
Polska: Rząd ujawnił, o ile od lipca wzrosną nasze rachunki za prąd i gaz
10 tys. osób na bezpłatnym koncercie humanitarnym w Antwerpii
Belgia: Pogoda na 7 i 8 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek 7 maja 2024, www.PRACA.BE)
Polska: Duda będzie wetował. Radość Ślązaków trwała krótko
Belgia, Hasselt: Mężczyzna znaleziony martwy obok elektrycznej hulajnogi
Polska: Znowu koń opadł z sił na trasie do Morskiego Oka. Czy to coś zmieni? [WIDEO]
Flandria: Wkrótce kolejny strajk w więzieniach?
Redakcja

Redakcja

Poznań żąda zwrotu 7,5 miliona złotych za reformę edukacji. Będą następni?

Reforma edukacji likwidująca gimnazja obciążyła samorządy wysokimi dodatkowymi kosztami. Poznań jako pierwsze miasto w Polsce żąda zwrotu części tych pieniędzy.

Miasto skierowało do sądu pozew przeciwko skarbowi państwa. Domaga się w nim zwrotu części kosztów związanych z wprowadzeniem reformy przez ówczesną minister oświaty Annę Zalewską.

– Jesteśmy przekonani, że musieliśmy zrobić wszystko, aby odzyskać pieniądze poznaniaków – powiedział "Faktowi" Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.

– Zobaczymy, czy nam się to uda. Reforma była chaotyczna i nieprzygotowana i nie jest to odosobniona opinia samorządowców, ale także Najwyższej Izby Kontroli. Nie ma powodów, żeby samorządy ponosiły jej koszty.



A chodzi o 7,5 miliona złotych, co – jak podkreślają władze wielkopolskiej stolicy – jest tylko częścią poniesionych przez ich miasto wydatków. Pieniądze były przeznaczone m.in. na remonty pomieszczeń, które pozwoliły na dostosowanie ich do większej liczby uczniów po likwidacji gimnazjów.



– Skoro była to reforma centralna, to pieniądze powinny iść z budżetu państwa – podkreślił rozmówca "Faktu".



Początkowo rozważany był pomysł złożenia pozwu zbiorowego, ostatecznie jednak władze Poznania podjęły decyzję o samodzielnym stawieniu czoła przedstawicielom rządu.



Na czym polegała reforma?

Jej pomysłodawczynią była ówczesna minister edukacji Anna Zalewska z PiS (obecnie eurodeputowana). Dlatego reforma kojarzona jest z jej nazwiskiem. Docelowo zmiany wprowadziły likwidację gimnazjów i powrót do dawnego systemu nauczania, czyli ośmioletniej szkoły podstawowej, po której bezpośrednio następuje wybór szkoły ponadpodstawowej (liceum, technikum lub branżowej).

Oprócz wydatków, ta rewolucja przyniosła samorządom dużo innych kłopotów, w tym m.in. zwolnienia nauczycieli, podwójne roczniki w szkołach, nadrabianie przez uczniów materiałów skondensowanych z trzech lat gimnazjum do dwóch lat szkoły podstawowej oraz zmniejszone finansowanie na nauczanie domowe.

Te nieprawidłowości potwierdził również wspomniany przez wiceprezydenta Mariusza Wiśniewskiego, a  opublikowany w 2019 roku raport Najwyższej Izby Kontroli. Nie wiadomo jednak, czy inne miasta pójdą teraz śladem Poznania.

04.04.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. https://ilot.lukasiewicz.gov.pl/

(ek)

 

  • Published in Polska
  • 0

Wzrost cen daje się we znaki większości Polaków [RAPORT]

Rekordowa inflacja (10,9 proc.) i drożyzna sprawiają, że jest nam coraz trudniej radzić sobie z obciążeniami finansowymi. Ponad połowie Polaków nie starcza na życie.

Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH i Związek Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce cyklicznie tworzą raport „Sytuacja na rynku consumer finance”, który jest częścią Badania Kondycji Gospodarstw Domowych w Polsce. Najnowsze dane nie napawają optymizmem – przez szalejące ceny towarów, usług i utrzymania mieszkań Polacy uginają się pod ciężarem tych zobowiązań.



Tylko 41,4 proc. respondentów jest w stanie odłożyć mniejsze lub większe kwoty na tzw. czarną godzinę. Pozostali żyją od wypłaty do wypłaty, przejadają oszczędności lub wpadają w kolejne długi.





Za trudną sytuację, w której znajduje się obecnie wielu z nas, przede wszystkim obwiniamy wzrost inflacji (83,3 proc.), niskie dochody (53,3 proc.) i Polski Ład (38,9 proc.). Nie bez znaczenia są również stale rosnące koszty kredytów, które przekładają się na coraz wyższe raty (32,9 proc.). Choć pandemia pozwoliła gospodarce nieco odetchnąć, jest ona wskazywana jako powód problemów finansowych przez niemal jedną trzecią respondentów (29,5 proc.).



„Widać więc wyraźnie, że największym wrogiem oszczędności jest wysoka, niestabilna inflacja, która zwiększa wydatki i zjada dochody. Z naszego badania wynika, że aż 84 proc. respondentów obawia się dwucyfrowej inflacji” – komentowali autorzy raportu.

I tak się stało! 1 kwietnia Główny Urząd Statystyczny ogłosił inflację, która zaskoczyła nawet ekspertów. Ceny w marcu – w porównaniu z ubiegłym rokiem – były wyższe o 10,9 proc. A to nie koniec tej galopady.

– Przy obecnym scenariuszu wydarzeń w kwietniu wzrost będzie prawdopodobnie jeszcze wyższy i przekroczymy 12,2 proc. – ocenił w rozmowie z portalem Forsal Mariusz Zielonka, ekspert Konfederacji Lewiatan.
C]A co z paliwem?

Ceny paliw... znów poszły w górę. Na razie o kilka, kilkanaście groszy. Ponieważ jednak drożeją też paliwa w hurcie i mocno drożała ropa na rynkach światowych, można się spodziewać, że ten trend wzrostowy utrzyma się do końca tygodnia.

– W ostatnich dniach w portfelach kierowców zostawało nieco więcej po wizycie na stacji paliw, bo koszty tankowania spadały. Najmocniej, bo aż o 30 groszy, potaniał litr oleju napędowego, który w tym tygodniu według notowania e-petrol.pl kosztował średnio 7,29 zł. Benzyna 95-oktanowa po obniżce o 20 groszy była wyceniana na 6,59 zł/l, a cena autogazu pozostała na poziomie sprzed tygodnia i wyniosła 3,79 zł/l komentują dla portalu e-Petrol.pl dr Jakub Bogucki i Grzegorz Maziak.

I dodają: – Niestety kierunek i dynamika zmian na rynku hurtowym wskazują, że spadkowa tendencja na stacjach nie utrzyma się długo, a w przypadku diesla ceny znowu zaczną rosnąć. Według prognoz e-petrol.pl na przełomie marca i kwietnia na stacjach możemy spodziewać się cen z przedziału: 6,49-6,63 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, 7,32-7,49 zł/l dla diesla i 3,74-3,84 zł/l dla LPG.

05.04.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(ek)

 

  • Published in Polska
  • 0

Belgia, Flandria: Trzy czwarte mieszkańców zadowolonych z życia

Pełnoletni mieszkańcy Flandrii, poproszeni o ocenę ogólnego zadowolenia z życia w 10-punktowej skali, wystawili sobie średnią ocenę na poziomie 7,2 punktu.

Prawie trzy czwarte uczestników ankiety przeprowadzonej na zlecenie Flamandzkiego Urzędu Statystycznego Statistiek Vlaanderen wystawiło sobie ocenę 7, 8, 9 lub 10, co wskazuje na wysoki poziom zadowolenia.

Ludzie bardzo dobrze oceniający swoje życie (ocena co najmniej 8) stanowią połowę flamandzkiego społeczeństwa. Z kolei 6% ankietowanych wybrało ocenę 5 lub gorszą, co wskazuje na brak zadowolenia z tego, jak aktualnie wygląda ich sytuacja życiowa.

Flandria to północna, niderlandzkojęzyczna część Belgii. Mieszka tutaj około 6,7 mln ludzi (cała Belgia ma około 11,7 mln mieszkańców). Ankietę przeprowadzono w ubiegłym roku.

Mieszkańcy Flandrii z wyższym wykształceniem lepiej (średnio 7,5 punktów) oceniają swoje życie niż ludzie z wykształceniem podstawowym i zawodowym (6,8). Także ludzie mieszkający z partnerem lub partnerką (7,4) są bardziej zadowoleni z życia niż osoby samotne (6,7).

04.04.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia, Flandria: W tych regionach bezrobocie spada najszybciej

W marcu tego roku we Flandrii, a więc północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii, zarejestrowanych było 182 tys. bezrobotnych. To o 13% mniej niż rok wcześniej.

Stopa bezrobocia we Flandrii wyniosła w marcu 2022 r. jedynie 5,7% - poinformowała w poniedziałek Hilde Crevits, minister pracy w regionalnym rządzie Flandrii. To mniej niż średnia dla całego kraju.

Do największego spadku bezrobocia we Flandrii doszło w prowincjach Limburgia i Flandria Zachodnia, czytamy w dzienniku „Het Laatste Nieuws”. Liczba osób bezskutecznie szukających pracy od roku do dwóch lat zmalała aż o jedną czwartą. Liczba młodych bezrobotnych (do 25 lat) zmniejszyła się o jedną szóstą.

Około 136 tys. ze 182 tys. flamandzkich bezrobotnych szuka zatrudnienia za pośrednictwem tutejszego urzędu pracy VDAB. Około 24,3 tys. bezrobotnych nadal się uczy lub uczestniczy w szkoleniach zawodowych. Najszybciej nową pracę znajdują bezrobotni z wykształceniem średnim i wyższym, wynika z danych zaprezentowanych przez minister Crevits.

04.04.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed