Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Szok na poligonie. Żołnierz WOT zgubił karabin
Niemcy: Ważny polityk polskiego pochodzenia opuszcza prawicową partię AfD
Belgia: Pogoda na 15, 16 i 17 maja
Polska: Robot zdał maturę. Jego pracę oceniało trzech nauczycieli. Znamy wynik
Belgia: Mężczyzna uniewinniony w sprawie "gwałtu z Tindera"
Polska: Oszukują na truskawkach. Można wpaść jak śliwka w kompot
Belgia: Pogoda na środę 15 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 15 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia, Ostenda: Na brzegu znaleziono ciało młodego płetwala karłowatego
Belgia: Ponad pół miliona euro za mieszkanie? Tutaj to normalne
Redakcja

Redakcja

Polska, biznes: Sytuacja firm z branży gastronomicznej i eventowej jest dramatyczna. Prawie połowa została zlikwidowana lub zawiesiła działalność

Wystarczył rok od pierwszego lockdownu, aby gastronomia i szeroko pojęta branża HoReCa doznały nieodwracalnych negatywnych zmian. Prawie połowa lokali zawiesiła działalność lub została zlikwidowana. Pomoc publiczna w postaci tarcz antykryzysowych czy zwolnień z ZUS-u nie przyniosła oczekiwanych efektów, podobnie jak próby ratowania firm przez zbiórki i inne formy pomocy dla przedsiębiorców. Wiele restauracji uratowało się przed upadkiem, decydując się na wprowadzenie dostaw na wynos. W najtrudniejszej sytuacji są te obiekty, które utrzymywały się głównie z wynajmu przestrzeni na eventy i imprezy.

– Rok po wprowadzeniu pierwszego lockdownu sytuacja lokali z branży gastronomicznej i eventowej jest dramatyczna. Połowa z nich zawiesiła działalność lub została zlikwidowana. Dodatkowo jedynie 5 proc. lokali potrafiło zmienić całkowicie swój profil działalności, żeby odnaleźć się na rynku – informuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Tomasz Szczęśniak, prezes zarządu portalu Briefly. pomagającego w organizacji imprez okolicznościowych oraz wydarzeń firmowych.

Marcowy raport Briefly wykazał wyraźny podział branży HoReCa na trzy segmenty. Jednym z nich – który radzi sobie całkiem nieźle – są restauracje i kawiarnie. 60 proc. spośród nich działa na wynos. Również hotele, czyli drugi segment branży, w większości (84 proc.) utrzymują działalność, na jaką pozwala im reżim sanitarny.

– Natomiast nie możemy tego powiedzieć o branży eventowej – kluby, puby, przestrzenie eventowe w zdecydowanej większości są zamknięte [70 proc. zawiesiło działalność – red.] – mówi Tomasz Szczęśniak.

Jak wskazuje Licznik Strat Lockdownowych uruchomiony przez Warsaw Enterprise Institute, straty krajowych firm wynikające z lockdownów sięgają już prawie 34 mld zł. Branża gastronomiczna jest jedną z najbardziej poszkodowanych. Jej straty szacowane są na 2,2 mld zł, a branży hotelarskiej na bisko 1,3 mld zł. Każda kolejna odsłona lockdownu działa na ich niekorzyść.

Pierwszy lockdown był szokiem, wtedy branża została rozłożona na łopatki. Później stopniowo zaczęła się podnosić i maj był takim małym świętem, bo wtedy wrócili klienci, a właściciele i menedżerowie zyskali znowu energię do działania. Kiedy we wrześniu 2020 roku badaliśmy nastroje w branży gastronomicznej i eventowej, przeważali minimalnie pesymiści, natomiast dużo było też optymistów, którzy spodziewali się, że będzie już tylko lepiej. Natomiast drugi lockdown wprowadzony w październiku 2020 roku niestety doprowadził do takiej sytuacji, którą mamy obecnie, że połowa lokali z branży gastronomicznej i eventowej nie jest w stanie funkcjonować – wyjaśnia prezes Briefly.

We wrześniowej ankiecie 40 proc. przedsiębiorców spodziewało się pogorszenia sytuacji, a co trzeci – jej poprawy. Już wtedy 90 proc. firm deklarowało spadek obrotów w porównaniu do sytuacji sprzed pandemii, a 57 proc. również spadek zatrudnienia. Wiele firm próbowało zmienić profil działalności, ale jak wynika z raportu Briefly, udało się to jedynie 5 proc. z nich.

– Profil działalności bardzo trudno zmienić. Skokowo wzrosła liczba lokali, które zaczęły więcej sprzedawać z dostawą i na wynos. Niektóre lokale z branży eventowej, jak np. sale, które organizowały wcześniej imprezy okolicznościowe, zaczęły oferować firmom swoją przestrzeń do pracy lub na szkolenia. Lecz to jest bardzo mała skala – mówi Tomasz Szczęśniak.

Wielu przedsiębiorców z branży gastronomicznej i eventowej liczy na efekt odroczonego popytu. Mimo że zainteresowanie klientów powinno po pandemii wrócić ze zdwojoną siłą, to może nie wystarczyć, by uratować branżę.

Sytuacja klubów, pubów, sal na imprezy okolicznościowe jest bardzo zła. Ich właściciele raczej poszli drogą przebranżowienia, powrotu do swoich starych zajęć, więc ta branża będzie miała bardzo duże trudności, żeby odbić się po pandemii. Mimo tego, że wielu właścicieli spodziewa się tzw. popytu odroczonego, to nie widziałbym dużych szans, aby w tym roku branża klubowo-pubowa wróciła do stanu przed pandemią – ocenia prezes Briefly.

Sytuacji nie ratuje także pomoc ze strony państwa. We wrześniowym badaniu serwisu 85 proc. ankietowanych firm deklarowało, że skorzystało z jakiejś formy pomocy publicznej: zwolnień z ZUS, tarczy antykryzysowych czy finansowych. Jak wynika z ostatnich danych resortu rozwoju, na pomoc dla firm w ciągu ostatniego roku trafiło ok. 200 mld zł. Wiele firm uruchomiło również internetowe zrzutki albo sprzedaż voucherów dla klientów, ale miały one raczej incydentalny charakter i stanowiły ratunek na kilka tygodni pierwszego zamknięcia. 


25.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Newseria // mówi: Tomasz Szczęśniak, prezes zarządu, Briefly // tagi: branża gastronomiczna, lockdown, zamknięcie restauracji, branża eventowa, organizacja imprez

(kmb)

 

Państwa UE potrzebują większej produkcji szczepionek przeciw COVID-19. To pole do współpracy dla polskich i francuskich firm

Zarówno w Polsce, jak i na poziomie UE trwają dyskusje o możliwości zawieszenia ochrony patentowej i uruchomienia produkcji szczepionek przeciw COVID-19 na bazie tzw. licencji przymusowych. Podczas zeszłotygodniowego spotkania w Paryżu prezydent Emmanuel Macron i premier Mateusz Morawiecki zgodzili się, że istnieje konieczność produkcji szczepionek na terenie Unii Europejskiej. Dyrektor Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej Monika Constant wskazuje, że przemysł polski i francuski mają w tym obszarze duże pole do współpracy. – Wydaje się, że właśnie tutaj Polska i Francja mogłyby współpracować, żeby zaproponować rozwiązanie, którego wszystkie kraje potrzebują jak najszybciej – ocenia.

Szczepionki przeciw COVID-19 były jednym z głównych tematów poruszanych przez prezydenta Emmanuela Macrona i premiera Mateusza Morawieckiego podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Paryżu. Politycy rozmawiali także o sytuacji związanej z pandemią i wezwali Komisję Europejską do tego, aby maksymalnie skutecznie egzekwowała pozyskiwanie szczepionek na podstawie umów, które zostały zawarte kilka miesięcy temu. Jak podaje KPRM, obaj politycy zgodzili się też co do konieczności produkcji szczepionek na terenie UE, uznając, że rozszerzenie możliwości produkcyjnych w Europie jest kluczowe dla jej bezpieczeństwa.

 Potrzebujemy wspólnego działania dotyczącego produkcji szczepionek. Wydaje się, że właśnie tutaj Polska i Francja mogłyby współpracować, żeby zaproponować rozwiązanie, którego wszystkie kraje – nie tylko te europejskie – potrzebują jak najszybciej – mówi agencji Newseria Biznes Monika Constant, dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej (CCIFP).

Polsko-francuskie rozmowy o szczepionkach na COVID-19 to pokłosie chaosu szczepionkowego, który trwa w Europie od kilku miesięcy. Wszystkie kraje zmagają się ze zbyt dużym zapotrzebowaniem na szczepionki w porównaniu do ich obecnej dostępności, podczas gdy koncerny farmaceutyczne spowalniają produkcję albo ogłaszają zmniejszenie dostaw. W teorii do końca II kwartału do Polski ma dotrzeć w sumie ok. 15 mln dawek, ale formalne deklaracje producentów wciąż się zmieniają. Jak dotąd nasz kraj otrzymał ok. 6,5 mln dawek, a do punktów trafiło nieco ponad 5,4 mln. Liczba wykonanych szczepień to prawie 5,1 mln.

Dlatego w Polsce od lutego trwa dyskusja dotycząca możliwości produkcji szczepionek na COVID-19 przez krajowe firmy na bazie tzw. licencji przymusowej (specjalnego zezwolenia na korzystanie z opatentowanego wynalazku innego podmiotu). Część krajowych polityków zaapelowała już do premiera Morawieckiego, aby zwrócił się w tym celu do Urzędu Patentowego RP i wyłonił krajowego producenta, który będzie w stanie uruchomić taką produkcję. Jak wskazuje Monika Constant, francuski przemysł mógłby wesprzeć w tym obszarze polskie firmy.

Współpraca pomiędzy firmami z Francji i Polski w zakresie produkcji szczepionek na COVID-19 może być różnoraka. Francja dysponuje bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturą przemysłową. Z kolei w Polsce mamy kilkadziesiąt firm i producentów w ramach szeroko rozumianego przemysłu farmaceutycznego. Wydaje się więc, że tutaj mogłaby nastąpić wymiana know-how i kompetencji. Trzeba też pamiętać, że na terenie Unii Europejskiej znajdują się firmy proponujące np. dostarczenie substancji czynnych, które są niezbędne do tego, żeby szczepionki mogły powstać – wymienia dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej. – Jako CCIFP organizujemy misję handlową, która ma zbliżyć firmy polskie i francuskie w obszarze szeroko rozumianej produkcji farmaceutycznej, z ukierunkowaniem właśnie na produkcję szczepionek.

Dyskusje o zawieszeniu ochrony patentowej, wprowadzeniu przymusowych licencji i uruchomieniu produkcji szczepionek na terenie UE toczą się też na poziomie unijnym. Już w końcówce stycznia taką opcję w liście do przywódców UE zasugerował przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Wskazał on, że Unia powinna zastosować pilne środki oraz zbadać wszystkie środki prawne i egzekucyjne w celu zapewnienia dostaw szczepionek przeciwko COVID-19, jeśli negocjacje z firmami dotyczące opóźnionych dostaw zakończą się niepowodzeniem.

Podobne głosy płyną też ze strony Komitetu ONZ, który 12 marca przyjął oświadczenie w sprawie powszechnych, przystępnych cenowo szczepień przeciwko COVID-19 oraz współpracy międzynarodowej i własności intelektualnej. Wskazał w nim, że należy rozważyć obowiązkowe licencje na produkcję szczepionek przeciw COVID-19, jeżeli to zwiększy ich dostępność.

Dyrektor Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej wskazuje, że niedobór szczepionek na COVID-19 to niejedyne wyzwanie, w obszarze którego Polska i Francja mogłyby podjąć współpracę. Kolejnym jest niedostatek kadr medycznych i starzenie się społeczeństwa, które są w tej chwili jednymi z najpilniejszych problemów w obszarze zdrowia dla całej Europy.

– Polska jest jednym z tych krajów, które mają najbardziej starzejące się społeczeństwa. Francja ma z kolei bardzo rozbudowany sektor ochrony, opieki nad osobami starszymi. Możemy się wspólnie uczyć, wykorzystując doświadczenia francuskich firm i wprowadzać rozwiązania, które będą jednym z głównych punktów Nowego Ładu zapowiadanego przez polskie władze – mówi Monika Constant.


26.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Newseria // mówi: Monika Constant, dyrektor generalna, Francusko-Polska Izba Gospodarcza // tagi: COVID-19, koronawirus, szczepionki, UE, dostawy szczepionek, pandemia, negocjacje ws. szczepionek, unijny program zakupu szczepionek, licencje przymusowe na produkcję szczepionek, polsko-francuska współpraca gospodarcza, przemysł farmaceutyczny // fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

Magdalena Boczarska: Dawno żadna postać nie sprawiła mi takiej trudności jak bohaterka serialu „Żywioły Saszy – Ogień”. To zupełnie inna rola od tych, które grałam do tej pory

W ramach wiosennych nowości Grupy TVN Discovery w kwietniu na antenę trafi serial „Żywioły Saszy – Ogień”. Magdalena Boczarska wciela się w nim w rolę Saszy Załuskiej, profilerki kryminalnej, która po latach spędzonych w Wielkiej Brytanii wraca do Polski i niemal natychmiast otrzymuje swoje pierwsze zadanie. Wyrusza do Łodzi, gdzie policja bezskutecznie poszukuje osoby odpowiedzialnej za serię podpaleń i wybuchów. Aktorka nie ukrywa, że jej nowa bohaterka to postać zupełnie inna od tych, które do tej pory grała – skomplikowana, wielowymiarowa i niejednoznaczna. Wejście w tę rolę było więc dla niej zupełnie nowym doznaniem.

Aktorka jest przekonana, że serial „Żywioły Saszy – Ogień” zaintryguje widzów i z dużym zaciekawieniem będą oni oczekiwali na kolejne odcinki. W swojej bohaterce Saszy najbardziej podoba jej się to, że jest tajemnicza, powściągliwa i nieoczywista.

– „Żywioły Saszy” są na podstawie cyklu książek Katarzyny Bondy „Cztery żywioły” i ja gram profilerkę, Saszę Załuską, wybitną psycholog policyjną, która jest zupełnie inną osobą, niż się wydaje. To bardzo tajemnicza postać i wydaje mi się, że bardzo ciekawe i intrygujące jest to, że widz wraz z poznawaniem kryminalnych zagadek i ze śledzeniem procesu, jak Sasza je rozwikłuje, będzie też próbował rozwikłać zagadkę, kim ona tak naprawdę jest i jaka jest jej przeszłość – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Magdalena Boczarska.

Sasza Załuska zostaje skierowana do pracy w Łodzi, gdzie ma pomagać w schwytaniu osoby odpowiedzialnej za serię podpaleń i wybuchów. Zadanie nie będzie łatwe, bo na drodze do rozwiązania sprawy stoi nie tylko brak jednoznacznych dowodów i tropów, ale też wątpliwości przełożonych i współpracowników co do umiejętności profilerki. Magdalena Boczarska przyznaje, że wykreowanie tej postaci nie było dla niej łatwym zadaniem.

– Dawno żadna postać nie sprawiła mi takiej trudności. Sasza jest bardzo nieoczywista, bardzo skryta i dogryzienie się do niej było dla mnie rzeczywiście nie lada wyzwaniem. Plus oczywiście musiałam się przygotować do roli policjantki, miedzy innymi z zakresu strzelania. Generalnie to było zupełnie coś innego niż role, które grałam do tej pory, zazwyczaj dużo bardziej emocjonalne, przynajmniej na pierwszy rzut oka, i dla mnie z aktorskiego punktu widzenia dużo bardziej łatwiejsze do zdefiniowania – mówi.

Aktorka cieszy się jednak, że z powodu pandemii nie została całkowicie bez pracy. Choć nie ukrywa, że na początku, kiedy zdjęcia do różnych produkcji zostały przerwane i nikt nie wiedział, kiedy będzie możliwość ich kontynuowania, to pojawił się pewien niepokój. Udało jej się jednak powstrzymać negatywne emocje i wykorzystać ten czas przestoju z pożytkiem dla siebie i rodziny.

– Wszystkich nas łączy to, że był to bardzo trudny czas, czas strachu, refleksji, bliskości i też pewnie małych wzruszeń. W ciągu ostatniego roku na pewno zwolniłam, ale też spędziłam sporo czasu ze swoją rodziną i też jak u wszystkich było go więcej niż normalnie. Ten czas dał mi refleksje, bliskość z rodziną, ale też szczęśliwie udało się pracować, co prawda nie w takim zakresie jak w poprzednich latach, ale ja należę do osób, które absolutnie narzekać nie mogą – mówi Magdalena Boczarska.

Aktorka nie ukrywa, że dostała wiele propozycji zawodowych, wręcz nie do odrzucenia. Już czeka na nią kolejna niezwykle ciekawa produkcja.

– Niedługo wchodzę na plan, ale na razie nie mogę nic powiedzieć. Jestem zobowiązana, nomen omen jak tytuł serial TVN-u, tajemnicą zawodową – dodaje.

 


24.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Newseria // mówi: Magdalena Boczarska, aktorka // tagi: Magdalena Boczarska, „Żywioły Saszy - Ogień”, Sasza Załuska, rola, postać, profilerka kryminalna, serial kryminalny

(kmb)

 

WHO w Polsce: Szczepionka AstraZeneca bezpieczna i nadal zalecana. Nie wszystkie kraje przywróciły ją do programów szczepień

Ubiegłotygodniowe pozytywne rekomendacje Europejskiej Agencji Leków i Światowej Organizacji Zdrowia sprawiły, że większość państw zdecydowała się wznowić szczepienia AstraZenecą, ale efekty paniki są nadal widoczne m.in. w zmniejszonej o kilkadziesiąt procent liczbie osób, które zapisują się na szczepienia oksfordzkim preparatem. – Nie zmusimy nikogo, żeby się zaszczepić, ale gorąco zachęcamy, żeby to zrobić. Sama otrzymam najprawdopodobniej szczepionkę AstraZeneca i nie mam w związku z tym żadnych obaw – mówi dr Paloma Cuchi, przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce. Dotychczasowe analizy nie wskazują, aby jednostkowe przypadki zakrzepicy były związane z podaniem tej szczepionki.

 Dotychczasowe analizy nie wykazały żadnej korelacji nietypowych przypadków ze szczepieniami preparatem AstraZeneca. Wszystkie szczepionki mają pewne efekty uboczne, może wystąpić np. ból ręki, ale nie odnotowaliśmy żadnych skutków, które kazałyby nam wycofać ten preparat. Wręcz przeciwnie. WHO zachęca do dalszego szczepienia preparatem firmy AstraZeneca. Otrzymało go już 5 mln ludzi i z naszych analiz wynika, że jest bezpieczny i skuteczny – mówi agencji Newseria Biznes dr Paloma Cuchi.

W ostatnich tygodniach kilkanaście krajów – w tym kilka europejskich, m.in. Francja, Włochy, Holandia, Austria, Litwa i Hiszpania – czasowo wstrzymało szczepienia preparatem AstraZeneca w związku z doniesieniami o jednostkowych przypadkach wystąpienia zakrzepicy i zgonów wśród osób zaszczepionych. Do 10 marca do Europejskiej Agencji Leków (EMA) zgłoszono 30 takich przypadków na 5 mln osób zaszczepionych w Europie preparatem brytyjsko-szwedzkiej firmy.

– Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że system działa. Wykryto kilka nietypowych przypadków i system je odnotował, więc mamy działający mechanizm, który daje nam ogląd całej sytuacji. Pytanie, czy te przypadki były powiązane z przyjęciem preparatu, czy też nie. Dotychczas zebrany przez nas materiał świadczy o tym, że zdarzenia te nie były powiązane ze szczepionką AstraZeneca. Jak dotąd więc nasze stanowisko pozostaje niezmienne – powinniśmy nadal korzystać z tych szczepionek – mówi przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce.

WHO w ubiegłotygodniowym komunikacie wskazała, że korzyści z podawania szczepionki firmy AstraZeneca przewyższają związane z nią ryzyka. Dlatego na razie zaleca kontynuowanie szczepień preparatem brytyjsko-szwedzkiej firmy. W ubiegłym tygodniu również EMA w oficjalnym stanowisku poinformowała, że jak dotąd nie znaleziono dowodów, aby przypadki zakrzepów miały związek z preparatem AstraZeneca, wskazując, że liczba takich incydentów wśród osób zaszczepionych wydaje się być nie wyższa niż w populacji w ogóle. EMA nadal zaleca szczepienia tym preparatem, podkreślając, że szczepionki stanowią najbardziej skuteczną ochronę przeciw COVID-19.

– Oczywiście przyjęcie szczepionki jest dobrowolne, ale zachęcamy wszystkich, żeby skorzystali z tej możliwości. Nie będziemy bezpieczni, dopóki nie zabezpieczymy wszystkich przed COVID-19 – mówi Paloma Cuchi. – Ja sama otrzymam najprawdopodobniej szczepionkę firmy AstraZeneca i nie mam w związku z tym żadnych obaw. Ważne jest to, żeby nie doszło do poważnego przebiegu choroby, a AstraZeneca – podobnie jak inne zatwierdzone do tej pory szczepionki – stwarza to bezpieczeństwo, dlatego zalecamy dalsze szczepienia.

Zgodnie z opublikowaną w poniedziałek analizą okresową badań III fazy prowadzonych w USA przez AstraZeneca skuteczność tej szczepionki wynosi 79 proc. w zapobieganiu objawowemu COVID-19 i 100 proc. w ochronie przed ciężkim przebiegiem choroby i hospitalizacją. Dane te były podobne we wszystkich grupach etnicznych i wiekowych. Producent poinformował także, że podczas analizy nie stwierdzono zwiększonego ryzyka zakrzepicy ani zdarzeń związanych z zakrzepicą wśród ponad 21,5 tys. uczestników badania, którzy otrzymali co najmniej jedną dawkę szczepionki. Nie stwierdzono żadnych zdarzeń związanych z zakrzepicą zatok żylnych naczyń mózgowych.

Zamieszanie wokół preparatu AstraZeneca wpłynęło także na podejście Polaków do szczepień przeciw COVID-19. Pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk poinformował podczas sobotniej konferencji, że w punktach szczepień zalega nawet kilkaset tysięcy szczepionek tej firmy, które nie zostały wykorzystane, bo pacjenci się po nie nie zjawili.

– Najlepiej podjąć decyzję o przyjęciu szczepionki AstraZeneca po zapoznaniu się z dostępnymi informacjami. Można np. wejść na stronę internetową Światowej Organizacji Zdrowia czy Europejskiej Agencji Leków i zapoznać się z realnymi liczbami i dowodami, zamiast polegać na tym, co zasłyszeliśmy od kogoś, czy słuchać informacji, które nie są rzetelne. W ten sposób będziemy mogli dokładnie ocenić, jakie jest bezpieczeństwo danej szczepionki. Jeśli ktoś nie chce się zaszczepić, to go do tego nie zmusimy, ale gorąco zachęcamy, żeby to zrobić – podkreśla przedstawicielka WHO.

Pozytywna rekomendacja EMA sprawiła co prawda, że większość państw zdecydowała się wznowić szczepienia AstraZenecą, ale skutki paniki są nadal widoczne m.in. w zmniejszonej o kilkadziesiąt procent liczbie osób, które zapisują się na szczepienia tym preparatem. Michał Dworczyk poinformował też, że te osoby, które nie zgłoszą się na umówiony termin szczepienia preparatem AstraZeneca, spadną na koniec kolejki i będą musiały czekać na uruchomienie już pełnych, populacyjnych szczepień.

– Polski program szczepień przebiega zgodnie z planem, podobnie jak w innych krajach. Chcemy, by szczepionki trafiły do najbardziej potrzebujących, począwszy od grup priorytetowych, a potem – w miarę jak programy szczepień będą kontynuowane – aby wszyscy zostali zaszczepieni jak najwcześniej – podkreśla Paloma Cuchi. – Pozostawienie pacjentom wyboru szczepionki skomplikuje tylko sytuację i utrudni dystrybucję. To nieistotne, czy przyjmiemy tę, czy inną szczepionkę. Najważniejsze jest to, że każda z nich wzmocni nasz układ odpornościowy, który będzie mógł odpowiednio zareagować na obecność wirusa. Dzięki temu nie trafimy do szpitala.

Zgodnie z informacjami Ministerstwa Zdrowia w Polsce wykonano ponad 5 mln szczepień: 3,2 mln pierwszą dawką i prawie 1,8 mln drugą dawką. 23 marca ruszyła rejestracja na szczepienia kolejnych pięciu roczników. 


24.03.2021 Niedziela.BE // źródło: Newseria // mówi: dr Paloma Cuchi, przedstawicielka WHO w Polsce // tagi: COVID-19, koronawirus, pandemia, szczepienia, AstraZeneca, Światowa Organizacja Zdrowia, Narodowy Program Szczepień, szczepienie przeciw COVID-19, szczepionka AstraZeneca // foto: Polska ulotka o szczepionce AstraZaneca COVID-19 // fot. Robson90 / Shutterstock.com

(kmb)

 

Subscribe to this RSS feed