Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Belgia: Karaluchy, grzyb na ścianie i… wysoki czynsz

Belgia: Karaluchy, grzyb na ścianie i… wysoki czynsz fot. Shutterstock

Setki mieszkańców Lowanium (Leuven) wynajmuje pokoje, które są w fatalnym stanie. Za złe warunki mieszkaniowe trzeba często słono zapłacić, nieraz nawet 600 euro miesięcznie za wilgotny i ciasny pokój – informuje portal vrt.be.

Według niektórych szacunków w mieście wynajmowanych jest ok. 2 tys. pokojów, których stan jest fatalny. Są to często miejsca, w których nie chcą już mieszkać studenci. Władze miasta i tutejszy uniwersytet w minionych latach zainwestowały miliony euro w powstanie nowych miejsc noclegowych dla studentów, więc studenci już nie decydują się tak łatwo na wynajem starych i brudnych pokojów.

Zaniedbane pomieszczenia są więc wynajmowane osobom, które nie mają innego wyjścia (bo np. zarabiają za mało, by móc sobie pozwolić na wynajęcie własnego lokum) i nie znają swoich praw. Często są to np. ludzie żyjący z zasiłków, zagraniczny pracownicy albo uchodźcy (np. z Somalii, Syrii, Erytrei czy Iraku), opisuje dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Warunki panujące w tych pokojach są nieraz beznadziejne. Karaluchy, myszy, wilgoć, grzyb, brak ciepłej wody, niedziałające ogrzewanie, problemy z elektrycznością… - opisują flamandzkie media. Nie przekłada się to na cenę, gdyż czasem za pokój w takim mieszkaniu zapłacić trzeba nawet 600 euro.

Jeśli lokatorzy zwracają się do właściciela o to, by usunął usterki czy zlikwidował wilgoć, są lekceważeni. – Dziesiątki razy do niego dzwoniliśmy, ale on nie odbiera. Kiedy przypadkiem spotykamy go na ulicy, podchodzimy do niego, ale on szybko ucieka. A kiedy już uda nam się z nim porozmawiać, to mówi nam, że skoro nam się nie podoba, to możemy się wyprowadzić – powiedział jeden z lokatorów, cytowany przez portal vrt.be.

- To, co się tam dzieje, to naruszenie praw człowieka – powiedziała Anna Raymaekers z De Ruimtevaart, organizacji zwalczającej ubóstwo. Według niej władze miasta mają świadomość tego problemu, ale nic z tym nie robią. – To nie jest priorytet. Władze skupiają się na dobrych pokojach dla studentów, a tym się nie zajmują – powiedziała Raymaekers, cytowana przez „Het Laatste Nieuws”.


12.10.2018 ŁK Niedziela.BE

 

Niedziela.BE