Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: Populacja zająca szaraka najliczniejsza w historii!
Nikt i nic nie podważy solidarności Polski i Ukrainy [zobacz FILM]
Belgia: Pogoda na weekend wielkanocny
Polska: Wybory samorządowe 7 kwietnia 2024 – co możesz załatwić online?
Belgia: Zagrożenie terrorystyczne nadal na poziomie 3
Polska: Jeśli kupiłeś mieszkanie, to masz się czego bać. Bo prześwietli cię skarbówka
Belgia: W Brukseli może zostać otwarty specjalistyczny ośrodek dla dzieci chorych na nowotwory
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 29 marca 2024, www.PRACA.BE)
BELGIA! DZIEŃ DOBRY! - piątek 29 marca 2024
Kultowy brukselski klub jazzowy Sounds zostanie wkrótce zamknięty
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Od 1 marca wycięcie drzewa na własnej działce będzie nas sporo kosztowało

Dziś ostatni dzień lutego. To ważna data dla tych, którzy planują wycięcie drzewa na swojej działce. Czas na to mają jeszcze tylko… dziś. Bo od 1 marca będzie to już karalne.

Kiedy zatem można wycinać drzewa na własnej działce? W tej kwestii kalendarz jest precyzyjny: od 15 października do końca lutego.

Dlaczego? Ze względu na obowiązujący okres lęgowy ptaków.

Tak, ale nie bez pozwolenia

Czy jednak – jeśli jest to konieczne – możliwe jest usunięcie drzewa w okresie lęgowym, czyli od 1 marca do 15 października? Tak, ale pod warunkiem, że nie w ten sposób naruszymy zakazów wobec gatunków chronionych ptaków. Bo te obowiązują przez cały rok.

Jeżeli jednak jest to konieczne, to w takiej sytuacji trzeba zdobyć odpowiednie zezwolenia na takie prace. I okazać je w razie kontroli.

Czym grozi zlekceważenie tych obostrzeń?

Jak chce ustawa o ochronie przyrody – jest to zagrożone karą aresztu lub grzywny.

Jeżeli usuniemy drzewo bez zezwolenia, to zapłacimy 2-krotność stawki za usunięcie, czyli 5 tys. zł. Jeżeli zatem wycięlibyśmy naszą sosnę i celowo usunęli pień i kłodę, to do 5 tys. zł kary należałoby dodać 50 proc. wartości kary, czyli kolejne 2500 zł.

Business Insider policzył, że za wycięcie wieloletniego cisu o obwodzie 150 cm trzeba zapłacić nawet 30 tys. zł.

Tańsze są – dodaje serwis – klony czy jesiony. W tym przypadku za drzewo o takim samym obwodzie opłata wyniesie 4,5 tys. zł. W przypadku nielegalnej wycinki stawki mnożone są razy dwa.

Wycinka drzew nie zależy od naszego widzimisię

Skąd te obostrzenia? Bo wycinka drzew na własnej działce nie zależy od naszego widzimisię. Przepisy jasno określają, które drzewa i – dodajmy – krzewy możemy wyciąć bez pozwolenia i w jakim terminie. W przeciwnym razie zapłacimy wspomnianą karę.

A co należy zgłosić gminie? Wszystkie drzewa, których obwód pnia, liczony na wysokości 5 cm od ziemi, przekracza:

- 80 cm – w przypadku topoli, wierzb, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego;
- 65 cm – w przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego;
- 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew.

Co można wycinać bez pozwolenia?

Na tej liście są między innymi:

• drzewa i krzewy złamane lub przewrócone,
• drzewa i krzewy owocowe; wyjątkiem są te które rosną na nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków lub na terenach zieleni,
• krzewy ozdobne,
• drzewa lub krzewy usuwane w celu przywrócenia gruntów nieużytkowanych do użytkowania rolniczego.

Ile kosztuje opłata za zezwolenie?

Wniosek o pozwolenie na wycięcie drzew lub krzewów składamy we właściwym urzędzie gminy (miasta).

We wniosku trzeba podać informację o obwodzie drzewa na wysokości 130 cm od gruntu.

Jeśli decyzja będzie pozytywna, trzeba uregulować opłatę. Jej wysokość zależy od obwodu pnia.

Opłata za usunięcie drzewa nie może przekroczyć 500 zł, a krzewu – 200 zł.

29.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Wolimy wódkę niż mleko. Bo to na nią wydajemy aż trzy razy więcej

W ubiegłym roku, mimo drastycznie rosnących cen, Polacy wykazali się dużą odpornością co do swoich zwyczajów konsumpcyjnych. Zwłaszcza jeśli chodzi o zakup alkoholu.

To w nim topimy smutki.

Dane zgromadzone przez firmę NielsenIQ ujawniły zaskakującą prawdę o nas: mimo skłonności do oszczędzania Polacy nie rezygnują z wydatków na alkohol. Wręcz przeciwnie, wydają na wódkę trzy razy więcej niż na mleko.

Alkohol kontra podstawowe produkty spożywcze

Alkohol, a szczególnie wódka i piwo, nawet w trudnych ekonomicznie czasach, zajmują istotne miejsce w naszych budżetach domowych.

W 2023 roku Polacy wydali na piwo 22,8 mld zł. Na wódkę – 16,8 mld zł. W tym samy czasie na mleko, masło czy margarynę przeznaczyliśmy w sumie 5,1 mld zł.

Tak więc – nawet w obliczu wyzwań finansowych, jakim była szalejąca inflacja – na alkoholu nie oszczędzaliśmy.

Preferencje konsumenckie się zmieniają

Ciekawym zjawiskiem jest również ewolucja preferencji konsumenckich dotyczących alkoholu. Mimo że wydatki na wódkę i piwo dominują, to jednak zauważalny jest wzrost popularności piw bezalkoholowych oraz innych trunków, niestandardowych jak na polskie warunki, jak gin, rum czy whisky. To wskazuje na zróżnicowanie gustów i możliwe poszukiwanie nowych doświadczeń smakowych. 

Jednak pomimo wzrostu cen i ogólnej tendencji do oszczędzania, Polacy nadal wydają znacznie więcej na alkohol niż na inne podstawowe produkty spożywcze. To pokazuje, że alkohol, a szczególnie wódka i piwo, pełnią w polskiej kulturze – obok konsumpcyjnych – również ważne role społeczne.

03.03.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Niemal 4 tys. ukraińskich lekarzy pracuje w Polsce. Izba Lekarska chce zmiany przepisów

Izba Lekarska argumentuje, że nie zawsze medycy ze wschodu dobrze znają nasz język. A to konieczne, żeby dobrze leczyć.

To dane Ministerstwa Zdrowia. Od lutego 2022 roku, czyli od ataku Rosji na Ukrainę, 3930 lekarzy i lekarzy dentystów otrzymało zgodę na pracę w Polsce. Mowa o medykach z Ukrainy, którzy uciekli przed wojną.

Na specjalnych warunkach

Większość z nich – ponad 3600 – skorzystało z przepisów mówiących o pomocy Ukraińcom. To złagodzona wersja zasad określających warunki pracy medyków z zagranicy.

„Ministerstwo Zdrowia przekazało również, że od 24 lutego 2022 r. szef resortu wydał 1978 pozytywnych decyzji pielęgniarkom i położnym z Ukrainy, z czego 77 w procedurze na określony zakres czynności, czas i miejsce (75 pielęgniarek i 2 położne) oraz 1901 w procedurze o warunkowe PWZ (1649 pielęgniarek i 252 położne)” – wylicza serwis rynekzdrowia.pl.

Znajomość polskiego jest konieczna

Tymczasem Naczelna Izba Lekarska uważa, że trzeba zmienić obowiązujące przepisy. Zaznacza, że warunkiem umożliwiającym wykonywania zawodu lekarza w Polsce jest znajomość w mowie i w piśmie języka polskiego. Zachodzi podejrzenie, że nie wszyscy medycy ze wschodu ten warunek spełniają. A to przecież konieczne do kontaktu z pacjentem i w procesie leczenia.

Dlatego NIL chce przywrócenia zasady wskazującej, że to samorząd zawodowy sprawuje pieczę nad „należytym wykonywaniem zawodu lekarza i lekarza dentysty”. I to izba posiada wyłączne prawo dokonywania wpisu do rejestru lekarzy i lekarzy dentystów i wydawania prawa wykonywania zawodu.

28.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Ustawa Kamilka weszła w życie. To pokłosie dramatu w Częstochowie

Po koszmarze, jaki przeżył 8-letni chłopiec, zaszły zmiany w prawie. Tzw. ustawa Kamilka zaczęła właśnie obowiązywać.

Wokół tej sprawy nikt nie mógł przejść obojętnie. W ubiegłym roku wstrząsnęła całą Polską.

Ten koszmar ujrzał światło dzienne dzięki biologicznemu ojcu 8-letniego Kamila. Na początku kwietnia 2023 r. sprawą zajęła się policja. Wnioski były straszne. 

Dramat dziecka

Kiedy ojciec dziecka odwiedził byłą partnerkę, zobaczył, w jakim stanie jest Kamil. Dziecko było bite, przypalane papierosami, polewane wrzątkiem. Mężczyzna, kiedy odkrył, co się dzieje w domu, od razu zawiadomił służby. 

Mówił potem dziennikarzom, że był przerażony. Że jego dziecko leżało skulone i okropnie śmierdziało. Chłopiec wył z bólu, kiedy ojciec próbował je umyć.

Oprawcą okazał się ojczym. Chłopiec trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Niedługo potem zmarł. 

– Kamilek przez cały pobyt w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie miał świadomości, gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał – podała wtedy placówka z Gliwic.

Zarzuty

27-letniemu Dawidowi B., ojczymowi chłopca, prokurator zarzucił, że usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. Tak doszło do obrażeń głowy. 

Mężczyzna znęcał się nad dzieckiem, a matka Kamila nie stawała w jego obronie. Magdalena B. była podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. 

Dawid B. przyznał się do zarzucanych mu przestępstw, ale odmówił złożenia wyjaśnień. Matka także się przyznała. 

Zarzuty w tej sprawie usłyszeli także siostra matki 8-latka i i jej wujek, którzy mieszkali w tym samym mieszkaniu.

Ustawa Kamilka

Sprawa była tak bulwersująca, że politycy postanowili zmienić prawo. Właśnie weszło w życie. To wykaz kompetencji, jakie teraz mają szkoły czy przedszkola, a także inne placówki, gdy dowiedzą się, że dziecko może być krzywdzone. 

„Kto, będąc obowiązanym do wprowadzenia standardów ochrony małoletnich nie wykonuje tego obowiązku, podlega karze grzywny do 250 zł albo karze nagany. W razie ponownego stwierdzenia niewykonania obowiązku wprowadzenia standardów ochrony małoletnich, sprawca podlega karze grzywny nie niższej niż 1000 zł” – zapisano w ustawie.

Dodano także konieczność wprowadzenia obowiązkowych szkoleń dla sędziów rodzinnych, żeby lepiej rozumieli potrzeby dzieci uczestniczących w postępowaniach sądowych.

Kontrola

Tymczasem wiadomo już, że pracownicy pomocy społecznej mogli wiedzieć, że w domu Kamila dzieje się coś złego. Kiedy odwiedzali rodzinę, dziecko miało złamania.

Tłumaczeniem był „wypadek”. Były też przypadki, że gdy ktoś przychodził na kontrolę, to nikt nie otwierał drzwi mieszkania.

Z akt przeprowadzonej kontroli wynika, że w pracy MOPS dopatrzono się 12 błędów. Wśród nich m.in.:

• brak rzetelności w pozyskiwaniu informacji o rodzinie przed wejściem przez 2 członków grupy roboczej – przedstawicieli MOPS w Częstochowie, którzy nie zebrali dostępnych informacji dotyczących funkcjonowania rodziny; 
• brak należytej rzetelności w trakcie podejmowanych działań w miejscu zamieszkania rodziny przez 2 członków grupy roboczej, skutkujące niepodjęciem adekwatnych działań.

28.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II

(sl)

Subscribe to this RSS feed