Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie: Dwujęzyczni detektywi (cz.28)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie: Dwujęzyczni detektywi (cz.28) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Dwujęzyczni detektywi

Dziś do naszej porannej kawy chcę napisać kilka słów o filmie a właściwie dwóch, które ostatnio miałam przyjemność obejrzeć.

Opowieść rozpoczyna się od prasowania. Gdy uzbiera mi się już cała góra wypranej, pogniecionej odzieży i w mojej podświadomości odzywają się głosy krytyki, że wypadałoby się za to zabrać (nie znoszę prasowania) a na półkach zaczyna brakować koszulek, rozstawiam deskę do prasowania i aby moja droga przez mękę była znośniejsza, włączam film. Najlepiej, aby to był film lekki, łatwy i przyjemny. Optymalnie nadaje się akcja lub przygodowy. Zalecane jest również oglądanie, czegoś, co się już widziało, ponieważ nie może być zbyt ekscytujące i zajmujące, aby nie przypalić palców lub prasowanej właśnie garderoby.

Tym razem postąpiłam jednak inaczej, puściłam coś, czego wcześniej nie znałam. Całkiem przez przypadek obejrzałam film, który dotyka bardzo bliskiego nam tematu a mianowicie dwujęzyczności oraz życia w kraju podzielonym językami. Nie, to nie film dokumentalny, wręcz przeciwnie piszę o komedii kryminalnej. Obejrzałam „Bon Cop, Bad Cop” z roku 2006, który w języku polskim znany jest pod tytułem „Dobrzy gliniarze”. Z pewnością nie jest to film, którego historia jest tak zajmująca, że poleciłabym go znajomym… chyba, że nie ma już nic innego do wyboru.

W największym skrócie: film opowiada o dochodzeniu, które prowadzone jest przez dwóch policjantów. Jeden pochodzi z francuskojęzycznego Quebeku a drugi z angielskojęzycznego Ontario. Panowie są zmuszeni do współpracy, ponieważ na granicy obu tych kanadyjskich prowincji znalezione zostało ciało działacza sportowego, który był związany z ligą hokeja.

Dlaczego zatem piszę o filmie, który ogląda się przyjemnie, ale ani akcja ani opowieść nie jest zbyt intrygująca? Ponieważ w „Dobrych gliniarzach” jest coś innego, coś co mnie od wielu lat fascynuje. Przez cały film przewija się temat dwujęzyczności. Niezwykle zajmujący jest problem tego, jak mieszkańcy kraju, w którym ludzie mówią różnymi językami radzą sobie z tymi różnicami… lub może odpowiedniej byłoby napisać – ja sobie z nimi nie radzą.

Moją ulubioną sceną z całego filmu jest moment, gdy samochód jednego z bohaterów zostaje wysadzony w powietrze i ten zaczyna krzyczeć w złości na kolegę. Emocje „robią” fantastyczne rzeczy z naszym językiem. A co się dzieje, jeśli na co dzień posługujemy się dwoma językami? Ta lingwistyczna mieszanka jest równocześnie fascynująca i niezwykle zabawna… żeby nie napisać - wybuchowa.

Ponadto film jest pełen uszczypliwości pod adresem tej drugiej strony. Policjanci, mimo, że specjaliści, nie szanują siebie wzajemnie. Każdy z bohaterów czuje się lepszy od tego drugiego i każdy uważa swój język za ważniejszy a miejsce pochodzenia za wartościowsze.

Gdy skończyłam oglądać opisywany przeze mnie film odkryłam, że ponad dziesięć lat później została nakręcona jego kolejna część „Bon Cop, Bad Cop 2”. Znów w rolę dwóch policjantów wcielili się ci sami aktorzy: Colm Feore, jako Martin Ward oraz Patrick Huard, jako David Bouchard. Swoją drogą dziwne jest patrzeć jak „w ciągu jednego dnia” posiwieli a na ich twarzach pojawiły się zmarszczki.

Film podobnie jak pierwsza część nie jest porywający, ale ponownie słuchanie sprzeczek prowadzonych równocześnie w dwóch językach jest zabawne i muszę przyznać znane z autopsji.

A co do treści, chyba najbardziej pozytywnym przesłaniem obu filmów jest to, że bez względu na uprzedzenia do tej „drugiej części”, policjanci odnoszą sukces, gdy zaczynają współpracować. No i chyba jeszcze to, że to właśnie te różnice sprawiają, że są lepsi w tym, co robią, że właśnie spojrzenie na problem z innej perspektywy, pozwala go rozwiązać. 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


15.12.2019 Niedziela.BE

(as) 

 

Last modified onczwartek, 21 styczeń 2021 00:18
Niedziela.BE