Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Zginęło już ponad 50 osób. A przecież sezon motocyklowy dopiero się zaczął
Niemcy: Wzrost przemocy w szkołach
Polska: W sklepach zaroi się od flag. I zrobi się… międzynarodowo
Belgia: Najpierw Oksford, teraz Harvard. Księżniczka wybrała
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 11 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Podróże króla kosztowały w ubiegłym roku 1,5 mln euro!
Polska: Orzeczenia sądów lekarskich są jawne. Ruszył portal dla pacjentów
Od 2019 roku średnia długość życia wzrosła w 18 krajach UE! Wsród nich Belgia
Polska: Chcemy mieć szpital blisko domu. Nawet jeżeli przynosi on duże straty
Niemcy: Berlin chce oddać byłą willę nazisty za... darmo!
Redakcja

Redakcja

Najstarsza Belgijka wyjaśnia sekret długowieczności

- Nie zamartwiać się i każdego dnia kanapka z mięsem z befsztyka tatarskiego – tak tajemnicę własnej długowieczności wyjaśnia Alicia Van den Berghe-Corveleyn, obecnie najstarsza mieszkanka Belgii.

Alicia Van den Berghe-Corveleyn urodziła się 8 stycznia 1905 r. w Ostendzie. W trakcie pierwszej wojny światowej uciekła z rodzicami do Wielkiej Brytanii, a obecnie mieszka w domu spokojnej starości Lacourt, informuje flamandzki dziennik „De Standaard”.

110-letnia kobieta tytułem najstarszej Belgijki pochwalić się może od początku kwietnia 2015 r. To właśnie wówczas zmarła Anna De Guchtenaere, o rok starsza od Alici mieszkanka belgijskiego Zwijnaarde.

Mężczyźni zazwyczaj żyją krócej niż kobiety i podobnie jest w przypadku belgijskich seniorów-rekordzistów. Najstarszy mężczyzna w Belgii ma „tylko” 106 lat. Jest nim urodzony 1 marca 1909 r. były kwiaciarz, mieszkający obecnie w domu spokojnej starości w Zaffelare (prowincja Flandria Wschodnia).

 

10.04.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

UK: Nowa dwufuntowa moneta ma twarz Polki

Britannia, która jest damską personifikacją Wielkiej Brytanii, od teraz będzie miała twarz pochodzącej z Polski kobiety - informuje "Daily Mail".

Brytyjska mennica ogłosiła, że w tym roku Britannia powróci na nową dwufuntową monetę. Jak zaznacza gazeta, wydarzenie to – ogłoszone z wielką pompą – może spowodować, że Nigel Farage będzie potrzebować soli trzeźwiących. Dlaczego? Portret nowej Britannii – która jest symbolem brytyjskiej tożsamości narodowej - został bowiem stworzony w oparciu o twarz polskiej imigrantki, Doroty Rapacz.

Autorem projektu jest wybitny rzeźbiarz Antony Dufort, który przy tworzeniu wizerunku Britannii inspirował się swoją pochodzącą z Lubonia małżonką. 44-letnia Polka przybyła do Wielkiej Brytanii w 2001 roku, wkrótce po ślubie z Brytyjczykiem.

“To możliwe, że nowy portret jest wzorowany na mojej żonie” - przyznał 66-letni Dufort. “Musiałem długo zastanawiać się nad tym, jak stworzyć wizerunek silnej, młodej kobiety, który będzie zarazem nośnikiem tradycyjnych wartości”.

Artysta jest autorem wielu wybitnych posągów, w tym rzeźby Margaret Thatcher, która stoi naprzeciwko pomnika Winstona Churchilla w brytyjskiej Izbie Gmin. Mennica (Royal Mint) przywróciła Britannię po sześciu latach nieobecności. Wcześniej jej postać mogliśmy zobaczyć na rewersie monety 50 pensowej.

Britannia to “bohaterka ludu” oraz “symbol odradzającego się optymizmu”. Dufort zaproponował unowocześniony wizerunek kobiety, który ukazuje jej głowę i ramiona w większym zbliżeniu.

“Kto mógł się spodziewać, że Jej Królewska Mość – która znajduje się na drugiej stronie monety – będzie dzielić tak zaszczytne miejsce z polską imigrantką?” - pyta prowokacyjnie “Daily Mail”.

Polacy stanowią najliczniejszą grupę obcokrajowców w Wielkiej Brytanii. Naszym rodakom od 2002 roku zostało wydanych 1,2 mln numerów ubezpieczenia (National Insurance Numbers). Ze wszystkich mniejszości na Wyspach to Polki rodzą najwięcej potomstwa - w zeszłym roku wydały na świat około 21 300 dzieci.


10.04.2015 MM, Londynek.net

  • Published in Świat
  • 0

Najnowsze badania: 67% młodych Polaków chce mieć własną firmę

To mentalna rewolucja. Raport przygotowany przez Akademię Liderów Innowacji i Przedsiębiorczości Fundację dr. Bogusława Federa pokazuje, że większość Polaków urodzonych po 1990 roku myśli o własnej działalności. Dlaczego? Chcą lepiej zarabiać i być niezależni. Czy pokolenie Z weźmie sprawy w swoje ręce?

Już w szkołach średnich można dziś spotkać początkujących przedsiębiorców. Tworzą strony internetowe, zarabiają na tematycznych blogach czy projektują i sprzedają ubrania (oczywiście w internecie). Z raportu przygotowanego przez Fundację Akademia Liderów, organizację non-profit wspierającą rozwój przedsiębiorczość w Polsce, wynika, że o pracy na własny rachunek myśli większość osób z generacji Z (urodzeni po 1990 roku).
– Zdecydowana większość z nich jest przekonana, że wiele zależy od nich samych. Na dodatek prawie połowa uważa, że przedsiębiorczość to postawa, którą można wypracować. Ta tendencja nasila się z roku na rok. W porównaniu do starszych pokoleń można ją porównać do mentalnej rewolucji – mówi dr Bogusław Feder, założyciel Fundacji Akademia Liderów, ekspert w zakresie przywództwa, zarządzania i rozwoju przedsiębiorczości.

Dlaczego młodzi Polacy coraz częściej myślą o własnej firmie? Wpływ na to ma kilka czynników, ale najważniejsza jest sytuacja na rynku pracy. Z danych Eurostatu wynika, że bezrobocie wśród osób w wieku 20-29 lat sięga w naszym kraju prawie 20%. Nawet jeśli młodzi Polacy są w lepszej sytuacji niż ich rówieśnicy z Włoch czy Hiszpanii, gdzie bezrobocie w tej grupie wynosi 30-40%, to i tak spotykają się z barierami. Oferowane im zwykle umowy o dzieło lub zlecenie nie dają perspektyw na usamodzielnienie się. Poza tym często znajdują pracę poniżej swoich kwalifikacji i ambicji.
– Na te problemy nakłada się jednak faktyczny trend – rosnąca przedsiębiorczość młodych ludzi. W coraz większym stopniu chcą być na swoim. Kariera korporacyjna nie jest już szczytem marzeń, z kolei rola przedsiębiorcy jest coraz bardziej atrakcyjna. W Nowym Jorku najbardziej atrakcyjnym zajęciem dla mężczyzny, według badań jednego z portali randkowych, jest właśnie bycie przedsiębiorcą. Coraz częściej dzieje się tak i u nas – mówi prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego.

Czym jeszcze własna działalność kusi młodych z pokolenia Z? Raport Akademii Liderów pokazuje, że prawie połowę przede wszystkim perspektywą wyższych zarobków. Niezależność zawodowa jest istotna dla prawie 40%, a 35% podkreśla możliwość podejmowania nowych wyzwań.
– Co dla mnie oznacza własna firma? Przede wszystkim szansę na samodzielność. Sam ustalam cele i tworzę reguły. Ja kształtuję organizację, a nie dostosowuję się
do skostniałych struktur. To oczywiście wyzwanie, ale też możliwość realizacji własnych ambicji – mówi młody przedsiębiorca z Wrocławia Bartłomiej Postek, prezes
i założyciel firmy Funmedia
, która stworzyła m.in. platformę dla internetowych kursów językowych, a swoje produkty sprzedaje w 31 krajach.

Badania Fundacji Akademia Liderów dotyczyły także przeszkód, jakie młodzi ludzie zauważają w założeniu i rozwoju własnej firmy. Dla co trzeciej osoby barierą jest brak środków finansowych, a co czwarta wskazuje brak wiedzy o prowadzeniu firmy. Z drugiej strony, generacja Z ma istotny atut.
– Osoby z tego pokolenia właściwie nie znają już świata bez rozwiązań IT i są lepiej przygotowane do działalności w gospodarce opartej na wiedzy niż ich starsi koledzy. Potrzebna im jest pomoc przede wszystkim w prowadzeniu własnej działalności, dotycząca zwłaszcza aspektów prawnych i organizacyjnych – podkreśla Bogusław Feder.

Z raportu Fundacji Akademia Liderów wynika także, że co trzeci młody człowiek uważa, że osoba przedsiębiorcza powinna pomagać i wspierać innych. Wszystko wskazuje na to, że generacja Z dokona w Polsce przełomu w myśleniu o przedsiębiorczości.

*Szczegóły na temat raportu Fundacji Akademia Liderów: www.wiedza3g.pl



Fundacja Akademia Liderów to organizacja pożytku publicznego. Upowszechnia wiedzę o przedsiębiorczości realizując projekty edukacyjne skierowane do młodych osób, pomaga mikro firmom, m.in. poprzez bezpłatny serwis mikroporady.pl, analizuje zmiany społeczne, a w czasie debat i spotkań z przedstawicielami władz promuje zmiany legislacyjne sprzyjające rozwojowi przedsiębiorczości. Cele realizuje dzięki środkom z 1%.

Więcej informacji o Fundacji Akademia Liderów: www.wiedza3g.pl
Serwis dla mikro firm: www.mikroporady.pl


09.04.2015 wiedza3g.pl

  • Published in Polska
  • 0

Niemiecka płaca minimalna nie musi zaszkodzić polskiemu transportowi. Wszystko zależy od interpretacji przepisów

Wbrew powszechnym obawom wprowadzenie płacy minimalnej w Niemczech nie musi uderzyć w polską branżę transportową. Od 1 stycznia polscy spedytorzy, zgodnie z interpretacją Niemców, powinni płacić kierowcom co najmniej 8,50 euro za każdą godzinę jazdy w tym kraju. Przepisy są jednak niejasne i nie wiadomo, co wliczać do wynagrodzenia. Jeśli obejmie ono diety i ryczałt za nocleg, to może się okazać, że wzrost kosztów dla firm transportowych będzie niewielki.

‒ Z powodu ustawy niemieckiej zmienia się w pewien sposób otoczenie biznesowe na rynku transportowym. Do tego muszą się dostosować firmy. Teoretycznie łatwo to policzyć: liczba godzin pracy razy 8,5 euro, odjąć to, co płacimy kierowcy w Polsce. To jest dopłata, ale tylko teoretycznie. Jeżeli zagłębimy się w szczegóły,  to widać tu możliwe elementy, które mogą być korzystne dla branży – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.

Wszystko zależy od sposobu zdefiniowania składników obliczanej płacy, czyli określenia definicji wynagrodzenia.

‒ Związane z tym problemy dla polskiego przewoźnika są poważne: czy w ogóle płacić, jeśli tak, to jak płacić, jeśli płacić, to co wchodzi w stawkę minimalną i na końcu, jak bardzo to podniesie koszty pracy w przemyśle transportowym w Polsce – wylicza Najman.

Jeśli stosowana będzie szeroka definicja wynagrodzenia, do którego zaliczy się m.in. koszty diet i ryczałt za noclegi służbowe, koszty polskiej branży transportowej w związku z niemieckimi przepisami wzrosną bardzo nieznacznie albo w ogóle.

Najman podkreśla bowiem, że poza wynagrodzeniem już teraz polscy pracodawcy muszą płacić dodatkowe stawki kierowcom wykonującym przewozy zagraniczne. Dieta dla kierowcy wynosi dziennie 30 zł (czyli nieco ponad 7 euro), a ryczałt za nocleg, zgodnie z rozporządzeniem ministra pracy i polityki społecznej, wynosi u naszych zachodnich sąsiadów 37,50 euro. Jak zauważa Najman, po podliczeniu tego okazuje się, że już teraz polskie firmy transportowe zwracają kierowcom koszty w wysokości ok. 42 euro za dzień, a po doliczeniu wynagrodzenia całkowite wynagrodzenie rośnie do ok. 50 euro.

‒ Jest to potwierdzone również przez stronę niemiecką, przez służbę celną niemiecką, że możemy doliczyć kwestie związane ze zwrotem kosztów za podróż służbową kierowców – podkreśla Najman. ‒ Dopłaty mogą być bardzo niewielkie albo nawet w ogóle ich może nie być. Wszystko zależy od liczby godzin spędzonych w Niemczech na dzień roboczy.

Po uwzględnieniu tylko tych dwóch dodatkowych kosztów w przeliczeniu na godzinę wynagrodzenie dla kierowcy wzrasta o niemal 3 euro. Najman zwraca uwagę na to, że rozliczenia będą musiały być niezwykle precyzyjne.

 

09.04.2015 Newseria

‒ Nie jest tak, że płacimy od wjazdu kierowcy na terytorium Niemiec do wyjazdu kierowcy z terytorium Niemiec. Najpierw trzeba określić dokładne godziny, ile on faktycznie pracował w tym przedziale czasowym. W tym pomogą zapisy z urządzeń rejestracyjnych, czyli tachografom – tłumaczy prezes OCRK.

Przepisy dotyczące płacy minimalnej dla pracowników wykonujących pracę w Niemczech weszły w życie 1 stycznia br. Wcześniej nasi zachodni sąsiedzi nie określali ustawowo najniższego wynagrodzenia. Zgodnie z ustawą płaca w tym kraju musi wynieść minimum 8,50 euro brutto za godzinę. Zgodnie z niemiecką interpretacją tych przepisów ustawa obejmuje również osoby wykonujące pracę dla zagranicznych pracodawców, ale na terenie Niemiec, tak jak w przypadku kierowców.

Taka interpretacja została zakwestionowana przez firmy transportowe, a po interwencji polskiego rządu Berlin zdecydował się na zawieszenie stosowania płacy minimalnej do czasu wyjaśnienia problemu przez UE.

Najman podkreśla, że nowe niemieckie regulacje wynikają z unijnej dyrektywy już z 1996 r.

‒ Ta dyrektywa nakłada na państwa członkowskie możliwość wprowadzenia stawek minimalnych nie tylko dla własnych pracowników, lecz także dla osób wykonujących pracę w danym państwie członkowskim. To, czy rząd niemiecki mógł to zrobić, rozstrzygnie Komisja Europejska, bo tam jest bardzo dużo niejasności – tłumaczy Najman.

Niejasności dotyczą m.in. tego, że według unijnego prawa płaca minimalna może zostać wprowadzona tylko dla osób zatrudnianych przed podmioty z danego kraju. Taka sytuacja miałaby miejsce np. wtedy, gdy polskich kierowców zatrudnialiby niemieccy przewoźnicy. Nie jest jednak jasne, czy dyrektywa umożliwia objęcie niemiecką płacą minimalną również kierowców zatrudnionych przez polskie firmy.

  • Published in Świat
  • 0
Subscribe to this RSS feed