Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Moneta na wycieraczce. To nie musi być przypadek, to może być ostrzeżenie
Słowa dnia: Hoe gaat het?
Polska: Uniowstąpienie. To już 20 lat. Polska świętuje akcesję do Unii Europejskiej
Już w środę bezpłatny wstęp do prawie 30 belgijskich zamków!
Rozległy pożar w centrum Brukseli! „Ludzi ratowały z dachu helikoptery”
Niemcy: Gospodarka wykazuje lekkie ożywienie
Kochasz? Nie bij! 30 kwietnia - Światowy Dzień Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci
Polskim rencistom ubywa lat. Za to ich liczba z roku na rok rośnie
Doszczętnie spłonęła restauracja w Saint-Gilles
Polska: Ksiądz z zarzutami trafił już za kraty. Ciążą na nim poważne zarzuty
Redakcja

Redakcja

Belgia: Bezrobocie w Belgii wyższe niż w Polsce i Niemczech, ale niższe niż we Francji

W listopadzie ubiegłego roku stopa bezrobocia w Belgii wynosiła 5,9% - wynika z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD.

Państwami OECD z najniższym bezrobociem były w listopadzie 2021 r. Czechy (2,2%) i Holandia (2,7%). OECD to organizacja zrzeszająca 38 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw.

Wśród państw OECD z niskim bezrobociem znalazły się też Japonia (2,8%), Polska (3%), Korea Południowa (3,1%), Niemcy (3,2%) oraz Meksyk i Węgry (po 3,8%). Z kolei najwięcej ludzi bezskutecznie szukających pracy było w listopadzie w Hiszpanii (14,1%), Grecji (13,4%), Kolumbii (12,5%), Turcji (11,2%) i Włoszech (9,2%).

W skali całej OECD stopa bezrobocia wyniosła w listopadzie 2021 r. 5,7%. To dużo mniej niż na początku pandemii. W kwietniu 2020 r. stopa bezrobocia w OECD wyniosła aż 14,7%. Wiązało się to głównie z dużą liczbą tzw. czasowo bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, czytamy w portalu nu.nl.

18.01.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

 

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polacy traktują alkohol jako sposób na frustrację i gorsze samopoczucie. Konieczna jest edukacja społeczna i walka z cichym przyzwoleniem na prowadzenie pod wpływem

W Polsce na jednego mieszkańca przypadało w 2020 roku średnio 11,7 litra czystego alkoholu etylowego. Polskie społeczeństwo ma problem z alkoholem, bo często traktuje go jako sposób na poprawę samopoczucia. Problem ten widać także na drogach. Z badania AutoWatch Polska wynika, że kierowcy nie stronią od kieliszka, a co piąta osoba kierowała samochodem dzień po spożyciu dużej ilości alkoholu. – Powinniśmy jak najszybciej zająć się edukacją społeczeństwa, zarówno w szerokim, jak i wąskim, rodzinnym zakresie – przekonuje psycholog, dr Mateusz Grzesiak.

– Polacy deklarują, że nie ma przyzwolenia na prowadzenie auta po alkoholu, ale na deklaracjach się kończy, ponieważ praktyka pokazuje coś zupełnie innego. Szacuje się, że alkohol pije 89 proc. polskich kierowców, ponad 60 proc. zna kogoś, kto jeździł pod wpływem alkoholu, a 1/3 osobę, która miała pod wpływem alkoholu wypadek, gdy kierowała autem. Ponad połowa zna kogoś, kto stracił przez alkohol prawo jazdy – mówi agencji Newseria Biznes dr Mateusz Grzesiak, wykładowca, psycholog, konsultant.

Jak wynika z raportu „Bezpieczni za kierownicą. AutoWatch Polska 2021”, polskim kierowcom często brakuje wyobraźni w tym zakresie – wsiadają za kółko już dzień po suto zakrapianej imprezie, a jedynie co trzeci ma nawyk badania się alkomatem po spożyciu alkoholu. Jednocześnie mniej niż połowa zna dopuszczalną ilość alkoholu we krwi, która pozwala na prowadzenie auta (0,2 promila). Po spożyciu zaledwie jednego piwa stężenie alkoholu we krwi może sięgać nawet do 0,26 promila.

– Mamy do czynienia z problemem społecznym. Na deklaracjach się kończy, a praktyka pokazuje pewien problem, który trzeba jak najszybciej adresować, bo przez niego giną ludzie – podkreśla ekspert.

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2020 roku uczestnicy ruchu (kierowcy, piesi, rowerzyści) będący pod wpływem alkoholu spowodowali 2015 wypadków, w których zginęło 271 osób. Najliczniejszą grupę sprawców wypadków stanowili kierujący pojazdami – z ich winy doszło do 1656 wypadków, w których zginęło 216 osób. W porównaniu do 2019 roku nastąpił wzrost: liczba wypadków wzrosła o 0,1 proc., a liczba zabitych – aż o 12,5 proc.

– Jesteśmy społeczeństwem, które faktycznie ma problem z alkoholem. Powinno się podnieść jego cenę, ponieważ to bezpośrednio wpłynie na spadek jego konsumpcji. Polacy powinni też terapeutycznie zaadresować swoje frustracje i dysfunkcje emocjonalne, ponieważ historycznie niestety topimy je w alkoholu – tłumaczy dr Mateusz Grzesiak. – Mamy niski poziom świadomości społecznej w zakresie inteligencji emocjonalnej i tego, jak zarządzać rzeczami, z którymi sobie nie radzimy. Wtedy alkohol staje się nieadekwatnym wyjściem, żeby próbować się lepiej poczuć. To należy zmienić.

Analizy OECD wskazują, że na jednego Polaka rocznie przypada średnio 11,7 l czystego alkoholu. To odpowiada mniej więcej 2,4 butelki wina lub 4,5 litra piwa tygodniowo. Co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych.

– Powinniśmy jak najszybciej zająć się edukacją społeczeństwa, zarówno w szerokim, jak i wąskim, rodzinnym zakresie. Powinniśmy odebrać alkoholowi jego historyczną rolę topienia smutków i skupić się na tym, w jaki sposób zacząć sobie emocjonalnie radzić po to, żeby pić mniej – zaznacza psycholog.

Jak podkreśla ekspert, dużym problemem społecznym jest ciche przyzwolenie na kierowanie pojazdem pod wpływem. Na podwójnym gazie jeżdżą celebryci, co część opinii publicznej szybko usprawiedliwia. Zaostrzanie kar za przestępstwa drogowe popełnione pod wpływem alkoholu czy blokady alkoholowe nie rozwiążą całego problemu.

– Nie mnie jest oceniać, czy osoba publiczna, która została złapana na nadużywaniu alkoholu, powinna wycofać się z życia publicznego. Większy pożytek byłby wtedy, gdyby takie osoby wykorzystały swój autorytet do budowania świadomości społecznej i na własnych błędach uczyły innych, że alkohol krzywdzi, gdy jest spożywany w nieodpowiedni sposób i gdy prowadzimy pod jego wpływem. Wina jednostkowa, która jest tutaj oczywista, przeplata się jednocześnie z odpowiedzialnością o charakterze kolektywnym, bo w Polsce jesteśmy zbytnio pijącym społeczeństwem i trzeba coś z tym wreszcie zrobić – podkreśla dr Mateusz Grzesiak.

16.01.2022 Niedziela.BE // Newseria

(es)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polacy masowo ograniczają planowanie większych wydatków na ten rok. Tylko 37 proc. uwzględnia je w swoim budżecie

Pandemia, inflacja i zawirowania gospodarcze przekładają się na duży poziom niepewności, który sprawia, że Polacy nie planują znaczących wydatków na ten rok i „idą na żywioł” – taki wniosek płynie z Barometru Providenta. Wyniki pokazują, że tylko co trzeci Polak zaplanował większe wydatki na nadchodzące miesiące, podczas gdy przed pandemią aż 70 proc. miało w zwyczaju planować budżet z wyprzedzeniem. Najistotniejszą pozycją w budżetach na 2022 rok okazują się wydatki życia codziennego i koszty leczenia. O wyjazdowym urlopie, który przed pandemią połowa Polaków planowała już w grudniu, pomyślał raptem co czwarty badany.

– W ramach badania Barometr Providenta zadaliśmy Polakom pytanie dotyczące tego, jakie mają plany noworoczne i jakie wydatki planują ponieść w nadchodzącym roku. Okazuje się, że konkretne, duże wydatki zaplanowało w tym roku jedynie ok. 30 proc. badanych – mówi Karolina Łuczak, rzeczniczka prasowa Provident Polska.

Cykliczne badanie Providenta pokazuje, że pandemia COVID-19 i związane z nią zawirowania miały duże przełożenie na decyzje finansowe Polaków, które cechuje w tej chwili duża niepewność. O ile wcześniej większe wydatki na następny rok planowało blisko 70 proc., o tyle teraz raptem 37,2 proc. ankietowanych z wyprzedzeniem poczyniło założenia budżetu na kolejnych 12 miesięcy. To już drugi rok z rzędu, w którym Polacy ograniczają planowanie większych wydatków z wyprzedzeniem.

Po raz kolejny bardziej zapobiegliwe w tej kwestii okazały się też kobiety. Założenia budżetowe na 2022 rok poczyniło 40 proc. z nich (w porównaniu do 34 proc. mężczyzn). Z kolei w podziale na grupy wiekowe dotyczy to głównie 35–44-latków, wśród których 41 proc. z wyprzedzeniem zaplanowało wydatki na nadchodzący rok.

– Największe wydatki planujemy na życie codzienne, koszty związane z utrzymaniem domu i mieszkania oraz koszty wyżywienia. Drugą mocną pozycją w budżetach są wydatki na remonty. Trzecia pozycja jest z kolei związana z wyjazdami i urlopami. I tutaj również nastąpiła ciekawa zmiana – przed pandemią ok. 50 proc. Polaków już na początku roku planowało konkretne wyjazdy. W tym roku jest to tylko 26 proc. badanych – mówi Karolina Łuczak.

Z Barometru Providenta wynika, że średnio co trzeci badany uwzględnił w budżecie remont. W porównaniu z ubiegłym rokiem stanowi to spadek o 9 pkt proc. Istotną pozycją w budżetach okazały się również leki i inne koszty leczenia, na które wskazywało 23,3 proc. badanych.

– Obserwujemy różnice w kwestii planowania wydatków wśród kobiet i mężczyzn. Okazuje się, że to przede wszystkim kobiety planują wydatki związane z życiem codziennym, ze zdrowiem, a także z edukacją dzieci. Natomiast mężczyźni planują wydatki związane z remontem lub zmianą samochodu, zakupem nowego sprzętu RTV/AGD i innymi kwestiami, które są udogodnieniem życia codziennego – wymienia rzeczniczka Providenta.

Planowane wydatki różnią się też w zależności od wieku – zwłaszcza w kwestiach związanych z nieruchomościami. Osoby w wieku 19–35 lat częściej uwzględniały w swoich tegorocznych budżetach zakup mieszkania lub domu oraz jego wyposażenie. Respondenci w wieku 35–44 lata na ogół wliczają w swoje wydatki raty kredytowe, z kolei badani w wieku 55+ najczęściej mają w planach wydatki remontowe.

– Większość z nas bieżące wydatki będzie finansować z oszczędności i bieżących dochodów. Tylko 6,5 proc. badanych zadeklarowało, że będzie posiłkować się kredytami lub pożyczkami – mówi Karolina Łuczak.

Co ciekawe, grudniowe badanie Providenta pokazuje też, że średnio co trzeci Polak spodziewa się poprawy swojej sytuacji materialnej w ciągu nadchodzących 12 miesięcy, przy czym większymi optymistami są w tej kwestii mężczyźni.

16.01.2022 Niedziela.NL // Bron: Newseria

(es)

 

  • Published in Polska
  • 0

Mężczyzna, który zabił dwoje dzieci ze żłobka w Dendermode, przetransportowany do psychiatrycznej jednostki

Mężczyzna skazany za zamordowanie w 2009 roku dwojga dzieci oraz opiekunki ze żłobka w Dendermode (Flandria Wschodnia), został przeniesiony do strzeżonego zakładu psychiatrycznego.

Kim De Gelder przeprowadził atak w żłobku Fabeltjesland w styczniu 2009 roku. Miał wówczas jedynie 20 lat. Skazano go na dożywocie, ale przeprowadzona obserwacja psychiatryczna wykazała, że mężczyzna ma poważne zaburzenia psychiczne.

Dwa lata temu podjęto decyzję, że De Gelder powinien trafić do specjalnej jednostki psychiatrycznej i umieszczono go na liście więźniów oczekujących na miejsce w Forensic Psychiatric Centre w Antwerpii.

W tym tygodniu mężczyznę przetransportowano do strzeżonego zakładu psychiatrycznego. Jeśli jego stan ulegnie poprawie, zostanie ponownie przeniesiony do więzienia.

16.01.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed