Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Latka lecą (cz.50)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Latka lecą (cz.50) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Latka lecą

Wielkimi krokami zbliżają się moje urodziny. Jak w przypadku większości osób obchodzących wszelakie uroczystości podczas kwarantanny również ja nie zaproszę gości. Co oczywiście nie oznacza, że nie zaplanuję miłego dnia dla najbliższych i dla siebie. To przecież mój dzień. Jak co roku, przez krótką chwilę zamyślę się nad przemijaniem. Tylko z każdym rokiem, niczym w wierszu Szymborskiej tych myśli jest więcej: „Tyle naraz świata ze wszystkich stron świata: moreny, mureny i morza, i zorze, i ogień, i ogon, i orzeł, i orzech - jak ja to ustawię, gdzie ja to położę?”.

Po raz kolejny odkrywam, jak względnym jest pojęcie wieku i jak wiele zależy tak naprawdę ode mnie a nie od tego, co usiłuje mi wmówić kalendarz – zarówno pozytywnie jak i negatywnie patrząc na mijające daty.

Mija kolejny rok i muszę przyznać, że zazwyczaj upływające lata raczej mi nie doskwierają, nawet, gdy przekracza się granice kolejnych dekad. Na razie nie poddaję się i wciąż chcę poznawać nowe światy. „Te chaszcze i paszcze, i leszcze, i deszcze, bodziszki, modliszki - gdzie ja to pomieszczę?”

W ramach poznania nowych światów i zakazu wychodzenia z domu, kupiłam hula hop i właśnie uczę się go używać. A to dopiero początek, być może nawet nauczę się jeździć na hulajnodze – oczywiście już nie w domu. Wyjęłam także farby i może zostanę artystą… kto wie? Na takie przyjemności nigdy nie jest się za starym. Warto poznawać nowe rzeczy, stawiać sobie poprzeczkę nieco wyżej.

Z tego typu stwierdzeniami, które pojawiły się wyżej zazwyczaj bywa tak, że są nieco niestabilne i niespodziewane wydarzenie może nimi delikatnie (lub mocno) zachwiać. Mogłam się o tym przekonać kilka dni temu. Właśnie wtedy kilka zmysłów uświadomiło mi, że czas nie stoi w miejscu. I nie, nie mam tu na myśli strzykającego bólu w plecach. Przełączając programy w telewizji zapędziłam się w rejony, w których zazwyczaj nie bywam. Pewnie większość z Państwa ma niezliczoną ilość programów w telewizorze, ale ogląda tylko kilka. W każdym razie tak jest u mnie. Ostatnio zresztą coraz rzadziej załączam to urządzenie. Współcześnie telewizor oferuje kilkaset programów, z czego wiele w bardzo egzotycznych językach. Poza tym sport i bajki, które nie bardzo mnie interesują. Z tego powodu nigdy nie zapuszczałam się aż tak daleko. Okazało się jednak, że w okolicy 600 numeru zaczynają się programy muzyczne. To ciekawe odkrycia.

I (o zgrozo!) tutaj już nie można ukryć, że człowiek się starzeje. Obejrzałam dwa klipy popularnych współcześnie artystów i musiałam się ugryźć w język, by nie wypowiedzieć TYCH słów: za moich czasów… Nie dałam rady obejrzeć więcej niż dwóch teledysków – straszliwości! Przełączyłam na kolejny kanał a tam w lewym dolnym rogu ukazał się symbol ClasicTV a na ekranie wyginała ciało Sandra w rytm piosenki „(I'll Never Be) Maria Magdalena”. Nagle przeniosłam się w czasie, znów miałam zaledwie kilkanaście lat i przemijające daty nagle stały się bardzo realne. Na ekranie zaczęli pojawiać się artyści z tamtych czasów. Po chwili rozpoczął się program pod nazwą „zapach lat 90”. To było bardzo ważne 10 lat w moim życiu a muzyka w tym czasie bardzo się zmieniała. Kiedy to było? Matematyka okazała się bezlitosna.

Czasem takie właśnie chwile przypominają, że czas jednak umyka, zatrzymać go się nie da, popychać nie ma sensu, jedyne co warto robić, to go maksymalnie wykorzystać.

A jeśli mowa o mijającym czasie, chciałabym na chwilę zatrzymać się i wspomnieć, że dziś również my wspólnie obchodzimy rocznicę. Mija właśnie 50 tygodni od chwili, gdy po raz pierwszy na portalu Niedziela.be ukazał się mój pierwszy tekst z serii „Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie”. Bardzo dziękuję za nasze wspólne spotkania i chwile, które zostały mi poświęcone. Mam nadzieję, na jeszcze wiele spotkań. Udanej niedzieli.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


17.05.2020 Niedziela.be

(as)

 

Last modified onniedziela, 17 maj 2020 12:15
Niedziela.BE