Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Maroko obiecuje zacieśnić współpracę w walce z nielegalną imigracją
Koniec z bezdomnością w Brukseli do 2029 roku?
W jakim celu fotografia biznesowa?
Belgia: Seks randka z finałem w sądzie. „Na zdjęciu wyglądał inaczej”
Niemcy: Przywódca skrajnej prawicy oskarżony o użycie nazistowskiego hasła
Belgia: Starzejmy się. Szybko przybywa 80-latków
Belgia: Burmistrz proponuje zakaz używania w nocy e-hulajnóg
Polska: Lepiej zwolnij. Kierowcy wpadają w tych miejscach jeden za drugim
Belgia, Flandria: Aż tylu ludzi chce „ograniczenia imigracji”
Belgia: Pogoda na weekend (19, 20, 21 kwietnia)
Redakcja

Redakcja

Belgia, Verviers: Trzej mężczyźni zburzyli ścianę, aby uratować seniorkę z zatopionego domu. Do sieci trafiło wideo

Do sieci trafiło wideo, na którym widać, jak troje mężczyzn ratuje uwięzioną w zatopionym domu seniorkę. Akcja ratunkowa przeprowadzona przez cywilów miała miejsce w miasteczku Verviers w prowincji Liège.

Filmik krąży w sieci od piątku. Widać na nim, jak jeden z mężczyzn wdrapuje się na piętro domu po rynnie. Następnie widzimy jego dwóch kolegów, burzących fragment muru i wyprowadzających seniorkę przez dziurę w ścianie.

Wideo opatrzono napisem: „Nie wszyscy bohaterzy noszą peleryny”. Można je zobaczyć TUTAJ

Filmik został nakręcony w czwartek, 15 lipca. Póki co, zidentyfikowano jedynie imiona trzech mężczyzn. Jak twierdzi francuskojęzyczny serwis informacyjny 7sur7, bohaterzy to: Azédine, Omar oraz Raphaël.

Verviers jest jednym z najbardziej dotkniętych przez powódź miast w Belgii. Zginęło tam co najmniej 7 osób, poza tym wciąż kilka jest zaginionych. W sobotę rano łączny bilans zgonów w kraju wynosił 24 osoby.

17.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Powodzie w Belgii: Kolejne ofiary śmiertelne. Łącznie zginęły już 24 osoby

W Chaudfontaine znaleziono kolejne trzy ciała, zaś jedno w Angleur, w pobliżu Liège. Tym samym liczba zgonów spowodowanych przez tragiczne powodzie wzrosła w Belgii do 24.

„Nie możemy wykluczyć, że dojdzie do kolejnych makabrycznych odkryć” - w rozmowie z dziennikarzami, poinformował burmistrz Liège, Willy Demeyer. Wciąż kilka osób jest uznawanych za zaginione. Możliwe, że dziś wieczorem liczba śmiertelnych ofiar zostanie zaktualizowana.

Łącznie w Chaudfontaine zmarło 5 osób. Jest to jeden z najbardziej dotkniętych przez powódź obszarów. Zniszczenia materialne są tam ogromne, choć tak naprawdę faktyczny rozmiar zniszczeń będzie widoczny, kiedy woda zniknie całkowicie.

W związku z ustaniem ulew i poprawą pogody poziom wody powoli, ale stopniowo spada. Pracownicy służb alarmowych badają obecnie stan zalanych domów – występuje bowiem ryzyko zawalenia się budynków.

17.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Koronawirus w Belgii: Najnowsze dane (17.07.2021)

W dalszym ciągu rośnie w Belgii liczba zakażeń, choć nie ma to wpływu na wzrost liczby śmiertelnych przypadków Covid-19 – wynika z najnowszych, opublikowanych w sobotę (17.07.2021) danych instytutu zdrowia publicznego Sciensano.

We okresie od 7 do 13 lipca odnotowywano średnio 1,6 śmiertelnych przypadków Covid-19 dziennie, co oznacza niewielki, ale konsekwentny spadek w porównaniu z poprzednim tygodniem. Ponadto, odnotowano co najmniej 2 dni, kiedy nie zmarła ani jedna osoba zakażona koronawiusem. Od początku pandemii z powodu Covid-19 zmarło łącznie 25 209 obywateli Belgii (wczoraj tylko jeden zgon).

W tym samym okresie Covid-19 diagnozowano u średnio 1 231 pacjentów dziennie, co oznacza wzrost aż o 76% w porównaniu z poprzednim tygodniem. Od początku wybuchu epidemii, koronawirusa zdiagnozowano łącznie u 1 103 413 mieszkańców Belgii. W grupie tej znajdują się osoby aktualnie zakażone, wyleczone, a także te, które przegrały walkę z chorobą. Co więcej, na przestrzeni ostatnich 2 tygodni zarejestrowano średnio 117,5 przypadków zakażeń na 100 tys. mieszkańców, co oznacza wzrost o 155%.

Choć liczba zgonów nadal spada, to odnotowano ponowny wzrost liczby hospitalizacji.
W okresie od 10 do 16 lipca do belgijskich szpitali przyjmowano średnio 21,3 pacjentów z Covid-19, co oznacza wzrost o 21% w porównaniu z poprzednim tygodniem. Łącznie w piątek w belgijskich szpitalach przebywało 239 pacjentów zakażonych koronawirusem (co oznacza spadek o 14 osób w porównaniu z czwartkiem), z czego na oddziałach intensywnej terapii leczono 81 pacjentów (+5). Z respiratorów korzystało 50 osób (-7j).

W zeszłym tygodniu przeprowadzono dziennie średnio 63 157,3 testów na obecność koronawirusa (co oznacza spadek o 5% w porównaniu z poprzednim tygodniem), z czego 2,1% miało wynik pozytywny (to zarazem najwyższa liczba od kilku ostatnich miesięcy).

Łącznie do piątku ponad 7,7 mln obywateli Belgii otrzymało co najmniej pierwszą dawkę szczepionki przeciwko Covid-19, co oznacza 82% populacji w wieku powyżej 18 roku życia. Ponadto przeszło 5,3 mln osób (57,3% dorosłej populacji) otrzymało już drugą dawkę preparatu, co oznacza, że osoby te są w pełni chronione przed wirusem.

Współczynnik reprodukcji wirusa wzrósł gwałtownie do wartości 1,22 (w czwartek wciąż wynosił 1,0). Współczynnik jest stosowany przez epidemiologów do śledzenia zdolności danego wirusa do rozprzestrzeniania się wśród ludzi. Jeśli wzrasta powyżej 1,0, oznacza to, że jedna osoba zakażona Covid-19 zaraża więcej niż jedną osobę, a zatem epidemia dalej będzie się rozwijać. Jeśli spada poniżej 1,0, oznacza to, że epidemia zaczyna hamować.

Kolejne podsumowanie instytutu zdrowia publicznego Sciensano pojawi się dopiero we wtorek – zrezygnowano bowiem z publikowania aktualizacji w niedzielę i poniedziałek. Niemniej jednak, w poniedziałek odbędzie się spotkanie belgijskiego Komitetu Konsultacyjnego, podczas którego zapadną decyzje w sprawie tzw. „planu letniego”, który ma regulować obostrzenia od dnia 1 sierpnia.


17.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Czy z kury znoszącej złote jajka zostanie tylko rosół? Realna groźba likwidacji kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w transporcie

Międzynarodowy transport drogowy jest polską branżą, która po 2004 roku odniosła największy sukces na unijnym rynku. Nasi przedsiębiorcy wykonują ponad 1/4 wszystkich transgranicznych przewozów w Europie, zajmując bezapelacyjne pierwsze miejsce wśród wszystkich europejskich przewoźników. Nasza pozycja lidera stała się solą w oku zachodnich polityków mających wpływ na kierunek unijnej polityki. Stąd próby ograniczenia naszej obecności na rynku poprzez inicjatywy legislacyjne o protekcjonistycznym charakterze. Taką inicjatywą wymierzoną w m.in. w polskich przewoźników jest przyjęty w 2020 roku Pakiet Mobilności, którego najdalej idące rozwiązania zaczną obowiązywać już od 2 lutego 2022 roku. I wszystko wskazuje na to, że ich konsekwencje mogą przerwać dotychczasową dobrą passę naszych przedsiębiorców.
 

„Nasze firmy obsługują zarówno rynek polski, jak i wykonują przewozy pomiędzy innymi krajami europejskimi oraz kabotaż - komentuje Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) zrzeszonego w Konfederacji Lewiatan. - I to właśnie w te ostatnie usługi, stanowiące 37% naszej pracy przewozowej, wymierzone jest ostrze unijnych regulacji. Powodują one zwiększenie naszych kosztów pracy nawet o 100%, czego skutkiem będzie utrata konkurencyjności i związana z tym konieczność ograniczenia świadczenia usług przez polskich przewoźników. Jeżeli utracimy część tego rynku, to należy się liczyć z upadkiem kilku tysięcy firm transportowych oraz z likwidacją kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy dla kierowców i innych pracowników branży”.

Regulacje, o których wspomina Prezes TLP to przede wszystkim zmienione w 2018 roku przepisy dyrektywy o pracownikach delegowanych, które zgodnie z postanowieniami Pakietu Mobilności wdrożone zostaną w transporcie drogowym już za pół roku. Wprowadzą one rewolucję w sposobie rozliczania wynagrodzenia, które transportowy pracodawca powinien wypłacać kierowcy za pracę podczas wykonywania przewozów pomiędzy innymi niż Polska państwami (cross-trade) oraz podczas kabotażu. Dzisiaj przewoźnik zobowiązany jest do wypłaty wynagrodzenia minimalnego według stawek obowiązujących w tzw. państwie przyjmującym. Na dodatek może zaliczyć na poczet tego wynagrodzenia część diet i ryczałtów wypłacanych kierowcy jako rekompensatę zwiększonych kosztów utrzymania za granicą.

Natomiast zgodnie z nowymi przepisami od 2 lutego 2022 roku wypłata minimalnego wynagrodzenia będzie niewystarczająca. Kierowca podczas objętej delegowaniem pracy w państwie przyjmującym będzie musiał otrzymać wynagrodzenie w takiej samej wysokości w jakiej otrzymuje je miejscowy pracownik zatrudniony na analogicznym stanowisku pracy. Ponadto nie będzie już można zaliczać na poczet zagranicznej pensji wypłacanych na podstawie polskiego prawa diet i ryczałtów za nocleg. Oznacza to, że płace kierowcy trzeba będzie podwyższyć prawie dwukrotnie, pamiętając wciąż o wypłacie ryczałtu za nocleg i minimalnej diety. Na dodatek, znacząco zwiększy się obciążająca zarówno pracodawcę, jak i pracownika kwota składek na ubezpieczenia odprowadzana do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz kwota zaliczek na podatek dochodowy kierowcy.

„Nie wyobrażam sobie, abym przy obecnych stawkach rynkowych za wykonywane usługi mógł ponosić wszystkie koszty wynikające z nowych przepisów - mówi Piotr Rutkowski prezes Targor-Truck - dużej polskiej spółki transportowej z Ostrołęki. - Jeżeli podniosę wynagrodzenia do wymaganej wysokości i zapłacę znacznie wyższe składki na ubezpieczenie społeczne, to do każdego przewozu zamiast zarabiać będę musiał dopłacać. Aby tego uniknąć zmuszony będę wycofać się z części obsługiwanego dotychczas rynku i być może zredukować wielkość floty i zatrudnienie”.

Podobne opinie podziela prawie każdy przewoźnik wykonujący pracę przewozową w zachodniej Europie. Szczególnie zagrożone wydają się być małe rodzinne firmy, o niskiej zdolności finansowej. Dla nich każda drastyczna zmiana warunków wykonywania przewozów drogowych oznaczać może nie tylko konieczność likwidacji przedsiębiorstwa, ale także brak możliwości spłaty ciążących na nich zobowiązań finansowych - rat kredytów i leasingów, odroczonych płatności za zakupione paliwo etc. A to oznacza poważne kłopoty dla rynku finansowego, branży paliwowej, motoryzacyjnej i innych sektorów polskiej gospodarki. Straci też państwo. Warto wiedzieć, że według szacunków z 2018 roku dokonanych przez PWC i TLP w raporcie „Transport Przyszłości”, każde przejechane 100 km przez jeden zespół pojazdów o dmc 40 ton generuje wpływy budżetowe w wysokości 278 złotych.

Drastyczny wzrost kosztów pracy można zredukować poprzez zmiany regulacyjne w polskim prawie. O tym że są one możliwe i stosowane, świadczy przykład klasycznego delegowania pracowników, gdzie polska firma zatrudnia swoich polskich pracowników w państwie, w którym wykonuje usługi – np. realizuje kontrakt budowlany. Odpowiednie przepisy obniżają podstawę wymiaru składki na ubezpieczenia społeczne tak, że pomimo wypłacania dużo wyższych zagranicznych wynagrodzeń w praktyce składki nalicza się od kwoty stanowiącej równowartość średniego wynagrodzenia w polskiej gospodarce. Dziś wynosi ono 5.636,68 złotych. Podobne rozwiązania zastosowano w przepisach o podatku dochodowym dla osób fizycznych. Czyli da się i można.

„Doceniamy wcześniejsze zaangażowanie rządu i osobiście ministra infrastruktury pana Andrzeja Adamczyka w walkę o odrzucenie lub rozsądną modyfikację niekorzystnych przepisów Pakietu Mobilności. Niestety przegraliśmy. Pakiet został przyjęty. I dziś powinniśmy zminimalizować jego skutki poprzez korektę polskiego prawa. Inaczej cele nakreślone przez zachodnich polityków zostaną w pełni osiągnięte kosztem polskiej gospodarki narodowej, przewoźników i ich pracowników oraz budżetu państwa - komentuje Maciej Wroński. - Zaniechanie takich działań byłoby dla mnie nie tylko niezrozumiałe, ale i niewybaczalne. To tak, jak poddanie walki przez trenera pomimo dobrej formy zawodnika i szans na zwycięstwo. Czy Polskę na to stać i w czyim byłoby to ostatecznie interesie?” - pyta prezes TLP.


16.07.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Konfederacja Lewiatan // fot. Shutterstock, Inc.

(kl)

 

 

Subscribe to this RSS feed