Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Wzrost cen energii spowodował wzrost inflacji do 3,37%!
Polska: Rowerzyści kontra piesi. A mandaty się sypią. Idą już w dziesiątki tysięcy
Belgia, biznes: Dobra wiadomość. Chodzi o belgijski przemysł
Belgia: Socjaliści walczą o płacę minimalną w wysokości 2500 euro
Narodowe Święto 3 Maja. Tak obchodzono je przed laty [ZDJĘCIA]
Świętujemy: Rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja
Belgia: Pogoda na piątek 3 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 3 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: W Brukseli zebrano 700 ton darowizn dla Strefy Gazy
Belgia: Ilu z nas zamawia posiłki online?
Redakcja

Redakcja

Motoryzacja: Co oznacza strzałka przy lampce paliwa na desce rozdzielczej?

Możliwe, że wiesz, ale to zadziwiające, jak wielu kierowców nie rozpoznaje, czemu służy strzałka przy znaczku dystrybutora na desce rozdzielczej.

Wlew do paliwa jest z lewej czy z prawej strony? To odwieczne pytanie, które w myślach zadają sobie pytanie kierowcy dojeżdżając na stację paliwową. Oczywiście w przypadku własnego samochodu raczej o tym pamiętamy, jednak czasem korzystamy z pożyczonego auta, a coraz częściej pojazdy wypożyczamy.

Chyba nie ma osoby, która chociaż raz nie zawahała się, z której strony ma wlew do paliwa. Niekiedy widzimy kierowcę, który manewruje na stacji lub przeciąga wąż przez cały samochód. Aby tego uniknąć, wystarczy spojrzeć na zegary. Zazwyczaj obok ikonki wskaźnika paliwa znajduje się strzałka. To ona pokazuje, z której strony wlewa się paliwo.

Jak rozpoznać, po której stronie auta znajduje się wlew paliwa?

Wystarczy spojrzeć na deskę rozdzielczą, a konkretnie na symbol dystrybutora obok wskaźnika poziomu paliwa. Jeżeli nie ma przy nim dodatkowych oznaczeń, np. w postaci strzałki, położenie wlewu paliwa poznajemy po umiejscowieniu grafiki pistoletu dystrybutora.

Jeśli strzałka jest skierowana w lewo, tam powinniśmy szukać klapki wlewu paliwa. Jeśli jest po przeciwnej stronie, wiemy już, że najlepiej będzie podjechać pod dystrybutor, parkując obok niego od strony pasażera.

Reguła i wyjątki

Możemy odwołać się również do zasady, która potwierdza się w większości przypadków, a jest ona bardzo prosta. Jeśli jedziemy samochodym wyprodukowanym w Azji, to szukamy klapki wlewu paliwa po lewej stronie, jeśli samochodem wyprodukowanym w Europie, to wlew paliwa znajdziemy najprawdopodobniej po prawej. Trzeba pamiętać również o wyjątkach, bo w niektórych przypadkach wspomniana zasada nie jest regułą. Po prawej stronie znajduje się wlew na przykład w japońskiej Mazdzie 3, czy Toyocie Land Cruiser, a po lewej we francuskim Peugeocie 2008.

Jakie paliwo wlać do samochodu?

Rzadko, ale zdarzają się pomyłki również przy wyborze paliwa. Możemy to sprawdzić na kilka sposobów, pierwszy to naklejka pod wlewem paliwa. Zazwyczaj producenci umieszczają tam informację o tym, czy zatankować benzynę z oznaczeniem przekreślonych liter Pb, czy diesla i lać należy tylko ropę - ON. Drugi sposób, to podniesienie pokrywy silnika i sprawdzenie, czy nie ma tam napisu Diesel. Taką informację znajdziemy również w dowodzie rejestracyjnym, w polu oznaczonym P3.


05.04.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot.News4Media

(ga/go)

O co chodzi z amantadyną? Coraz bardziej zaawansowane badania nad lekiem na COVID-19

Czy czeka nas rewolucja w leczeniu choroby COVID-19? Do tej pory nadzieją powrotu do normalności były jedynie szczepionki, do której nie wszyscy są przekonani. Tymczasem trwają badania nad lekiem, który - jak twierdzą niektórzy lekarze - jest skuteczny w zapobieganiu zakażeniem koronawirusem i w leczeniu skutków choroby powodowanej tym wirusem.

Czy amantadyna jest skutecznym lekiem na COVID-19? Doktor Włodzimierz Bodnar, który stosował ją na sobie oraz na swoich pacjentach uważa, że tak.
"Chorowało sporo osób z mojego persolnelu medycznego,  przechodzili chorobę lekko, wszyscy brali amantadynę, pracuje u mnie około 60 osób, a współpracuje około 100. Nikt mi nie umarł, a wszyscy brali amantadynę" - mówił na antenie Polsatu dr Włodzimierz Bodnar.

Lekarz powiedział, że dzięki amantadynie on i jego personel nie boi się choroby covid-19:
"Ci ludzie, którzy biorą amantadynę od października, oni praktycznie nie mają zespołów pocovidowych. (...) Mój personel w ogóle nie boi się covid-19, część osób chętnie chodziła bez maseczek mimo, że narażenie w przychodni jest tak duże, ja osobiście przyjmując tyle osób przyjmuje bez maseczki".
Dr. Włodzimierz Bodnar w programie "Gość Wydarzeń" ubolewał nad metodą leczenia osób chorych na COVID-19, a w zasadzie nad jej brakiem.
Badania nad amantadyną

Agencja Badań Medycznych, w odpowiedzi na zlecenie Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego, sfinansowała badanie dotyczące zastosowania amantadyny w zapobieganiu progresji i leczeniu objawów COVID-19. Badanie ma na celu potwierdzić, czy napływające doniesienia o skuteczności wykorzystania substancji stosowanej dotychczas w leczeniu Parkinsona zapobiega również rozwojowi COVID-19.

Jak poinformowała Agencja Badań Medycznych, przeprowadzone wiosną 2020 badanie wykazało, że żaden z pacjentów przyjmujących amantadynę, u których stwierdzono zarażenie wirusem SARS-CoV-2, nie doświadczył ciężkich objawów choroby. Podobnych obserwacji u pacjentów z chorobą Parkinsona dokonała także grupa z Cambridge University, która  postuluje konieczność przeprowadzenia szerszych badań klinicznych w tym zakresie.

"Jako Agencja Badań Medycznych powinniśmy dostarczyć Polakom obiektywnej wiedzy, w celu zakończenia dyskusji na temat słuszności stosowania amantadyny w przebiegu COVID-19 w oparciu o twarde dowody naukowe. O to właśnie poprosił nas minister Niedzielski. Badanie, które uruchamiamy, da nam odpowiedź, czy amantadyna rzeczywiście działa. " – podsumowuje Prezes Agencji Badań Medycznych dr n. med. Radosław Sierpiński.

"Analizując mechanizm działania leku sądzimy, że amantadyna może być skuteczna w zapobieganiu rozwojowi COVID-19 w kierunku ostrej niewydolności oddechowej także poprzez działanie na ośrodkowy układ nerwowy. Warunkiem skuteczności amantadyny w COVID-19 jest jednak stosowanie tego leku we wczesnej fazie procesu chorobowego, t.j. przed rozwinięciem ostrej niewydolności oddechowej (ARDS)."
- podkreśla prof. Konrad Rejdak

Badania nad amantadyną prowadzi Górnośląskie Centrum Medyczne, a wspomagać je ma 20 placówek. Badanie powinno zakończyć się 30 kwietnia.

05.04.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. TomaszKudala / Shutterstock.com, Inc.

 

Adopcja zwierzaka podczas lockdownu. Jak do tego podejść?

W okresie pandemii wiele czasu spędzamy w domu. To idealny okres by swoją uwagę poświęcić nowemu, czworonożnemu członkowi rodziny. Ta decyzja musi być jednak świadoma i bardzo dobrze przemyślana.

Pandemia koronawirusa dotknęła nie tylko nas - ludzi. Dotknęła także zwierzęta. Wiele placówek dla bezdomnych zwierząt pęka w szwach. W Polsce na adopcję czeka ponad 180 000 zwierząt. W dodatku ze względu na obostrzenia schroniska nie mogą przyjmować wolontariuszy i korzystać z ich niecenionej pomocy. Brakuje też środków finansowych oraz darowizn od ludzi. Wiele akcji społecznych i zbiórek, np. w szkołach, nie odbywa się ze względu na lockdown.

W czasie pandemii do schroniska wejść nie można. Adopcja zwierzaka jest jednak jak najbardziej możliwa! Wiele placówek prowadzi internetowe akcje, dzięki którym możemy podać pomocną „łapę” bezdomnym zwierzakom. Dzięki zdjęciom oraz opisom cech charakteru - wstępnie możemy wybrać, którego włochatego przyjaciela chcielibyśmy przygarnąć do swojego domu. Następnie czeka nas:

- wypełnienie ankiety lub wywiad z pracownikiem placówki - tu sprawdzane są zarówno nasze preferencje, jak i oczekiwania. Pytania najczęściej dotyczą tego, w jakim wieku szukamy zwierzaka, jak dużego, z jakim temperamentem? Pracownicy będą pytali także o nasze warunki mieszkaniowe (dom czy mieszkanie), a także o to, jak wygląda nasz dzień (praca, szkoła, a może inne obowiązki),

- wizyta przedadopcyjna - to czas na zapoznanie się. Pies lub kot może zostać przywieziony do naszego domu lub zostaniemy umówieni na wizytę w placówce. Na tym etapie obecni powinni być wszyscy domownicy (pamiętając o zachowaniu reżimu sanitarnego),

- podpisanie umowy - po obustronnej akceptacji, pozostaje jeszcze formalność. Umowa zobowiązuje nowego opiekuna do dbania o swojego podopiecznego. Niektóre schroniska pobierają także opłatę za wydanie psa lub kota. Koszty wahają się od 20 do 200 zł (uzależnione są od wieku i rasy).

Kochający dom to najlepszy prezent dla każdego zwierzaka. Decyzję o adopcji należy jednak bardzo dobrze przemyśleć i podjąć ją świadomie. Pamiętajmy, że gdy obostrzenia zostaną poluzowane, a pandemia się skończy, zwierzak zostanie z nami. Warto zastanowić się, czy nasz tryb życia pozwoli wtedy na właściwą opiekę nad nowym domownikiem, np. jeśli po lockdownie będziemy musieli wrócić do pracy stacjonarnej w biurze. Należy również przeliczyć koszty - zwierzak to także wydatki związane z odpowiednim karmieniem, wizytami weterynaryjnymi czy zakupem niezbędnych akcesoriów. Pamiętaj - zwierzę to nie zabawka i nie jest to dobry pomysł na prezent. O adopcji czworonoga zadecydować musi sam opiekun zwierzaka.

Jeżeli jesteś już pewien, że możesz stać się odpowiedzialnym, kochającym opiekunem - znajdź odpowiednią organizacją w Twojej okolicy i skontaktuj się z jej pracownikami. O szczegółach i warunkach adopcji w konkretnym regionie dowiesz się najwięcej bezpośrednio z wybranego przez ciebie schroniska lub ośrodka. 

05.04.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(el)

 

  • Published in Polska
  • 0

Niemądre zachowania ludzi nasilają się. Strażacy ostrzegają przed karami

Wszędzie tam, gdzie zagrożone jest życie lub mienie obywateli, można liczyć na pomoc strażaków. Niestety ruszył sezon w, którym przez zachowanie niektórych ludzi, funkcjonariusze nie mogą reagować na zdarzenia, gdzie są bardziej potrzebni.

Wypalanie traw to problem, z którym strażacy zmagają się co roku. Nadal są ludzie, którzy myślą, że ta czynność użyźnia ziemię. 
"Po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu ognia pomagają także powiewy wiatru. W przypadku gwałtownej zmiany jego kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi." - ostrzegają strażacy.

"Każda interwencja i gaszenie pożarów traw to również wydatek finansowy. Należy pamiętać, że w tym samym czasie strażacy mogą być potrzebni do ratowania ludzkiego życia w innym miejscu. - Niektóre pożary np. torfowisk gasimy przez kilka dni lub tygodni. Straty są olbrzymie. Bardzo często pożary przenoszą się na budynki mieszkalne, lasy czy torfowiska. Odbudowa lasu trwa kilkadziesiąt, a torfowiska kilkaset lat. Straty mogą być nieodwracalne" - mówi gen. brygadier Leszek Suski.

Ogień jest żywiołem i nigdy nie możemy mieć pewności, że będziemy w stanie go opanować. Wiosenne pożary spowodowane wypalaniem traw stanowią poważne zagrożenie dla ludzi, zwierząt, lasów, domów mieszkalnych i zabudowań gospodarczych. Czynność ta jest zabroniona prawem. Kodeks wykroczeń przewiduje za to karę grzywny w wysokości nawet do 5 tys. zł.  Za tragiczny w skutach pożar można odpowiedzieć również za przestępstwo: 
„Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.

Dodatkowe sankcje zagrażają osobom, które doprowadziły do czyjejś śmierci – kara nawet do 12 lat więzienia.

05.04.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. Dziurek / Shutterstock.com, Inc.

(el)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed