Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: Dodatkowe kontrole graniczne na Euro 2024
Polska: „Ostatnia Wieczerza” odkrywa tajemnicę końca świata. Kiedy nastąpi?
Belgia: Praca na część etatu? Częściej kobiety
28 marca – Międzynarodowy Dzień Żelków
Polska: Zmiany w pracach domowych i ocenach z religii. I to od razu po Wielkanocy
Belgia: W ciągu dekady liczba chrztów dorosłych podwoiła się
Belgia: Wynajmują mieszkania socjalne, choć mają nieruchomości za granicą. Są kary
Belgia: W zoo Planckendael na świat przyszła mała hiena!
Polska: Pacjenci chcą zniesienia skierowań do specjalistów. To niczego nie zmieni – ostrzegają specjaliści
Belgia: Zapisy na bieg na 20 km w Brukseli tymczasowo wstrzymane

Belgia: „Kochała plażę”. Syn wspomina belgijską ofiarę zamachu w Tunezji.

Belgia: „Kochała plażę”. Syn wspomina belgijską ofiarę zamachu w Tunezji. fot. Shutterstock

- Już teraz mi jej brakuje – mówi dziennikowi „Het Laatste Nieuws” syn 53-letniej Belgijki, która podobnie jak 38 innych osób zginęła w zamachu terrorystycznym w tunezyjskim kurorcie Sousse.

Svitlana Novoselska to jedyna belgijska ofiara śmiertelna zamachu w Tunezji, do którego doszło w piątek 26 czerwca. W feralnym hotelu przebywało ok. 50 turystów z tego kraju, kilkoro innych zostało rannych.

Svitlana na wakacje przyjechała z 66-letnim mężem Emile Lemaire. Oboje zostali ranni, ale jej obrażenia były na tyle poważne, że jeszcze tego samego dnia zmarła.   

Kiedy jej syn, 31-letni Artur, usłyszał o zamachach w Tunezji, od razu próbował dodzwonić się do matki. Nikt nie odebrał. Następnie zadzwonił do Anity, koleżanki mamy, która również była w tym kurorcie.

- Anita powiedziała mi, że w piątek nie czuła się dobrze i była w hotelu, kiedy wybuchło to piekło. Dopiero, gdy zobaczyła karetki, odważyła się wyjść na zewnątrz. Zobaczyła jak sanitariusze wnosili mamę do karetki – mówi syn zamordowanej turystki. – Kilka kul trafiło ją w klatkę piersiową. Podejrzewamy, że zmarła już w drodze do szpitala.  

Kiedy w sobotnie popołudnie przed drzwiami Artura w belgijskim Namen pojawili się policjanci, syn wiedział już po co przyszli: poinformować go o śmierci matki. 

Mąż zabitej, Emile Lemaire, po marcowych zamachach na tunezyjskie muzeum, zaczął się wahać. Może jednak powinniśmy zrezygnować z urlopu w tym kraju? - zastanawiał się. 

- Mama jednak uspokajała Emile, mówiła żeby się nie martwił. Przecież te hotele dla turystów i prywatne plaże są dobrze strzeżone… - wspomina Artur.

- Mama tak bardzo kochała plaże i słońce. Może to jest jakieś pocieszenie. Ale słabe pocieszenie – dodaje cytowany przez „Het Laatste Nieuws” syn ofiary zamachu na tunezyjskiej plaży.

 


29.06.2015 ŁK Niedziela.BE

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież