Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: W tym regionie najwięcej nowych mieszkań
Belgia: Mniej podróżujemy? Spadek liczby rezerwacji hotelowych
Parlament Europejski opowiada się za zrównoważonymi opakowaniami
Belgia: Praca gorsza niż wykształcenie? To częste
Belgia: Te gminy się wyludniają
W ciągu ostatnich 20 lat w Belgii wykryto pięć razy więcej nowotworów skóry
Niemcy: Nadszedł czas na ograniczenie prędkości na autostradach?
Belgia: Tylu ludzi kupuje książki i czasopism przez Internet
Słowo dnia: Teek
Polacy nie liczą już na ZUS. Wolą liczyć na siebie. Jakie mają sposoby?
Redakcja

Redakcja

Powodzie w Belgii: 20 lipca ogłoszony dniem żałoby narodowej

Z powodu tragicznych w skutkach powodzi, które nawiedziły Belgię, rząd podjął decyzję o wprowadzeniu żałoby narodowej w dniu 20 lipca.

Podczas piątkowej konferencji prasowej, premier Belgii, Alexander De Croo, ogłosił, że dzień 20 lipca będzie dniem żałoby narodowej.

„Nasz kraj jest teraz w bardzo trudnym momencie. Nasze myśli łączą się z ofiarami i ich rodzinami. Przekazujemy tym osobom głębokie wyrazy współczucia. Powinniśmy cieszyć się pięknym latem, ale nagle doświadczyliśmy tych mrocznych dni” - mówił premier.

Wciąż trwa liczenie strat materialnych – ponieważ wiele regionów nadal jest zalanych, całkowity bilans zniszczeń będzie znany dopiero za kilka dni.

„Możliwe, że będzie to najgorsza powódź w dziejach Belgii” - skomentował De Croo, dodając przy tym, że obecnie „priorytetem jest akcja ratunkowa”.

 


18.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Powodzie w Belgii: Już 31 ofiar śmiertelnych, 90% walońskich gmin zalanych

Trwa liczenie strat spowodowanych przez powodzie, które w minionym tygodniu nawiedziły Belgię. W niedzielę bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 31, choć wciąż ponad 150 osób uznawanych jest za zaginione. Wiele rodzin nadal jest pozbawionych elektryczności oraz dostępu do wody pitnej.

Zgodnie z oficjalnymi danymi, na skutek powodzi zmarło już 31 osób, zaś zaginione lub „prawdopodobnie zaginione” są 163 osoby. W Regionie Walońskim aż 9 na 10 gmin zostało dotkniętych przez powódź (dokładniej 240 na 262 gminy).

Minister-prezydent regionu, Elio Di Rupo, poinformował, że zniszczenia będą opiewać „na kilkaset milionów bądź nawet miliard euro”. „To co się wydarzyło, jest niewyobrażalne. Na podstawie prognoz pogody nie byliśmy w stanie tego przewidzieć. Teraz w pierwszej kolejności potrzebujemy pieniędzy na naprawdę szkód” - mówił Di Rupo.

W niedzielę (18.07.2021) wciąż 17 tys. rodzin z prowincji Liège było pozbawionych dostępu do energii elektrycznej. W gminach Pepinster oraz Trooz, które są jednymi z najbardziej dotkniętych przez powódź, przywrócenie dostaw energii może potrwać nawet tydzień. W niedzielę rano również około 20 tys. gospodarstw z Brabancji Flamandzkiej nie miało dostępu do elektryczności.

Co więcej, w około 20 walońskich wsiach woda z kranu jest niezdolna do spożycia, poza tym wciąż w wielu miejscach nie kursują pociągi.



19.07.2021 Niedziela.BE // fot. Thierry Hebbelinck / Shutterstock.com

(kk)

Motoryzacja: Ile dziś kosztują gwiazdy szos PRL-u? Marzenie naszych rodziców i dziadków

Często trzeba za nie zapłacić, tyle co za nowe, współczesne auta. Legendy motoryzacyjne PRL-u osiągają wysokie ceny. Sprawdziliśmy, ile trzeba wydać, aby za kierownicą przenieść się w czasie.

Fiat 126p, czyli „maluch”, produkowany był w latach 1972 – 2000 i mimo swoich niewielkich rozmiarów, braku pojemnego bagażnika, potrafił dowieźć kilkuosobową rodzinę na zagraniczne wakacje. Tak samo jak „maluch”, fiat 125 był włoską konstrukcją, w Polsce produkowaną od 1967 roku do 1991 roku. Z kolei polonez to nasz rodzimy samochód. Zadebiutował w 1978 roku i był szosowym następcą „dużego fiata”. Ostatni polonez zjechał z taśmy produkcyjnej w kwietniu 2002 roku. W PRL-u oczy wielu kierowców były także zwrócone w stronę Wartburga. To auto z dawnej NRD, które zaczęto produkować już w 1955 roku, a ostania generacja zakończyła swoją historię w 1991 roku. Najpopularniejszy model, jaki dało się zobaczyć na ulicy, to 353W.

Wielkie pieniądze

Dziś na te wszystkie pojazdy można patrzeć z nutą nostalgii, bo były marzeniem wielu Polaków. Nie każdego było jednak na nie stać. „Z racji centralnie planowanej gospodarki, liczba samochodów była nieadekwatna do zapotrzebowania, co tworzyło niezwykłą dziś sytuację, w której używany samochód potrafił kosztować więcej niż nowy w Polmozbycie. Auta niewiele traciły na wartości, nawet po kilku latach użytkowania. W 1979 roku średnia cena Fiata 126p z 1974 roku wynosiła około 80 tys. zł, podczas gdy nowy samochód był wyceniany na 87 tys. zł. Normalnie taniały tylko Syreny, które nie cieszyły się taką renomą jak Maluch, Polski Fiat 125p czy chociażby Trabant, który jako 2-latek potrafił był droższy o 30 proc. od nowego.” - przypomina portal autocentrum. Trzeba jeszcze przypomnieć, że same pieniądze często nie wystarczyły, aby zostać posiadaczem wymarzonych czterech kółek. Potrzebny był talon. „Niektórzy go otrzymywali, inni wygrywali w loteriach, ale zdobycie uprawnienia do zakupu zawsze było swego rodzaju świętem. Brak talonu można było ominąć, decydując się na zakup droższego auta z drugiej ręki lub wykorzystanie dolarów. Wówczas, za tzw. bony PKO, czyli de facto – dolary, można było kupić samochód ‘od ręki’.” - czytamy w serwisie.

Duży fiat

Ale do rzeczy - ile dziś trzeba zapłacić za te obiekty westchnień Polaków? Sprawdziliśmy oferty umieszczone na popularnych portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych. Okazuje się, że na auta z PRL-u trzeba wydać spore pieniądze. Właścicielem fiata 125 można zostać już za jakieś 6 500 zł. Tyle kosztuje egzemplarz z 1981 roku, ale jak czytamy w ogłoszeniu, auto wymaga trochę pracy mechanika. Pojazd w lepszym stanie (rocznik 1984) to wydatek 19 900 zł i trzeba przyznać, że na zdjęciach wygląda na zadbany. Jeżeli jednak ktoś chciałby fiata w nienagannym stanie, z oryginalnymi częściami, to musi mieć około 50 000 zł. Tyle właśnie kosztuje auto z 1973 roku – w pełni sprawny i ubezpieczony.

Maluch

Ogłoszeń jest niewiele. Największy w Polsce portal aukcyjny prezentuje zaledwie sześć ofert. Najtańsza opcja to 1 500 zł za auto z 1996 roku z przebiegiem 58 000 kilometrów. „Stan idealny z przebiegiem 25 000km. Zakupiony w salonie w Las Palmas de Gran Canaria w maju 1980. Bezwypadkowy. 100 proc. odrestaurowany w 2018 roku na oryginalnych częściach. Z powodu klimatu ciepłych zim i upalnego lata - bez grama rdzy...zapraszam do zakupu.” - reklamuje swoją ofertę ktoś, kto sprzedaje „malucha” za 39 000 zł. Jeżeli szuka się ofert ze średnimi cenami, to są także auta za ok. 7 000 zł. To pojazdy z lat 90-tych i – jak zapewniają właściciele – sprawne.

Polonez

W tym przypadku wybór jest znacznie większy. Można się stać jego właścicielem, wydając zaledwie 1 750 zł za egzemplarz z 1995 roku. O rok młodszy jest polonez atu kosztujący 4 600, ale prawdziwą gratką są najstarsze modele. Te trudno znaleźć, ale jest pojazd z 1989 roku za ponad 22 000 zł. Mniej więcej tyle samo trzeba zapłacić za model caro z 1994 roku. „Stan bardzo dobry. Śmiga bez przeszkód. Pierwszy właściciel.” - zachwala sprzedawca.

Wartburg

Z nim jest pewien problem, bo produkowany był bardzo długo i najstarsze egzemplarze (model 311) kosztują po 15 000 zł. Nowsze – z lat 80-tych – i swego czasu szalenie popularne modele 353 są znacznie tańsze. Na tych skupmy uwagę. Jeżdżący, ubezpieczony egzemplarz z 1983 roku kosztuje 4 999 zł, a maszyna starsza o cztery lata to wydatek 39 000 zł. „Mam do sprzedaży w wyśmienitym stanie, dosłownie jak nowy Wartburg 353W. Pojazd w pełni odrestaurowany, po renowacji przejechał jedynie 1500 km. Udokumentowana pełna historia z odrestaurowania.” - zachęca sprzedawca i wymienia, że nawet tapicerka jest w idealnym stanie. Można też skusić się na 353W z 1971 roku za około 13 000 zł, od pierwszego właściciela. „Samochód nigdy nie widział zimy o czym świadczy brak rdzy. Pojazd nigdy nie był malowany, lakier jest oryginalny, nie uczestniczył nigdy w żadnej kolizji czy wypadku. Ostatnie 20 lat stoi w garażu. Silnik sprawny.” - czytamy w ogłoszeniu.


19.07.2021 Niedziela.BE // bron: News4Media // fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

(kl)

 

Dotychczas do Belgii dostarczono 13,5 mln dawek szczepionek przeciwko koronawirusowi

Dotychczas do Belgii dotarło łącznie 13,5 mln dawek szczepionek przeciwko koronawirusowi – wynika z najnowszych, opublikowanych w minioną sobotę (17.07.2021) danych specjalnej grupy zadaniowej ds. szczepień.
 
Od początku krajowego programu szczepień 66,9% pełnoletnich mieszkańców Belgii otrzymało co najmniej pierwszą dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi, zaś 45,9% osób jest w pełni zaszczepionych.

W zeszłym tygodniu do Belgii dotarło łącznie 442 260 dawek szczepionki Pfizer/BioNTech oraz 122 400 dawek szczepionki AstraZeneca.

W tym tygodniu firma Pfizer miała dostarczyć taką samą liczbę dawek szczepionek, zaś producent preparatu Moderna zapowiedział dostawę kolejnych 136 800 dawek szczepionek.


19.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Subscribe to this RSS feed